Ofiary sterylizacji
Szpital "Maria Hilf"

24 minuty czytania

/ Obyczaje

Ofiary sterylizacji

Joanna Ostrowska

Zabieg sterylizacji w III Rzeszy przeprowadzano na osobach, które były rzekomo niezdolne do samodzielnego utrzymania siebie i rodziny albo zostały oskarżone o „niemoralne prowadzenie się” i zachowania aspołeczne

Jeszcze 6 minut czytania

Przymusowa sterylizacja to pozbawienie kogoś prawa do posiadania potomstwa. W pierwszych dekadach XX wieku sterylizacja ze względów eugenicznych stanowiła jeden z mechanizmów polityki społecznej opartej na tzw. higienie rasy. Lekarze, politycy – zwolennicy tzw. eugeniki negatywnej – uzurpowali sobie prawo do decydowania o tym, kto jest „pożądanym” obywatelem, a kto nie. 14 lipca 1933 w III Rzeszy wprowadzono Ustawę o ochronie przed potomstwem dziedzicznie chorym. Do końca II wojny światowej podobne ustawodawstwo obowiązywało w ponad połowie amerykańskich stanów, w dwóch prowincjach w Kanadzie, w Japonii, w państwach skandynawskich i w krajach bałtyckich. W tamtym czasie nazistowskie prawo sterylizacyjne nie było niczym wyjątkowym. Ten legalny „proceder” nie wywoływał niemal żadnych obywatelskich protestów.

W nazistowskich Niemczech władza po pierwsze – wyliczyła, jakie koszty ponosi społeczeństwo, utrzymując „dziedzicznie chorych, elementy aspołeczne i kryminalistów”. Po drugie – wskazała na rozwiązanie ograniczające wydatki opieki społecznej, by ta mogła wspierać „pełnowartościowych” obywateli.

Zabieg sterylizacyjny osób zdiagnozowanych jako chore psychicznie miał być „ratunkiem” dla narodowosocjalistycznej wspólnoty. W teorii nie powinien mieć nic wspólnego z karaniem obywatela. Osoby wyselekcjonowane do sterylizacji miały uwierzyć w to, że państwo nazistowskie pomaga im zmyć ich „dziedziczną hańbę”: „Osobom dotkniętym [chorobą dziedziczną] należy zwrócić uwagę na to, że sterylizacja nie umniejsza ich osobistej wartości”. Zabieg miał być dobrowolny. Jeśli ktoś buntował się przeciwko władzy, zmuszano go siłą, aby „poświęcił się” dla dobra wspólnoty.

Fragmenty pochodzą z książki „Mój Führerze!” Ofiary przymusowej sterylizacji na Dolnym Śląsku w latach 1934–44, Ośrodek KARTA, Warszawa 2019 [w ramach grantu Fundacji EVZ]Fragmenty pochodzą z książki „«Mój Führerze!» Ofiary przymusowej sterylizacji na Dolnym Śląsku w latach 1934–44”, Ośrodek KARTA, Warszawa 2019 [w ramach grantu Fundacji EVZ].Ofiary przymusowej sterylizacji na terenie Dolnego Śląska to w większości Niemki i Niemcy. Od początku 1934 roku sterylizacja psychicznie chorych w nazistowskim państwie stanowiła narzędzie eliminacji „niechcianych” obywateli. Z drugiej strony, była pretekstem do objęcia całkowitej kontroli nad polityką ludnościową Rzeszy. Z czasem zaczęto używać jej również przeciwko innym grupom społecznym, które uznano za „niepełnowartościowe”. Zabieg przeprowadzano na osobach, które były rzekomo niezdolne do samodzielnego utrzymania siebie i rodziny albo zostały oskarżone o „niemoralne prowadzenie się” i zachowania aspołeczne. (K. Uzarczyk, „Podstawy ideologiczne higieny ras i ich realizacja na przykładzie Śląska w latach 1924–1944”, Toruń 2003

Ostatnią instancją odwoławczą w procedurze sterylizacyjnej była skarga do Führera. Rodzina i bliscy „wyselekcjonowanych” osób – czasami przyszłe ofiary – pisali listy z prośbą o łaskę kierowane na adres Kancelarii Rzeszy. Te niepełne świadectwa są więc jedynym ocalałym zapisem relacji samych prześladowanych. Autorzy listów traktowali je jako ostateczny etap w walce o siebie i bliskich.

