Jan Karski. Słownik
Jan Karski / The Jan Karski Institute

Jan Karski. Słownik

Łukasz Wojtysko

Zdjęcie z konspiracyjnego zakładu fotograficznego przedstawiało Karskiego i kogoś innego, uwieczniało jego rysy twarzy oraz go tych rysów pozbawiało. Ten słownik został pomyślany właśnie jako takie zdjęcie

Jeszcze 5 minut czytania

Współpraca: Wojciech Białożyt

„Pan jest geniuszem. Zupełnie jakbym tego faceta gdzieś widział, tylko nie wiem gdzie” – powiedział Jan Karski pod koniec 1939 roku do warszawskiego fotografa, który przyniósł mu jego zdjęcie, wywołane chwilę wcześniej w konspiracyjnym zakładzie. Odbitka miała zostać umieszczona w dostarczonym przez podziemie fałszywym dokumencie osobistym, tzw. kennkarcie. Zadanie fotografa polegało na wykonaniu i wyretuszowaniu zdjęcia w taki sposób, aby było ono podobne do Karskiego, ale jednocześnie na tyle nieostre, by mógł się on go wyprzeć. Karski był zafascynowany swoją własną-nie-własną twarzą, portretem, na którym widział siebie i kogoś innego. Historia ta okazała się osobliwą prefiguracją późniejszych wydarzeń, Karski stał się przecież nie tylko działaczem polskiego podziemia, ale również świadkiem Zagłady i nośnikiem wołania o pomoc tych, którzy akurat własnej twarzy zostali pozbawieni. Będąc agentem, zmieniał tożsamości, będąc świadkiem – musiał od-twarzać to, co zapamiętał. Do końca życia jego twarz pełniła funkcję pomnika XX wieku, choć on sam wydawał się uciekać przed ostatecznym kształtem historii, jaką stało się jego życie. Karski był człowiekiem zagadkowym i wieloznacznym. Był przecież Karski młody, zaprzątnięty własnym wyglądem do tego stopnia, że nie wystąpił przeciwko gettu ławkowemu (bojówkarze narodowcy używali drewnianych lasek, w które czasem wtykali żyletki; bijąc, nie tylko łamali kości, ale też zostawiali rany cięte na twarzach); był Karski oficjalny, działający w służbie kraju; był też Karski – autor bestsellera, czy pryncypialny profesor, surowo oceniający historię Polski, również tę współczesną. Nawet Karski – bohater dokumentalnego filmu „Shoah” Claude’a Lanzmanna różni się od Karskiego z filmu „Raport Karskiego” (ten pierwszy przeżywa historię, ten drugi uświadamia mechanizmy jej działania). Jest oczywiście jeszcze jeden Karski – obiekt wspomnień, postać poddawana analizom historycznym i biograficznym.

Karski był postacią pełną paradoksów i tajemnic, osobną nawet wśród świadków Zagłady. Jego biografia to miejsce przecięcia się wielu narracji, polskich, ale też europejskich i amerykańskich. Co więcej, żaden z wizerunków i wcieleń Karskiego nie jest bardziej lub mniej prawdziwy od pozostałych, a razem tworzą obraz tyle konkretny, co niejednoznaczny.

Zdjęcie z konspiracyjnego zakładu fotograficznego przedstawiało Karskiego i kogoś innego, uwieczniało jego rysy twarzy oraz go tych rysów pozbawiało. Ten słownik został pomyślany właśnie jako takie zdjęcie, dające wyobrażenie o działalności Karskiego, ale jednocześnie uświadamiające wielość jego osobowości i skomplikowany światopogląd historyczny oraz religijny.

Mówca

Karski zainteresował się retoryką w trakcie studiów. W 1934 roku był laureatem konkursu oratorskiego zorganizowanego przez Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie. 5 lat później umiejętność przemawiania pomogła mu uciec z niemieckiego transportu z polskimi więźniami wojennymi. Karski jechał w wagonie, w którym grupa młodych żołnierzy zdecydowała wydostać się z niewoli. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc starszych więźniów – ci jednak w pierwszym momencie odmówili jej. Wtedy głos zabrał 25-letni Jan Karski i swoją przemową przekonał wszystkich do zaplanowanej akcji. Ucieczka młodych żołnierzy udała się, a on przedostał się do Warszawy.

