Zaczyna się od wycinanki. Dam sobie głowę uciąć, że czytelniczka urodzona przed przełomem cyfrowym robiła to samo, co w 1926 roku bohaterka „Anastazji”, powieści graficznej Magdaleny Lankosz i Joanny Karpowicz. Wycinało się zdjęcia gwiazd i kleiło własne albumy. Fantazja o osieroconej księżniczce – to urojone pochodzenie od najmłodszej córki ostatniego cara Rosji – też nie brzmi obco. Fantazja ta pchnęła w obłęd już kilka kobiet i weszła do repertuaru dziewczęcych motywów, ostatnio przywołanych w amerykańskiej animacji dla dzieci również pod tym tytułem „Anastazja”. Wycina się i fantazjuje, by przenieść się do fabryki snów w Los Angeles. Po nożyce, a dokładnie wycinankę kombinowaną z animacją 2D, sięgnęła też Balbina Bruszewska, by opowiedzieć o swojej podróży do Hollywood w filmie „Czarnoksiężnik z Krainy U.S.”. W obu historiach, komiksowej i animowanej, jednej odsyłającej do początku XX wieku, drugiej współczesnej, pod gigantyczny napis HOLLYWOOD bohaterki trafiają porwane przez tornado.
Jakiego rodzaju tornado wyrzuca w to niebezpieczne, a pociągające miejsce? W najlepszym przypadku tornado podrywa nas z rodzinnych stron, przerywając leżenie na łące i patrzenie w niebo. W „Anastazji” to jeszcze przemoc domowa, farmerska, ślady dźgania po plecach narzędziami gospodarskimi. Natomiast w „Czarnoksiężniku” ciśnienie przemocy politycznej w Europie Środkowej i Wschodniej, aranżowane małżeństwa w islamie, gwałty w wielkim mieście lub – i to jest jaśniejsza strona baśniowej żółtej drogi – podążanie za swoim filmowym przeznaczeniem.
Bez zmierzenia się z globalnym Hollywood, które nakłada na pole filmowe dominującą siatkę zależności, trudno określić swoją tożsamość w przemyśle filmowym. W tej siatce rozpięte są także centyle możliwości młodych kobiet. W obu historiach technika opowiadania przez obrazki powstałe na bazie zdjęć postaci, samochodów, rezydencji, hollywoodzkiego pejzażu, z epoki kina niemego i ze współczesności, jawi się jako medium znaczące samo w sobie – kojarzone z książkami i filmami dla dzieci, ale wskazujące zarazem, jak wcześnie dochodzi do wchłonięcia wzorów amerykańskiej popkultury i jak trwale infantylizuje ona także dorosłych odbiorców.
Autorki przekraczają tę estetykę na rozmaite sposoby. „Anastazja” z obrazami Joanny Karpowicz (znanej już z „Anubisa” i „Kwaśnego jabłka”) to jedna z niewielu polskich powieści graficznych, której projekty malarskie trafiły do galerii sztuki współczesnej. Akwarele można oglądać w ramach wystawy „Artyści z Krakowa. Generacja 1970-1979” w Mocak-u. Daje to wyjątkową możliwość sprawdzenia, ile mówią nam same obrazy, od realistycznych w stylu fotografii z epoki po wizyjne, malowane na papierze przypominającym płótno, a pozbawione komiksowych dymków.
„Anastazja”, scenariusz Magdalena Lankosz, rysunek Joanna Karpowicz. Kultura Gniewu, 92 strony, w księgarniach od października 2017Z kolei w filmie animowanym Bruszewskiej intrygują pomalowane i pocięte zdjęcia, dające wrażenie naturalności i zarazem sztuczności bohaterów. Reżyserka rozwija styl wypracowany w swych poprzednich filmach zrealizowanych w Se-Ma-Forze, takich jak „Miasto płynie” oraz „Dobro, piękno, prawda”. A „Czarnoksiężnik” zdobywa nagrody i wyróżnienia na rozmaitych festiwalach filmów krótkometrażowych i animowanych. Warto też wsłuchać się w oryginalną ścieżkę dźwiękową, opartą na dokumentalnych wywiadach zrealizowanych przez Bruszewską w Hollywood. Rozmaite kobiece głosy, w tym jej własny, opowiadają w czerwonej komnacie (przedsionek z „Twin Peaks”? krwawa komnata Sinobrodego?) o hollywoodzkich przygodach. Film, zrealizowany w języku angielskim, bawi homofonią wyboru między witch a bitch.
