Narracje narkotyczne
rys. Leonardo Aguiar / Flickr CC

Narracje narkotyczne

Agnieszka Mirahina

Jeszcze 2 minuty czytania

Pod narkozą jak pod mocnym aniołem. Dla zmarłego w ubiegłym roku Tomasza Pułki słaba to już pociecha, że wkrótce po utonięciu wypływa jako „trippoeta z Krakowa”, ale pewnie ucieszyłaby Go wiadomość, że ta całkiem młodopolska idea: „żyć niebezpiecznie”, vivere pericolosamente dada i futuryzmu ciągle jest w cenie.

Przeglądam nowo wydaną przez Krytykę Polityczną książkę Kamila Sipowicza „Encyklopedia polskiej psychodelii” i mimo sympatii dla całej rzeczy, nie podzielam zachwytu z blurbów na grzbiecie. Paradoksalnie, największym wybrykiem Mickiewicza było to, że jak na opisane standardy był po prostu „czysty”. Taka sztuczka – i na ile można się zorientować, studiując pisma po nim, to irracjonalizm był jego spiritus movens. Sztuczka w stylu dada – „zorganizowana swoboda i najswobodniejsza dyscyplina”. Kiedy któregoś razu Towiański przyszedł do Wieszcza z zapisem bezpośredniego przekazu od Pana, Mickiewicz pomknął do swojego pokoju, żeby gruntownie „podredagować” tekst. A zatem nie tylko poeta-profeta, ale taki wręcz proofreader-profeta. Podobnie było w wypadku Salvadora Dalego, który stronił nawet od alkoholu. Motorem twórczości był skrajny irracjonalizm każdego z nich.

Różnie wyobrażano sobie, pod wpływem czego tworzył Mickiewicz. W „Poeta i prorok – rzecz o profetyzmie Mickiewicza” Weintrauba można znaleźć prawdziwą w tym temacie rewelację. Jest nią litografia wykonana w roku 1922 przez Mariana Grużewskiego. Przedstawia Adama piszącego „Dziady”:

Wieszcz wygląda jak pomylony, a z tyłu litografii umieszczono napis: „Dnia 9 marca 1922 roku we własnym lokalu p. Marjan Grużewski w obecności niżej podpisanych zapadł w trans medjumistyczny i wykonał rysunek autograficzny na temat «Mickiewicz tworzący Dziady» w przeciągu 14 minut”. Pod spodem widnieją autografy trzech biorących udział w wydarzeniu osób.

Narracje narkotyczne stają się polonistyczne, kiedy do gry wchodzi romantyzm „cudów, wróżb, omenów, wieszczych snów, przeczuć, przepowiedni, zrehabilitowanych przesądów i uprawomocnionych zabobonów”. Ale w języku za odurzające „działanie na nerwach” odpowiedzialne są już elementarne (i bardzo przy tym malownicze) rymowanki, sploty liczby i litery – jak idiotyczne francuskie „dada”, dziecięca zabawka, konik na biegunach lub konik na kiju.

Kamil Sipowicz, „Encyklopedia polskiej psychodelii”.
Krytyka Polityczna, Warszawa, 448 stron,
w księgarniach od kwietnia 2013 
Kiedy dada zaczęło rymować i solmizować sobie straszną rzeczywistość w Szwajcarii, w samym środku wojny – muzykując, malując i układając wiersze, gloryfikując przejęzyczenia i przeoczenia, do rangi podnosząc przypadek – w ogarniętych wojennym szałem Niemczech trwały prace nad Enigmą. Ta aberracja „zwykłej” maszyny do pisania, kiedyś szyfrująca, dziś metaforyzująca, w ekspresyjny sposób koresponduje z pomysłami językoznawców dotyczącymi możliwości zapisu ludzkiej myśli bez pośrednictwa mowy lub pisma, bez wirowania i filtracji. Etienne Gilson wychodzi od aberracji dyktafonu: 

Nagrywając myśl taśma maszyny biegłaby równie szybko jak myśl sama, ale odczytując zapis przekonalibyśmy się, że jest nieczytelny, że nie mamy do czynienia ani z myślą mówioną, ani z pisaną.

