Antoni Starowieyski, „Malarstwo”, Galeria aTak, Warszawa, 4 kwietnia – 16 maja 2009.
Antoni Starowieyski z powodzeniem uprawia bardzo ryzykowne malarstwo. Taka formuła bezlitośnie obnaża każdy potencjalny niedostatek warsztatu, kolorystyczną pomyłkę, kompozycyjny błąd.
Starowieyski maluje sceny we wnętrzach, autoportrety, pejzaże. Chciałoby się powiedzieć, że jest to malarstwo realistyczne, gdyby nie to, że wszystko w jego obrazach jest zarazem nierealne. To malarstwo artysty, który abstrakcyjnym okiem patrzy na otaczający świat. Znać w nim lekcję Stefana Gierowskiego, w którego pracowni Starowieyski studiował. Malarz pracuje wolno. W długim procesie najpierw wybiera kadr, potem komponuje obraz, w końcu długo, przez kilka miesięcy czy nawet rok maluje.
Powstające w taki sposób płótna są dowodem na to, że w istocie nie ma czegoś takiego jak „realizm”. Utrwalanie widoków świata zewnętrznego jest sposobem na powiedzenie czegoś, co wykracza poza treść przedstawienia.
Antoni Starowieyski, „Ślady 2”, 2006,
fot. Agata i Erazm CiołkowiePortrety długo dominowały w jego twórczości (dowodem była wystawa „Człowiek”). Od kilku lat najważniejszy jest pejzaż. Kondensacja, skupienie, wyczuwalne w jego obrazach napięcie, ryzykowne zestawienia barwne fioletów, seledynu, oranżu, świadczą raczej o tym, że są to widoki oglądane po wielekroć i poddane syntezie. Zobaczone podczas wędrówek nadwiślańskimi brzegami peryferyjnej Warszawy pejzaże na płótnie przemieniają się w opis krajobrazu wewnętrznego autora.
Wystawa w Galerii aTak ma retrospektywny charakter, dwadzieścia pokazanych na niej obrazów to znacząca część dorobku trzydziestosześcioletniego dziś artysty. Myślę, że wbrew tej niewielkiej liczbie Starowieyski maluje bardzo dużo, choć nie przekłada się to na liczbę skończonych obrazów.
Jest kilka przetartych ścieżek, którymi można podążyć, starając się dociec istoty tego malarstwa, i wiele nazwisk artystów, z których sztuką można je skojarzyć. Starowieyski jest świadomy tradycji, ale unieważnia ją, malując każdy kolejny obraz. O sile jego malarstwa stanowi przede wszystkim tajemnicza umiejętność położenia trzech pasów farby na płótnie w taki sposób, że otwierają one przed nami pejzaż.