Schubert
według Iana Bostridge'a

Tomasz Cyz

Jest w śpiewie Iana Bostridge’a anielska dobroć, która każe nawet najciemniejszym chwilom przysłuchiwać się ze spokojem. Która nawet w rozpaczy odnajduje światło

Jeszcze 1 minuta czytania

Wciąż mam w uszach pieśni Schuberta w wykonaniu Christopha Prégardiena (przy świetnym akompaniamencie Andreasa Staiera) z sierpniowego festiwalu „Chopin i jego Europa”. Ale od kiedy wypatrzyłem w sklepie nową płytę genialnego – nie bójmy się tego słowa – Iana Bostridge’a, który przy akompaniamencie Antonia Pappano śpiewa „Schwanengesang” (ostatni ze wspaniałych cyklów pieśni Franza Schuberta), nic innego już nie istnieje.

Franz Schubert „Schwanengesang”.
Ian Bostridge (tenor), Antonio Pappano (fort.),
EMI Classics 2009
Od kiedy usłyszałem „Zapiski tego, który zniknął” Leoša Janácka w wykonaniu Bostridge’a, od kiedy przeczytałem, co o tym napisał (bo Bostridge, prócz śpiewania, myśli o muzyce i świetnie potrafi o niej pisać), trwam w niemym zachwycie. Dalej były pieśni Brittena, Schuberta („Winterreise”!), Henzego. Zachwyt nie malał. A nawet zwiększał się, jak choćby po lutowym koncercie Bostridge’a w Filharmonii Narodowej z ariami z oper Haendla.

Jego głos jest jak łza. Czysty, odmieniający spojrzenie (pamiętacie, jakie ostre jest widzenie zaraz po płaczu?), intensywny, nasycony, żarliwy. Bezbłędnie trafiający w punkt. W rdzeń słowa, w emocję muzyki, w nastrój (niem. Stimmung). Jest w śpiewie Bostridge’a jakaś anielska dobroć, która każe nawet najciemniejszym chwilom przysłuchiwać się ze spokojem, z nadzieją. Która nawet w rozpaczy odnajduje światło.

Cykl „Schwanengesang” („Łabędzi śpiew”) to zbiór pieśni skomponowanych przez Franza Schuberta w 1828 roku do poezji Ludwiga Rellstaba i Heinricha Heinego. Wydany już po śmierci kompozytora, z tytułem nadanym przez wiedeńskiego wydawcę Tobiasa Haslingera (on też dołożył ostatnią pieśń do słów Johanna Gabriela Seidla – „Die Taubenpost”), co szczególnie naznaczyło to dzieło. To składające się z kilkunastu odsłon cudowne pożegnanie.

Bostridge i Pappano (na co dzień dyrektor Royal Opera House w Londynie) czują tę szczególną Schubertowską ciemną rozpacz doskonale. Rozkładają napięcia (choćby świetne przyspieszenie w trzeciej pieśni z cyklu – „Frühlingssehnsucht” i zatrzymanie w kolejnej – słynnej serenadzie „Ständchen”), akcentują znaczenia, zatapiają się w mrocznych frazach („In der Ferne”, „Abschied”, „Am Meer”), bez strachu jednak, że się w nich zagubią.

A my? Posłuchajmy kończącej płytę wczesnej pieśni Schuberta „Abschied” (1816) do słów Johanna Mayrhofera. Mowa w niej o tym, że kiedy odchodzimy od tych, których kochamy, serca ogarnia rozpacz. Kiedy śpiewa Ian Bostridge, jest trochę lepiej. Trochę.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.