Drabina, fandla i willys
Odbudowa placu Trzech Krzyży, 1949, fot. Leonard Jabrzemski

26 minut czytania

/ Literatura

Drabina, fandla i willys

Paweł Dunin-Wąsowicz

Dokumentacja zniszczeń, sporządzona zaraz po wojnie przez Biuro Odbudowy Stolicy, to wymarzony gotowiec scenografii dla ultrarealistycznego kryminału – o odbudowie Warszawy w powieściach z lat 40. i 50.

Jeszcze 7 minut czytania

„Dziwnie wygląda taki plan zniszczeń. Przypomina układankę albo mozaikę z czerwonych, czarnych i szarych prostokącików. Czerwone oznaczają domy całkowicie zniszczone, szare są to «półkaleki», a czarne to budynki nie zniszczone, nadające się do zamieszkania” – pisze w 1945 roku Inspektor do Szczeniaka w powieści Jana Knothe „A tu jest Warszawa” [1956]. Od kilku lat cała ta dokumentacja zniszczeń Biura Odbudowy Stolicy jest dostępna online, oprócz planów poszczególnych kwartałów zawiera precyzyjne wykazy, ile izb na której posesji się zachowało, a co trzeba koniecznie rozebrać, bo grozi zawaleniem. To wymarzony gotowiec scenografii dla ultrarealistycznego kryminału, którego akcja mogłaby się rozgrywać w zburzonej Warszawie latem 1945 roku. Ale mimo trwającej już drugą dekadę wielkiej mody na powieści detektywne retro taka książka jakoś nie powstała.

Czyżby więc twórczość bezpośrednich świadków pierwszych kilku lat odbudowy Warszawy całkowicie wyczerpała temat? Kiedy myślę o nich, w pierwszym rzędzie przypominam sobie obrazy z pierwszego sezonu serialu telewizyjnego „Dom” z 1980 roku oraz powtarzane kiedyś na małym ekranie w nieskończoność pogodne komedie z przełomu lat 40. i 50.: „Skarb” o życiu w ruinie i „Przygoda na Mariensztacie”, propagandówka o budowie nowego, pokazowego osiedla. Ale co było w książkach?

Kotek w ruinach

26 lutego w ramach upamiętnienia rocznicy powołania BOS Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków we współpracy z Archiwum Państwowym w Warszawie i Biurem Geodezji i Katastru m.st. Warszawy zamieściło na miejskim portalu mapowym cyfrową wersję „Planu inwentaryzacji zniszczeń Warszawy Biura Odbudowy Stolicy z lat 1945–1946”.

Oryginalna wersja dokumentu została opracowana w formie 50 arkuszy w skali 1:2500. Opublikowanie planu na geoportalu miasta wymagało skalibrowania skanu każdego arkusza, a następnie zmozaikowania wszystkich obrazów, czyli połączenia ich w całość. Plan BOS wzbogaci zespół historycznych map Warszawy, zamieszczonych na portalu: http://mapa.um.warszawa.pl/. Cyfrowa wersja planu znajduje się w serwisie mapowym „Zabytki”.

Rocznica powołania BOS zbiega się jednocześnie z 75-leciem zakończenia wojny i odbudowy Warszawy, a także z 40. rocznicą wpisu warszawskiego Starego Miasta na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Udostępnienie planu jest jednym z pierwszych wydarzeń programu obchodów Rocznicy Odbudowy Warszawy.

