Depresja klimatyczna
MSK, 15 marca 2019, Warszawa, fot. Agata Grzybowska, Greenpeace / CC BY-ND 2.0

23 minuty czytania

/ Ziemia

Depresja klimatyczna

Rozmowa z Marią Jagodzińską, Zofią Krajewską i Marą Niedźwiecką

Mogłam poczekać pół roku i zacząć działać po maturze, ale tych lat nie zostało nam za dużo i nie można tego odwlekać. Dla niektórych nauczycieli to było abstrakcyjne – rozmowa z aktywistkami Młodzieżowego Strajku Klimatycznego

Jeszcze 6 minut czytania

GRZEGORZ UZDAŃSKI: Jak wyglądał wasz ostatni tydzień? 
MARA NIEDŹWIECKA: De facto kursowałyśmy: dom – plac Defilad, dom – plac Defilad, przy czym pobyt na placu Defilad był bardzo intensywny i bardzo pracochłonny.

ZOFIA KRAJEWSKA: Ja to będę wspominać jako zrywanie się z łóżka rano (po tym jak wyszło się z Miasteczka Klimatycznego koło pierwszej w nocy), żeby przyjechać tam na dziewiątą, żeby nie stało puste, i w tym zimnym namiocie czekanie na wykłady, i cały czas stresowanie się, bo z każdej strony trzeba działać, takie bycie w wiecznym pogotowiu.

MARA: Nawet jeśli mieliśmy grafik i plan logistyczny, to i tak inaczej było w praktyce – tu coś nie było wpisane w grafik, tam coś było niejasne, tu nie działał sprzęt.   

ZOFIA: U nas nie ma higieny pracy – przez ostatni miesiąc pracowałam od ósmej rano do dwudziestej trzeciej. Czasem nic nie jedliśmy, bo zapominaliśmy, bo było za dużo do roboty. Jesteśmy ruchem ogólnopolskim, ruchem ludzi, z których większość chodzi do szkoły i nigdy nie działała w jakichkolwiek strukturach, i to jest mega trudne, jeśli chodzi o komunikację, organizację i wymianę informacji – bo jesteśmy niehierarchiczni, nie mamy liderów, podejmujemy decyzje konsensualnie, tzn. na ile pozwala nam czas. Minister środowiska napisał do nas po strajku z podziękowaniami – każda odpowiedź na tego typu rzecz wymaga, żebyśmy najpierw przedyskutowali to w jakiejś grupie, potem żeby parę osób to spisało i żeby to zatwierdzić jako ruch. Bo nie możemy puścić odpowiedzi, na którą się nie zgadzamy wspólnie.

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny

Ruch społeczny będący częścią globalnej inicjatywy Fridays for Future. Wyraża sprzeciw wobec bierności polityków w obliczu katastrofy klimatycznej. Powstał z inicjatywy licealistów zainspirowanych działalnością Grety Thunberg, których aktywność szybko przerodziła się w ogólnopolski ruch.

Jak dokładnie ten proces decyzyjny wygląda? Rozumiem, że odbywa się to przez internet, ale czy muszą się zgodzić wszyscy? 
ZOFIA: Nigdy nie jest tak, że wszystko musi zatwierdzić każda z osób na grupie, bo niektóre osoby na naszych kanałach komunikacyjnych są np. od paru tygodni nieaktywne. Mówimy, że mamy dzień na decyzję, jeśli ktoś wetuje, to wetuje, jeśli ktoś ma jakieś argumenty, to je uwzględniamy, albo dzwonimy i piszemy bezpośrednio. I jeżeli jest opór nawet jednej osoby, to dopóki jej nie przekonamy, nie robimy tego.   

MARA: Tak samo jest na grupie warszawskiej i ogólnopolskiej.

Czy każda osoba ma równy głos także w dyskusjach? 
ZOFIA: Osoba, która dołączy, przychodzi na spotkania, ma głos równie ważny co osoby, które zakładały ten ruch. Oczywiście możemy ją przekonać do różnych rzeczy, ale jej głos jest równie ważny.

