Zmienność wszystkiego
fot. Paweł JaNic Janicki

6 minut czytania

/ Teatr

Zmienność wszystkiego

Agata Becher

Zabrzańska „Królowa Śniegu” Podstawnego to przykład, że sceniczny przekaz dla dzieci i ich rodziców nie musi mieć formy infantylnego poklepywania po plecach w anturażu polsatowskiego kabaretonu

Jeszcze 2 minuty czytania

Teatr Nowy w Zabrzu wystawił spektakl „Królowa Śniegu”. Premiera miała odbyć się w trakcie Międzynarodowego Dnia Teatru. Koronawirus pokrzyżował te plany. Adaptację sławnej baśni Andersena w reżyserii Macieja Podstawnego można było jednak zobaczyć 3 i 4 października na żywo właśnie w Zabrzu.

Nie zdziwił mnie wybór takiego tekstu do reinterpretacji scenicznej, zwłaszcza jeśli ma się plan przyciągnięcia młodszej widowni do teatru. Nie zdziwił mnie też wybór tej konkretnej Andersenowskiej baśni. Czasy mamy złowieszcze, a baśń ta jest mocno osadzona w klimacie niepewności, lęku przed złem i przed niewiadomą. Andersen pisał „Królową Śniegu” przed I wojną światową, również w mocno niespokojnych czasach. Dla reżysera Macieja Podstawnego – jak sam wyjawił w wywiadzie – punktem wyjścia do adaptacji było podskórne poczucie, że coś się wywraca, że zmienia się porządek rzeczy.

Dobrym punktem zaczepienia do wzięcia na warsztat tego tekstu może być pytanie Gerdy, które zresztą pada ze sceny – czy tylko dzieci myślą, że da się coś zmienić? Odwrócić bieg rzeczy? Nie godzić się na coś, co jest krzywdzące i złe?

Królowa śniegu, reż. Maciej Podstawny. Teatr Nowy w Zabrzu, premiera 5 października 2020„Królowa Śniegu”, reż. Maciej Podstawny. Teatr Nowy w Zabrzu, premiera 5 października 2020Na hasło „Królowa Śniegu” w głowach większości z nas wychowanych w starych szkołach albo przez co bardziej troszczących się o nas rodziców – pojawia się rysunek Jana Marcina Szancera umieszczony na okładce zbioru baśni Andersena. Oto luksusowa uwodzicielka wabiąca niewinnego chłopca splendorem. W zamian za ten monumentalny błysk oczekuje posłuszeństwa i całkowitego oddania. Akcentowanie tego akurat aspektu mogłoby być w dzisiejszych czasach nieco ryzykowne, toteż twórcy spektaklu skupili się nie tyle na postaci Królowej, ile na diabelskim zwierciadle, którego rozbite kawałki rozsiały się po świecie, stając się budulcem okien parlamentów i bulai łodzi podwodnych – jak wspominają na scenie mądre Laponki. Drobne ułamki zasiedliły też całe armie ludzkich serc i ten fakt wydaje się najbardziej niebezpieczny. Takim odłamkiem zostaje ugodzony przyjaciel Gerdy, mały Kaj. Przez to nie dość, że znika, przedkładając lśniący zamek nad mały kopenhaski ogródek, to jeszcze z miłego sympatycznego chłopca staje się zimną, skłonną do okrucieństwa osobą.

Baśnie mają tę przewagę nad innymi tekstami, że udowadnianie ich ponadczasowości jest trudem zbytecznym. Niosą tyle możliwości interpretacji, że są w stanie objaśnić ludziom niemal każdy czas, nawet najbardziej niezrozumiały. „Królowa Śniegu” jest właśnie takim tekstem, bardziej nawet dla dorosłych niż dla dzieci, jest tekstem poetyckim i tajemniczym, pozbawionym niemal dialogów.

Maciej Podstawny, dramaturżka Dorota Kowalkowska i aktorzy postawili jednak na eksperyment łączący typową sceniczną narrację przeznaczoną dla młodego widza z przesłaniami trafiającymi do dorosłych. Na scenie widzimy więc specyficzny rodzaj emfazy przemawiający do młodych z wtrętami odnoszącymi się do kultury wysokiej czy historii. Twórcy proponują też miks stylów scenicznych.

fot. Paweł JaNic Janicki

Podstawny i Kowalkowska mocno rozprawiają się ze współczesnymi roszczeniowością, myśleniem życzeniowym i lękiem. Uderza scena, w której Gerda, powziąwszy decyzję o wyprawie, przygotowuje się do niej niezwykle pieczołowicie, po czym narzeka, że mimo posiadania sprzętu na drogę, map i podróżniczego ekwipunku cel jej podróży nie zostaje osiągnięty natychmiast. Z czasem zaczyna dostrzegać, że jedyną stałą, na jakiej może się oprzeć, jest przyjęcie do wiadomości zmienności wszystkiego. Nie przychodzi jej to łatwo, ale każdy kolejny etap podróży tę umiejętność dobrze trenuje.

Bohaterka często wyznaje, że ogarnia ją paraliżujący lęk. Za radą towarzyszących jej zwierząt, symboli mądrości natury, udaje jej się wpaść na niemal buddyjski trop, że zamiast się bać – można pomyśleć. I tak się też dzieje: Gerda działa, szuka rozwiązań zamiast roztrząsać lęki. Dzięki temu wchodzi na kolejne poziomy tej podróży i ostatecznie wygrywa. Jednak, inaczej niż w Andersenowskiej baśni, tu zajmuje jej to całe życie. Osiąga cel podróży nie jako mała dziewczynka, która podjęła decyzję o podróży, a dojrzała kobieta. Aspekt przemijalności czasu, rzeczy, żywych istot, nas samych to lejtmotyw tego przedstawienia.

Spektakl, w którym pełno jest mitycznych postaci, reniferów, ptaków, złoczyńców, książąt, mądrych Laponek, gadających rzek, wyraźnie wskazuje na punkty orientacyjne naszych mentalnych map. Jednym z nich na pewno powinna być ścisła korelacja i kooperacja ze światem natury, zwierząt, mądrością kobiet. Zabrzańska „Królowa Śniegu” to przykład tego, że sceniczny przekaz dla dzieci i ich rodziców nie musi mieć formy infantylnego poklepywania po plecach w anturażu polsatowskiego kabaretonu. Może przemówić za pomocą kilku scenicznych symboli, zaangażowania aktorów, świetnie dobranej muzyki skutecznie rozkładającej akcenty naszych emocji i w niebanalny sposób przypomnieć, że zło zawsze może być oprawione w złote ramy diabelskich luster, ale być uwiedzionym, ugodzonym jego okruchami nie oznacza jeszcze bycia na straconej pozycji.

Przede wszystkim jednak Maciej Podstawny, robiąc ten spektakl, chciał pokazać, że można traktować młodych widzów poważnie, a dorosłych nie skazywać na rodzaj kary towarzyszenia dzieciom w oglądaniu zgranych tematów.