Klasyfikacja mnie nie interesuje
fot. M. Rokicka

Klasyfikacja mnie nie interesuje

Rozmowa z Craigiem Tabornem

„Tomasz Stańko spędza wiele czasu w Nowym Jorku, interesuje się młodymi muzykami sceny nowojorskiej, zawsze go to  interesowało” – mówi pianista Craig Taborn, który zagrał ze Stańką na finale IX Jesieni Jazzowej

Jeszcze 2 minuty czytania

MONIKA ROKICKA: Jaka jest jego ogólna koncepcja Twojego najnowszego projektu zrealizowanego dla wytwórni ECM – „Avenging Angel”?
CRAIG TABORN: Przez ostatnie dziesięć lat pracowałem nad albumem solowym, koncertując głównie w Nowym Jorku. Dawałem jeden, dwa lub nawet trzy koncerty rocznie z solową muzyką improwizowaną, utrzymaną przede wszystkim w duchu czystej improwizacji polegającej na podejmowaniu decyzji o tym, co zagram w momencie samego grania. Trwało to przez ponad dziesięć lat, aż stało się rodzajem ukierunkowanej praktyki komponowania na bieżąco.
Do takiego sposobu komponowania można podchodzić w różny sposób. Czasem może to polegać np. na eksplorowaniu, poświęcaniu dużej ilości czasu na rozwijaniu pewnych koncepcji. Podczas solowych występów zacząłem bardziej skupiać się na tworzeniu krótkich, zwięzłych form skoncentrowanych na podstawowych elementach, specyficznych koncepcjach – melodycznych, harmonicznych czy innych. Chciałem znaleźć sposób na realizację tych utworów jako rzeczywiście zwięzłych form, a niekoniecznie na ich szersze eksplorowanie; chciałem znaleźć dla nich odpowiedni pakiet.
Craig Taborn / fot. M. RokickaTo nagranie jest zatem dokumentacją procesu moich solowych dokonań z ostatnich lat. Nadszedł w końcu moment, kiedy pomyślałem, że dobrze byłoby to wszystko nagrać. W tym samym czasie Manfred Eicher z wytwórni ECM zapytał: „Chcesz nagrać solowy album?”. Co mogłem odpowiedzieć? „Tak!”. Proces nagrywania polegał bardziej na tym, że siedziałem i grałem, a on mówił: „Tak, to jest dobre. Przejdźmy dalej”. Nagrałem 34 utwory, z czego 13 znalazło się na płycie. Niektórych nawet nie pamiętam. To był bardzo owocny dzień i wszystko poszło zgodnie z planem…

W tym projekcie koncentrujesz się na dźwięku, a nie jest to takie proste. Eksplorujesz strukturę samego fortepianu...
Do pewnego stopnia zawsze to robię. Wynika to pewnie ze sposobu, w jaki zwykle słyszę muzykę, ze sposobu, w jaki gram. Podczas grania trudno jest mi wygrywać same nuty bez skupiania się na dźwięku. Być może leży to w mojej naturze, ale może też wynikać z faktu, że tworzę dużo muzyki elektronicznej, nagrywam takie dźwięki, w których trzeba zwracać uwagę na architekturę brzmienia. Przenoszę to na fortepian, ponieważ jest to coś, co pozwala dotrzeć do sedna dźwięku pod względem pianistycznym. Oczywiście, problem ten jest stale podejmowany w historii literatury pianistycznej, ale ja chciałbym go naprawdę podkreślić. Wykorzystuję też pewne pomysły związane z dźwiękami czy akordami tworzącymi brzmienie. Tak to właśnie widzę. Harmonika, melodyka, rytm – wszystko to istnieje w świecie dźwięku. Wykorzystuję po prostu szerszą koncepcję dźwiękową, aby uzyskiwać z niej wstępne informacje kompozycyjne. Mogę zatem poświęcać tyle samo uwagi dźwiękowi, jak i melodyce.

Craig Taborn

Amerykański pianista, klawiszowiec i kompozytor. Aktywność zawodową rozpoczął w latach 90. ubiegłego wieku, współpracując z wieloma muzykami poruszającymi się w gatunkach jazzu, ale także dark ambientu czy muzyki techno. Jego dokonania na licznych nagraniach wytwórni ECM zwróciły uwagę Manfreda Eichera i Taborn został oficjalnie wpisany na listę artystów tworzących pod egidą ECM. W 2011 roku ukazał się jego pierwszy solowy album – „Avenging Angel”.

Podczas 9. edycji Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej Craig Taborn wystąpił trzykrotnie, w tym podczas koncertu finałowego z Tomaszem Stańką. Koncert był odzwierciedleniem koncepcji polskiego trębacza: wprowadzenia nowych brzmień do własnej muzyki poprzez występy z nowymi sekcjami i zespołami.

Rozumiem, że nie preferujesz żadnej z muzycznych składowych, jak np. harmonika, melodyka, itp.
Dla mnie liczy się dźwięk jako całość. Dlatego harmonika czy melodyka są równie ważne, jak sam dźwięk. Oczywiście, one są nierozerwalnie związane z dźwiękiem, a zatem tak samo istotne. Wszystkie elementy postrzegam w ten sam sposób. Może to na przykład oznaczać, że w pewnym utworze skupiam się bardziej na jednej rzeczy, np. na melodii i chcąc wydobyć pewien rodzaj dźwięku, w konsekwencji pojawia się melodia. Lub odwrotnie. Czasami chodzi tylko o melodię...