Mara Niedzwiedzka / archiwum prywatneMara Niedzwiecka / archiwum prywatne

MARIA JAGODZIŃSKA: Ja nie jestem w ruchu od początku i nie czuję różnicy pomiędzy osobą, która go zakładała, a mną. Różnice pojawiają się w kwestiach związanych z rozmowami z mediami.

Maria Jagodzińska
Działaczka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego od marca 2019. W tym momencie zajmuje się głównie kontaktami na arenie międzynarodowej Fridays For Future i bierze udział w koordynowaniu projektu ECI for Future (European Citizens Initiative)

Zofia Krajewska
Działaczka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego niemal od powstania ruchu. Wcześniej wolontariuszka m.in. Amnesty International, ATD Czwarty Świat czy Uniwersytetu Dzieci. Obecnie z Fundacją Zwolnieni z Teorii walczy o wprowadzenie edukacji przez działanie i pracę grupową do polskich szkół.

Mara Niedźwiecka 
Działaczka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, studentka socjologii stosowanej i antropologii kulturowej na Uniwersytecie Warszawskim.

ZOFIA: Dwa tygodnie temu udzieliłam pierwszego wywiadu w MSK i miałam ich potem strasznie dużo. W związku z tym postanowiłam, że przez najbliższych kilka tygodni nie będę tego robić, bo to nie w porządku względem innych.

MARIA: Dzisiaj miała przyjść ze mną inna dziewczyna, ale nie dała rady, a Zosia była jedyną osobą, która mogła ją zastąpić. Czasem pojawiają się małe napięcia, że jakieś osoby robią czegoś więcej – a robią, bo muszą, bo nikt inny nie chce.

ZOFIA: I te osoby mają poczucie, że są nie w porządku, ale gdyby one tego nie zrobiły, to nie miałby kto.

Ile lat mają najmłodsze osoby w ruchu?
MARA: 14 lat.

A najstarsze?
MARA: 20–21.

A w jakim wieku jest najwięcej osób?
ZOFIA: Niestety w tym momencie w klasie maturalnej.

Jak to wygląda, jeśli chodzi o płeć?
MARIA: Myślę, że widzisz.

MARA: Jest dużo więcej kobiet, ale w wywiadach zawsze stawiamy na gender balance.

ZOFIA: U nas gender balance to dwa do jednego.

Czym w ogóle było Miasteczko Klimatyczne?
MARA: To była przestrzeń przy placu Defilad, gdzie sami się edukowaliśmy i edukowaliśmy inne osoby zainteresowane klimatem, mówiliśmy o skutkach globalnego ocieplenia.

ZOFIA: O tym, co można robić, jak działać.

MARIA: Mieliśmy też study time, bo ważne było, żeby pokazać ludziom, że nie dlatego nie chodzimy do szkoły, bo sobie wagarujemy. Jest katastrofa klimatyczna, więc nie możemy siedzieć bezczynnie w ławkach, ale chcemy się uczyć, chcemy chodzić do szkoły. Dlatego też wybraliśmy taką formę strajku, w którym uczymy się, ale nie w szkole. Study time nie był poświęcony tylko klimatowi, można było przyjść, usiąść z matematyką, spytać koleżanki, czy rozumie dane zadanie.

Zofia Krajewska / archiwum prywatneZofia Krajewska / archiwum prywatne

MARA: Przychodzili też nauczyciele, którzy prowadzili lekcje u nas w namiotach, przy stole. Normalnie jakby to była lekcja historii albo WOS-u.

MARIA: Niektóre szkoły – tzn. nie było ich wiele – prosiły nas nawet o listę obecności uczniów, którzy przyjdą.

ZOFIA: Mieliśmy info point – to był punkt i dla mediów, i dla przypadkowych przechodniów, którzy chcieli się czegoś dowiedzieć, i dla osób, które wiedziały, co to jest MSK, i przychodziły porozmawiać, zastanowić się, czy same nie chcą działać itd. Były też liczne spotkania i wykłady. Siedzieliśmy do północy, przychodzili ludzie i z nami dyskutowali. Było dużo osób, które nie wierzyły w zmianę klimatu, i trzeba było je przekonywać. 