Myśl tak szybka, że nie należy już do mnie – brzmi jak wizja superdada albo wizualizacja prób pisania „pod wpływem”, których efektem bywa fiasko oraz bełkot, czyli „ludzka myśl”. W noweli Włodzimierza Odojewskiego bohater otrzymuje poetycki dar tworzenia bez pracy, pod warunkiem, że będzie wszystko widział, rozumiał i znał. Niestety! Traci kontakt ze sztuką. Czytając wiersz, „widział rękę, która go pisała”, a „w śpiewnych dźwiękach Stradivariusów widział tylko kiszki zwierzęce, po których ślizgało się końskie włosie”. Oszalał, choć mógł zostać krytykiem. Groteska, ale kiedy czyta się o literaturze polskich hipisów (i na myśli ma się także „Mistyków i narkomanów” Michalewskiego) podążających za rzekomym autentyzmem czystej myśli, wizja dziecięcej krucjaty nasuwa się sama. Okrutnie głupiej i zakończonej fiaskiem procesji – kiedy przed małymi uczestnikami wyprawy nie rozstąpiło się morze, próbujące dotrzeć do Ziemi Świętej dzieci wsiadały na statki płynące do Palestyny. W oparach absurdu albo domach uciech ginął po nich wszelki słuch.

Za psychodelią stoi irracjonalizm, a nawet „zjada ją na śniadanie”; jego są książki zbójeckie i hologramy na kilogramy. Pisząca te słowa któregoś razu wzięła nawet udział w najprawdziwszym seansie spirytystycznym, razem z Adamem Wiedemannem i Michałem Łukaszukiem. Nastąpił wzruszający „cud z kantorka” w stylu „Dziadów” cz. IV. Rozmowa kręciła się jak talerzyk, a jej fragment został zapisany. Nie ustępując rewelacjom Grużewskiego, umieszczam go tu z nadzieją, że z uwagi na psychodeliczny autorytet indagowanej (a także bliskie towarzystwo litografii samego Wieszcza), nie zostanie przesunięty do działu „Pudelit”.

Rozmowa z Nico

[puszczamy płytę Desertshore

– którą piosenkę z tej płyty lubisz najbardziej?
– Little Horse
 ale to śpiewa Ari; wiesz, co się z nim dzieje?
– on jest mały
– czy w niebie brakuje narkotyków?
– nie ja wam znajdę
– śpiewasz w chórze anielskim?
– w każdy piątek
– co sądzisz o Billie Holiday?
– suka
– nie lubisz jej osobiście?
– lubię jak śpiewa
– jesteś najfajniejszym duchem jakiego spotkałem
– nie bądź taki miła
– czy Bóg istnieje?
– powiem wam nigdy
– jak jest po śmierci?
– nie jest tak źle
– co jest najgorsze?
– szczury
– prawdziwe szczury?
– bo to są zabawki
– z kim się tam spotykasz?
– z gramofonem
– czego ci tam brakuje?
– ależ wiecie
– narkotyków?
– tak
– a do czego?
– żeby je mieć
– czy dobrze ci w zaświatach?
– trudno
– co robi Andy Warhol w niebie?
– sukces
– jest szczęśliwy?
– szczury go gryzą
– czy jesteście w czyśćcu?
– nie
– w niebie?
– tak
– a my?
– wy będziecie w klubie my będziemy za barem
– pamiętasz jak miałaś koncert w Krakowie, a potem paliłaś trawę z jakimś czternastoletnim chłopakiem?
– raz się piło z gwinta a raz z kieliszka
– czy życie w niebie jest nieskończone?
– nie
– a ile trwa?
– tyle że się znudzi
– piszesz nowe piosenki?
– a co miałabym robić?
– co jest takiego ciekawego w niebie, czego nie ma na ziemi?
– tam coś jest
– czy to już jest koniec?
– tak
– a czy są tam stare duchy sprzed kilkuset lat?
– włożyli do gabloty
– czy jest tam miłość i życie towarzyskie
– samo
– sprawia ci przyjemność, jak ludzie słuchają twoich piosenek?
– powiedzmy
– jak to było naprawdę, najpierw miałaś wypadek, a potem atak serca, czy najpierw atak serca, a potem wypadek?
– było tak że umarłam
– a jak to z tymi gablotami
– siedem dusz
– żywych?
– co się pytasz
– ale powiedz, czy Bóg istnieje
– muszę break

                                   Warszawa, 30.11.11


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.