Na Festiwalu Filmowym w Cannes film „Mariupolis 2”, zamordowanego w Ukrainie litewskiego reżysera Mantasa Kvedaravičiusa, otrzymał specjalną nagrodę Złotego Oka. Jury skomentowało wybór filmu w następujący sposób: „Naszą specjalną nagrodę otrzymuje film, którego nie można porównać z żadnym innym w tym konkursie. Bardzo radykalna, odważna, artystyczna i egzystencjalna wypowiedź «Mariupolis 2». Reżyser Mantas Kvedaravičius jest jednym z tysięcy cywilów zabitych przez armię rosyjską od początku inwazji Putina na pełną skalę”. Nagrodę ekipie filmowej wręczała Agnieszka Holland, która ogłosiła minutę ciszy dla uszanowania pamięci ofiar wojny Rosji w Ukrainie, w szczególności reżyserów, dziennikarzy, fotografów i innych przedstawicieli twórczych zawodów.
Reżyser Mantas Kvedaravičius został zamordowany przez rosyjskich żołnierzy pod koniec marca podczas zdjęć do jego dokumentalnego filmu „Mariupolis 2”. Film po jego śmierci zmontowała Dunia Sychov, a proces odbywał się pod kierownictwem żony reżysera Hanny Bilobrowej. Obraz został zmontowany w pięć tygodni i zaprezentowany na Festiwalu Filmowym w Cannes w sekcji Pokazów Specjalnych.
Żona Kvedaravičiusa Hanna Bilobrowa opowiedziała mi w jednym z wywiadów, że Mantasa zabito, kiedy pomagał ewakuować ludzi. Jego i jeszcze kilku mężczyzn zatrzymali rosyjscy okupanci i wieczorem nie wrócił do Domu Modlitwy, gdzie trwały zdjęcia. Mantasa rozstrzelano celowo, wiele kul przeszło na wylot, a przed tym okrutnie go skatowano. Hanna szukała ciała swojego męża pod ostrzałami przez pięć dni, a potem dwa dni wiozła go przez terytorium okupowanego Doniecka i Rosji do domu, do Litwy.
„Mariupolis 2”, reż. Mantas Kvedaravičius. Litwa–Francja–Niemcy 2022
W filmie słychać ciężki dźwięk pocisków. Nieustanny, hipnotyzujący, nadaje swój smutny rytm życiu mariupolan, które zamieniło się w totalny koszmar. Słychać tylko wybuchy, które rozrywają pustynie ciszy. Życie straciło swoje kolory, dni mijają, a my ich nie rozróżniamy. Wojna spowiła Mariupol zasłoną żałoby, łez i krwi. Czy naprawdę życie trwa w takich warunkach? W zrujnowanym mieście codzienne życie koncentruje się na przetrwaniu i ostatkach istnienia, które gasną z każdą bombą spadającą na miasto.
„Tu był mój dom. Chciałem popracować w kuchni. Pracuję codziennie od 32 lat, jestem stary i biedny. Nie ma wyjścia” – mówi mieszkaniec Mariupola, którego dom został zrujnowany. Po budynkach nic nie zostało. Mężczyzna pokazuje w kamerze trupy papug, które hodował przez kilka lat. Tam, gdzie kiedyś stał jego dom, widać tylko ruiny. W ciągu paru sekund całe jego życie zostało zniszczone do cna. W Mariupolu nie ma co robić, nie ma dokąd pójść. Nie ma więcej przeszłości i przyszłości. Pozostaje tylko śmierć, która stała się dla wszystkich sąsiadką. Widzimy trzech mężczyzn, rozmawiają, nie zwracając uwagi na dwa ciała, które leżą nieopodal ich nóg – takie kadry dają świadectwo przerażającej przemocy, która osiedliła się w codziennym życiu miasta.
Krytyk filmowy Vladan Petkovic pisze: „Widzieliśmy już obrazy zrujnowanego miasta i teraz możemy spędzić 112 minut z ludźmi, których domy i bliscy odeszli na zawsze. Strachu, jak się wydaje, jest bardzo mało – kiedy w oddali rozbrzmiewa wybuch, instynktownie pochylają się albo drżą, ale potem wracają do swoich spraw, w końcu w takiej sytuacji zawsze jest się czym zająć. Mówią o rzeczach, które wywołują niepokój, czasami zanurzają się we wspomnienia. Składający się w większości z długich ujęć, film prosi widza o bycie obecnym i obserwowanie, chociaż nie proponuje politycznego punktu widzenia ani jakichś istotnych informacji”.
