Gryząc powietrze
Poznań, grudzień 2016 / fot. Sakuto, CC BY-NC 2.0

9 minut czytania

/ Ziemia

Gryząc powietrze

Jakub Mejer

W globalnej dyskusji o kryzysie klimatycznym rzadko wspomina się o Polsce. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy rozmowa zaczyna dotyczyć zanieczyszczenia powietrza

Jeszcze 2 minuty czytania

„Jest takie stare powiedzenie: powietrze w Krakowie jest dobre, trzeba je tylko dobrze pogryźć” – mówi amerykańskiej dziennikarce Beth Gardiner młody ojciec, który wybrał się z nowo narodzoną córką na spacer. „Kraków to miejsce, które całkiem dosłownie dusi się na śmierć. Powietrze tutaj zalicza się do jednego z najgorszych w kraju, w którym znajduje się ponad dwie trzecie spośród 50 najbardziej zatrutych miast Europy” – pisze autorka w książce „Uduszeni”.

Gary Fuller, naukowiec zajmujący się zanieczyszczeniem powietrza na londyńskim King’s College, tak opisuje powietrze w Europie: „Jeśli podążymy za wiatrem na wschód, możemy odkryć, tu nie ma zaskoczeń, że powietrze się pogarsza. To z powodu zarówno koncentracji zanieczyszczeń, jak i częstszego wykorzystania węgla w przemyśle i ogrzewaniu domów w Europie Wschodniej. Polska jest centrum zanieczyszczenia powietrza z powodu wykorzystania węgla”. Jego kolega z uniwersytetu, z którym rozmawia Gardiner, ujmuje to tak: „Jeśli panują odpowiednie warunki pogodowe, pół kontynentu dostaje swój przydział zanieczyszczeń z Polski”.

Sława

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny 20 września 2019 roku wyciągnął na ulice, w zależności od szacunków, od 6 do ponad 7,5 milionów ludzi w 4,5 tys. miejscowości w 150 państwach. W Niemczech młodzi rodzice coraz chętniej nadają swoim córkom na imię Greta na cześć Grety Thunberg. W tym samym czasie kolejne grupy naukowców ostrzegają, że zostało nam mało lub bardzo mało czasu.

Nic dziwnego, że tak (dosłownie) gorący temat jak zmiany klimatyczne spowodował wysyp reportaży i książek popularnonaukowych.

Wiele z tych lektur ma podobną strukturę. Autor lub autorka – naukowiec, aktywista albo dziennikarz – zabiera nas w podróż po świecie, pokazując najbardziej zagrożone lub już zniszczone miejsca – wielkie metropolie, palące się lasy, kopalnie, fabryki. W „Firestorm” Edward Struzik, skupiając się na historii pożaru w kanadyjskiej Albercie w 2016 roku (zniszczył 1,5 miliona akrów ziemi, 2,5 tys. domów, 12 tys. pojazdów i zmusił do ucieczki 88 tys. osób), opowiada o coraz częstszych megapożarach. W „Extreme Cities” aktywistka Ashley Dawson opisuje, jak wielkie miasta (Dżakarta, Nowy Jork) zmagają się z kryzysem klimatycznym kosztem najbiedniejszych. W „Ziemi nie do życia” – napisanej na podstawie wiralowego artykułu, najpopularniejszego w historii strony internetowej magazynu „New York” – David Wallace-Wells przedstawia najbardziej pesymistyczną wizję świata, który czeka na nas w przyszłości, z miejscami, gdzie ludzie będą się od temperatury dosłownie gotować w kilka godzin, i powszechnym brakiem żywności.

W tym kontekście rzadko wspomina się o Polsce. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy spojrzymy na specyficzny rodzaj tego typu książek – tych dotyczących zanieczyszczenia powietrza.

O Polsce pisze wspomniany już Gary Fuller w „The Invisible Killer: The Rising Global Threat of Air Pollution and How We Can Fight Back” [Niewidzialny zabójca. Rosnące globalne zagrożenie zanieczyszczeniem powietrza i jak możemy z nim walczyć]. Poza cytowanym już fragmentem o „centrum zanieczyszczenia” nasz kraj pojawia się w kontekście gazu łupkowego. Autor twierdzi, że Polskę również objął „szał” na tego rodzaju paliwo. Jak dobrze wiemy, zakończył się on rozczarowująco (na całe szczęście dla naszego środowiska okazało się, że gazu łupkowego jest dużo mniej i jest za głęboko, żeby wydobycie się opłacało), o czym Fuller nie wspomina – jego książka po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii ukazała się w 2018 roku (w USA rok później), kiedy koncerny paliwowe miały jeszcze wielkie nadzieje.

Beth Gardiner, „Uduszeni”. Przeł. Marta Panek, Anna Rogozińska, Grupa Wydawnicza Relacja, 326 strony, w księgarniach od października 2019Beth Gardiner, „Uduszeni”. Przeł. Marta Panek, Anna Rogozińska, Grupa Wydawnicza Relacja, 326 stron, w księgarniach od października 2019 Najwięcej miejsca poświęca Polsce mieszkająca w Londynie Amerykanka Beth Gardiner w „Uduszonych” (to także jedyna z książek tu wspominanych, która ukazała się po polsku). „Dość wcześnie zdałam sobie sprawę, że Polska powinna być w tej książce – stwierdza w rozmowie Gardiner. – Po raz pierwszy usłyszałam o sytuacji w tym kraju w dość pozytywnym świetle. W 2014 roku napisałam artykuł dla «Guardiana» o aktywiźmie w mediach społecznościowych dotyczącym zanieczyszczenia powietrza. Tak dowiedziałam się o Krakowskim Alarmie Smogowym i jego działalności na rzecz zakazania pieców opalanych węglem i drewnem”.