W trakcie wojny rozmawiał z kilkudziesięcioma przedstawicielami państw alianckich w Londynie i Waszyngtonie. W ciągu jednego tylko roku (1943/1944) wygłosił niemal w całych Stanach Zjednoczonych ponad 200 wykładów o polskim państwie podziemnym. Każdy z nich spotkał się z dużym zainteresowaniem i był komentowany w lokalnej prasie.

Rolę mówcy odgrywał również na okoliczność wykładów uniwersyteckich. Przemawiając do swoich studentów, nie tylko przywoływał wypowiedzi dyskutowanych właśnie postaci, ale wcielał się w tych, których słowa cytował. Potrafił nawet naśladować ich głosy, gesty oraz sposoby mówienia - gdy opowiadał o Stalinie, przemawiał jak Stalin.

W roku 1955 Karski odbył czteromiesięczny cykl wykładów sponsorowanych przez Pentagon. W tym czasie odwiedził Koreę Południową, Wietnam Południowy, Tajlandię, Kambodżę, Pakistan, Indie, Cejlon, Birmę i Filipiny. W każdym z tych krajów przekonywał do polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, pozytywnie wypowiadał się o demokracji, kapitalizmie oraz krytykował komunizm.

 

6 października 1981 roku na konferencji „Odkrywanie ostatecznego rozwiązania” zorganizowanej przez Amerykańską Radę Pamięci Holocaustu Jan Karski wygłosił swoje pierwsze, słynne później, publiczne przemówienie. Na nagraniu z wydarzenia słychać głos, który oprócz żalu i gniewu ma w sobie również niepokój. Tego głosu nie da się pomylić z żadnym innym, a sformułowane wówczas oskarżenie brzmi niezwykle mocno, jakby od czasu zakończenia wojny nie minęły cztery dekady, ale zaledwie kilka lat. Według Karskiego, ludzkość doprowadzając do Zagłady – z nakazu lub zaniedbania, z powodu niewiedzy, na którą się świadomie zdecydowała, z braku empatii, egoizmu, hipokryzji lub bezdusznej racjonalizacji – dopuściła się drugiego grzechu pierworodnego, który będzie ją prześladował do końca czasów.

Świadek

W 1942 roku częścią wojennej misji Jana Karskiego stała się sprawa żydowska w okupowanej Polsce. Karski został dwukrotnie wprowadzony do getta warszawskiego oraz do obozu tranzytowego w Izbicy. Przez wiele lat był przekonany, że znalazł się w obozie zagłady w Bełżcu. Przedstawicielom Bundu i syjonistów, którzy zabiegali o te wizyty, zależało na tym, by Karski zobaczył na własne oczy to, w jaki sposób mordowani są Żydzi, by nie przekazywał informacji z drugich ust. Miało to gwarantować, że słowa Karskiego –  naocznego świadka –  uwierzytelni jego własna pamięć oraz pełniona przez niego funkcja emisariusza i nie będzie można podważyć ich prawdziwości. W ten sposób została mu przydzielona rola świadka. Karski wykonał to zadanie, nie tylko zdając relację z wydarzenia, które zostało zapisane oraz zapamiętane, ale przede wszystkim jego pamięć stała się pamięcią społeczności.

Informacje o niemieckich obozach zagłady docierały na Zachód już wcześniej, ale Karski miał być pierwszym, który widział Zagładę na własne oczy. Jego zadanie polegało również na tym, by w trakcie spotkań w Londynie i Waszyngtonie nakłonić przedstawicieli państw alianckich do uznania, że zatrzymanie Holocaustu jest jednym ze strategicznych celów wojennych.

Po raz drugi Jan Karski stał się świadkiem w filmie Claude’a Lanzmanna „Shoah”. Początkowo nie chciał zgodzić się na rozmowę i dokumentację filmową, tłumacząc, że to, czego doświadczył 35 lat wcześniej w getcie warszawskim i w obozie w Izbicy, nie pozwala mu mówić. Lanzmann przekonał go jednak, stwierdzając, że dawanie świadectwa jest jego obowiązkiem. Karski ma w filmie pozycję wyjątkową: nie jest bowiem ani tym, który był ofiarą, ani tym, który mordował, ani tym, który jedynie patrzył. Karski patrzył i dał świadectwo, a jego słowa – niemogące oddać tego, co zobaczyły oczy – stały się nośnikami pamięci o tych, którzy zginęli.