Erika Regel

.

.

Breslau, 4 marca 1939

Mój Führerze,
w największej obawie o zdrowie mojej 26-letniej córki Eriki Regel, błagam Pana, mój Führerze, o pomoc. Dwa lata temu moja córka z powodu lekkiego upośledzenia umysłowego została poddana sterylizacji i od tamtego czasu do dziś skarży się na silne bóle w podbrzuszu i poważne zakłócenia miesiączkowania. Urząd do spraw Zdrowia i Opieka Społeczna miasta Wrocław pomimo ponawianych wniosków i próśb z mojej strony odrzucają jednak możliwość udzielenia jej jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. Ja sama otrzymuję emeryturę z opieki społecznej w wysokości 34 RM miesięcznie. Z tych pieniędzy nie jestem w stanie zapłacić za lekarza i lekarstwa.

Bardzo serdecznie proszę Pana, mój Führerze, o wpłynięcie na któryś z urzędów we Wrocławiu, aby moja córka otrzymała bezpłatną pomoc lekarską.

Z góry bardzo serdecznie dziękuję mojemu Führerowi!                                  

Z niemieckim pozdrowieniem
Martha Halm
Breslau,
Weißgerbergasse 5.

*** 

W Księdze adresowej miasta Wrocławia z 1935 roku pojawia się informacja o adresie Marthy Halm. Pięćdziesięcioczteroletnia kobieta – z zawodu służąca – mieszkała na Kaetzelohle 40 (ul. Zaułek Koci). 12 czerwca przeprowadziła się wraz z córką i synem na Weissgerbergasse 5 (dziś Białoskórniczą). Taki adres do korespondencji podała w marcu 1939, pisząc list do Adolfa Hitlera.

Erika Regel mieszkała z matką. Kim był ojciec młodej kobiety? Nie wiadomo. Martha nosiła nazwisko Halm, ale pochodziła z rodziny Regel. Jej syn Walter i Erika przyjęli panieńskie nazwisko matki. Walter był młodszy od Eriki o rok. Cała trójka deklarowała wiarę katolicką. Trudno ustalić coś więcej w tej sprawie. Życie prywatne obu kobiet pozostanie tajemnicą.

Na pewno 4 marca 1939 Martha wysłała list do Führera z prośbą o wyjątkowe potraktowanie jej sprawy. Nie chodziło jednak o zahamowanie decyzji o sterylizacji jej ukochanej córki, która zabieg z powodu „lekkiego niedorozwoju umysłowego” przeszła już w 1937 roku. Zgodnie z Ustawą o ochronie przed potomstwem dziedzicznie chorym był to pierwszy stan chorobowy, który kwalifikował do zabiegu. Sterylizacji nie przeprowadzono by, gdyby pacjentka zgłosiła się dobrowolnie do zakładu zamkniętego i została tam na stałe.

Dla Marthy najważniejsze było jednak zdrowie Eriki, która wymagała natychmiastowej pomocy medycznej. Potworne bóle pooperacyjne stały się częścią jej codziennego życia. Niestety służba zdrowia w przypadku tej rodziny – uznanej za „dziedzicznie obciążoną” – była płatna.

Z listu Marthy dowiadujemy się, że 26-letnia Erika miała silne bóle brzucha i zaburzenia miesiączkowania. Instytucje opieki zdrowotnej i społecznej odmawiały Marcie i Erice pomocy. Dodatkowym argumentem w tekście skargi do Führera był status społeczny rodziny. W 1939 roku Martha była już na emeryturze. Dostawała miesięcznie 34 RM. Nie była w stanie zapłacić za leczenie córki. Sytuacje była beznadziejna, szczególnie że Martha prosiła o pomoc w tej sprawie od piętnastu miesięcy. Pisała do różnych urzędów we Wrocławiu, a następnie do Kancelarii Rzeszy: „W sprawach o niedorozwój umysłowy niebagatelną rolę odgrywały argumenty ekonomiczne i zdolność do samodzielnego zarobkowania, co wskazuje, że w praktyce wskazania społeczne były także przesłanką do orzeczenia sterylizacji, pomimo że nie było o tym mowy w ustawie”.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rzeszy zareagowało na skargę Marthy Halm po kilkunastu dniach – 21 marca 1939. Zwrócono się do prezydenta rejencji wrocławskiej z prośbą o ustalenie powodów uszczerbku na zdrowiu w przypadku pacjentki Eriki Regel: „pod kątem ustalenia, czy wskutek sterylizacji poniosła szkodę na zdrowiu. Orzeczenie lekarskie należy dołączyć do Państwa sprawozdania”.