W ilu miastach w Polsce były strajki klimatyczne?
ZOFIA: Siedemdziesięciu jeden.

MARA: Najwięcej na Śląsku.

MARIA: Liczby wahały się od dwustu osób do tysiąca. W całej Polsce protestowało ponad 30 tysięcy osób, z czego w Warszawie 15 tysięcy.

A czy przez strajk jacyś uczniowie mieli w swoich szkołach nieprzyjemności?
ZOFIA: No oczywiście, że tak. Wydaje mi się, że w Warszawie jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji i z tych najbardziej zaangażowanych w MSK mało osób doświadcza wrogości ze strony nauczycieli, chociaż w zeszłym roku nasza koleżanka miała problem ze zdaniem roku. Natomiast w piątek strajkowało te siedemdziesiąt jeden miast – to były też mniejsze miejscowości, gdzie czasem spotykano się z wyśmianiem i totalnym brakiem zrozumienia ze strony nauczycieli. My na pewno mamy lepiej, tam posiadanie własnego stanowiska, mówienie o nim głośno i nagabywanie kolegów, żeby nie przyszli do szkoły, często wymaga naprawdę sporej odwagi.

Postulaty Młodzieżowego Strajku Klimatycznego
1. Żądamy prowadzenia polityki klimatycznej w oparciu o aktualne stanowisko nauki wyrażone w najnowszych raportach Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) powołanego przez ONZ. Oczekujemy, że sugerowane przez środowisko naukowe rozwiązania będą wdrażane niezwłocznie we współpracy międzynarodowej.
2. Wzywamy rząd polski, by oficjalnie uznał katastrofę klimatyczną poprzez ogłoszenie stanu kryzysu klimatycznego. Kwestia kryzysu nie może być przedmiotem ideologicznych sporów - w obliczu katastrofy musimy mówić wspólnym głosem, ponad podziałami.
3. Domagamy się zawarcia kompleksowej i aktualnej wiedzy o mechanizmach kryzysu klimatycznego w podstawie programowej na wszystkich szczeblach edukacji, przy zapewnieniu kadrze nauczycielskiej obowiązkowych szkoleń w tym zakresie. Jednocześnie edukację klimatyczną w pełnym zakresie swoich kompetencji powinny zapewniać samorządy lokalne.
4. Żądamy by media wzięły na siebie odpowiedzialność za uświadamianie społeczeństwa o bezpośrednich zagrożeniach związanych z kryzysem klimatycznym. Wzywamy do priorytetyzacji tematu katastrofy klimatycznej w przekazie medialnym oraz posługiwania się językiem odzwierciedlającym wagę problemu.
5. Żądamy przyjęcia przez parlament RP ustawy powołującej ekspercką i niezależną Radę Klimatyczną, której zadaniem będzie opracowanie strategii osiągnięcia neutralności klimatycznej Polski do roku 2040 oraz kontrola realizacji tej strategii. Ustawa ta musi być stworzona przy aprobacie środowiska naukowego, maksymalnej transparentności i przy szerokich konsultacjach społecznych.
6. Oczekujemy podjęcia natychmiastowych kroków prowadzących do przeprowadzenia sprawiedliwej transformacji gospodarki w celu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Wymagamy by respektowano prawa i potrzeby wszystkich których dotkną skutki transformacji, szczególnie osób zatrudnionych w sektorach energetyki, rolnictwa, przemysłu i transportu.

Kolejny strajk odbędzie się 29 listopada.

Już powiedziałyście, że wy macie lepiej niż wiele osób, ale jak reagują nauczyciele i znajomi na to, że się angażujecie?
ZOFIA: W zeszłym roku, kiedy byłam w klasie maturalnej, część nauczycieli nie rozumiała, dlaczego robię to w tym roku. Myślę, że nie rozumieli, jakie to pilne. Bo mogłam odczekać pół roku i zacząć działać po maturze, ale tych lat nie zostało nam za dużo i nie można tego odwlekać. Dla niektórych nauczycieli to było abstrakcyjne. Ale mam wrażenie, że strajk nauczycieli zrobił podkład pod wyrozumiałość. Nauczyciele wyrobili w sobie przekonanie, że trzeba być solidarnym, działać w jedności i walczyć o swoją przyszłość. Mam wrażenie, że to sporo ich nauczyło o sprawczości i aktywizmie. 

