Tadeusz Dąbrowski, „Pomiędzy”

Tadeusz Dąbrowski, „Pomiędzy”

Karol Francuzik

42 wiersze zawarte w „Pomiędzy” nie zwalniają z przyglądania się własnym relacjom z literaturą, więcej – uruchamiają coś, co dla jednych będzie doświadczaniem deficytu poezji, a dla innych przylądkiem nadziei

Jeszcze 1 minuta czytania

„Pomiędzy” to już trzeci zbiór wierszy Tadeusza Dąbrowskiego, ukazujący się w a5 („Te Deum” – 2005 r.; „Czarny kwadrat” – 2009 r.), a szósty w dorobku poety. Przyglądając się odstępom czasowym pomiędzy kolejnymi tomami, można przypuszczać, że Dąbrowski pisze bez szczególnego nacisku, wypracowanym rytmem, spokojnie pracując nad książkami. Czy ważniejsze od publikacji było to, co jest między wierszami – życie? (prze)życie? (po)życie? Czy jeszcze inaczej: (nie)pamięć o literaturze? (prze)milczenie słowa? jałowy (bez)sens pisania?

Tadeusz Dąbrowski, „Pomiędzy”. Wydawnictwo a5, Kraków,
52 strony, w księgarniach od maja 2013
Nowy tom otwiera się na wielorakie interpretacje. Zaprasza do kartkowania na wielu poziomach, nawet wbrew intencjom autora. Można na przykład czytać tę książkę słownikowo, podążając tropem przyimkowego tytułu. Wówczas okazuje się, że autor „Mazurka” wypuszcza do nas komunikaty o sile podziałów (np. poezja i istota pisania, wiersz i niewiersz, umieranie i życie), o dokonywaniu wyborów (między tym, co twórczo inspirujące, a tym, co nic nieznaczące), żywotności czasu (młodzieńczość oraz tu i teraz), o zależnościach międzyludzkich (w gronie rodziny i pośród anonimowych bohaterów swoich wierszy) czy w końcu, proszę wybaczyć, o krzepkości spraw egzystencjalno-literackich (w otoczeniu wierszy Różewicza oraz własne poszukiwania sensów).

Książkę otwiera mocny tekst „Wiersz bez tajemnicy”, a kończy fraza „ale pewności nie mam” (również z kapitalnego wiersza – tym razem bez tytułu). Ten świadomy literacki rozkrok Dąbrowskiego jest bardzo ciekawy. Z jednej strony otrzymujemy już na starcie wiersz, który zaspokaja pragnienia tych czytelników, którzy od poety oczekują rozwiązywania „spraw estetycznych, egzystencjalnych i metafizycznych” (z uzasadnienia Nagrody Kościelskich, którą otrzymał za tom „Czarny kwadrat”), a dostają wprost wypowiedziane, ale jednak ironiczne (?) zaprzeczenie. Z drugiej strony ten brak ufności – wobec siebie, świata, pisania – pojawiający się na koniec książki jest bardziej przekonujący niż nazwane wprost zaprzeczenie z otwarcia tomu. Teraz jesteśmy naprawdę pomiędzy. „I nie ponieść za to żadnych konsekwencji” – czytamy w puencie „Wiersza bez tajemnicy”. Właśnie, a co może być skutkiem wiersza, jego ceną?

Są w książce Dąbrowskiego teksty świetne, otwierające się na nieoczekiwane znaczenia i odczytania (jak choćby o bruku „z księżycowym blowjobem” czy wspominany „Wiersz bez tajemnicy”). Są i takie, które postarzają autora, czyniąc z niego statecznego pana w pewnym wieku albo mentora rozmyślającego nad dziurą po WTC. Autor „Te Deum” najmocniej jednak brzmi pomiędzy dźwigiem śmiechu, ironii a dziurą pewności, w otoczeniu bruku i braku.

42 wiersze zawarte w „Pomiędzy” nie zwalniają z przyglądania się własnym relacjom z literaturą, więcej – uruchamiają coś, co dla jednych będzie doświadczaniem deficytu poezji, a dla innych przylądkiem nadziei. W końcu po to także czytamy, żeby rozprawiać się ze światem po swojemu, wśród własnych braków. W jakikolwiek sposób będziemy zaglądać do tomu „Pomiędzy” Dąbrowskiego, warto czytać tę książkę, wracając do poszczególnych wierszy, aby odnaleźć kilka smakowitych, jadowicie poruszających; można też czytać ją wbrew sobie, cofając się do tych tekstów, które poległy po pierwszym razie z powodów, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.