Już cztery dni później Urząd Zdrowia we Wrocławiu przesłał stosowny raport dotyczący sprawy Eriki Regel, który następnie miał być przekazany do Berlina. Dzięki temu dokumentowi wiemy, że Erika urodziła się 2 grudnia 1912 i mieszkała z matką na Weissgerbergasse 5. Zabieg sterylizacyjny Eriki został przeprowadzony w kwietniu 1937 w Miejskim Szpitalu Wszystkich Świętych we Wrocławiu. Po operacji dziewczyna przebywała tam jeszcze 11 dni. Wypuszczono ją 29 kwietnia, ponieważ: „Rana, zgodnie z informacją lekarza, który przeprowadził operację, [...] goiła się bez komplikacji”.

Po kilku miesiącach – w połowie grudnia 1937 – matka pacjentki zaczęła skarżyć się na stan zdrowia córki. Na początku stycznia 1939 opieka społeczna skierowała Erikę na badania: „Nie stwierdzono zmian chorobowych. Jej [Eriki] argumenty podawane w trakcie dodatkowego badania były zupełnie niewiarygodne i odpowiadały stwierdzonemu imbecylizmowi (»pobrano jej krew«, »od tego czasu stale jest zdenerwowana«, »nie może już w ogóle siedzieć, tylko stać albo leżeć«)”. Sprawozdawca nie traktował poważnie strachu kobiety przed jakimikolwiek badaniami lekarskimi. Trauma i „niepokojące objawy” to według niego potwierdzenie diagnozy o niedorozwoju umysłowym.

Trzy miesiące później Erika została zbadana przez prof. Gellera, który najprawdopodobniej wykonywał zabieg sterylizacyjny. Lekarz był zatrudniony we wrocławskim szpitalu w latach 1934–44 jako ginekolog uprawniony m.in. do sterylizacji promieniami. Od początku obowiązywania ustawy do końca grudnia 1937 w Miejskim Szpitalu Wszystkich Świętych ubezpłodniono 248 mężczyzn i 345 kobiet – wśród nich była Erika Regel. Prof. Geller tak opisał stan tej kobiety: „Ona i jej matka podały, że Regel od czasu operacji odczuwa ból podczas miesiączki i od czasu do czasu również pomiędzy menstruacjami. Sama miesiączka jest mniej obfita niż wcześniej. Badanie ginekologiczne wykazało: Hymen defloratus, pochwa wąska, macica dość mała, z ostrokątnym przodozgięciem, przydatki i przymacicze bez zmian chorobowych. Stwierdzony stan odpowiada więc całkowicie stanowi występującemu zwykle po sterylizacji, która miała normalny przebieg i proces gojenia. Nie ma żadnych powodów do uznania, że bóle pojawiające się podczas miesiączki i okazjonalnie są spowodowane operacją mającą na celu sterylizację”.

Już od drugiej połowy 1934 roku pojawiały się przypadki źle przeprowadzonych operacji, które kończyły się powikłaniami albo śmiercią. Stefan Kasperek zwraca uwagę na zmiany w zachowaniu lekarzy i instytucji służby zdrowia w przypadku sterylizacji po nasileniu akcji w latach 1935–37: „Osoby zgłaszające dolegliwości po zabiegach miały być opiniowane przez lekarzy urzędowych. Z oczywistych powodów opiniodawcy ci minimalizowali następstwa operacji. Przed lipcem 1935 roku i po 1941 roku nie wymagano dokumentowania wypadków śmiertelnych”. (S. Kasperek, „Przymusowe sterylizacje w rejencji wrocławskiej 1934–1944”, „Przegląd Lekarski” 1979, nr 1)