Pierwsze powieści nowej Warszawy ukazywały się najpierw w odcinkach prasowych i publikowali je autorzy z przedwojennym doświadczeniem – na przełomie lat 1945 i 1946 „Stolicę” drukowała w PPR-owskim „Głosie Ludu” Pola Gojawiczyńska, wsławiona dziesięć lat wcześniej „Dziewczętami z Nowolipek”. Zaraz potem „Express Wieczorny” dawał w odcinkach dylogię Jerzego Seweryna „Barbaro, kłamiesz!” i „Za jeden twój uśmiech, Joanno”, następnie zaś „Mieszkamy na Puławskiej” oraz „Warszawa, wysiadać!” Marii Maliszewskiej – pod tymi pseudonimami występowali dziennikarze przedwojennych bulwarówek Stanisław M. Saliński oraz Karolina Beylin. O ile „Stolica”, która okazała się ostatnią (i chyba najsłabszą) większą prozą swej autorki, miała ambicję fresku ogarniającego całe miasto i wszelkie środowiska społeczne, to akcje powieści „Seweryna” i „Maliszewskiej” ograniczały się geograficznie głównie do stosunkowo mało zniszczonego Mokotowa i skupiały na odbudowie życia osobistego ich bohaterów. Perypetie akcji „Barbaro, kłamiesz”, ulokowanej w ocalałej izbie w ruinach, zdominowane są przez rozterki Józefa związane z ojcostwem Piotrusia-Andrzejka. „Za jeden twój uśmiech, Joanno” to przede wszystkim problem rozdzielonego przez wojnę małżeństwa – bohaterowie powracają do siebie dzięki buszującemu w ruinach ich dawnej willi przy Szustra zdziczałemu kotkowi Barnabie, w którym rozpoznają dawne domowe zwierzę. W „Mieszkamy na Puławskiej” mężczyzna, którego żona oczekuje dziecka, jest szantażowany przez kochankę z biura, która wykryła jego malwersacje. Od dziennikarki Ewy wyprowadza się zaś kochanek, gdy z Zachodu powraca jego żona. Podobny problem miłosnej niecierpliwości przeżywają bohaterowie „Warszawa, wysiadać!”. Rozdzielenie poprzez decyzję pozostania na Zachodzie dotyczy zresztą także dwóch par ze „Stolicy” Gojawiczyńskiej. Epokę tę zamyka z jednej strony ostatnia bodaj książka wydana w 1949 roku przez prywatną oficynę Gebethnera i Wolffa, „Człowiek z gutaperki” Janusza Rychlewskiego z opowiadaniem „Fotoplastykon”, którego bohater – beznogi Fromczak – czuje się tak mocny jako właściciel prywatnej wytwórni protez, że odpędza zaginionego męża przygarniętej przez siebie kobiety.

Stare Miasto, 1945, fot. PAPStare Miasto, 1945, fot. PAP

Konieczny bandyta

Jednak właśnie rok 1949 – naznaczony wchłonięciem resztek PPS przez PPR i powstaniem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – to jednocześnie moment ofensywy ideologicznej także w beletrystyce związanej z odbudową już nie pojedynczych obiektów, ale budową na gruzach właściwie nowego miasta – począwszy od otwartej w tym roku trasy WZ i sąsiadującego z nią osiedla mieszkaniowego na Mariensztacie. Obok pozytywnych postaci budowniczych (o tym dalej) pojawiają się nagle w dużych ilościach niemal nieobecni wcześniej szabrownicy, a także bandyci i sabotażyści, powiązani najchętniej z „antykomunistyczną reakcją” (po dzisiejszemu „żołnierze wyklęci”).

Tytułowy bohater powieści Janiny Broniewskiej „Krystek z Warszawy” – syn pułku powracający z wojny z kościuszkowcami – staje przed dylematem podjęcia nauki albo wstąpienia do milicji, tym bardziej że ofiarą chciwości prywaciarzy staje się jego własny wuj. Wobec sabotażu w bazie samochodowej postawiony w oskarżenie zostaje eksakowiec inteligent Szarlej z powieści „Człowiek nie umiera” Kazimierza Brandysa. Pozytywne przesłanie ma reedukacja przez pracę – inżynier Uriaszewicz w „Uczcie Baltazara” Tadeusza Brezy przedkłada w końcu zatrudnienie w zawodzie nad zyski z przemytu obrazu Veronese’a, sensacyjną formułę ma z kolei „Piątka z ulicy Barskiej” Kazimierza Koźniewskiego, gdzie chłopcy z Ochoty, zamieszani w kradzież papy i zabójstwo donosiciela (do czego namówił ich rzekomy działacz podziemia), wychodzą na ludzi, budując trasę WZ. 