Magdalena Lankosz, autorka scenariusza „Anastazji”, oparła historię na bulwersujących wątkach obyczajowych, które wstrząsały światem filmowym w czasie tzw. złotego wieku, w latach dwudziestych i trzydziestych. Najpierw na łamach „Wysokich Obcasów” opublikowała tekst „Hollywood – miasto demonów”, potem doszło do spotkania z Joanną Karpowicz, o której mówiła: „Spotkałam samą siebie, tylko ta druga umiała rysować”. Efektem tego twórczego porozumienia są niedopowiedzenia ukryte między kadrami, które dorosły odbiorca z łatwością dekoduje. W pierwszym tomie autorki zderzają bohaterkę, wschodzącą gwiazdkę filmową, ze skandalem wokół Fatty'ego Arbuckle’a, amerykańskiego komika zwanego „Grubaskiem”, gwiazdy wytwórni Keystone. Uniewinniono go, chociaż goszcząca u niego młoda aktorka zmarła w wyniku przebicia pęcherza moczowego. Karpowicz podsuwa nam przed oczy zakrwawioną butelkę kształtem przypominającą Coca-Colę. Anastazja odwiedza też rezydencje producentów filmowych, niektórzy z nich są koneserami sztuki – warto razem z nią wodzić wzrokiem po ścianach i rozpoznawać obrazy i rzeźby wystawione w prywatnych apartamentach. Leżą tam też rozmaite zabawki erotyczne z epoki. A nieplanowane w karierze ciąże usuwa się u dra H.Azana.
„Czarnoksiężnik z krainy U.S./The Wizard of U.S.”, reż. Balbina Bruszewska,
Polska 2016
Mimo wielu aluzji do konkretnych osób autorki nie wspominają o kodeksie Haysa, konserwatywnego polityka, który w latach 30. wprowadził do amerykańskiego filmu cenzurę zabraniającą przedstawiania seksu, używek i ośmieszania religii. Tymczasem kariery młodocianych gwiazd, pokrewnych tytułowej Anastazji, takich jak Shirley Temple czy Judy Garland (Dorotkę filmie „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” z 1939 roku miała początkowo zagrać Shirley Temple, ostatecznie jednak w tej roli obsadzono siedemnastoletnią Judy Garland, spłaszczając jej biust gorsetem), były efektem między innymi wyprania filmów z tematów dla dorosłych. Ich sprawy, zasłonięte przed opinią publiczną, rozgrywały się przy basenach i na tarasach rezydencji lub w hiszpańskich domkach na uboczu. Na pierwszym planie śmiały się, płakały, tańczyły kilkuletnie i nastoletnie gwiazdki, często wspomagane środkami psychoaktywnymi (przypadek Garland). Być może wątek związany z cenzurą pojawi się w kolejnych tomach. Nie bez powodu Linda Williams, autorka książek „Seks na ekranie” oraz „Hard core”, podkreśla, że screen oznacza i ukazanie (wyświetlanie), i zakrycie – dwa główne cele kina w dziedzinie erotyki. Możne je odnieść i do produkcji filmowych, i do kultury pracy w branży.
Równie ważna, jak kulturowy kontekst Hollywood, wydaje się w „Anastazji” relacja matki i córki, w której dochodzi do przekazania szkodliwego wzorca: „Nie trzeba robić takiej zmartwionej miny, kiedy pan producent chce wziąć na kolano”. Tak jakby nie było innej ucieczki przed przemocą ze strony męża niż do sypialni kolejnego oprawcy. Trafnie ujęła to Lankosz jako „wychowanie córki do krzywdy”. Rola matki ofiary jest często pomijana, chociażby w sprawie Polańskiego. Prawdopodobnie tak trudno osądzić genialnych reżyserów, bo wszyscy jesteśmy wychowani w kulturze gwałtu. Osadzona w zamierzchłej historii Hollywood „Anastazja” – zapewne niespodziewanie dla autorek – rymuje się ze współczesną akcją #metoo, zapoczątkowaną aferą Harveya Weinsteina, producenta blisko 300 amerykańskich filmów. Czy Weinstein, tak jak niegdyś Fatty, będzie jedynie kozłem złożonym w ofierze przez współwinnych, czy może zmieni się kultura pracy w przemyśle filmowym?
W animacji Bruszewskiej bohaterka jest już pełnoletnia, choć sposób zachowania i strój wpisują ją w kategorię baśniowej dziewczęcości. Na drodze do Hollywood zatrzymują ją rozmaite postaci i pokusy. Między innymi wizyta w makowym barze, w którym ulega magnetyzmowi Pana Ropucha-Producenta. Zwierz żongluje kontaktami, rozparty w fotelu z drinkiem, w ogniu spojrzeń innych młodych kobiet. Sceptyczna Dorotka może liczyć jedynie na ofertę motywacyjną sformułowaną dość precyzyjnie jako „lizanie po cipce”. Fauna i flora Krainy U.S. jest jednak zbyt pociągającą, by przedwcześnie zrezygnować. Dobra wiedźma/dziwka jest przekonana, że problemów Dorotki, czyli wmówionych jej strachu, głupoty i chłodu, nie da się rozwiązać bez wizyty u Czarnoksiężnika.
Czy będzie to wielkim zaskoczeniem, że Czarnoksiężnik z Krainy U.S. po prostu „zajmuje się gównem i wie jak je sprzedać”? Że jest starym białym zamożnym mężczyzną pociągającym za sznurki filmowych efektów specjalnych? Na szczęście to nie koniec filmu. Zdemaskować starca, to za mało na finał. Wrócić do domu? To już było. A może zadomowić się? Na przykład u starej hollywoodzkiej wiedźmy/dziwki, która przeżyła już swoje w tym niebezpiecznie pociągającym miejscu. To jest myśl!
Cykl tekstów współfinansowany przez:
Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).