Nic dziwnego, że sprawa Eriki nie była traktowana poważnie. Jak twierdzi Kasperek, od początku 1938 roku o zahamowaniu ubezpłodnienia decydowało także nastawienie do władzy nazistowskiej: „dość liczne prośby członków partii i działaczy hitlerowskich, kierowane w sprawach sterylizacyjnych do Hitlera i wysokich instancji we własnym imieniu bądź rodzin – dotąd z reguły odrzucane – mogły zostać uwzględnione. Miało to znaczenie dla uspokojenia przynajmniej tej części społeczeństwa. Stanowiło też okazje do przyznania szczególnego rodzaju nagrody za służbę nazizmowi” (S. Kasperek). Widocznie ani Martha Halm, ani Erika Regel nie były zaliczane do grupy zasłużonych obywateli i obywatelek, którym można było pomóc. Na końcu swojego listu Martha napisała: „Z góry bardzo serdecznie dziękuję mojemu Führerowi!”. Ten dopisek w żaden sposób nie wpłynął na decyzje urzędnicze.

Sprawozdanie do Berlina wysłano już w połowie maja 1939. Marcie Halm odpowiedziano 12 czerwca: „przypuszczenie, jakoby Pani córka Erika Regel doznała szkody na zdrowiu wskutek wspomnianej wyżej operacji, nie może być uznane za uzasadnione. [...] po operacji nastąpiło całkowite wyleczenie i nie ma żadnych podstaw do Pani przypuszczeń, iż bóle [...] są skutkiem operacji [...]. Objęcie Pani córki opieką lekarską zgodnie z postanowieniami Ustawy o ochronie przed potomstwem dziedzicznie chorym z dnia 14 lipca 1933 r. nie jest tym samym uzasadnione”.

W zachowanej dokumentacji Erika Regel pozostaje praktycznie anonimowa. Nie wiemy nic na temat jej życia. Najbardziej szczegółowa informacja dotycząca tej młodej kobiety to opis jej zachowania w trakcie badań lekarskich w styczniu 1939. Erika nie zabierała głosu na kartach tych dokumentów. Zgodnie z zapisem w Księdze adresowej miasta Wrocławia z 1943 roku jej matka Martha Halm – emerytka – mieszkała przy ulicy Elbing 16 (Ołbińskiej). W księdze meldunkowej Wrocławia zachował się wpis potwierdzający przeprowadzkę Marthy i Eriki pod ten adres 18 lipca 1939. Nie wiadomo, co stało się z kobietami po wojnie.

Maria Schlagner

.

.

.

.

FRIEDRICHSGRUND, 25 kwietnia 1936
Do Pana Führera i Kanclerza Rzeszy
B e r l i n.

Prośba o ułaskawienie niezamężnej Marii Schlagner, [z] Friedrichsgrund, powiat Habelschwerdt, hrabstwo Glatz, Schlesien; dotyczy zawieszenia zarządzonej sterylizacji wzgl. Uchylenia postanowienia Sądu ds. zapobiegania obciążeniom dziedzicznym w Glatz.

Uzasadnienie:

Niżej podpisana prosi niniejszym wielce szanownego Pana Führera i Kanclerza Rzeszy Niemieckiej o przychylenie się, przy dołożeniu wszelkich starań, do mojego wniosku. Mam zostać poddana sterylizacji z nakazu Sądu ds. zapobiegania obciążeniom dziedzicznym w Glatz, pomimo tego, że jestem i zawsze byłam całkowicie normalna na ciele i umyśle, czego nie kwestionują ani poszczególne urzędy, ani też lekarze.

Przed laty popełniłam pewien młodzieńczy wybryk, bardziej z lekkomyślności niż w wyniku jakichś zbrodniczych skłonności, które można by mi było zarzucić.

Mój ojciec z braku rozsądku i niedbalstwa wskutek prowadzenia procesu [sądowego] obciążył posesję należącą do moich rodziców (mała placówka kolonijna) znacznym długiem i zachodziła możliwość, że z powodu tego działania ta własność zostanie utracona w drodze licytacji. My, dzieci, chcieliśmy zwłaszcza ze względu na matkę pomóc w tej trudnej sytuacji i pomagaliśmy, spłacając z naszych zarobków powstałe długi i w ten sposób zapobiegając licytacji.

