Bostridge śpiewa Lutosławskiego i Brittena

Karolina Kolinek

Ian Bostridge niewątpliwie odnalazł klucz do muzyki Brittena i Lutosławskiego. Jego interpretacja była świadectwem totalnego zaangażowania się w treść i charakter utworu

Jeszcze 1 minuta czytania

W  jego głosie nie ma ani krztyny fałszu. I nie chodzi tu tylko o perfekcyjną intonację, ale przede wszystkim o ujmującą naturalność i szczerość jego interpretacji. Ian Bostridge po raz trzeci wystąpił w Filharmonii Narodowej, tym razem w pieśniach dwóch tegorocznych jubilatów, obchodzących 100. rocznicę urodzin: Witolda Lutosławskiego i Benjamina Brittena.

„Paroles tissées” Lutosławskiego to jeden z tych utworów, które mają pozawerbalną moc wzbudzania grozy w słuchaczu. Surrealistyczna poezja Jeana-Françoisa Chabruna, pełna dziwnego niepokoju, muzycznie spotęgowanego przez kompozytora, zgłębia ludzkie doświadczenie trwogi, dla którego nie ma racjonalnego wytłumaczenia. Bostridge’owi udało się uchwycić ten nieprzenikniony nastrój „Paroles tissées” już w pierwszej zaśpiewanej przez niego frazie: z pozoru niewinne zdanie „Un chat qui s’émerveille” („Kot, który się zachwyca”) zabrzmiało jak zapowiedź niezwykłej historii, w której wszystko może się zdarzyć. Zdarzyły się więc: groźny krzyk i subtelne wezwania, pełne ekspresji kantyleny i kontrastujące z nimi quasi-recytatywy. A wszystko pod dyskretną kontrolą Roberta Abbado, który z pokorą postawił się w trudnej roli dyrygenta, potrafiącego wycofywać się we fragmentach ad libitum i powracać w momentach ściśle określonych przez kompozytora. „Paroles tissées” (Tkane słowa) są bowiem utworem utkanym niczym arras kryjący tajemniczą, metaforyczną historię.

Ian Bostridge
w Warszawie

Witold Lutosławski „Paroles tissées”; Benjamin Britten „Four Sea Interludes” (z opery „Peter Grimes”) oraz „Les Illuminations”; Claude Debussy „Ibéria” (z tryptyku „Images”).
Ian Bostridge (tenor), Roberto Abbado (dyr.), Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej, Filharmonia Narodowa w Warszawie, koncerty 22 i 23 lutego 2013.

Drugim cyklem pieśni wykonanym przez Bostridge’a były „Les Illuminations” Benjamina Brittena do tekstów Arthura Rimbauda. Charakter tej muzyki jest zupełnie odmienny, jednak jej oddziaływanie na słuchaczy równie silne jak w wypadku „Paroles tissées”. Tytułowe iluminacje – odrealnione wizje, niemal narkotyczne fantazje podmiotu lirycznego – zostały przez Brittena zilustrowane muzyką o równie fantastycznym, chwilami surrealistycznym wydźwięku.
Już początkowa „Fanfare” zapowiada otwarcie się przed nami bram innego, rządzącego się własnymi prawami świata, w którym spotykamy postaci mitologiczne, dziwne miasta czy tajemnicze piękności pojawiające się w dzikiej paradzie. Klucz do tego świata ma jednak tylko ten, kto powołuje go do życia: poeta, kompozytor, wreszcie śpiewak („J’ai seul la clef de cette parade sauvage / Ja jeden znam klucz do tej dzikiej parady”) i tylko on może ten świat rozproszyć („Assez vu. […] Départ dans l’affection et le bruit neufs! / Dość widziałem. […] Odjazd z nowym uczuciem i w nowym zgiełku!”).

Ian Bostridge niewątpliwie odnalazł klucz do muzyki Brittena. Jego interpretacja była świadectwem totalnego zaangażowania się w treść i charakter utworu: śpiewając o Pięknej Istocie („Being Beauteous”) przeobrażał się w wiotką, zmysłową postać; gdy opowiadał historię o samowolnych władcach („Royauté”), jego głos stawał się władczy i zabarwiony nutą szaleństwa.

Kiedy wybrzmiały ostatnie dźwięki końcowego ogniwa („Départ”), publiczność zamarła. Przeszywająca cisza trwała dobre kilkadziesiąt sekund; potem wybuchły gromkie oklaski.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.