Pisarz

Jan Karski, „Tajne państwo”, przeł. Grzegorz
Siwek. Znak, 420 stron, w księgarniach
od 23 kwietnia 2014
Jan Karski został pisarzem przez przypadek, w wyniku zakończonych fiaskiem planów filmowych, podejmowanych od połowy 1943 roku. Pomyślana jako działanie zastępcze książka miała spełnić funkcje propagandowe oraz z jednej strony, otworzyć drzwi do redakcji najważniejszych amerykańskich czasopism, a z drugiej – umożliwić powtórną próbę skontaktowania się z filmowymi producentami z Hollywood. Ta ostania kwestia okazała się niemożliwa, ale sukces wydawniczy „Tajnego państwa” przeszedł najśmielsze oczekiwania. Praca nad książką trwała 8 tygodni, od połowy czerwca do końca lipca 1944 roku. Maszynopis początkowo zawierał 1000 stron, liczba ta jednak została zredukowana o ponad połowę. Karski podpisał umowę z agentem literackim Emerym Reevesem i to on zajął się promocją książki. Maszynistką i pierwszą redaktorką została Krystyna Sokołowska. Pisząc „Tajne państwo”, Karski musiał przestrzegać wielu typowo pisarskich zadań: mieszać fikcję z faktami, fałszować rodzinną historię i przeinaczać własną biografię. Wszystko po to, by podziemnym działaczom w Polsce i członkom swojej rodziny zapewnić bezpieczeństwo. Z kolei ze względu na ówczesne relacje amerykańsko-rosyjskie i decydujące wydarzenia na frontach wojennych nie wolno mu było wspominać o agentach i partyzantach sowieckich. Dodatkowo, zgodnie z oczekiwaniami swojego reprezentanta, mógł jedynie posługiwać się pierwszą osobą liczby pojedynczej i przedstawiać tylko to, co widział na własne oczy.

W sierpniu 1944 roku Karski został zaproszony na kolację do Edwarda O. Houghtona, właściciela wydawnictwa Houghton Miffin Co. Gospodarzowi bardzo spodobał się manuskrypt Karskiego, zapytał go jednak, dlaczego nie poruszył spraw związanych z życiem osobistym. Karski odpowiedział, że nie mógł poruszyć, bo żadnego życia prywatnego nie miał. Houghton zasugerował wtedy, że dla czytelnika takie przemilczenie może oznaczać skrywany homoseksualizm. „Słowo honoru, że nie ma takiego sekretu” – zakończył dyskusję Karski.  

Już na etapie przedruku pierwszych fragmentów prasa amerykańska wykazała ogromne zainteresowanie „Tajne państwo”, Karski stał się osobą publiczną, a pozytywne recenzje pojawiły się między innymi w „New York Timesie” i „New York Herald Tribune”.


Celebryta

Książka „Tajne państwo” ukazała się 28 listopada, 4 dni po tym jak Mikołajczyk złożył dymisję z funkcji szefa rządu, załamany konsekwencjami konferencji teherańskiej. Tekst był co prawda pisany jako element walki propagandowej, mającej na celu ochronę Polski przed wpływami sowieckimi, ale jego publikacja okazała się zbyt późna, żeby wpłynąć na bieg wydarzeń.