W książce Gardiner rozmawia z mieszkańcami krakowskich Bronowic („Kłócimy się od dwóch lat. Bogdan miał różne plany, chciał, żebyśmy się przeprowadzili do Berlina” – mówi jedna z bohaterek), przygląda się też emerytce, jak ta dorzuca węgiel do pieca. „Czy ona uważa, że to egzotyczne?” – pyta polskiego tłumacza Gardiner. Autorka przyznaje, że podobną czynność, o której opowiadały jej matka i teściowa, widziała jedynie na wakacjach w domku w Szkocji. Dziennikarka spotyka się też z aktywistami, sprzedawcą węgla i jego klientami, a potem rusza na Śląsk, aby porozmawiać z górnikiem (anonimowym) i mniej lub bardziej świadomymi mieszkańcami okolic elektrowni w Mysłowicach.

„Zanieczyszczenie powietrza jest powszechne – twierdzi Gardiner. – Według Światowej Organizacji Zdrowia ponad 90 proc. mieszkańców Ziemi oddycha niezdrowym powietrzem. Pod pewnym względem mogłam pojechać wszędzie. Nowy Jork zamiast Los Angeles. Paryż zamiast Londynu. Starałam się, aby w każdym z miejsc pokazać inny aspekt zanieczyszczenia powietrza. Dolina San Joaquin jest przykładem wpływu rolnictwa. Londyn to paliwo diesla. Polska to węgiel. Jest on w ciekawy sposób obecny w polskiej polityce, ekonomii i kulturze. To brzmiało jako dobre miejsce do opowieści o węglu i jego wpływie na zdrowie kraju. Do tego dochodziły zmiany, działalność aktywistów i związane z tym nadzieje”.

Tim Smedley, „Clearing The Air”. Bloomsbury Sigma, 320 stron, w angielskich księgarniach od marca 2019Tim Smedley, „Clearing The Air”. Bloomsbury Sigma, 320 stron, w angielskich księgarniach od marca 2019O Krakowie pisze też brytyjski dziennikarz Tim Smedley w „Clearing the Air” [Oczyszczanie powietrza], książce nominowanej w ubiegłym roku do nagrody Royal Society (brytyjskiego odpowiednika PAN). „Pewnego dnia jechałem rowerem przez most w Krakowie i smog był tak duży, że nic nie widziałem. To nie było nawet jak smog, bardziej jak mleko… mleko na niebie” – mówi mu lokalny przedsiębiorca Maciej Ryś, założyciel Smogathonu. Sam Smedley nazywa Polskę „europejską stolicą pyłu w powietrzu”. „Duży i silny przemysł węglowy połączony z powszechnym paleniem śmieci powoduje, że niewielkie poziomy zanieczyszczenia powietrza latem rosną do najgorszych na świecie zimą” – pisze.

Zmiany

Obraz Polski, jaki wyłania się z książek o zanieczyszczeniach powietrza, jest raczej depresyjny. Zarówno u Gardiner, jak u Smedleya pojawiają się jednak pozytywne aspekty – działalność lokalnych aktywistów. Ta pierwsza opisuje obszernie walkę Krakowskiego Alarmu Smogowego o zakaz używania paliw stałych do ogrzewania. Organizacja powstała pod koniec 2012 roku z inicjatywy młodych matek, które zaniepokojone fatalnym stanem powietrza w mieście zaczęły zbierać podpisy pod petycją o „podjęcie działań, które w perspektywie kilkuletniej doprowadzą jakość powietrza w Krakowie do poziomów bezpiecznych dla naszego zdrowia i życia”.

Smedley rozmawia z aktywistami ze Smogathonu – startupowego inkubatora wspierającego pomysły na biznes, które mają poprawiać jakość powietrza. Powstała w 2015 roku w Krakowie inicjatywa skupia się na rozwoju projektów walczących ze smogiem. Chwali się, że do tej pory przekazała „prawie 1 milion złotych na nagrody dla uczestników oraz wsparcie firm i start-upów walczących ze smogiem za pomocą technologii i innowacji”. W ostatniej edycji Smogathonu, która odbyła się 7–9 grudnia, uczestnicy rywalizowali o nagrody o łącznej wartości 125 tys. zł.

„W Krakowie interesujące było to, że w miejscu tak bardzo przywiązanym do węgla aktywiści wygrali i doprowadzili do zmiany” – mówi Gardiner. Jak możemy jednak przeczytać na stronie Krakowskiego Alarmu Smogowego, wygrana aktywistów jest na razie jedynie połowiczna. „Plan redukcji emisji zanieczyszczeń z przestarzałych kotłów na węgiel i drewno zrealizowany został zaledwie w 14 procentach” – pisali pod koniec grudnia na swojej stronie internetowej, dodając, że do tej pory wymieniono jedynie 26 tys. z pół miliona pieców. To oraz zapewnienia rządzących (chociażby najnowsze, europosła i byłego wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego, który stwierdził, że „węgiel pozostanie stabilizatorem systemu”) o dalszym wspieraniu górnictwa i energetyki węglowej zapewne spowodują, że zarówno wpisów w mediach społecznościowych o fatalnym powietrzu (z obowiązkowym screenem któregoś z indeksów zanieczyszczeń), jak i zagranicznych książek o naszym powietrzu powstanie jeszcze wiele.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).