„Blackbird” Harrowera  w Tarnowie
Tarnowski Teatr

„Blackbird” Harrowera
w Tarnowie

Tomasz Cyz

Ray kilkanaście lat wcześniej zakochał się w Unie. Niby nic takiego, ale ona miała wówczas lat dwanaście, on był dobrze po trzydziestce

Jeszcze 1 minuta czytania

Trzeba zejść w dół, pod główną scenę i widownię. To tam, na otwarcie Sceny Underground w Tarnowskim Teatrze, grana jest sztuka Davida Harrowera „Blackbird” (tłum. Ewa Partyga). W „Nożach w kurach” (1995) Harrower odsłaniał mechanizmy języka i uwalniał kobietę od roli narzuconej jej przez (męski) świat. W „Blackbird” (2005, sztuce pisanej na zamówienie Petera Steina) odsłaniając teraźniejszość, nie pozwala dwójce bohaterów uwolnić się od dręczącej przeszłości, przeżywanej na swój sposób.

David Harrower „Blackbird”, reż. Tomasz
Gawron
. Tarnowski Teatr im. L. Solskiego,
premiera 19 maja 2012
Z rozsypanej fabuły tego niewiele ponad godzinę trwającego spektaklu dowiadujemy się, że Ray (Ireneusz Pastuszak) kilkanaście lat wcześniej zakochał się w Unie (Matylda Baczyńska). Niby nic takiego, ale ona miała wówczas lat dwanaście, on był dobrze po trzydziestce. Na dodatek miłość i namiętność nie były jednostronne: randka w parku, ucieczka za miasto, seks, rozstanie (spowodowane przez przypadek czy wyrzuty sumienia), wreszcie policja, więzienie... Ale Harrower nie jest Nabokovem – tworzy retrospekcję wydarzeń sprzed osiemnastu lat; wiwisekcję, do której doprowadza ponowne spotkanie kochanków po latach.

Spotkaniem rządzą fale wspomnień i wyrzutów, nieporozumienia i żale. Ale pamięć, dyktująca słowa i emocje, nie jest instrumentem idealnym i nieomylnym. Tym bardziej pamięć dwunastolatki kochającej starszego od siebie mężczyznę (Una pamięta na przykład, że było zimno, i że chciało jej się coś słodkiego). Albo pamięć prawie sześćdziesięcioletniego mężczyzny po przejściach, który po wyjściu z więzienia próbuje na nowo ułożyć sobie życie (tak, jest z kimś, tak, ona wie o jego przeszłości).

Una (Matylda Baczyńska), Ray (Ireneusz Pastuszak) / arch. Tarnowski Teatr

Kiedy Tomasz Gawron prowadzi narrację spektaklu, trzymając emocje aktorów na wodzy, jest ciekawie. Wiek aktorów nie do końca odpowiada wiekowi bohaterów (Ireneusz Pastuszak wydaje się młodszy od Raya u Harrowera, podobnie ubrana jak nastolatka Matylda Baczyńska), co pozwala unieść sytuację na poziom abstrakcji. Swoje robi przestrzeń Sceny Underground: krzesła widowni ułożone są w podkowę, siłą rzeczy patrząc na aktorów dostrzegamy siebie.; swoje reakcje, uciekający wzrok, nerwowy uśmiech czy kamienną twarz, gdy Una mówi tak, jakby wciąż kochała, gdy Ray patrzy tak, jakby wciąż pożądał.

Ale kiedy reżyser podkręca wolumen, uruchamia projekcje, pozwala na zamaszysty gest bądź tarzanie się po podłodze (jak podczas songu Antony and the Johnsons), odbiera możliwość zbliżenia się do ukrytej w piwnicy (teatru) traumie. Poezja w zderzeniu z tego typu psychologią nie ma szans.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.