Miasto bez tagów
Oleksandr Muraszko, „Zwiastowanie”, 1909

12 minut czytania

/ Obyczaje

Miasto bez tagów

Julija Stachiwska

Podobało nam się to życie na granicy miasta i wsi, urbanizacji i przyrody, prowincji i stołecznego megapolis. Tutaj czuliśmy się wolni. Żartowaliśmy sobie nawet, że w Buczy jest jak w bajce

Jeszcze 3 minuty czytania


W ciągu ostatnich kilku miesięcy, począwszy od 24 lutego aż do dzisiaj, kiedy w Buczy odbywają się identyfikacje oraz pochówki mieszkańców zamordowanych przez okupantów, rozminowywanie i odbudowa infrastruktury, to miasto pod Kijowem zaznało bolesnej sławy. Stało się ważnym symbolem zbrodni wojskowych armii rosyjskiej w Ukrainie. Na tyle ważnym, że agresor postanowił zabawić się w fejki i zaprzeczyć oczywistościom; na tyle bluźnierczym, że jak tylko pojawił się tag #BuchaMassacre (miało to miejsce w pierwszych dniach kwietnia, zaraz po wyzwoleniu spod okupacji rosyjskiej), od razu podbił światowe media. Właśnie wtedy z goryczą uświadomiłam sobie, dlaczego ta oaza spokoju nazywa się Bucza. Język niekiedy płata nam nieznośne figle i w każdym słowniku języka ukraińskiego znajdziecie znaczenie słowa „bucza” (буча): wrzask, hałas, alarm, kłótnia, bitwa. Ktoś nawet zwrócił uwagę, że transkrypcja na język angielski przypomina słowo butcher – rzeźnik.

Hydronimy, jak wiemy, są najstarszymi nazwami i rzeka Bucza, dawniej Buczanka, do chwili, kiedy nie wyschła w XX wieku, od czasu do czasu wylewała – to również ma swoje określenie w języku ukraińskim: rzeka „buczadiła” (бучаділа). Tej wiosny także wystąpiła z brzegów, ale w innym znaczeniu. Na znanej fotografii, przedstawiającej kolumnę zniszczonych pojazdów rosyjskich na ulicy Wokzalnej, jest właśnie ta „bucza” – i setki zamordowanych i skatowanych ludzi to także „bucza”.

Aby to wszystko przetrwać, powrócić na dawne tory i kontynuować swoją drogę, ludzie i miasto potrzebują czasu. Odbudowa infrastruktury miejskiej już trwa. Organizowane są przeprawy obok mostów zniszczonych podczas najbardziej zaciętych walk. Częściowo wznowiono kursy kolejki podmiejskiej, na nowo otwierane są sklepy, piekarnie itd. Natomiast odbudowa mentalna to sprawa długotrwała i o wiele bardziej skomplikowana. Będą do tego potrzebne: pomoc dla poszkodowanych, upamiętnienie poległych oraz nowe elementy w świadomości i przestrzeni miasta.

Spróbuję tu stworzyć mój własny obraz Buczy, aby pokazać czytelniczkom i czytelnikom szerszy kontekst, historię ulic oraz parków tego zielonego miasta, które widzieliście w wiadomościach w tak tragicznym kontekście. One nie powstały wczoraj i nie znikną jutro, ale z pewnością większości ludzi poza granicami Ukrainy, czy na przedmieściach Kijowa, będą od teraz kojarzyć się z rzezią.

*

Z okien naszego mieszkania w Buczy widać domy jednorodzinne, pola i lasy, gdzieś w oddali wieczorem migoczą światła wsi Myrockie, a ze skraju balkonu można dostrzec lotnisko w Hostomlu. Jak się cieszyliśmy, kiedy powrócił tam gigant Mrija – samolot, który uznano za największy na świecie. W wiosenne i letnie wieczory nasze życie przenosiło się na otwarty balkon, wieszaliśmy hamak, wynosiliśmy donice, jedliśmy przy świetle świec, słuchaliśmy odgłosów ptaka w olchach niedaleko, nazwaliśmy go dla żartu „piszczałkiem”.

Podobało nam się to życie na granicy. Na granicy miasta i wsi, urbanizacji i przyrody, prowincji i stołecznego megapolis. Tutaj czuliśmy się wolni, nawet żartowaliśmy sobie, że jest jak w bajkach: na lewo pójdziesz – w pola i do lasku, na prawo – do pięknego parku w centrum Buczy, a na wprost, nieważne, czy samochodem, czy pociągiem, w niecałą godzinę będziesz w Kijowie.