Ja sama w miarę swoich możliwości udostępniałam matce swoje wynagrodzenie. Kilka lat temu zmierzałam [właśnie] kolejny raz do matki, aby przekazać jej pewną kwotę, gdy po drodze wstąpiłam do pewnego lokalu, w którym odbywały się tańce. Pieniądze, które miałam przy sobie, zostały mi skradzione. W desperacji, chcąc wejść w posiadanie pieniędzy, dokonałam kradzieży roweru damskiego, który sprzedałam i pieniądze wręczyłam matce. Kradzież została jednak odkryta i z tego powodu znalazłam się w bardzo przykrej sytuacji. Ojciec poradził mi, żebym podała się za niepoczytalną umysłowo, aby uniknąć kary. Jemu samemu udało się kiedyś uzyskać [oko-

liczności łagodzące] z paragrafu 51 w pewnej sprawie, wobec tego, nie mając niczego złego na myśli, postąpiłam zgodnie z jego złą radą. Tymczasem te okoliczności w mojej sprawie bardzo boleśnie się na mnie zemściły, zostałam objęta kuratelą i na pewien czas umieszczona w regionalnym zakładzie leczniczo-opiekuńczym. Od dłuższego czasu z wielkim zaangażowaniem czyniłam wszystko, co tylko możliwe, aby nie zostać pozbawiona pełni sił fizycznych jako normalna osoba, ale moje starania były zawsze odrzucane. Dlatego też proszę wielce szanownego Pana Führera i Kanclerza Rzeszy Niemieckiej o to, aby jeszcze raz wnikliwie zajął się moją sprawą, ponieważ wydając postanowienie sądowe przeciwko mnie, popełniono wzgl. popełniono by ogromną pomyłkę. Wprawdzie nie jestem bez winy, ale nie jest ona przecież wystarczająca do tego, aby na normalnym człowieku wycisnąć piętno niepełnowartościowości.

W trakcie tej sprawy wysłałam już skargę do pana Ministra Sprawiedliwości, która została przekazana z powrotem do prezesa Wyższego Sądu Krajowego we Wrocławiu i dlatego w mojej sprawie nie można było niczego osiągnąć.

Stąd też proszę pilnie i jak najuprzejmiej, aby Pan, wielce szanowny panie Führerze, jako najwyższy i pierwszy przywódca Rzeszy zapobiegł w drodze łaski mojej sterylizacji.

Sygnatura akt sprawy: 4.XIII S. 164/35 Glatz – 17. Wg. 1177/35 Wyższy Sąd Krajowy Breslau.

Proszę niniejszym o przychylenie się do mojej prośby o ułaskawienie i o podjęcie wiążącej słusznej decyzji, abym mogła skorzystać z przysługującego mi prawa. Wiele razy domagałam się, by w zakładzie leczniczym przeprowadzono obserwację mojej osoby, ta prośba była jednak stale odrzucana.

Proszę o informację w tej sprawie.
Heil Hitler!                                              

Z największym oddaniem
Maria Schlagner
Friedrichsgrund,
powiat Habelschwerdt. 

[dopisek odręczny]

Ja, jako Maria Schlagner, zwracam się z uniżoną prośbą do wielce szanownego Pana Führera i Kanclerza Rzeszy. Ponieważ nie mam w ogóle żadnej choroby dziedzicznej i do tej pory tylko udawałam. Nie udawałam przez cały czas pobytu w zakładzie. Zachowywałam się wtedy zupełnie spokojnie. Zawsze się zastanawiałam, najchętniej wyjaśniłabym tę sprawę i powiedziałabym wszystko, [zwłaszcza] jak usłyszałam, że ustanowiono dla mnie kuratora. Ale bałam się znowu, że jak wszystko powiem, [to] co stanie się z moim ojcem, ponieważ wcześniej na niego doniosłam i pomyślałam sobie, że sąd teraz będzie chciał wszystko ze mnie wyciągnąć i dlatego nie chciałam się do tego przyznać. Byłam wtedy przecież bardzo młoda.

Chciałabym jeszcze zauważyć, że mój kurator Rudolf Klenner w czasie mojego pobytu w zakładzie nie opiekował się mną i [nie] musiał się też w ogóle mną opiekować. Kurator powiedział też w sądzie, że wcześniej mnie nie znał i uwierzył pismu Sądu ds. zapobiegania obciążeniom dziedzicznym, i dlatego uznał decyzję za słuszną. Byłby zadowolony – jak powiedział – gdyby ta kuratela została zniesiona i [powiedział, że] odkąd opuściłam tutejszy zakład, jestem normalna. Proszę jeszcze raz wielce szanownego Pana Führera o przychylenie się do mojej prośby. 

