Ona jedna, ich dwóch – historia literatury usłana jest opowieściami bazującymi na tym schemacie. Odnajdziemy je zarówno w największych dziełach literatury – „Annie Kareninie” czy „Pani Bovary” – jak i w powieściach popularnych oprawionych w różowe okładki. Anna Janko, autorka „Dziewczyny z zapałkami”, w swojej nowej powieści próbuje odświeżyć historię miłosnego trójkąta, przefiltrowując ją przez zdradziecki i niewdzięczny w tej materii język polski.
Podobno mamy w polszczyźnie dwa rodzaje mówienia o miłości erotycznej: wulgarny i medyczny. Pisarze jednak próbują atakować język ze wszystkich stron. Nowa książka Janko to zapasy ze sposobami opowiadania o uczuciach. Jak zapisać stan miłosnej gorączki? Jak oddać namiętność, erotyczny żar i smutek dogasającego uczucia? Ciekawość pisarki sięga nie tylko pytań formalnych, ale i egzystencjalnych („miłość, czy może psychoza, mania, euforyczno-depresyjny stan psychiczny powiązany z funkcją gonad?”).
Anna Janko, „Pasja według św. Hanki”.
Wydawnictwo Literackie, Kraków, 368 stron,
w księgarniach od czerwca 2012Janko próbuje odpowiedzieć na pytania, wracając do bohaterów swojego świetnie przyjętego debiutu prozatorskiego. „Dziewczyna z zapałkami” opowiadała historię Hanny – kobiety niespełnionej, uwięzionej w domu, w nieszczęśliwym małżeństwie, rozmieniającej swój talent poetycki na codzienność i dzieci; zawieszonej – wedle słów samej bohaterki – między Schopenhauerowską samotnością i pospolitością. W nowej powieści poznajemy dzieje romansu z poetą Mateuszem (Matem), który rozsadza ramy nieudanego, kilkunastoletniego małżeństwa z Pawłem (Pawiem).
„Zakochany człowiek nie ma sumienia” – zaczyna Janko i kontynuuje rozpisaną na 350 stron historię tytułowej pasji, której, jak można się domyślać, na imię miłość. Podobnie jak w „Dziewczynie z zapałkami”, narratorka książki – Hanka – wyposażona jest w dar autoanalizy, dzięki czemu przyglądamy się dylematom jej ducha ze wszystkich stron. Jednak język, jakim się posługuje, jest inny niż w bardzo udanej części pierwszej: obserwacja rozdygotanego wnętrza, którą tam udało się zamknąć w poetyckim i mimo wszystko chłodnym języku, tu zbyt często ustępuje miejsca egzaltacji: „Napięcie wzrasta, słodycz zalewa mi usta, bezradność obezwładnia. (…) I żeby nie pękło we mnie to coś, co tak rośnie, napiera, sprawiając zarazem ból i rozkosz – płaczę, świecę i płaczę, błazen egzystencji”. Jeśli zamiarem Janko była kompromitacja histerycznych uniesień bohaterki, to jest to słabo widoczne, a traktowane poważnie może być naprawdę trudne do przyswojenia.
Lepiej się bronią te fragmenty „Pasji”, w których narratorka próbuje wyjść poza drążenie boleści swojej duszy, a więc obecne mocno w języku polskim sposoby przeżywania miłości romantycznej i próbuje analizować swój dramat, odnosząc go do świata przyrody czy myśli filozoficznej. Pojawiają się pytania o związek między miłością a pięknem – Janko nawiązuje na przykład do słynnej myśli Rilkego, bardzo adekwatnej w odniesieniu do typowych dziejów romansowych („Piękno jest tylko przerażenia początkiem”), czy zapisków Andrzeja Bobkowskiego, i usilnie próbuje zbudować pomost między swoim sposobem przeżywania a dramatem nieszczęśliwej miłości obecnym w dziełach światowej literatury.
Generalnie jednak „Pasja według św. Hanki” jest jak trajektoria lotu miłości romantycznej – bardzo nierówna. Po pierwsze ze względu na język, który poległ w starciu z tematyką miłosną, po drugie ze względu na sam temat. Trudno do końca zrozumieć intencje autorki. Z jednej strony zadaje pytania (lepiej być szczęśliwym czy świadomym, na ile jesteśmy więźniami kultury wpajającej nam romantyczny mit miłości?), z drugiej funduje dość błahą konstatację, że miłość jest męką i katastrofą, a przede wszystkim robi z nas błaznów. Niestety, natura miłości jest po lekturze powieści Janko równie nieprzenikalna.