Uriaszewicz z „Uczty...” Brezy jest początkowo sceptyczny, „remontuje się dużą ilość sklepów i doprowadza do porządku gmachy, ale tylko na głównych ulicach, i tylko takie, które nie wymagają większych robót. I na tym koniec!”. Żywo ripostuje jego znajoma: „– A Nowy Świat? (…) ile z niego zostało, a podług planów będzie gotowy za trzy lata”.

I Koźniewski eksponuje w „Piątce...” podstawowy spór o to, co jest ważniejsze w odbudowie. Syn spekulanta Lutek społecznemu budownictwu przeciwstawia kolonie Staszica i Lubeckiego oraz cały Mokotów odbudowane przez indywidualnych przedsiębiorców: „Oni czy prywatna inicjatywa. Kto? – nacierał Lutek”. „– Ale oni odbudowali ulice, kanalizację, gaz, elektryczność, fabryki. Nie wiem, co trudniejsze – Kazek niełatwo ustępował”. Spór zostaje rozstrzygnięty w prosty sposób – aresztowaniem ojca Lutka, spekulanta.

Co ciekawe, motyw bandytyzmu w ruinach tużpowojennej Warszawy przetrwa w literaturze adresowanej do młodzieży dłużej niż stalinizm – pojawiać się będzie w „Chłopcach ze Starówki” Haliny Rudnickiej [1960] oraz „Historii dłuższej niż wojna” Ryszarda Liskowackiego [1985].

Warszawa jak Alaska

Choć w 1954 r. wchodzą na ekrany kin ekspresowo zrealizowane ekranizacje „Uczty Baltazara” i „Piątki z ulicy Barskiej”, już rok później ukazuje się powieść „Zły” Leopolda Tyrmanda, w której chuligaństwo i przestępczość odzyskują endogenne własności, a sama odbudowa (oprócz zaznaczenia rosnącego Pałacu Kultury i planów rozbiórki kamienicy ze sklepem Olimpii Szuwar) zasadniczo zredukowana zostaje do… warszawskich kawiarń: „Warszawa przywiązuje wielką wagę do kawiarń, toteż ci, którzy projektowali planową a gigantyczną jej odbudowę, nie mogli zapomnieć o tych tradycjach.(...) wszyscy znali się na architekturze, tak jak w swoim czasie na Alasce wszyscy znali się na poszukiwaniu złota”. W opowiadaniu „Hanka” o młodej pływaczce Tyrmand pisał z podobną nonszalancją: „Ojciec Hanki był technikiem budowlanym, wiemy zaś wszyscy, jak bardzo zajęci są technicy budowlani teraz właśnie, kiedy odbudowuje się Warszawa”.

Odbudowa Warszawy w 1945, kolekcja Dr. Marka TuszyńskiegoOdbudowa Warszawy w 1945, kolekcja dr. Marka Tuszyńskiego

Pejzaż pierwszych lat Warszawy po wojnie uzupełniać będą w literaturze Polski Ludowej po 1956 roku także powieści pozytywnie nastawionych do jej rzeczywistości dawnych żołnierzy Armii Krajowej, którym dozwolono wyżalić się na przegięcia nowej władzy. To przede wszystkim „Wieniec” i „Pejzaż dwukrotny” Lesława M. Bartelskiego oraz „Kolumbowie”, „Losy”, „Życie raz jeszcze” Romana Bratnego, który do tamtych czasów powróci nawet po pół wieku w swojej ostatniej powieści „Anioł w butach z ostrogami” z 1995 roku. Wracać będą do odbudowy miasta także Jerzy Janicki i Andrzej Mularczyk w książkowej wersji „Domu” [1985] czy Jerzy Putrament w trzecim tomie „Wybrańców” [1983].

W beletrystyce XXI wieku tużpowojenną Warszawę odnajdujemy jednak chyba tylko w obszernej powieści Piotra Zaremby „Zgliszcza” [2017] o środowisku mikołajczykowskiego PSL (motyw odbudowy miasta dotyczy sądów na Lesznie), bo książka „Rewers” Andrzeja Barta [2009] zdaje się utworem wtórnym wobec scenariusza filmu. 