Heil Hitler!
z największym oddaniem
Maria Schlagner

***

Friedrichsgrund, Kreis Habelschwerdt, czyli Piaskowice w powiecie Bystrzyca Kłodzka. Z tej miejscowości pochodziła Maria Schlagner. Dziś nie ma po niej śladu. Nikt nie pamięta starej nazwy. Mieszkańcy zostali dołączeni do dwóch sąsiednich miejscowości.

Maria w korespondencji nie podała swojego dokładnego adresu. W Księdze adresowej okolicy z 1937 roku można znaleźć Wilhelma Schlagnera, który mieszkał pod adresem Friedrichsgrund 39. Był rolnikiem i prawdopodobnie ojcem Marii.

Maria Schlagner była niezamężna. Nie znamy daty jej urodzenia. Nie wiemy, ile miała lat, kiedy sąd sterylizacyjny niższej instancji w Glatz (Kłodzku) zadecydował, że powinna zostać poddana sterylizacji z powodu podejrzenia choroby psychicznej. Najprawdopodobniej chodziło o wrodzony niedorozwój umysłowy.

Jej historia zaczęła się od „młodzieńczego wybryku”, o którym wspomina w liście. Nieodpowiedzialny, zadłużony ojciec trwonił rodzinny majątek, a matka próbowała utrzymać gospodarstwo. Maria wraz z rodzeństwem wspierała rodziców, ale nie wspomina, gdzie zarabiała na życie. Kilka lat wcześniej ktoś okradł ją w trakcie zabawy tanecznej i straciła zarobione pieniądze. Aby pokryć stratę, ukradła rower, który zamierzała sprzedać. Kiedy ją złapano, miała – za radą ojca – udawać „niepoczytalną”. Chodziło o zastosowanie paragrafu 51 Kodeksu karnego: „Nie masz przestępstwa, jeżeli sprawca, spełniając czyn, znajdował się w stanie bądź nieprzytomności, bądź chorobowego zaburzenia działalności umysłowej, wykluczającym wolną jego wolę”.

Niestety, w jej przypadku zastosowano kuratelę i umieszczono ją w zakładzie zamkniętym. Nie wiemy, o którą jednostkę chodziło. „Od dłuższego czasu z wielkim zaangażowaniem czyniłam wszystko, co tylko możliwe, aby nie zostać pozbawiona pełni sił fizycznych jako normalna osoba [...] . Wprawdzie nie jestem bez winy, ale nie jest ona przecież wystarczająca do tego, aby na normalnym człowieku odcisnąć piętno niepełnowartościowości”.

25 kwietnia 1936 Maria napisała dwie prośby o ułaskawienie. Jedną skierowała do Adolfa Hitlera, drugą do jego przyrodniej siostry Angeli Raubel. Dołączyła również dokument skierowany do wyższego sądu do spraw sterylizacji we Wrocławiu, który stanowił instancję odwoławczą. Treść listu do Angeli Raubel brzmiała następująco: 

„Wielce szanowna Pani,
W załączeniu przesyłam prośbę o ułaskawienie do Pana Führera i Kanclerza Rzeszy, Pani brata, z uniżoną prośbą o przekazanie. Proszę, aby również Pani, szanowna Pani Raubel, przeczytała tę prośbę i ewentualnie osobiście wyraziła słowo wsparcia.
W oczekiwaniu na załatwienie mojej prośby z góry bardzo dziękuję”. 

Na zachowanej kopercie widać dwie daty stempli pocztowych. List nadano w Habelschwerdt 28 kwietnia i dotarł do Berchtesgaden dwa dni później. Na końcu pisanego na maszynie listu Maria dopisała ręcznie kilkanaście zdań. Jeszcze raz prosiła o łaskę. Przyznała się, że udawała chorą psychicznie. Wspomniała o strachu przed karą i konsekwencjami: „Byłam wtedy przecież bardzo młoda”. Jej ostatnią deską ratunku miał być kurator Rudolf Klenner, który, choć przekonany, że kobieta jest całkowicie zdrowa, postępował w zgodzie z decyzją sądu sterylizacyjnego. Sąd niższej instancji decydował większością głosów. Pacjent mógł odwołać się w ciągu czternastu dni albo ostatecznie skierować prośbę o ułaskawienie do Führera. Maria Schlagner zrobiła jedno i drugie.