Ile osób jest w MSK w całej Polsce? Chodzi mi o osoby zaangażowane, biorące udział w podejmowaniu decyzji.
MARIA: Pewnie jest nas więcej niż setka.

MARA: To też trudno powiedzieć, bo niektóre osoby zorganizowały po raz pierwszy u siebie strajk, ale ich nie znamy.

To jest dla mnie imponujące, że ktoś organizuje strajk w jakimś mieście tylko z drugą osobą.
MARA: Albo samemu.

MARIA: I to nie tylko w takich najmniejszych miastach, ale nawet w Toruniu – tam pewna dziewczyna sama zorganizowała pierwszy strajk. 

Kiedy w ogóle odbył się pierwszy strajk?
MARIA: 15 marca.

Ale ten ostatni chyba bardziej się przebił do ogólnej świadomości?
ZOFIA: 15 marca też był głośny, bo był nowy, a tutaj jest o tyle sukces, że dotarło to do mediów lokalnych, co jest przecież mega ważne w kształtowaniu świadomości, nie tylko w takich warszawsko-krakowskich bańkach. A druga rzecz: widzimy, że media zaczęły pisać o klimacie, a nie o protestach klimatycznych i o dzieciach wychodzących ze szkoły. Widziałam debaty przedwyborcze, na których politykom zadano pytanie, co sądzą o MSK – i dalej potoczyła się dyskusja na temat redukcji emisji, energetyki polskiej itd.

Widziałem ostatnio sondaż, z którego wynikało, że wasze postulaty klimatyczne popiera nie tylko większość wyborców PO, lecz także większość wyborców PiS.
MARIA: Odkrywamy dużo rzeczy, których się nie spodziewaliśmy. Teraz wyszły świetne badania Grupy Kantar – 72 procent Polaków uważa, że Polska powinna działać w kontekście ochrony środowiska, i wie, że człowiek wpływa na nie negatywnie. Nie jest to idealne, bo dalej na pierwszym miejscu są śmieci i odpady, a nie emisja dwutlenku węgla i klimat, ale jest to i tak pozytywne. 

Maria Jagodzińska, archiwum prywatneMaria Jagodzińska, archiwum prywatne

MARA: Miałam podczas Miasteczka rozmowę z panem, który mówił, że termin ,,zmiana klimatu” jest stronniczy politycznie, ale kiedy zaczęliśmy rozmowę, która go konkretnie dotknęła, to spojrzał na to inaczej. 

Przekazywałyście partiom swoje postulaty. Jak one powstały?
MARIA: To był dzień, kiedy obudziłam się i okazało się, że mam osiemnaście lat.      

ZOFIA: I cały dzień spędziłyśmy na ostrych dyskusjach.

MARA: Nie były najlepsze te urodziny?

MARIA: Były fajne. To był dłuższy proces, nie trwał tylko jeden dzień, po prostu tego dnia siedzieliśmy w jednym pomieszczeniu od ósmej do dwudziestej drugiej. Konsultowaliśmy się potem z Prawnikami Dla Ziemi, z naukowcami, i oczywiście prowadziliśmy też rozmowy ogólnopolskie.

ZOFIA: Nasze stare postulaty powstały na kolanie i były bardzo warszawskie – na spotkaniu ogólnopolskim wyszły rzeczy ważne dla różnych miast, np. że chcą mieć z czym wychodzić do władz lokalnych. Żeby móc walczyć o coś w swoim regionie, a nie tylko na poziomie państwowym. Warszawa to spisała i potem mieliśmy znowu konsultacje, weryfikacje, zatwierdzenia. Były dyskusje na temat każdego słowa. 

MARIA: I opłaciło się! 

Czy to jest pierwsze wasze doświadczenie z aktywizmem?
ZOFIA: My z Marą byłyśmy obie działaczkami w Amnesty International.