***

Po tym wstępie historyczno-literackim proponuję krótki leksykon podstawowych motywów, jakie powtarzają się w beletrystyce związanej z odbudową Warszawy. 

BOS, czyli Biuro Odbudowy Stolicy

Działająca w latach 1945–1951 państwowa instytucja koordynująca odbudowę miasta z główną siedzibą przy Chocimskiej róg Skolimowskiej. Kierownicze stanowiska zajmują w niej zmyśleni przez pisarzy inżynierowie jak Piasecki ze „Stolicy” Gojawiczyńskiej czy Bodnar z „Wieńca” Bartelskiego (zajmuje się głównie mostem Poniatowskiego). Pracuje w BOS inżynier z Żoliborza z powieści Liskowackiego „Historia dłuższa niż wojna”, wybiera się tam spotkać dawnych znajomych po odzyskaniu pamięci historyk sztuki z „Chłopców ze Starówki” Rudnickiej. W siedzibie BOS przedwojenne fotografie pałacu Zawiszów przy Koziej, który miał być odbudowany na siedzibę Głównego Urzędu Ustaw i Kodyfikacji ogląda w 1945 roku jego świeżo mianowany prezes w randze ministra Andrzej Izdebski, bohater powieści Jerzego Putramenta „Wybrańcy” w trzecim tomie „Potąd” [1983]. Niemal całkowicie z BOS związana jest powieść autorstwa architekta Jana Knothe „A tu jest Warszawa” [1956] – jej bohaterowie, którzy poznali się w obozie jenieckim, po powrocie do miasta dokumentują zniszczenia, a później uczestniczą w odbudowie – głównie obiektów zabytkowych, co jest pretekstem do wplecionych w dialogi wykładów z historii sztuki (paradoksalnie książka ukazała się już po rozbiórce omawianego w niej jako zabytek Zamku Ujazdowskiego). Po 1989 roku do głosu dopuszczone zostały poglądy, że przebijając nowe ulice, BOS zburzył więcej, niż należało, kierując się wolą likwidacji własności prywatnej. W powieści Piotra Zaremby „Zgliszcza” [2017] sędzia Jarosz tak zatem odczytuje intencje BOS: „Dawnej Warszawy miało nie być”. 

Pracownicy Biura Odbudowy Stolicy w urbanistycznej pracowni Śródmieście, fot. Edward FalkowskiPracownicy Biura Odbudowy Stolicy w urbanistycznej pracowni Śródmieście, fot. Edward Falkowski

Ekshumacja

„Mogił jest już przeszło dwieście. (…) Pewnej grudniowej nocy przybyła na teren byłego ogródka brygada ekshumacyjna i nazajutrz po mogiłach została tylko spulchniona ziemia” – pisała Maria Dąbrowska w opowiadaniu „Tu zaszła zmiana” [1951], wspominając swoje okno na podwórko przy Polnej. Na Mokotowie przy ekshumacji towarzyszy broni z „Baszty” zawiązuje się akcja „Pejzażu dwukrotnego” [1958] Lesława M. Bartelskiego, a w „Wieńcu” [1962] tegoż czytamy: „Mnóstwo trupów walało się po kanałach, na Mokotowie z otwartych studzienek szedł mdły trupi zapach”. Stara krawcowa ze „Stolicy” Gojawiczyńskiej, aby zdążyć z pochówkiem poległego syna przed zwałką nieekshumowanych ciał do zbiorowych mogił, na koszty indywidualnego pogrzebu zamierza sprzedać swą żywicielkę – maszynę do szycia. 

Odgruzowanie

Przy wyburzaniu ruin pracuje w „Zdobyciu władzy” Czesława Miłosza [1955] dawny akowiec Foka: „Resztki muszą być zrównane z ziemią, aby kiedyś powstały nowe domy”. Rekonstruujący rodzinny domek na Marymoncie Maciek Słowik z „Historii dłuższej niż wojna” Liskowackiego odkrywa paradoks, że doszczętne spalenie drewnianej zabudowy w jego dzielnicy ułatwia jej odbudowę, bo nie trzeba wywozić gruzu. W „Kolumbach” Bratnego przedsiębiorca Kosiorek trafia do więzienia za machinacje, bo pobierając pieniądze za wywóz gruzu, jego firma nie wywoziła cegieł – „Wyburzając ściany, spychała gruz jedynie przez zerwane stropy do piwnic (…). Ponieważ dochody szły od metra «wywiezionego» w ten sposób gruzu, interes był popłatny”.

