Odpowiedzialność za opowieść
kadr z planu filmu „Świeże wiśnie” Anny Baumgart, fot. za zgodą artystki

Odpowiedzialność za opowieść

Katarzyna Bojarska

„Świeże wiśnie” Anny Baumgart nie tyle dotyczą przeszłości, co przede wszystkim tego, dlaczego dziś (wciąż, a właściwie dopiero dziś) musimy się nią zajmować: jako badaczki, artystki, kobiety

Jeszcze 2 minuty czytania

W wideo „Świeże wiśnie” (2010), zrealizowanym w ramach projektu Falstad Kunst w Norwegii, Anna Baumgart dotyka kilku kwestii niezwykle istotnych w kontekście przepracowywania traumatycznej przeszłości oraz krytycznej refleksji nad współczesnym „podziałem zmysłowości”, tak w przestrzeni sztuki, jak i nauki. Artystka obnaża fakt, że bycie kobietą na wojnie nie jest sprawą neutralną, a pamięć o tym – jest grą o dużą stawkę. „Świeże wiśnie” dotyczą problemu przymusowej prostytucji w nazistowskich obozach koncentracyjnych, a także wojennej przemocy seksualnej wobec kobiet.

Anna Baumgart

ur. 1966 r. we Wrocławiu. Artystka sztuk wizualnych. Absolwentka Wydziału Rzeźby w Gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jest autorską prac wideo, instalacji, rzeźb, fotografii i performensów. Jej twórczość zaliczana jest do nurtu sztuki krytycznej i feministycznej.

To nie rekonstrukcja czy re-enactment, choć Baumgart (i)gra z konwencją w niezwykle przemyślny sposób. To nie film dokumentalny ani teatr telewizji, choć praca ta zawiera po części elementy każdego z tych gatunków. To wielopłaszczyznowa opowieść o kilku postaciach kobiecych (i męskich) spleciona z rozmaitych wątków z przeszłości i teraźniejszości. Z pewną dozą przekory można by potraktować tę pracę wideo jako kontynuację projektów artystki z lat 90., takich jak „Mała kolekcja doraźnych epitafiów” , „Kto mówi?”, „I kiedy pocałowała żabę”, „Matki” czy „Prezerwatywa, money, lady – no problem” – jako przewrotny „film o miłości” zrobiony przez dobrze „wytresowaną dziewczynkę”.

Należy zaznaczyć, że „Świeże wiśnie” nie tyle dotyczą przeszłości, co przede wszystkim tego, dlaczego dziś (wciąż, a właściwie dopiero dziś) musimy się nią zajmować: jako kobiety, badaczki, artystki, kobiety. Odpowiedź, jaka nasuwa się po obejrzeniu pracy Baumgart, dotyczy tego, że ów, nawet jeśli niechciany, obowiązek wiąże się przede wszystkim z odpowiedzialnością za przyszłość, kiedy to historii będzie się uczyć bez pominięć, koniecznych, by podtrzymać dobre samopoczucie i nienaruszoną podświadomość zbiorowości.

kadr z planu filmu „Świeże wiśnie” Anny Baumgart,
fot. za zgodą artystki
Znaczną część filmu stanowią fragmenty scen ustawiania Helingerowskiego młodej aktorki Klary. Widzimy ją, jak wchodzi (trudno powiedzieć, że się wciela) w rolę Polki zgwałconej przez radzieckich żołnierzy i Niemki zmuszonej do prostytucji w Auschwitz, i jak z nich wychodzi. W tym przechodzeniu postaci i historii, czasów i miejsc leży duży krytyczny potencjał pracy. Poznajemy Joannę, młodą badaczkę, pracującą nad doktoratem w Katedrze Judaistyki UJ i zmagającą się z przełomowym dla naszej wiedzy – a właściwie niewiedzy – historycznej projektem dotyczącym prostytucji w obozach koncentracyjnych. I wreszcie jest tu sama (widzialna-niewidzialna) artystka, nie tylko obnażająca powikłane relacje wstydu i winy, ale pytająca o możliwość identyfikacji na różnych płaszczyznach artystycznego i historycznego przekazu. Jest też mężczyzna, Marcin Koszałka, operator, reżyser i scenarzysta – znany m.in. jako autor kontrowersyjnych filmów „Jakiego pięknego syna urodziłam” czy „Istnienia” – tu w roli reżysera „filmu o Auschwitz”. I jeszcze, obecny choć nieobecny, Lars von Trier, szczególnie jako autor „Dogville”.

kadr z planu filmu „Świeże wiśnie” Anny Baumgart,
fot. za zgodą artystki
O tym, że wojna, a nawet Zagłada „dziwnie” wiążą się z erotyką i seksem, wiemy nie od dziś. Wystarczy wspomnieć choćby „Dom lalek” Ka-zatnika (1955), utwór prozatorski opowiadający o prostytucji w obozie, popularne w Izraelu w latach 60. w czasie trwania procesu Eichmanna „Stalagi” – pornograficzne książki ukazujące więźniów obozów koncentracyjnych w zazwyczaj sadomasochistycznych relacjach ze swoimi oprawczyniami, filmy „Nocny portier” Liliany Cavani, czy „Salo” Piera Paolo Pasoliniego, podejmowane przez artystów w latach 60. próby „montowania” fotografii z obozów ze zdjęciami pornograficznymi (za przykład niech posłużą panele 16-23 „Atlasu” Gerharda Richtera), a ostatnio znakomite prace izraelskiego artysty Roee Rosena, powieści „Wieczory Kaluki” Howarda Jacobsona, czy „Łaskawe” Jonathana Littella. Należy sobie niewątpliwie postawić pytanie, co kryje się za tym niepokojącym połączeniem? Czy nie jest to jakaś dokuczliwa prawda dotycząca relacji kata i ofiary, przemocy i przetrwania, życia, śmierci i pożądania? I wreszcie, jaką rolę w odkrywaniu tej prawdy mają do odegrania historia, sztuka czy literatura?