MARA: I wcześniej też byłam w różnych wolontariatach, organizacjach. Jestem też z takiej rodziny, że to dla mnie normalne. Ale myślę, że działa tu również to, że jesteśmy w Warszawie, że nam jest o wiele łatwiej wejść w aktywizm. 

MARIA: Moje doświadczenie z aktywizmem ograniczało się do uczestnictwa w protestach, i to rzadko. Więc dla mnie to jest zupełnie nowa rzecz. Dotychczas bałam się wyrażać swoje silniejsze opinie i trochę bałam się identyfikować z jakąś konkretną… tu ciężko powiedzieć ,,ideologią”, bo zmiana to po prostu fakt. I może potrzebowałam tego, żeby zacząć działać.   

ZOFIA: Nie trzeba być pewnym swoich wartości, wystarczy, że się zna stanowisko nauki.

MARA: I też ważne jest, że jesteśmy ruchem społecznym, sami go tworzymy, mamy sprawczość w działaniu.

ZOFIA: Ja zawsze byłam aktywną wolontariuszką. Najpierw na festiwalu Docs Against Gravity – obejrzałam tam parę filmów, które mnie tak dotknęły i tak bardzo uświadomiły o niesprawiedliwości, że w liceum cały czas spędzałam na jakichś wolontariatach. Nigdy mnie nawet nie obchodziła jakoś specjalnie ekologia, ale no, jest najważniejsza. 

Właśnie, jak się zainteresowałyście kwestią klimatyczną?
ZOFIA: Ja przez film. Ten z DiCaprio, ,,Czy czeka nas koniec?”. Wtedy się przejęłam, ale jeszcze nie wiedziałam, że można działać. Potem, kiedy Greta wezwała w Katowicach do strajków szkolnych, zadzwonił do mnie kolega, że rozmawiał ze swoimi znajomymi i że oni by chcieli zacząć ruch, i czy bym chciała przyjść na spotkanie i zacząć to z nimi. Zastanawiałam się dwa–trzy dni, bo miałam pięćset innych wolontariatów, po czym poczytałam trochę o klimacie i stwierdziłam: no dobra, jak z tym nic nie zrobię, to z tamtych rzeczy i tak nic nie wyjdzie.

MARIA: Ja mam wrażenie, że miałam to z tyłu głowy od bardzo dawna. Wiem, że o tym myślałam. Tak intensywnie zaczęłam myśleć praktycznie rok temu, kiedy w październiku było o wiele cieplej niż w poprzednich latach. Nie czytałam o tym wtedy dużo, bo w mediach raczej mówiono, że to ekstra, hej, 20 stopni w październiku, superpogoda, bądźmy szczęśliwi! A ja jednak czułam, że nie jest tak, jak powinno być. I wtedy właśnie zaczęłam słyszeć o MSK, i od razu wiedziałam, że chciałabym dołączyć. Chociaż takim przełomowym punktem był dzień, w którym przeczytałam wywiad z klimatologiem. Pierwszy raz zobaczyłam tę przerażającą datę 2050 roku. Wtedy poszłam do rodziców do pokoju i powiedziałam: ja już więcej nie mogę jeść mięsa. A ja uwielbiam mięso, więc to było… Pamiętam, jak stałam w tym pokoju i: „Mamo… Zaraz ci powiem… Mamo…”. Naprawdę mnóstwo minut mi zajęło, zanim się przełamałam i powiedziałam, że przechodzę na wegetarianizm. To było strasznie ciężkie do powiedzenia, no i w końcu to powiedziałam. 11 listopada.

Wspaniała data.
ZOFIA: Właśnie w ramach dbania o ojczyznę.

MARA: Ja zawsze interesowałam się ekologią, to znaczy bardziej interesowałam się konkretnymi gatunkami, pszczołami na przykład.

ZOFIA: Pamiętam, że jak cię poznałam, to bardzo dużo mówiłaś o pszczołach.

MARA: W każdym razie nie umiałam pojąć zagadnienia zmiany klimatu, ale punktem przełomowym dla mnie był film ,,Yes-Mani idą na rewolucję”, który polecam każdemu. 