Plac Zamkowy, 1945Plac Zamkowy, 1945

 Katastrofy

Skruszałe mury stanowiły zagrożenie choćby przy większych wichurach. Nie brak opisu wypadku w „Stolicy”: tytułowa bohaterka powieści Jerzego Seweryna „Barbaro, kłamiesz” ginie na Puławskiej od spadającej z ruin blachy, która przecina jej arterię. Śmiertelnie przywalony murem podczas rozbiórki przy Żelaznej zostaje Tolek Pocięgło z „Domu”. Więcej szczęścia ma wuj tytułowego „Krystka z Warszawy” Broniewskiej, bo choć ranny, to uchodzi z życiem. Kapitan Bodnar z „Wieńca” Bartelskiego wiezie zaś służbowym willysem do szpitala chłopca, któremu nogę zmiażdżył mur podczas innej rozbiórki.

Willys

Inaczej jeep – lekki samochód terenowy, których tysiące dostarczyły Stany Zjednoczone do ZSRR w ramach wsparcia wysiłku wojennego. W pierwszych scenach „Stolicy” Gojawiczyńskiej bohaterowie przyjeżdżający z Lublina do pierwszych prac przy odbudowie ciężkim packardem zazdroszczą willysowi możliwości przejazdu przez zamarzniętą Wisłę. W „Wieńcu” Bartelskiego to pojazd kapitana Bodnara z BOS. Krytym willysem jedzie z Warszawy do Ryk na pogrzeb sędzia Jarosz z powieści „Zgliszcza” Piotra Zaremby [2017]. Willysem jeździ też milicja w powieści „Człowiek nie umiera” Brandysa i w „Krystku z Warszawy” Broniewskiej (przy czym amerykańskie pochodzenie wozu nie przeszkadza w wyrażaniu pogardy dla amerykańskich dolarów znalezionych u bandytów). To także tytułowy bohater opowiadania Jana Dobraczyńskiego „Jeep” [1949] – milicja goni nim bandytów, którzy porwali z Woli chłopca zafascynowanego autami, który po uwolnieniu kieruje swoje uczucie w stronę tego typu samochodu. Model jeepa zabawkę przesyła mu w związku z tym z Paryża wahający się co do powrotu z Zachodu ojciec.

Drabina

Przyrząd umożliwiający życie w ruinach, gdzie ocalały pojedyncze pomieszczenia na piętrach w domach o zerwanych schodach. Dwukrotnie do takich wspinają się w 1945 roku bohaterowie powieści Romana Bratnego („Losy”, „Anioł w butach z ostrogami”). W połowie lat 50. kwestia nadal aktualna – po przypominających drabinę schodach wchodzi się w kamienicy przy Górczewskiej do dzielonego z ciotką przez Paragona pokoju w „Do przerwy 0:1” Adama Bahdaja [1957]. Po prowizorycznych drewnianych schodach Rysiek Lewandowski z „Sonaty marymonckiej” Marka Hłaski wdrapuje się do mieszkania kolegi w rozwalonej oficynie przy Karolkowej. W „Ósmym dniu tygodnia” tego samego autora [1956] do izby skomunikowanej z resztą świata jedynie drabiną chce zaprowadzić Agnieszkę Piotr. Zerwane schody mają też podtekst erotyczny w powieści Krzysztofa Kąkolewskiego „Paradis” [1987], gdzie w 1948 roku Ulizany prowadzi po nich ukochaną Anielicę w puste miejsce po swoim rodzinnym mieszkaniu przy Marszałkowskiej.: „Jestem ciągle zameldowany w tym domu”. „Czyli mieszkasz w nieistniejącym domu?”.