Agentem literackim Karskiego został Emery Reeves, pisarz, wydawca, agent literacki i przyjaciel Churchilla, założyciel antynazistowskiego wydawnictwa Cooperation Publishing Service. Reeves prywatnie był mężem amerykańskiej modelki Wendy Russel, z którą mieszkał w domu zaprojektowanym przez Coco Channel. W pierwszych dniach sprzedano 50 tys. egzemplarzy „Tajnego państwa”, wydawnictwo zdecydowało się na gigantyczny dodruk – 350 tys. Karski miał dziesiątki spotkań z czytelnikami w całym kraju, recenzje pojawiły się nie tylko w najważniejszych, wysokonakładowych magazynach, ale też były publikowane w prasie lokalnej. Kupiono prawa do tłumaczenia książki na francuski, norweski i szwedzki. W październiku 1945 roku „Tajne państwo” ogłoszono książką miesiąca – wyróżnienie zostało wręczone Karskiemu podczas gali w nowojorskim hotelu Waldorf-Astoria, gdzie przemawiał obok Shirley Temple i J. Williama Fulbrighta. Za swoje wystąpienie otrzymał więcej braw niż Shirley Temple.

Wszystko zmieniło się 5 lipca 1945 roku, kiedy rząd amerykański cofnął uznanie dla rządu polskiego w Londynie, a ambasada RP w Waszyngtonie została obsadzona przedstawicielami Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Karski skrytykował decyzje jałtańskie oraz rolę Ameryki w ostatnich wydarzeniach. Jeszcze przez chwilę był zapraszany na kolacje do domów konserwatywnych, antykomunistycznych bogaczy, wśród nich pojawiły się takie nazwiska, jak Dupont (wielka dynastia przemysłowa), Vanderbilt, Bacon, Bliss, Fowler i Mason, ale z czasem wytworne kolacje zmieniły się w niezobowiązujące cocktaile, a Karski utracił wcześniejszą pozycję. Wraz z formowaniem się powojennego porządku na świecie w Stanach zaczęły pojawiać się opinie oraz artykuły, w których o Karskim pisano jako o przesadnym polskim nacjonaliście, a jego postawę wobec Rosji oceniano jako niezrozumiałą.

Amerykanin

Po sfałszowanych przez władze komunistyczne i przegranych przez Mikołajczyka wyborach parlamentarnych w 1947 roku Karski zdecydował się zostać w Stanach Zjednoczonych. Mimo że  był bliskim współpracownikiem Mikołajczyka, lider ludowców nie chciał go sprowadzać do Polski, bał się bowiem, że byłego emisariusza czekają tortury i śmierć z rąk komunistów. W Ameryce otrzymał stypendium, potem w 1954 roku obywatelstwo, a w 1957 objął posadę wykładowcy na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie. Łącznie w Stanach przeżył ponad 50 lat, więcej niż przed i w czasie wojny w swoim rodzinnym kraju. Po raz pierwszy od zakończenia działań wojennych przyjechał do Polski w latach 70. – już jako Amerykanin i stypendysta Fundacji Fulbrighta.

Słownik biograficzny Jana Karskiego

Słownik powstał  z okazji 100. rocznicy urodzin Jana Karskiego. Całość, składająca się z czternastu haseł, wkrótce zostanie opublikowana nakładem Fundacji Edukacyjnej Jana Karskiego. Fundacja powstała 12 listopada 2012 roku jako kontynuatorka Jan Karski Centennial Campaign, która doprowadziła do pośmiertnego odznaczenia Jana Karskiego amerykańskim Medalem Wolności 29 maja 2012 roku.

Z powodu kiepskiej sytuacji finansowej powojenne życie Karskiego w Stanach Zjednoczonych wpisało się w schemat amerykańskiego snu. Pieniądze, które udało mu się zgromadzić dzięki publikacji „Tajnego państwa” skończyły się,  autor bestsellera musiał zacząć wszystko od początku. Część wynagrodzenia wydał na sprowadzenie do Kanady swojego brata, Mariana Kozielewskiego i jego żony. Jak twierdzą niektóre źródła, również dwóch innych braci opuściło Polskę dzięki Karskiemu. Przez kilka lat zajmował się remontowaniem i sprzedażą odnowionych domów. Sytuacja uległa zmianie dopiero za przyczyną ówczesnego prezydenta Uniwersytetu Georgetown – Edmunda Walsha, który w 1948 roku przyznał Karskiemu specjalne stypendium naukowe w wysokości 200 dolarów miesięcznie. Dzięki niemu Karski ponownie został studentem i jak wspominał po latach, był to czas, kiedy zapomniał o świecie i ludziach, były tylko studia. Po trzech i pół roku obronił pracę doktorską, a w dzień ceremonii wręczenia dyplomu rektor uczelni zaproponował mu posadę nauczyciela akademickiego, którą Karski przyjął.