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, WarszawaMłodzieżowy Strajk Klimatyczny, Warszawa

Mówiłaś, Zosia, że kolega zadzwonił i powiedział, że Greta wezwała do strajku szkolnego. Czy ona była dla was inspiracją?
ZOFIA: Kiedy ona wezwała do działania i to się zadziało na całym świecie, to nagle twój głos zyskał na znaczeniu. To, że to wyszło taką wielką falą i była to kwestia dołączenia do tysięcy osób. Potrzebowaliśmy takiego pstryczka. 

MARIA: Ja jestem trochę za odchodzeniem od mówienia o Grecie w naszych wywiadach. Byłam w sierpniu na międzynarodowym zlocie Fridays for Future w Szwajcarii i Greta też tam była. Szła gdzieś sama i zlatywała się cała horda ludzi, którzy starali się do niej zbliżyć. I mam wrażenie, że jak mówimy tak dużo o Grecie, to zrzucamy na nią dużą odpowiedzialność za to, co robimy.

ZOFIA: Greta płynie tym jachtem i są zarzuty, że to nieekologiczne, bo załoga lata samolotem, ale jakie te zarzuty mają związek z tym, co fizyka mówi o zmianie klimatu? Kiedy media są zapatrzone w Gretę, to od jej jednostkowych działań zależy, co się mówi o nauce, o polityce. Wolałabym, żeby media były na tyle odpowiedzialne, żeby powiedzieć: okej, przez ostatnie pięćdziesiąt lat nie pisaliśmy o zmianach klimatycznych i potrzebowaliśmy piętnastolatki, żeby nas kopnęła w tyłek, to teraz może, zamiast pisać o tym, gdzie ona płynie i z kim gada, napiszmy rzetelnie o nauce. 

MARA: Też Greta nie jest liderką – często myli się liderkę z kimś, kto był iskrą, popchnął innych do działania. 

MARIA: Jestem na wszystkich grupach międzynarodowych i tam jej praktycznie nie ma, nie uczestniczy jakoś specjalnie w procesie podejmowania decyzji. Na zlocie w Szwajcarii zabrała głos dwa razy w ciągu całego tygodnia. 

Czy boicie się przyszłości?   
MARA: Mam poczucie, że każda osoba w naszym ruchu jest na jakimś etapie depresji klimatycznej. Ja się bardzo boję przyszłości. 

MARIA: Wydaje mi się, że się boję, ale jakoś do siebie tego nie dopuszczam. Są tylko momenty, w których zaczynam sobie bardziej konkretnie zdawać sprawę, że ten strach we mnie jest. Zdarzyło mi się to przy słuchaniu piosenki ,,The Seed” Aurory, która bardzo emocjonalnie śpiewa, że ,,nie można jeść pieniędzy”. Czasem jadę autobusem, słucham jej na słuchawkach, więc jestem otoczona dźwiękiem, i po prostu zaczynam płakać w tym autobusie. Bo zdaję sobie sprawę, jak ta piosenka jest prawdziwa. W pewnym sensie ludzie myślą, że te pieniądze nas jakoś zbawią – co jest zupełną nieprawdą – i to mnie przeraża. I właśnie jeżeli myślę o mojej przyszłości, to najbardziej chciałabym wprowadzić zmiany w systemie edukacji, ale moim pierwszym planem jest to, żeby zostać psychologiem specjalizującym się w depresji klimatycznej.  

Młodzieżowy Strajk KlimatycznyMłodzieżowy Strajk Klimatyczny

Co to jest depresja klimatyczna?
MARA: To jest zagadnienie, które w Polsce dopiero kiełkuje. Naukowcy z UW starają się to pojęcie wprowadzać.  

MARIA: To jest – tak to sobie tłumaczę – reakcja człowieka na świadomość tego, że żyje w erze katastrofy. To nie jest tak, że ona dopiero nadchodzi – ona już jest. Bardzo dużo osób, kiedy widzi, co się dzieje, kiedy słyszy o tym, co się stanie… Jak ja słyszę, że było tornado w Amsterdamie, że w Indiach ptaki spadają z nieba, bo jest tam już dla nich za gorąco, żeby żyć – to jest absolutnie straszne.

