Po koncercie na 110-lecie  Filharmonii Narodowej
www.filharmonia.pl

Po koncercie na 110-lecie
Filharmonii Narodowej

Tomasz Cyz

Słuchając tych polskich – tylko polskich! – utworów, myślałem, czym był ten koncert 5 listopada 1901 roku, kiedy Polski jako takiej nie było na mapie

Jeszcze 1 minuta czytania

To nie będzie recenzja. Nie może być. Bo co pisać? Że orkiestra – w swoje 110. lecie – grała świetnie? Banał. Że grała źle i bezbarwnie? Nawet jak prawda (a przecież nie, prawda?), to w urodziny gospodarzowi albo gospodyni kłamie się w oczy jak z nut. Są ważniejsze, przynajmniej dziś, sprawy.

110-lecie Filharmonii Narodowej

Wł. Żeleński „Żyj pieśni”; Z. Stojowski „Symfonia d-moll” op. 21; St. Moniuszko „Uwertura koncertowa «Bajka»”; Z. Noskowski „Poemat symfoniczny «Step»”; I.J.Paderewski „Koncert fortepianowy a-moll” op. 17; F.Chopin „Ballada As-dur” op. 47, „Nokturn G-dur” op. 37 nr 2, „Mazurek fis-moll” op. 59 nr 3, „Polonez As-dur” op. 53. Antoni Wit (dyr.), Dang Thai Son (fort.), Orkiestra Symfoniczna i Chór Filharmonii Narodowej, Sala Koncertowa Filharmonii Narodowej w Warszawie, 5 listopada 2011.

Po pierwsze: repertuar. Jubileuszowy koncert był repliką tego sprzed 110 lat, z kolejnością włącznie (cztery utwory Chopina zawarte w programie to cztery bisy, które po wykonaniu na finał własnego koncertu fortepianowego zagrał solista Ignacy Jan Paderewski).

Słuchając tych polskich – tylko polskich! – utworów myślałem, czym był ten koncert 5 listopada 1901 roku, kiedy Polski jako takiej nie było na mapie, choć była w sercach oraz uszach słuchaczy i warszawskich – bo tak ich wtedy nazywano – filharmoników. I nie chodzi tylko o program służący „ku pokrzepieniu serc”. Co zmieniło się w przestrzeni muzycznej? 110 lat temu na koncercie inaugurującym działalność filharmonii można było zagrać (nie licząc bisów) tylko utwory współczesne. Nowe.
(Dla porządku: „Żyj pieśni– kantata na chór mieszany i orkiestrę – została napisana specjalnie na ten inauguracyjny wieczór przez Władysława Żeleńskiego; „Symfonia d-moll” Stojowskiego powstała w 1898 roku, a Stojowski, wówczas 28-letni, otrzymał za nią I nagrodę na Konkursie Kompozytorskim im. Ignacego Jana Paderewskiego w Lipsku; „Bajka” Moniuszki jest najstarsza, prawykonana w 1848 roku; „Step” Noskowskiego pochodzi z 1896 roku; „Koncert fortepianowy a-moll” Paderewski ukończył w 1888 roku.)

Prezydent Bronisław Komorowski
odznacza dyrektora Antoniego Wita
Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Odrodzenia Polski
/ fot. Wojciech Grzędziński, www.filharmonia.pl

Po drugie: czas trwania. Jubileuszowy koncert, wraz z bisami (i dwiema przerwami), trwał cztery godziny. W jego głównym programie wówczas, 110 lat temu, znalazły się trzy duże formy symfoniczne (Stojowski, Noskowski, Paderewski). Dziś to niemożliwe. Obecność dwóch symfonii to norma, ale często dokonuje się czasowego ich przeciwstawienia (klasycyzm versus XX wiek na przykład). Ale trzy formy? Wyrastające z podobnego czasu i języka? Toż to nuda!
Ale okazało się, że da się tego słuchać z przejęciem i zainteresowaniem, a fala braw zarówno po Noskowskim („Step” rzeczywiście jest samograjem jak dziś np. „Orawa” Kilara czy „Koncert klawesynowy” Góreckiego), jak i Paderewskim (melancholijna nuta tej muzyki jest wciąż poruszająca), udowodniła trwałą siłę tych dźwięków.

Po trzecie wreszcie: słuchacze. Z zainteresowaniem obserwowałem, jak wykrusza się publiczność jubileuszowego koncertu. Pierwsza, jeszcze nieśmiała fala nastąpiła w pierwszej przerwie (po trzech utworach). Druga, poważniejsza, po koncercie Paderewskiego, przed Chopinem (ciekawe, ile osób wyszło, nie spodziewając się dalszego ciągu, bo dyrygent i orkiestra otrzymali kwiaty?). Czy czasy rzeczywiście tak się zmieniły, że nie potrafimy wykroić kilku godzin dla muzyki? Tylko dla niej?

I jeszcze jedno. 110 lat temu Paderewski grał bisy nie tylko przy pełnej sali, ale także przy pełnej orkiestrze. Co by się stało, gdyby replika naprawdę była repliką?


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.