„Mariupolis 2” to chorobliwa koncentracja surowych obrazów, bez inscenizacji, bez fabuły. Nie chodzi o opowiadanie całościowej historii, ale o to, by pozwolić obrazom mówić samym za siebie. Bo jakimi słowami opisać koszmar, w którym zmarli są pochowani w ogrodach, na placach zabaw czy w zbiorowych mogiłach, którymi usiane jest miasto? Kiedy słowa nie wydają się już wystarczająco wymowne, żeby mówić o piekle – świadectwo dają obrazy.
Początek
Mantasa Kvedaravičiusa interesowała grecka przeszłość Mariupola, miasta na południu Ukrainy. W 2016 roku na berlińskim festiwalu filmowym zaprezentowano jego pierwszy film dokumentalny o mieście – „Mariupolis”, którego bohaterami byli zwyczajni mieszkańcy: rybacy, dziennikarze, szewcy, pracownicy fabryk. W lutym 2016 roku przeprowadziłam wywiad z Mantasem, w którym opowiadał: „To zwykłe mariupolskie życie. Ludzie pracują w fabryce, a po pracy łowią ryby. Jak dla mnie to bardzo poważne zajęcie”.
Już wtedy Mariupol bombardowały rosyjskie wojska – trwała wojna hybrydowa, która zaczęła się w 2014 roku. W filmie są kadry ze zwłokami na ulicy. „Kiedy rozpoczął się konflikt zbrojny, Mariupol już był na mapie moich potencjalnych projektów. I w którymś momencie stało się jasne, że tam może się wydarzyć coś takiego, zaczęły pojawiać się niejasne nowiny o możliwym ataku. Ale nikt niczego nie pisał i nie pokazywał tak, jak trzeba. Zrozumiałem, że muszę tam jechać i sam zobaczyć. To było w marcu 2015 roku” – opowiadał mi Kvedaravičius o swoich planach.
Ciekawe, że w tym pierwszym medytacyjnym filmie o Mariupolu reżyser porównuje pracę prezenterki telewizyjnej z pracą pracownika fabryki metalurgicznej: „Tak jak hartuje się stal, tak też hartują się nowiny”. Już wtedy było wiadomo wszystko o sile rosyjskiej maszyny propagandowej, której przeciwstawiały się ukraińskie media. W jednym z epizodów „Mariupolis” pojawia się odeska działaczka publiczna i krytyczka sztuki Uta Kilter. Zjawia się tu jako bohaterka z filmu Kiry Muratowej, u której często występowała w epizodycznych rolach, i to nadaje obrazowi nowy, egzystencjalny wymiar. Jak żyją ludzie w tym południowym mieście? Jak we śnie.
Miasto
W 2021 roku Mariupol otrzymał status „Wielkiej kulturalnej stolicy” kraju – i to nie tylko jako lokalizacja turystyczna, ale też jako miasto aktywnie wykorzystujące swoje dziedzictwo kulturowe. Potencjalnymi magnesami kulturowymi Mariupola były: architektura niemieckiego mistrza Wiktora Nilsena, mozaiki ukraińskiego modernizmu, wyjątkowe muzeum Archypa Kuindży z kolekcją oryginalnych prac znamienitych artystów, muzeum sztuki współczesnej, muzeum historii Greków Przyazowia. Na dzień dzisiejszy straty i rozmiar grabieży w muzeach w Mariupolu trudno oszacować – większość zabytków w mieście zostało zniszczonych i rozkradzionych przez rosyjskie wojska.