Rozczarowany starym kontynentem z czasów II wojny światowej zakochał się w Ameryce. Nowy kraj stał się dla niego nie tyle drugą ojczyzną, ile przede wszystkim ziemią obiecaną. Mówił o nim, że jest wyjątkiem wśród nowoczesnych społeczeństw oraz najpiękniejszym darem, jaki Pan Bóg dał ludzkości. Zaangażowanie militarne podejmowane przez rząd USA oceniał pozytywnie. Według Karskiego naród amerykański przyszedł z pomocą, kiedy Europejczycy wywołali pierwszą i drugą wojnę światową, uratował również stary kontynent od imperializmu niemieckiego i sowieckiego oraz pomógł setkom tysięcy nielegalnych imigrantów. Karski nigdy nie skrytykował publicznie żadnego elementu polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Na wykładzie na Uniwersytecie Warszawskim w maju 1998 roku powiedział, że charakter amerykańskiej ekspansji jest inny niż ekspansje wielkich mocarstw w przeszłości i ma charakter pozytywny – wyzwolicielski.

Historyk

W swoim doktoracie, „Material Towards A Documentary History of the Fall of Eastern Europe (1938–1948)”, Karski próbował zrozumieć sytuację Polski po wojnie. Chciał, jak wspominał wiele lat później, dowiedzieć się, jakie mechanizmy i decyzje polityczne wpłynęły na wojenną klęskę Polski. Myśl o przegranej (wynikającej nie tylko z porażki militarnej, ale i z decyzji Churchilla, Roosevelta i Stalina) nie dawała mu spokoju. Jego motywacje jako historyka miały charakter osobisty – przecież tym, który próbuje historię opisać, stał się w następstwie bycia tym, który ją tworzył.

 

Karski nie zdecydował się jednak na publikację swojego tekstu, choć przez wiele lat nie przestawał o nim myśleć. W 1974 roku otrzymał roczne stypendium Fundacji Fulbrighta, dzięki czemu miał możliwość nadrobienia braków źródłowych. Przeprowadził wtedy pogłębione badania w archiwach w Europie, w tym najbardziej rewolucyjne dla jego myślenia okazały się dokumenty niemieckie. Odkrył w nich między innymi istnienie tajnego porozumienia pomiędzy Berlinem i Moskwą, obowiązującego do czasu dojścia Hitlera do władzy, na mocy którego ani Niemcy, ani Rosja nie uznawały niepodległości Polski i jej międzywojennych granic. W efekcie powstało 700-stronicowe dzieło, najpierw wydane w Stanach w roku 1985, a 3 lata później w drugim obiegu w Polsce pod tytułem „Wielkie mocarstwa wobec Polski, 1919–1945. Od Wersalu do Jałty”. Później pojawiły się również „Tajna dyplomacja Churchilla i Roosevelta w sprawie Polski: 1940–1945” (wyd. 1995) oraz „Polska powinna stać się pomostem między narodami Europy Zachodniej i jej wschodnimi sąsiadami” (wyd. 1997). Nota biograficzna w amerykańskim wydaniu „Wielkich mocarstw” zawierała niewiele informacji na temat życia Karskiego, zaledwie tyle, że był autorem popularnego w latach 40. „Tajnego państwa”, prowadził działalność w czasie wojny oraz zasadził drzewo w Jerozolimie w Alei Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. 

Karski jako historyk okazał się być badaczem niezwykle krytycznym, np. źle oceniał nie tylko decyzje Roosevelta i Churchilla (oskarżał ich o uległość wobec Stalina), ale zwracał również uwagę na błędy premiera Mikołajczyka (który z kolei całkowicie poddawał się woli Roosevelta). Polska, choć niepozbawiona marginesu wyboru, jawi się w książce Karskiego jedynie jako przedmiot polityki państw mocniejszych od siebie, funkcja zmieniających się stosunków między nimi. Jedynym momentem, kiedy według autora „Wielkich mocarstw” Polacy zadecydowali samodzielnie o swoim losie, była wojna bolszewicka lat 1919–1920 i wersalska konferencja pokojowa – Stany Zjednoczone, jak pisze Karski, „rzuciły wówczas na szalę swój autorytet w sprawie Polski z powodów innych niż własne interesy”.

