123 lata rozbiorów i dekonstrukcji „sprawy polskiej”, która drzwi zamknięte przez historię zwykła wyważać przez kulturę. „Dumanowski. Dokumenty z odnalezionej biografii” to znakomite słuchowisko w reżyserii Jana Klaty. Więcej niż adaptacja – to świetnie wyprowadzona kontra, derridiańska kontrasygnata wobec równie znakomitej powieści Wita Szostaka. Pierwotnie zjawisko miało miejsce w eterze, 11 listopada 2012 roku na antenie Radia Kraków. Premiera słuchowiska trwała cały dzień, nabierając faktoidalnego charakteru i ocierając się o klasykę gatunku, czyli „Wojnę Światów”. Teraz cała rzecz dostępna jest już na płycie i można odtwarzać ją w kółko jak (narodowe) święto – równoważny w antropologii kultury i teorii literatury gest powtórzenia.
Począwszy od romantyzmu, tego (właściwie już) folkloru, w polskiej historii przewija się obsesja trzech WP – Polska Walcząca, Wolna Polska i Polska Wirtualna. Zbiorowe szaleństwo? Zbiorowa tożsamość: „Jego życie było tak nieprawdopodobne, że trudno uwierzyć, że naprawdę żył”. To Dumanowski – „widmowy tytan naszej historii”, mit i legenda, przewodnik, mediator, pielgrzym oraz tramp, duch narodu, a może nawet (skoro „narracja jest strukturą rozumienia”) duch opowieści. Dumanowski to bohater o wielu wcieleniach, bez początku i końca, postać jak mądrość Rimbauda: „wiecznie przybywająca i zmierzająca wszędzie”.
„Dumanowski. Dokumenty z odnalezionej
biografii”. Słuchowisko na podstawie powieści Wita
Szostaka w reżyserii Jana Klaty, premiera 11 listopada
2012, Radio Kraków, płyta dostępna od stycznia 2013Dumanowski, skupiając w sobie wszystkie talenty epoki, jest właściwie kimś obcym, „niemożliwym”, nieludzko Innym. Rozpięty między utratą i odzyskaniem przez Polskę niepodległości, Dumanowski musi umrzeć w momencie, gdy wrócony zostaje porządek. To oczywiste, żeby oddać ducha czasu, ducha miejsca – trzeba oddać swojego. Słuchowisko Klaty jest bardziej radykalne niż powieść Szostaka, siłą rzeczy bardziej kuglarskie, sceniczne i przewrotne. Konfrontuje ze sobą różnorodne radiowe formy, które „noszą nas wszędzie”: wywiad, relację na żywo, muzykę. W pewnym momencie odtworzony zostaje nawet audiobook, a elegancko wydana całość uzupełniona została komiksem autorstwa Macieja Sieńczyka.
Spisane na straty rozpisać na głosy – czy nie jest to jedna z najważniejszych kulturowych strategii przetrwania? Znamienne, że w pewnym momencie prowadząca audycję wykrzykuje:
Ja pierniczę. Rozmontowałeś mit romantyzmu, Sebek! Zajebi…
Jednak kluczowy dla zrozumienia „Dumanowskiego” Klaty jest moment, w którym przyjdzie nam wysłuchać relacji Piłsudskiego. W „cudownie odnalezionym” nagraniu Marszałek opowiada o swoim spotkaniu z bohaterem, o jego niezwykłej historii:
Nic nie trzymało się porządku, było coraz więcej nowych szczegółów i zakończeń. Ale słuchałem tego uważnie i cierpliwie. Aż przyszła jesień osiemnastego roku – roku naszej wolności, a Ojciec Republiki powiedział: „To już wszystko, młody panie Piłsudski, opowiedziałem panu cale moje życie, nie ma we mnie już nic – teraz wszystko jest w panu”. A ja zapytałem byłem: „Tylko kiedy będzie Polska?”, a on mnie odpowiedział: „Spokojnie – kiedy waćpan sobie życzy”.
Kluczowa jest narracja – umiejętność opowiadania, a więc rozumienia. Nawet w tej jednej ze swoich najbardziej ekstremalnych form – jako żywa reklama martwego języka. Kampania dla duszy, żeby sprzedać ją diabłu? „Symulacja zamiast imitacji” – czytamy w „Przekleństwie fantazji” Žižka i dalej – „Nie ma porządku symbolicznego bez fantazmatycznej przestrzeni”.
Wygląda na to, że symulacja w sztuce to nic innego, jak kradzież ognia – specjalność postaci zwanej trickster. Chyba dość trafnie można go określić mianem pierwszego i ostatniego bohatera. Monika Sznajderman, pisząc o postaci trickstera, osadza go w „sytuacjach niejednoznacznych, przejściowych, trudnych i zmiennych, które wymagają czujności, przebiegłości, przytomności umysłu, zaradności i pomysłowości, wspartych umiejętnością radzenia sobie w każdych okolicznościach i wiedzą zdobywaną latami”. Trickster spełnia funkcję mitycznego przodka – Sznajderman wspomina także o jego merkurycznej zmienności i nieprzewidywalności. Dumanowski-trickster, Pyza na polskich dróżkach, most zwodzony i zwodzący, „pan wiedzy i dróg”?
Symulacja, czyli kradzież ognia – występek, który według Gadamera „daje początek nie znającej granic twórczości człowieka”. Do tego ów „słynny i świetny” wielki Inny, który przemawia tu przez wirtualny model i modelową fikcję. Dumanowski występuje również jako odbicie, echo i cień romantycznego podwojenia, romantycznej teorii odbicia i leśmianowskich odbić nieśmiertelnych. Znamienne, że na okładce słuchowiska widnieją dwa profile – starca i dorosłego mężczyzny podobnego do Mickiewicza. Tak być musi, po śmierci Dumanowskiego okaże się nawet, że pomnik jemu poświęcony jest pomnikiem Adama. Zawsze obca ręka i fałszywy głos?
Byliśmy na antenie, jesteśmy na wizji – to ostatnia, najbardziej osobliwa, wizyjna scena słuchowiska Klaty. Jego najdłuższa dźwiękowa ścieżka – gdy na stopach samego Dumanowskiego schodzimy wreszcie ze szczytu Wawelu, na który dociera się tradycyjnie „nogami do przodu” i na którym „spocznij” znaczy zawsze „baczność”: „Czterdzieści cztery kroki! Zawsze czterdzieści i cztery”.