WillysWillys

Fabryka

Symbol nowych porządków, pozwalający wyeksponować pasożytniczą rolę kapitalisty. W „Uczcie Baltazara” Brezy miejsce ukrycia dzieła sztuki – chce je pozyskać kapitalista, który pozostał na Zachodzie. W powieści na podstawie scenariusza serialu „Dom” robotnik Jasiński domaga się uspołecznienia zakładu, w którym pracuje, i wywłaszczenia fabrykanta. W „Stolicy” Gojawiczyńskiej przestraszony przedsiębiorca Kowal decyduje się przekształcić swoją wolską fabryczkę w spółdzielnię. Jeszcze w 1949 roku inwalida Fromczak podnieca się odwetem na Niemcach w postaci realizacji zamówienia trzech tysięcy protez kończyn przez jego zakład, ale to schyłkowe marzenia. Bohaterowie „Piątki z ulicy Barskiej” będą już pracować w odbudowanej państwowej fabryce żarówek.

Budowa

„Dziś wprawiało się ramę w wypalone okno, jutro przynosiło się z dumą kawał szkła, na trzeci dzień z tupetem zamiatało podwórko, którego trzy ściany stanowił ażur wypalonych murów, zaś w czwartym – akurat na drugim piętrze – nie na pierwszym i nie na trzecim – wisiało odbudowane mieszkanko” – pisał o wstępnym etapie odbudowy w „Jeepie” Dobraczyński.

Pierwsze trzy lata to łatanie i odbudowa pojedynczych obiektów. W 1947 roku powstaje na Żoliborzu przy Sarbiewskiego pierwszy zbudowany od podstaw nowy wielorodzinny dom mieszkalny – XI kolonia Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – zaczyna się budowa miasta. Wita go wierszem „WSM” Stanisław Ryszard Dobrowolski, jeszcze niedawno autor akowskiej pieśni „Warszawskie dzieci”, a niebawem czołowy twórca produkcyjniaków prozą i mową wiązaną. Tu jeszcze jest całkiem liryczny, utwór kończą następujące strofy: 

Noc na kolonii lekko oddycha.
Wierzba. Uliczka – pusta.
Pod srebrną wierzbą chłopiec dziewczynie
wierność wszeptuje w usta. 

Księżyc spółdzielców oczy odwraca
i spuszcza dyskretnie – na zachód.
Kurtyna – na dół! Serce się trzęsie
jak wieniec murarski na dachu.

Nawiasem mówiąc, oprócz „Ab urbe condita” Tuwima (o pierwszej powojennej przekupce) oraz „O ptakach i tramwajach” Broniewskiego (z marzeniem o podniesieniu zwalonego posągu Zygmunta III Wazy) niemal cała twórczość zawarta w poetyckiej antologii o Warszawie tamtych czasów nie wytrzymuje próby czasu. Do historii przechodzi jednak tytuł wiersza Adama Ważyka „Lud wejdzie do śródmieścia”. Sztandarowymi budowlami nowej Warszawy stają się po trasie WZ budowane w miejscu niejednokrotnie burzonych ostańców Mariensztat, Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa i odtwarzana Starówka.

Murarz ikoną

„Trasa radości życia” Dobrowolskiego opowiada o monterze Pawliku, który po wojnie poszedł na łatwy chleb prywaciarza, ale po wyaresztowaniu kumpli spekulantów wraca do zawodu na trasie WZ i utożsamia się z tą robotą. Ten sam autor w innym opowiadaniu „Fandla”: robotnik z Przemyśla Lesiak Józef początkowo wyśmiewany staje się na budowie przodownikiem – bo do patelni podobna fandla okazuje się lepsza od kielni. Wyrabia 400% normy, wzywa żonę i dzieci, żeby przyjeżdżali, bo już jest warszawiakiem i się stąd nie wyprowadzi.