Spośród niematerialnego dziedzictwa kulturowego w centrum uwagi działaczy kulturalnych znajduje się przyazowska kuchnia i greckie tradycje. Najważniejszymi wydarzeniami były festiwale GOGOLFEST, Mariupol Classic. Mariupol miał rozwijać się nie tylko jako miejsce plażowej turystyki, ale też jako bardzo bogaty w kulturę region. Ciekawa architektura, koloryt kuchni, etniczna różnorodność, scytyjskie kurhany, Kamienna Mogiła, mnóstwo muzeów i inspirujące festiwale…
Mariupol – „Miasto Marii” – ma starożytną historię, której korzenie sięgają jeszcze czasów wędrówek Gotów w V wieku. Historyk Wadym Korobka, któremu udało się wyjechać z miasta podczas rosyjskiej okupacji, podkreśla, że historia Mariupola, którą propagowali rosyjscy działacze, zawsze była przeinaczona, tak jak historia większości miast południa Ukrainy. Narracja o założeniu miasta przez Rosjan wynika z rosyjskiego mitu imperialnego i całkowicie ignoruje poprzedni rozwój regionu. Tak naprawdę przyszły Mariupol w XVI wieku był miejscem stacjonowania zaporoskich kozaków i mnóstwa innych etnicznych grup. Do lutego 2022 roku miasto i region wokół zamieszkiwała największa grecka wspólnota w kraju, licząca 100 tysięcy osób.
Oprócz greckich korzeni regionu Mantasa Kvedaravičiusa w jego pierwszym filmie interesowała radziecka faktura. „Przede wszystkim wabiły mnie miejsca, w których w jakiś sposób zapisała się historia. Po tych miejscach wędrowałem. Każde miasto można pokazać z różnych stron, ale nie mam czasu pokazywać całej rozmaitości. W ciągu półtorej godziny mogę pokazać tylko to, na co pozwala czas. Warstwa kulturowa to jedna z sił, które tworzą nas jako jednostki. Cały radziecki system i jego estetyka – to jedna z tych potężnych sił. Jeśli żyjemy w jakimś świecie, słuchamy piosenek czy radia, oglądamy kino – to wszystko to tworzy naszą mentalność. I oczywiście, wszystkie kulturowe radzieckie kody są w moim filmie” – mówił reżyser.
Mantas
Producentka filmu „Mariupolis” Anna Palenczuk wspomina, jaki był Mantas: „Jakoś jesienią w Wilnie oddał swoje buty koleżance, której podarła się para pantofli, a sam poszedł boso po zamarzniętym chodniku. Był zawsze spokojny, zrównoważony, wiedział, co robi. Miał w sobie jakąś magię, nie dało mu się odmówić, nieważne, jak niewykonalna byłaby jego propozycja” – opowiada.
Mantas Kvedaravičius / fot. Anna Shakun, www.moviegram.com.ua
Jak opowiada żona Mantasa Hanna, mąż zaproponował jej nakręcenie kontynuacji pierwszego filmu o Mariupolu po tym, jak zdecydował się na nowo zmontować pierwszy film. Kiedy w lutym zaczęła się wojna na pełną skalę, Mantas z Hanną od razu pojechali do Mariupola. Chcieli uwiecznić życie podczas wojny. Dopóki wszyscy, chcąc nie chcąc, byli skoncentrowani na krwawych tytułach w mediach, reżyser pragnął pokazać rutynę życia ludzi, którzy gotują nad ogniskiem, chowają zamordowanych sąsiadów, żartują. Właśnie taki jest jego ostatni film – z żywymi dialogami i długimi planami ze schronów przeciwbombowych, w których ludzie w nieskończoność czekają na moment ciszy, kiedy będzie można wybiec na ulicę po czystą wodę dla dzieci.
Podróż żony wiozącej ciało męża do domu była tragiczna i niebezpieczna. Samochód Hanny prawie się nie zatrzymywał. Ludzie, których uratował Mantas w Mariupolu, są teraz bezpieczni i wdzięczni swojemu bohaterowi. Hanna rozpoczęła własne śledztwo w sprawie zbrodni dokonanej na jej mężu.
Przełożyła Joanna Majewska-Grabowska
Dział ukraiński powstaje dzięki dofinansowaniu European Cultural Foundation, Instytutu Goethego w Warszawie, Krakowskiego Biura Festiwalowego, a także Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia – instytucji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – które zawiesiło konkursy na dofinansowanie projektów polsko-rosyjskich, a przeznaczone na nie fundusze przekazuje obecnie na wsparcie projektów związanych z Ukrainą.