Brytyjskie wystawy Mirosława Bałki

Anna Ready

W obu wystawach Bałka zmierzył się z ważnymi i bliskimi mu tematami: w „How it is” – z  mistyką ciemności i światła, z wyobrażeniem stanu przejścia, a w „Topography” – z rolą pamięci i zacierającymi się śladami historii. Jako dodatkowe wyzwanie potraktował samą formę

Jeszcze 2 minuty czytania

The Unilever Series: Mirosław Bałka, „How It Is”. Tate Modern, Londyn, 13 października 2009 – 5 kwietnia 2010
Mirosław Bałka, „Topography”. Modern Art Oxford, Oksford, 12 grudnia 2009 – 7 marca 2010

Sztuka nie jest wizualną gimnastyką, ale zmianą sensów – mówił Mirosław Bałka na spotkaniu w Oksfordzie, gdzie pojawił się z okazji trwających do niedawna w Wielkiej Brytanii dwóch indywidualnych wystaw. Londyńska „How It Is” i oksfordzka „Topography” okazały się prawdziwą akrobatyką znaczeń, którą brytyjska publika przyjęła z entuzjazmem.

Mirosław BałkaBałka jest dobrze znany w Wielkiej Brytanii. Jego pierwsze prace w Tate Gallery pojawiły się już piętnaście lat temu – można je było oglądać podczas wystaw „Rites of Passage” i „Art Now: Dawn”. Artysta zresztą lubi prezentować swoje dokonania za granicą. Jak sam przyznał, tam może liczyć na uniwersalny odbiór, w przeciwieństwie do wielu interpretacji w kraju, które – często spłaszczone – odczytują dzieła przez pryzmat polskiej historii.

Zarówno oksfordzka „Topography”, składająca się z serii prac wideo, jak i prezentowana w Londynie instalacja zatytułowana „How It Is”, wywołały żywą reakcję i falę bardzo różnych komentarzy. Muszę jednak przyznać, że zbieżność czasowa wystawy filmów Bałki z obozu koncentracyjnego z wieloznaczną, prowokacyjną dla zmysłów przestrzenią ciemności w londyńskiej Hali Trubin, była w pewien sposób niefortunna. Niektórzy krytycy, nieobeznani chyba z twórczością rzeźbiarza, mniej lub bardziej świadomie odczytali „How It Is” jako kolejną refleksję na temat II wojny światowej – zwłaszcza w kontekście zagłady ludności żydowskiej. Jedna z recenzentek z magazynu „The Arts Desk” posunęła się nawet do tego, by mówić o Bałce jako o „artyście Holokaustu”.

Tymczasem w obu swoich wystawach Mirosław Bałka pokazał coś o wiele bardziej złożonego, zmierzył się z ważnymi i bliskimi mu tematami: w „How It Is” – z mistyką ciemności i światła, z wyobrażeniem stanu przejścia, a w „Topography” – z rolą pamięci i zacierającymi się śladami historii. Jako dodatkowe wyzwanie potraktował samą formę.

Dialog 1: ze skalą

Mirosław BałkaCiemność, która do początków kwietnia przyciągała tłumy do Tate Modern, stanowiła w przekonaniu artysty rodzaj podsumowania jego twórczości. Kontenero-podobna instalacja okazała się wyjątkowa z kilku względów. W najbardziej dosłownym sensie – była największą pracą Bałki, która swoimi 30 metrami długości i 13 metrami wysokości zajęła połowę gigantycznej Hali Turbin, współgrając skalą z charakterem muzeum. Dla widza z kolei stanowiła wielowymiarowe doświadczenie. Kiedy wchodziłam do środka po rampie i zatapiałam się w ciemność wyścielonej welurem „komnaty”, moje zmysły były co najmniej zdezorientowane, a przestrzeń tak nowa i obezwładniająca, że trzeba było się całkowicie jej poddać. Znalazłam się w innym stanie, a podróż miała charakter inicjacji. Inicjacji w ciemność, w coś wcześniej zupełnie nieznanego, gdzie poprzednie, zmysłowe doświadczenia na nic się już nie przydały.

Praca „How It Is” inspirowana była awangardową powieścią Samuela Becketta o tym samym tytule, w której narrator na czworakach przemierza błoto i ciemność, nie znając odpowiedzi na podstawowe pytania: skąd i dokąd idzie, i przede wszystkim – dlaczego. Tak jak tekst Becketta – odarty z racjonalnej zależności przyczyny i skutku, z możliwości poznania sensu ludzkiej egzystencji – opowiada o stanie przejścia, o czyśćcu religijnej i literackiej tradycji, tak i praca Bałki zmierza w kierunku stworzenia nowej, transgranicznej przestrzeni, której składnikami są ciemność i niepewność.
Obie prace, choć tak różne w swojej formie i charakterze, łączy metafizyczny niepokój i nieokreśloność, która sprzyja szerokim interpretacjom. W „How It Is” Mirosław Bałka nie tylko zmierzył się z wieloznacznością asocjacji kulturowych dotyczących ciemności i przechodzenia z jednego świata do drugiego, ale i z samą skalą tworzonego dzieła. Czarny kontener o gigantycznych wymiarach stworzony został na miarę Tate Modern. Nic dziwnego, że „How It Is” nazwane zostało najlepszą pracą, jaka powstała w dziesięcioletniej historii Hali Turbin.

Dialog 2: z pamięcią

Mirosław BałkaNa czterdzieste urodziny Bałka sprawił sobie prezent w formie małej, cyfrowej kamery. I tak z rzeźbiarza stał się artystą filmowym. Jego zainteresowania formą wideo mają przede wszystkim charakter dokumentu, poszukiwania ginących śladów. Bałka przybiera rolę świadka, współczesnego odkrywcy bolesnej przeszłości. W ramach wystawy „Topography” artysta pokazał w Oksfordzie kilka rezultatów osobistych pielgrzymek do miejsc zagłady.

Pierwsza praca – zatytułowana „Carrousel” – wyświetlana na czterech ścianach galerii, prezentuje ten sam wirujący dookoła obraz: zimowego krajobrazu, baraków i drzew obozu koncentracyjnego. Naturalną reakcją na przyprawiający o zawrót głowy film była ucieczka. Trudno mi było w tej sali zostać dłużej niż minutę bez nasilającego się uczucia dyskomfortu czy nudności. Choć obóz tkwi w naszej zbiorowej pamięci, to jego przedstawienie, nawet bez dosadności szczegółów, wciąż przeraża. Bałka ujmuje historyczne horrory w subtelny, niemalże poetycki sposób, nie odbierając im wcale siły rażenia.

Zupełnie inne wrażenie wywołują dwa inne filmy: „Pond” („Jezioro”) – pokazujący zamarznięty staw, do którego wrzucano z krematorium ludzkie prochy, oraz „Bambi” – dokumentujący grupkę saren za płotem z drutu kolczastego na terenie obozu koncentracyjnego. Widz otrzymuje tylko biało-czarne zimowe pejzaże, dezorientujące i nieme. Historia i detale dotyczące miejsca pojawiają się potem – w opisach prac w katalogu.

Efekt zgubienia znaczeń u odbiorcy przełamują inne prace (jak „Flagellare A, B, C”): wydobywające się odgłosy nieprzyjemnych uderzeń powierzchni, podpowiadające, że jesteśmy świadkami jakiegoś horroru. Tylko jakiego? Tego, który zdarzył się siedemdziesiąt lat temu i wciąż straszy w zakamarkach pamięci? Czy samej historii, która nie przestaje nas nękać?


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.