Tej wiosny nie snuliśmy marzeń na balkonie. W naszej dzielnicy Melnyky stacjonował oddział rosyjskiego wojska. W budynku sanatorium zrobili miejsce tortur, w naszym bloku pootwierali wszystkie mieszkania, trochę ukradli, urządzili sobie coś na kształt hotelu, na najwyższym piętrze pozostawili dziwaczną kukłę, która służyła za tarczę do strzelania. Na forum internetowym naszego bloku ludzie wrzucają zdjęcia i filmiki. Na jednym z nich widzę fragment mojego mieszkania, wyrwane z zawiasów drzwi i jaskrawe światło; w korytarzu nie ma roweru, wieszaków, ale w pokoju widać pianino i książki, nasze laptopy walają się porozbijane na podjeździe. To tylko drobnostki w porównaniu z tym, co przeżyli inni mieszkańcy Buczy.

Najstraszniejsze obrazy, jakie widzieliście, pochodzą z innych dzielnic, najwięcej z Jabłuńki. Toponimu Bucza po raz pierwszy użyto w 1630 roku w odniesieniu właśnie do tej wsi. Jabłuńka została opisana w „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” (1882), mowa była tam o stawach i cegielni, w której wyrabiano dobrej jakości cegły z imienną cechą. Na współczesnym herbie Buczy widnieje stylizowany liść dębu, którego cztery części symbolizują historyczne wsie czy miejscowości: Jastremszczyna, Jabłuńka, Lisowa Bucza, Melnyky. Połączono je w jedną miejscowość już podczas budowy linii kolejowej Kijów–Kowel w 1898 roku. W roku 1901 powstała stacja oraz wieś o nazwie Bucza.

Rano, kiedy jeździłam do pracy do Instytutu Polskiego w Kijowie, lubiłam czekać z kawą na pociąg obok starego dworca. Ten uroczy budynek z wieżyczkami przenosił nas w czasy świetności Buczy oraz pobliskiego Irpienia i Worzela z ich pięknym sosnowym lasem, starymi dąbrowami, jeziorami, ciekawym towarzystwem.

*

Kiedy patrzę na obraz „Zwiastowanie” (1906) wybitnego ukraińskiego malarza Ołeksandra Muraszki, przykuwa moją uwagę klasyczna drewniana weranda starej buczańskiej sadyby. I myślę o dziadku autora, również malarzu, Mykole Muraszce – twórcy kijowskiej szkoły malarstwa, który żył i zmarł w Buczy. Zaprzyjaźnieni z tą rodziną malarzy byli inni letnicy z Kijowa – rodzina Bułhakowów, w tym również Michaił, przyszły rosyjski pisarz. Każdego ranka przechodziłam przez skwer, na którym stał kiedyś ich dom. „Kiedyś”, czyli jakieś sto lat temu, za czasów innej ukraińsko-rosyjskiej wojny, kiedy to czerwona zaraza zniszczyła „stary świat” i na jego gruzach próbowała zbudować imperium „równości i wolności”. Ogromna sosna, jedyny niemy świadek tych dni, rośnie obok domu, na którego podwórzu w naszych czasach stara matka pochowała córkę zastrzeloną przez rosyjskich okupantów. W innym życiu chciałam kupić świeże jajka u tej rodziny. Po prostu „Fatalne jaja”, czyż nie tak, panie Bułhakow?

O innym znanym mieszkańcu Buczy przypominają mi wiadomości o wyczekiwanych naprawach wodociągów. Cieszę się, że w mieście przetrwały źródła, które w czasie rosyjskiej okupacji były prawdziwym ratunkiem. Mało kto wie, że najbardziej znana studnia Buczy znajduje się na ulicy Malinowskiego 87, na podwórzu niegdysiejszego domu Witolda Kamińskiego (1859–1931) – lekarza hydropaty, który otworzył w Kijowie zakład wodoleczniczy. Ostatnie dwadzieścia lat swojego życia spędził w Buczy, gdzie również prowadził praktykę, tutaj także został pochowany. Mówi się, że ciągnęły się do niego kolejki i wielu dosłownie postawił na nogi. Taki sobie #BuchaMiracle.

fot. Julia Stachiwskafot. Julija Stachiwska

Zniszczone mosty Buczy na trasie Warszawa–Kijów w bardzo osobliwy sposób łączą przeszłość z teraźniejszością. Pewne jest, że zostaną odbudowane, inaczej być nie może. Mosty te przypominają mi o innych ludziach, którzy tu żyli, tworzyli, odpoczywali. Na przykład o rodzinie Jewhena Patona, uczonego, specjalisty od budowy mostów. Most jego imienia łączy lewy brzeg Kijowa z prawym.

Te przeprawy pokazują mi, że siła sztuki jest ulotna. W sąsiednim Worzelu znajdował się dom pracy twórczej kompozytorów, w którym mieszkał Borys Latoszynski (kompozytor urodzony w 1895 roku w moim rodzinnym Żytomierzu), jeden z głównych twórców modernizmu w ukraińskiej muzyce klasycznej. Jeździliśmy tam także do domu Natalii Tereszczenko (potocznie zwanego „Uwarowskim domem”, ponieważ Natalia była żoną hrabiego Uwarowa), przedstawicielki znanego ukraińskiego rodu mecenasów, na koncerty kameralne albo spacery.