Oprócz historyka-autora książek i wykładowcy Karski pełnił również funkcję historyka-archiwisty. W 1945 roku zaczął współpracować z Biblioteką Hoovera (dziś nazywaną Instytutem Hoovera ds. Wojny, Rewolucji i Pokoju) i na jej zlecenie zajął się archiwizacją tysięcy dokumentów i źródeł historycznych dotyczących ruchów podziemnych okresu wojny oraz działania rządów na uchodźstwie. Jego zadaniem było kontaktowanie się z placówkami zagranicznymi, konsulatami i ambasadami krajów, które stanowiły strefę wpływów Rosji i zabezpieczenie oraz przewiezienie do Stanów Zjednoczonych z Wielkiej Brytanii, Francji, Szwajcarii i Włoch materiałów, przekazanych mu dobrowolnie przez pracowników (lub byłych pracowników) tych placówek. Hoover był przekonany, że wyzwolenie wschodniej Europy przez Armię Czerwoną nie tylko doprowadzi do politycznych zmian, ale może grozić również utratą i fałszowaniem źródeł historycznych. Karskiemu udało się w ten sposób zabezpieczyć między innymi kolekcję materiałów pozostawionych w Rzymie przez generała Andersa. Współpraca ta trwała do końca życia Karskiego – jeszcze w roku 1999 Karski przekazał Instytutowi Hoovera ostatnią przesyłkę z osobistymi dokumentami.

Chrześcijański Żyd

Wychowany w katolickiej, bardzo tolerancyjnej rodzinie (której nieobca była lewicowa świadomość społeczna), Karski jednocześnie dorastał w bliskim sąsiedztwie kultury żydowskiej, ucieleśniając w ten sposób ideały wielokulturowej, międzywojennej Łodzi. Tradycja żydowska stała się jeszcze bardziej obecna w jego życiu po wojnie, w rezultacie podjętej misji.  Tożsamość religijna Karskiego była właściwie podwójna – sam siebie przecież nazywał chrześcijańskim Żydem, a pomordowanych w obozach koncentracyjnych Żydów uważał za swoją rodzinę.

 W 1965 roku Karski poślubił Żydówkę, Polę Nireńską, ale to ona, nie będąc ortodoksyjnie wierzącą, dokonała konwersji i stała się katoliczką. Sprawy żydowskie pozostały dla niego ważne do końca życia, również z powodu tego małżeństwa. Pola Nireńska była tancerką i choreografką, w przedstawieniach, które współtworzyła, zajmowała się kwestią pamięci, jej ostatnie prace poświęcone były tematowi Holocaustu. W 1992 roku popełniła samobójstwo.   

Karski niejednokrotnie w prasie piętnował antysemityzm i żądał szacunku dla miejsc męczeństwa Żydów w Polsce. W 1994 roku otrzymał honorowe obywatelstwo państwa Izrael. Dzień nadania obywatelstwa był, z religijnego punktu widzenia, najważniejszym dniem w jego życiu. Przyjmując je, Karski powiedział, że wydarzenie to miało dla niego charakter powrotu do źródeł.

Karski był człowiekiem głęboko religijnym, jego wiary nie zachwiały nawet wojenne doświadczenia, pobyt w obozie w Izbicy i getcie warszawskim. Nauka Kościoła zawsze zajmowała ważne miejsce w jego życiu prywatnym oraz stanowiła istotny punkt odniesienia w działalności publicystycznej. Kategorie religijne były przez Karskiego używane na takiej samej zasadzie, co terminologia historyczna czy polityczna. Na przykład mówiąc o historii Europy w XX wieku i próbując wyjaśnić pochodzenie zła, mówił, że stworzeni przez Boga ludzie posiadają sumienia, ale narody, stworzone przez człowieka, już nie. Obozy koncentracyjne były dla niego miejscem, w którym wydarzył się przede wszystkim drugi grzech pierworodny, a rolę świadka i emisariusza wyznaczył mu Bóg.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.