Niestety list do przyrodniej siostry Adolfa Hitlera – Angeli Raubal był błędnie zaadresowany. Na początku 1936 roku Angela wyszła za mąż za Martina Hammitzscha i zamieszkała w Dreźnie. Niecałe dwa lata wcześniej skonfliktowała się z Evą Braun i została wyrzucona z domu brata w Berchtesgaden: „Do scysji doszło już na zjeździe NSDAP we wrześniu 1934 [...] . Angeli Raubal, Magdzie Goebbels i innym żonom wysoko postawionych nazistów nie spodobało się, że na trybunie honorowej po raz pierwszy zasiadła również Eva Braun. Uznały, że młoda kobieta zachowuje się »bardzo nachalnie«, choć przypuszczalnie cierniem w oku była im sama obecność przyjaciółki »Führera«. Wzięły ją ostro na języki, a po zjeździe Angela na gorąco zdała bratu relację z tego, co działo się na trybunie – licząc, że Hitler porzuci Evę. Lecz on dostał ataku wściekłości, powiedział, że wyprasza sobie mieszanie się w jego prywatne sprawy, i kazał przyrodniej siostrze natychmiast wynosić się z Obersalzbergu” (V. Ullrich, „Hitler. Narodziny zła 1889–1939”).

Maria Schlagner prosiła więc o pomoc i łaskę kogoś, kto od dawna nie miał już żadnego wpływu na Führera.

Trudno jednoznacznie ustalić, czy Maria została wysterylizowana. W liście do Hitlera wspomina, że ma zostać ubezpłodniona na mocy wyroku sądu do spraw zdrowia dziedzicznego w Kłodzku (Erbgesundheitsgericht Glatz). „W skład zespołów orzekających wchodziło dwóch lekarzy powołanych na okres jednego roku oraz sędzia pełniący funkcję przewodniczącego. Lekarski tandem stanowili: lekarz urzędowy oraz tzw. lekarz aprobowany [...], którego mianowanie uzależniano od zgody NSDAP. Lekarze aprobowani musieli być specjalistami w zakresie nauki o dziedziczności. [...] Uczestnictwo w pracach sądów nie było obowiązkowe i prawdopodobnie za odmowę nie groziła kara śmierci. Świadczy o tym przykład dr. Waldemara Kolbego – ordynatora oddziału psychiatrycznego Prowincjonalnego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Skibie pod Kłodzkiem, którego pominięto przy obsadzaniu stanowisk sędziowskich, gdyż według lekarza powiatowego »współdziałałby z pracami sądu nie bez wewnętrznych hamulców«” (K. Uzarczyk, „Podstawy ideologiczne higieny ras i ich realizacja na przykładzie Śląska w latach 1924–1944”).

Maria walczyła nie tylko o prawo do życia i zdrowia. Zbuntowała się przeciwko decyzji sądu, bo uważała ją za nielogiczną i niesprawiedliwą. Popełniła błąd, którego skutki były nieodwracalne. Nie była w stanie tego zaakceptować. W jej wypowiedzi widać wyraźnie, jak obywatele i obywatelki Rzeszy obawiali się oskarżeń o bycie „wykluczonymi”, „obciążonymi”. W kwietniu 1936 nikt nie miał jednak jeszcze pojęcia, że już w niedalekiej przyszłości rozpocznie się akcja T4, która będzie miała na celu pozbycie się „pustych ludzkich skorup” (K. Binding, A. E. Hoche, „Die Freigabe der Vernichtung lebensunwerten Lebens. Ihr Maß und ihre For”). Od samego początku władze nazistowskie starały się utrzymywać społeczeństwo w ryzach. Przymusowa sterylizacja miała być obowiązkiem wobec wspólnoty, która zapowiadała eksterminację „wykluczonych”.

Ostatni dokument w sprawie Marii to potwierdzenie przekazania prośby o ułaskawienie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 19 maja 1936.

Pobierz nieodpłatnie całą książkę.