Czyli to takie poczucie bezsilności?
MARA: Tak.

MARIA: Zdecydowanie. Mam poczucie, że nie odejdę z ruchu, nawet jeśli będę widziała, że to, do czego zmierzamy, nie ma szans dojść do skutku. Bo dla mnie ruch jest lekarstwem, działanie jest lekiem. Niespecjalnie zastanawiam się nad końcem – to znaczy wyobrażałam sobie, jak wspólnie robimy wielką imprezę kończącą nasz ruch, czy coś takiego. Ale nigdy nie myślałam o tym, co się rzeczywiście stanie. Jeślibym myślała więcej o temacie zmiany klimatycznej niż o ruchu, w którym jestem, czuję, że nie byłabym w stanie funkcjonować.

MARA: Nie chcemy sobie wyobrazić skutków zmian klimatu, bo… ja bardzo nie chcę wiedzieć, że za 50 lat Gdańsk będzie pod wodą.

To dlatego skupiacie się na ruchu? Bo działanie jest lepsze dla psychiki?
MARIA: Wiem teraz na sto procent, że jeżeli te wszystkie prognozy się spełnią, to przynajmniej będę miała świadomość, że próbowałam coś zrobić. Że nie stałam z założonymi rękami.

MARA: Jedna z teorii porównuje depresję klimatyczną do etapów żałoby. Mam wrażenie, że my, ludzie w MSK, jesteśmy w większości w ostatniej fazie, czyli po załamaniu po prostu działamy.

MARIA: Na Fridays for Future byłam otoczona tymi wszystkimi ludźmi, którzy są w takiej samej sytuacji jak ja. I pod koniec, po wielu rozmowach o klimacie, przyszłości ruchu, przyszłości planety, siedzieliśmy z moim kolegą z MSK i on zadał mi pytanie, czy mierzymy się teraz z najtrudniejszym problemem, jaki kiedykolwiek ludzkość miała. No i tak, to jest największy problem. Bo nie dotyczy skrawka świata, jednego kontynentu, tylko każdego metra kwadratowego Ziemi. I to jest trudne do zaakceptowania, ale potem wstajemy i idziemy dalej, i działamy. 

MARA: Miałam bardzo duży kryzys w te wakacje wywołany bardzo konkretnymi zdarzeniami: najpierw pożary w Nowosybirsku, potem pożary w Amazonii. A była to tylko jedna tysięczna skutków zmian klimatu. W wakacje przyjechała do nas dziewczyna z Nowosybirska, z rosyjskiego FFF, spytała: ,,Czy wiecie, co się dzieje tam, gdzie mieszkam?”. Ona dopiero musiała do nas przyjechać i powiedzieć nam, że pali się las wielkości Belgii. Że tam, gdzie mieszka, nie widać słońca, bo jest tak ogromny dym.

Potem to już jakoś trafiło do mojej bańki facebookowej. 
MARIA: Na przykład informacja o Amazonii przez dwa tygodnie była bez żadnego odzewu, było bardzo duże opóźnienie. Z Syberią było tak, że gdy ta dziewczyna nam o wszystkim opowiedziała, wysłaliśmy pytanie do innych Fridays for Future, czy w ten piątek nie chcielibyśmy w paru państwach pójść pod ambasady rosyjskie. I dzięki między innymi naszym protestom w Rosji zaczęło się coś dziać, rosyjskie media zaczęły o tym mówić. To był moment, kiedy zobaczyłam, że to, co robimy, ma wpływ na sytuację.

MARA: Na nasz komunikator jedna osoba wrzuciła, ucieszona, zdjęcie, że w metrze pojawiło się zdanie ,,Global warming is a fact”. I my się z tego cieszyliśmy, że w przestrzeni publicznej było napisane, że zmiany klimatyczne są faktem! Absurd.

Tekst powstał we współpracy z Zachętą — Narodową Galerią Sztuki w ramach wspólnego cyklu artykułów wokół społecznego aktywizmu. 

.