Propozycja Baumgart jest iście krytyczna i feministyczna. Nie dlatego, że w filmie występują przede wszystkim kobiety ani nie dlatego, że dotyczy on historii kobiet, ale dlatego, że artystka z chirurgiczną niemal precyzją, choć bez zbędnego ciężaru dydaktyki, dekonstruuje istniejące ramy wiedzy/władzy, które nie tylko organizują naszą świadomość przeszłości, nazywają możliwe do przyjęcia traumy i ofiary, ale przede wszystkim hierarchizują, tworząc godne zainteresowania centrum i „mniej istotne” peryferia. Istnieje pewien consensus dotyczący tego, że kiedy myślimy o wojnie, zazwyczaj nie myślimy o kobietach ani przemocy seksualnej (choć ta podług Konwencji Genewskiej uznawana jest za zbrodnię wojenną), prostytucji w obozach nie traktujemy jako formy pracy przymusowej, zaś w kontekście przemocy seksualnej wstyd i winę zazwyczaj skłonni jesteśmy lokować po stronie ofiar. Wzajemne uwikłanie i relacje tych dwóch koncepcji rozgrzewają aktualnie debaty w humanistyce.

kadr z planu filmu „Świeże wiśnie”
Anny Baumgart, fot. za zgodą artystki
Amerykańska historyczka, Ruth Leys w książce „From Guilt to Shame” zauważa, że w ostatnich latach w świecie zachodnim mamy do czynienia z wypieraniem koncepcji winy przez teorię wstydu (ostro atakuje tzw. teoretyków wstydu, badaczy takich, jak Eve Kosofsky Sedgwick, czy Giorgio Agamben), co prowadzi również do zasadniczego przesunięcia od sprawczości (co się robi) ku tożsamości (kim się jest). Kiedy odnosimy się do kogoś, nie oceniamy już jej/jego intencji i czynów – pisze Leys – ale to kim jest, jej/jego emocje i doświadczenia. To zdaniem Leys część „zwrotu emocjonalnego” w badaniach kulturowych, który zasadza się na przekonaniu, że system emocji i afektów jest fundamentalnie niezależny od intencji i znaczeń, ponieważ to materialny system ciała.

W „Świeżych wiśniach” Baumgart wskazuje jednak, że afekty, podobnie jak znaczenia czy wartości, są konstruowane w ramach tego samego systemu wiedzy/władzy. Wstyd („przykre uczucie spowodowane świadomością niewłaściwego postępowania, niewłaściwych słów itp., zwykle połączone z lękiem przed utratą dobrej opinii”, za: „Słownik języka polskiego”) wiąże się przecież przede wszystkim z koncepcjami „stosowności” i „formy”. Artystka jest bez-wstydna, odrzuca bowiem przekonanie, że dotykając wstydu można jeszcze bardziej zranić raz zranione ofiary. Obowiązuje nas stosowna forma „niemówienia o rzeczach bolesnych”, która przesłania fakt, że jednocześnie stygmatyzuje ona cielesność i seksualność, oraz podtrzymuje martyrologiczne mity dotyczące męskich bohaterów, a wreszcie wyparcie, cementujące istniejący porządek rzeczy. Baumgart, jak sądzę, wykonuje gest paradoksalny: obnaża „naszą” kulturową konstrukcję wstydu (jak się go konstruuje, rekonstruuje i reprezentuje), ale także dotyka wstydu, związanego ze świadomością takiego „porządku rzeczy”, innymi słowy – tego, za jaką cenę zbiorowość czuje się lepiej.

Bez wątpienia, twierdzi Baumgart (i jej bohaterki) ta cena jest duża; za duża, by opłacać wciąż powielane melodramatyczne narracje o niemożliwych miłościach w „czasach zarazy”, dlatego artystka (i)gra z melodramatyczną konwencją i wystawia ją na konfrontację z pracą historyczki. Gest ten przywodzi na myśl podobne przedsięwzięcia aliansów sztuki i nauki. Myślę tu przede wszystkim o „Polaku w szafie” – współpracy antropolożki prof. Joanny Tokarskiej-Bakir i artysty Artura Żmijewskiego. Formuła ta wydaje się niezwykle owocna. Autorka „Świeżych wiśni” misternie tka swoją filmową opowieść dotyczącą tego, że nie ma żadnego właściwego czy niezapośredniczonego dostępu do wypartych i traumatycznych historii, że zostały wyparte z jakiegoś powodu i że przeźroczystość zawsze pozostaje złudzeniem, a rolą artysty (i naukowca) jest nieustannie ją kwestionować.

Premiera „Świeżych wiśni” odbyła się w ramach DKF Kino Muranów, 5 października 2010. W CSW Zamek Ujazdowski w ramach Gender Studies IBL 10 października 2010 miała miejsce prezentacja filmów wideo Anny Baumgart „Filmy nie tylko o miłości”, kuratorka: Ewa Opałka

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.