Wspomniałeś o improwizacji i o tym, że opierasz na niej swój proces twórczy.
Podział pomiędzy improwizacją a komponowaniem dotyczy głównie podziału pomiędzy procesem a realizacją. Jestem przede wszystkim improwizatorem. Wykonuję dużo kompozytorskiej pracy, jednak tworzę głównie poprzez improwizację. Gdy komponuję, improwizacja utrwala się, a następnie kształtuje w odpowiednim procesie. Sam aspekt komponowania, czyli siadania i poświęcania czasu na to, aby coś stworzyć, jest częścią tego, w jaki sposób improwizuję.
W projekcie solowym większość działań powstaje w czasie rzeczywistym. Ten proces jest bardzo rygorystyczny. To, co jest naprawdę proste, to fakt, że jest to jedyna rzecz, którą potrafię robić… (śmiech). Istnieją pewne specyficzne aspekty twórcze i kompozycyjne, które – gdy się tego słucha – pojawiają się bądź nie; czasem wygląda to zupełnie inaczej. Jednak improwizacja jest siłą napędową w moim procesie twórczym.

fot. M. Rokicka

Jeśli nawet tak jest, to jeżeli skupimy się na tym, możemy stwierdzić, że Twoja muzyka może być trudna do zrozumienia, szczególnie dla przeciętnego słuchacza. Czy zdarza Ci się brać pod uwagę aspekty komercyjne podczas tworzenia muzyki?
To zależy od wielu czynników, łącznie z tym, w jaki sposób słuchamy, ponieważ w muzyce wiele się dzieje. Moja muzyka kształtuje się wielotorowo, dlatego niektóre elementy mogą wydawać się dźwiękowo znajome dla kogoś, kto lubi muzykę elektroniczną lub nawet dla kogoś, kto słucha techno. Gdy gram koncert, niektórzy wyłapują właśnie te elementy, które stają się pewnym narzędziem, no, może niekoniecznie w przypadku fortepianu solo. Dla niektórych wszystko może być trudne. Jest to bardziej kwestia słuchania i doświadczania muzyki, niż raczej traktowania jej jako prostej lub trudnej. Oczywiście, jest ona przesycona wieloma elementami, a to właśnie może być niezrozumiałe dla pewnych osób, zwłaszcza tych, które słuchają zwykłej muzyki fortepianowej czy elektronicznej. Ale można też czerpać z niej pewne informacje, które mogą czynić ją bardziej przystępną. Ludzie słuchający muzyki elektronicznej często mówią: „O! To mi się podoba, bo brzmi prawie jak muzyka elektroniczna.” Więc to zależy.

To wszystko może powodować, że Twoją muzykę jeszcze trudniej jest sklasyfikować.
Mam taką nadzieję! Klasyfikacja mnie nie interesuje.

Możesz się z tym nie zgodzić, ale jesteś przecież utożsamiany z muzyką jazzową, zwłaszcza w kontekście ECM-u...
To prawda. Jednak, jeżeli chodzi o ECM, najbliższe są mi płyty z cyklu „New Series”, więc jestem bardziej związany z koncepcją muzyki współczesnej. Nawet jeśli moja muzyka jest improwizowana, to jednak wpisuje się w tradycję współczesną, w taką grupę kompozytorów. Pomijając jazz, słucham w większości nagrań ECM-owskich z serii New Series.

Realizujesz także projekt z Tomaszem Stańko. Czego możemy się po nim spodziewać?
Stańko spędza wiele czasu w Nowym Jorku, interesuje się młodymi muzykami sceny nowojorskiej, ponieważ – jak twierdzi – jest to coś, co zawsze go interesowało i co zawsze chciał robić. Ten projekt jest odzwierciedleniem tego zainteresowania. Obserwuje wielu muzyków, patrząc, w jaki sposób mogą wpłynąć na jego muzykę i w jaki sposób jego muzyka może ich zainspirować. Ale tak naprawdę chodzi właśnie o zetknięcie się z tym specyficznym rodzajem energii i z tą perspektywą, którą czuć w Nowym Jorku. Nie jestem aż takim fanem nowojorskiego centryzmu, ale młodzieńcza jazzowa energia jest tam silnie obecna, twórcza i entuzjastyczna. I pochodzi od ludzi z różnych stron świata.
Nowy Jork jest pełen muzyków z wszelakich miejsc: z Europy, z innych stanów, czy z Ameryki Południowej. Każdy jest z innego zakątka. To  tylko jedna scena. Oczywiście, jest też wiele innych podobnych miejsc, ale scena nowojorska ma w sobie to coś. I myślę, że to jest właśnie to, co przyciąga Stańkę – w tym właśnie znajduje coś interesującego. Nowy projekt wiąże się zatem z jego zaangażowaniem w scenę nowojorską.

Najbliższe plany?
W grudniu wracam do Europy na solowe tournee. Niestety, nie wystąpię w Polsce. Ale może kiedyś... Również w grudniu nagrywamy nową płytę z inną formacją – z grupą Michaela Formanka. Mam też plan, by nagrać coś dla ECM-u z moim trio. Mam nadzieję, że będzie to możliwe na wiosnę. Mam wiele pomysłów…

 Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).