Budowa osiedla Mariensztat, 1948, fot. Władysław PiotrowskiBudowa osiedla Mariensztat, 1948, fot. Władysław Piotrowski

Fandla pojawia się w tym samym 1950 roku w „Wodewilu warszawskim” Gozdawy i Stępnia pełnym piosenek o murarzach i ich pracy. Marek z „Piątki z ulicy Barskiej” Koźniewskiego po trasie WZ trafia na budowę Mariensztatu – z przodownikiem Complakiem w trójce murarskiej kładą 3390 cegieł podczas jednej zmiany. Stary komunista, budowniczy Michał Kuźnar, kieruje zaś odpowiedzialną pracą przy powstawaniu osiedla Praga III w „Obywatelach” Kazimierza Brandysa [1954].

Po pióra sięgają także sami robotnicy ze Starówki. Ukazuje się wspólna książka sześciu autorów z Robotniczego Zespołu Literackiego „Budujemy” (monter, elektryk, hydraulik, murarze); zawiera prozę, która jest poświęcona m.in. krytyce kierownika za złe naliczenie wypłat po ustaleniu nowych norm, poszukiwaniu na prowincji brakujących szyn do wąskotorówki, ulepszeniu infografik harmonogramów czy mozolnemu rozbieraniu cegieł gotyckich i odkryciu cennych malowideł.

Trzydzieści lat później w serialu „Dom” pojawi się wątek Bronka Talara, murarskiego przodownika pracy, który nie umie sobie poradzić ze swoim sukcesem i ginie, zlatując po pijaku z rusztowania.

MDM

Ale przecież odbudowa nie była jedynie domeną zapomnianych grafomanów. Uroczyste otwarcie placu Konstytucji i Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej 22 lipca 1952 roku stanowi ważny punkt w aż dwóch opowiadaniach Jarosława Iwaszkiewicza. W „Ucieczce Felka Okonia” tytułowy bohater, właśnie przodownik pracy, na festynie z tej okazji przemawia i tańczy (MDM mu się nawet śni), ale zaraz potem skonfliktowany ze szwagrem dźga go nożem i ucieka z Warszawy (akcent propagandowy położony zostaje jednak nie na odbudowę, ale decyzję o powrocie). W „Dziewczynie i gołębiach” Iwaszkiewicza w czasie tegoż festynu obraża się na dziewczynę Edek – syn inżyniera zaangażowanego przy odbudowie („Mój syn to mówi, że Mariensztat… Koledzy (…) obliczali ogrom przyszłej stolicy socjalistycznego państwa (…), a tutaj tym wszystkim problematom inżynier S. przeciwstawiał malutką osobę jakiegoś tam urwisa”).

Budowa MDM zdążyła też zaniepokoić mieszkającą przy Polnej inną pisarkę o pierwszorzędnej pozycji – Marię Dąbrowską: „Oprócz radości, że i nasza pokiereszowana dzielnica weszła w krąg odbudowy, oprócz niepokoju, jak też to wypadnie, powstał w naszym domu popłoch (…). Pogłoski mówiły, że zburzą go, i to niebawem, bo tu przejdzie nowa ulica, bo «już chodzili i mierzyli»” – pisała w „Tu zaszła zmiana” [1951], ciesząc się zarazem, że dzieci nie bawią się już w gruzach w wojnę.

Niespecjalnie przejmował się MDM Leopold Tyrmand w wydanej już na emigracji powieści „Życie towarzyskie i uczuciowe” [1967], choć wymieniał tę dzielnicę, pisząc o tym, że w 1954 roku „coraz częściej słyszało się, że ktoś otrzymał mieszkanie”, i że „zewsząd rosły rusztowania, za nimi szare ściany z pustaków czy gruzobetonu”, to skupiał się raczej na partactwie w blokach na Młynowie. Ale w „Złym” Witold Halski i Marta Majewska zażerali się parówkami i opijali piwem właśnie w barze na MDM. 

Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa, 1952Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa, 1952

Od pałacyku do pałacyku

Na otwarcie MDM wybiera się za to w końcu bohater pisanego mocno ex post „Anioła w butach z ostrogami” Romana Bratnego – Tomek Nogajski: „To oczywisty fałsz taka celebra, że właśnie na 22 lipca Warszawa ma obudzić się bogatsza, większa i piękniejsza. Ale (…) daje jednak końcowy efekt”. „Dla zwiedzającej gawiedzi, dla tych wszystkich ludzi, co wyleźli ze swych nor, z mieszkań, w których gnieździ się po kilka rodzin, gdzie na drzwiach łazienki przybija się listę kandydatów do kąpieli, jest to świat z bajki”.