Na szczęście budynek ocalał, tak jak eksponaty muzealne w nim zgromadzone. Znajduje się tu ekspozycja dotycząca rodziny Tereszczenków, życia mieszczańskiego z początku ubiegłego wieku oraz pisarza Wałeriana Pidmohylnego, który przez pewien czas był nauczycielem w Worzelu. Na kartach historii literatury ukraińskiej zapisał się dzięki swojej prozie psychologiczno-urbanistycznej, przede wszystkim za sprawą powieści „Miasto” (1928). Pidmohylny jest jednym z najznamienitszych prozaików ukraińskiego Rozstrzelanego Odrodzenia z lat 1910–1930. Padł ofiarą stalinowskich represji.

*

Mogłabym długo opowiadać o przeszłości tych miejsc. Ale urok Buczy i sąsiednich miasteczek nie opiera się tylko na tym, co było. Na mojej subiektywnej artystycznej mapie tych miejscowości jest wiele rzeczy, które przemawiają do nas bezpośrednio teraz. Weźmy opowiadanie „Kosmitka” napisane przez Oksanę Zabużko w irpieńskim domu literatów lub twórczość młodego ukraińskiego pisarza Ołeksandra Mycheda, którego dom w Hostomlu został całkowicie zniszczony przez wojska rosyjskie.

Bucza to mój dom. Nie urodziłam się tutaj, ale moja rodzina tak czy inaczej tutaj „krążyła”. Dziadek uczył się w Kijowie i Irpieniu, gdzie pochowany jest mój prapradziadek Oksentij Zubczenko. Wiele stowarzyszeń interesuje się jego nazwiskiem, ponieważ był członkiem rodziny malarki, przedstawicielki ukraińskiego pokolenia lat sześćdziesiątych – Hałyny Zubczenko, która należała jednocześnie do tego samego nurtu artystycznego co malarka Lubow Panczenko, 84-letnia honorowa obywatelka Buczy, która nie przeżyła tej okupacji. Tak łączą się ze sobą przestrzeń i znaczenia.

fot. Julia Stachiwskafot. Julija Stachiwska

Bucza to moje zielone biuro i teatr. Niemal każdego dnia pracowałam i odpoczywałam w pięknym buczańskim parku. To, że uznaję go za najpiękniejszy park Ukrainy, nie jest przejawem wybujałego patriotyzmu. 52 hektary przemyślanego krajobrazu z elementami stylu typu francuskiego oraz angielskiego, kanały, stawy, kwiaty, trasy rowerowe, wiekowe dęby, śniadania na trawie, to mówi samo przez się. Na tarasie kawiarni napisałam niejeden tekst, tutaj pierwsze kroki stawiała moja córka, tutaj oglądała swój pierwszy teatr lalek i nauczyła się jeździć na rowerze. Tutaj oraz w Kijowie co roku na początku czerwca odbywał się międzynarodowy festiwal operetkowy O-Fest. W ubiegłym roku naprzeciwko głównego wejścia do parku otwarto galerię sztuki współczesnej Kosenko Art Gallery. Ta oryginalna artystyczna przestrzeń miała stać się jednym z centrów organizacji różnorakich imprez. To #BuchaDream, miasto, w którym wielu ludzi zrealizowało swoje marzenia o godnym życiu, własnym domu, twórczym rozwoju i odpoczynku.

Inna Bucza to także Nowa Bucza, stworzona z nowych osiedli. Wiele zniszczeń i uszkodzonych budynków można zobaczyć właśnie tam. Inną Buczę tworzą również osiedla w centrum z czasów sowieckich, urokliwe stare domki oraz nowoczesne budynki w Lisowej Buczy, gdzie można znaleźć wyjątkowe designerskie projekty, takie jak Cube House znanej ukraińskiej projektantki Wiktorii Jakuszy. Ale teraz to także miasto zrujnowanych istnień i gospodarstw, w których na swoich właścicieli czekają wierne psy.

Jak będzie dalej żyć Bucza po koszmarnym miesiącu morderstw, tortur, głodu, chłodu i masowych pochówków? Jak zostanie upamiętniona ta tragedia? Pomniki? „Kamienie pamięci”? Co należy zrobić, aby ta pamięć nie wyparła rzeczywistego, żywego miasta, nie zmieniła się w abstrakcyjny symbol, pusty rytuał? Na te pytania miasto odpowie nam już wkrótce. Ludzie powoli zaczynają wracać, nawet ci, którzy nie mają dokąd. Jak wiadomo, sny bywają prorocze, marzenia się spełniają i nie da się ich zniszczyć tak łatwo jak sławetnego samolotu Mrija.

Przeł. Anna Chłopik

Dział ukraiński powstaje dzięki dofinansowaniu European Cultural FoundationInstytutu Goethego w Warszawie, Krakowskiego Biura Festiwalowego, a także Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia – instytucji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – które zawiesiło konkursy na dofinansowanie projektów polsko-rosyjskich, a przeznaczone na nie fundusze przekazuje obecnie na wsparcie projektów związanych z Ukrainą.

logo