Jak to dobrze, że za naszą muzykę biorą się inni!Kiedyś ogromne zasługi w popularyzacji twórczości Karola Szymanowskiego położył Sir Simon Rattle, nagrywając dla EMI „Króla Rogera” oraz „III Symfonię «Pieśń o nocy»” (dodajmy, że Rattle zrobił to w 1999 roku, a więc w czasie, kiedy o Szymanowskim na świecie nie pamiętał prawie nikt). Potem, już w Polsce w 2000 roku, za sprawą Waldemara Dąbrowskiego (jako dyrektora) oraz Jacka Kaspszyka (jako dyrektora i dyrygenta), Mariusz Treliński wraz z Borisem Kudličką wystawili w Warszawie po raz pierwszy operę Szymanowskiego. Późniejszy wrocławski „Król Roger” duetu Treliński-Kudlička (2007), dzięki Valery’emu Gergievowi, trafił także do Petersburga i Edynburga. Do polskich wątków możemy jeszcze dodać nagrania dzieł Szymanowskiego warszawskich filharmoników z Antonim Witem dla wytwórni Naxos.
Karol Szymanowski, „III Symfonia”, „Koncert skrzypcowy”.
Pierre Boulez (dyr.), Christian Tetzlaff (skrz.), Wiener Philharmoniker,
1 CD, Deutsche Grammophon/Universal 2010.Od jakiegoś czasu Szymanowski ma w Europie nowych ambasadorów: brytyjskiego reżysera Davida Pountneya (który w 2009 roku podczas festiwalu w Bregencji wystawił „Króla Rogera”, a 1 lipca przeniesie go na scenę Opery Narodowej), oraz Pierre’a Bouleza, który na przełomie 2009 i 2010 roku nagrał z wiedeńskimi filharmonikami „III Symfonię” i „Koncert skrzypcowy”.
(Dodajmy do tego jeszcze Gerarda Mortier, za którego dyrekcji w Opera de Paris operę Szymanowskiego wystawił Krzysztof Warlikowski, a kiedy Mortier przeniósł się do Madrytu, w kwietniu tego roku zawędrowała tam za nim inscenizacja polskiego reżysera.)
Dziś tylko Boulez. To nagranie jest – przepraszam za słowo – (kon)genialne. Zjawiskowe. Fenomenalne. Cudowne. Wiem, emfaza tych słów sprawia, że pozostali redaktorzy sięgają po długopis (a na pewno po gumkę bądź myszkę), a czytelnicy boją się, co w tym tekście będzie dalej.
Nic.
Tym razem, jak słucham, to nie piszę, a słuchać muszę cały czas.
Z Szymanowskim tak już jest. Usłyszany raz, nie opuści już nigdy. Jak mówi Pierre Boulez na dołączonej do wydawnictwa płycie z krótkimi wypowiedziami o tej muzyce: „dzieł Szymanowskiego musimy wysłuchać więcej niż raz”. Dwa razy też za mało. Boulez opowiada również o tym, jak słyszy tę muzykę: Debussy, Schönberg, Strawiński, Hindemith (gdzieś pojawia sie też Wagner ze swoim „Parsifalem”)... Jak miło! A Boulez wie, co mówi, bo nie raz wykonywał tamtych panów.
Słucham po raz jedenasty tego nagrania, i mogę powiedzieć tylko tyle: czekam, aż Boulez zagra, nagra „Króla Rogera” (może temu pomożemy, jako, za przeproszeniem, naród?). Bo dzięki jego interpretacji „III Symfonii” i „Koncertu skrzypcowego” – tak żarliwych, frenetycznych, orgiastycznych, precyzyjnych, szczegółowych, barwnych, pewnych – słyszę jeszcze mocniej linki pomiędzy tymi dziełami. I słyszę po raz kolejny, jak wielkim i niekończącym się światem jest muzyka Karola Szymanowskiego. Koniec.