Wcześniej eksakowiec Nogajski w pałacyku na Dworkowej, gdzie mieści się redakcja ich pisma, próbuje dogadać się z młodymi komunistami.

„Anioł...” Bratnego to chyba ostatnia większa powieść pisana przez świadka odbudowy. Piętnaście lat później 62-letni Tadeusz Cegielski wyda kryminał retro „Morderstwo w alei Róż” [2010]. Jego bohater major Wirski w tym samym pałacyku przy Dworkowej będzie w 1954 roku świadkiem sekcji zwłok w tajnym ubeckim prosektorium. „To, co działo się w najbliższej okolicy, dla jednych było symptomem odradzania się miasta, dla innych, takich jak Wirski, zapowiedzią zmian zacierających dawny kształt stolicy. (…) Warszawskie metro wzorować się miało na moskiewskim. Nie koniec na tym: od strony ulicy Puławskiej wyrósł gmach kinoteatru Moskwa. Wpływ stolicy światowego proletariatu uwidaczniał się również po drugiej stronie skweru. Jakby z resztek po budowie Pałacu Kultury powstawał potężny gmach ambasady”. 

Największe kuriozum...

...w związanej z Warszawą beletrystyce publikowanej w pierwszych latach odbudowy to „Schron na placu Zamkowym” Andrzeja Ziemięckiego, drukowany przez zbliżony do PPS „Kurier Codzienny” (wydanie książkowe w 1947 roku). Główny bohater, inżynier Jerzy Walewski, budzi się w 1980 roku w odbudowanej już socjalistycznej Warszawie po 36 latach letargu, w który popadł w czasie powstania w schronie zbudowanym z wynalezionego przez siebie asbelitu.

okładkaMiasto liczy 4 miliony mieszkańców; rozrosło się ogromnie i przechodzi przez nie kanał łączący Bałtyk z Morzem Czarnym – na Grochowie funkcjonuje port morski. Ulice są kilkupoziomowe, na największej stacji przesiadkowej pod hotelem Polonia zbiega się osiem linii kolejowych i metra. Na Krakowskim rozebrano ocalałe mury hoteli Europejskiego i Bristol, za to w obudowanym Pałacu Saskim mieszczą się Sejm i Senat. Kościół na placu Zbawiciela zmalał, otoczony wieżowcami. Także na Pradze widać skupisko gigantycznych, co najmniej trzydziestopiętrowych budowli.

Powszechnym źródłem zasilania jest energia atomowa w wymiennych bateriach. Osobiste komunikatory przypominają dzisiejsze telefony komórkowe. Obywatelom w różnym stopniu przysługuje prawo do korzystania z udogodnień (np. taksówek powietrznych) – nazywa się to przydziałem komunikacyjnym. Nierobów władza kieruje do pracy przymusowej, a pijacy otrzymują zastrzyki, po których alkoholu odechciewa się raz na zawsze (tego boją się najbardziej). Prostytutki ze względów higienicznych skoszarowane są w państwowych domach publicznych (dosłownie).

Ziemięcki wprowadza do fabuły drobny problem – różnicę wieku biologicznego pomiędzy owdowiałym Jerzym, a jego dawną sympatią Teresą. Po kuracji odmładzającej biorą w kościele św. Aleksandra ślub, a w podróż poślubną startują z Okęcia rakietą na Marsa. W tej socjalistycznej utopii nad Polem Mokotowskim góruje Świątynia Opatrzności, nie ma ani słowa o Leninie ani Stalinie, a książki, jakie ma okazję czytać Walewski, są sygnowane nazwiskami klasyków rodzimego syndykalizmu – Wojciechowskiego i Rapackiego.

Archiwa Biura Odbudowy Stolicy czekają ciągle na swego amatora.