Brzmiące ciała
Barbara Kinga Majewska i Daniel Poniedziałek, fot. Joanna Gałuszka dla festiwalu Sacrum Profanum

17 minut czytania

/ Muzyka

Brzmiące ciała

Filip Lech

Majewska, Masecki i Poniedziałek – wokalistka, pianista i kulturysta – czempionka i czempioni w swoich dziedzinach próbują przekroczyć granice swojego ciała, wykonać repertuar niedostosowany do ich możliwości fizycznych

Jeszcze 4 minuty czytania

„Jak miło jest o tym porozmawiać, tak rzadko porusza się te tematy” – mówi Barbara Kinga Majewska, pomysłodawczyni poświęconego ćwiczeniom i nauce programu „Adonis Gamut” prezentowanego na 18. edycji festiwalu Sacrum Profanum, którego tematem przewodnim jest młodość. W oświetlonej na czerwono ćwiczeniówce – tak salę ćwiczeń nazywają muzycy – oprócz rozśpiewującej się śpiewaczki wystąpili też znany i lubiany wśród słuchaczy wielu stylistyk muzycznych pianista Marcin Masecki i Daniel Poniedziałek – mieszkający w Bytomiu kulturysta, zdobywca tytułu mistrza świata na IFBB World Bodybuilding Championship w Fudżajrze w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w 2019 roku.

Patrząc na występujących na scenie muzyków, widzimy dziesiątki tysięcy, może nawet setki tysięcy godzin pracy poświęconych na nauczenie mięśni całego ciała określonego zachowania. Słyszymy umiejętności nabyte w ciasnych salach szkół muzycznych, czasem na prywatnych lekcjach fundowanych dzieciom od najmłodszych lat przez zamożniejszych albo ambitniejszych rodziców. Niektóre osoby parające się przekładaniem zapisu nutowego na fale dźwiękowe miały dogodność urodzić się w rodzinie muzycznej – wtedy zdarza się, że dotykają instrumentów, zanim nauczą się stać.

Koncert Adonis Gamut online

Występ, który odbył się 15 listopada 2020 roku w czasie festiwalu Sacrum Profanum, można oglądać na platformie VOD PlayKrakow.com.

Więcej o koncercie oraz jego program na stronie festiwalu.

 Te wszystkie doświadczenia przekazywane są przez nauczycielki i nauczycieli, którzy przecież też mieli swoich mistrzów i mistrzynie. Wykonywanie muzyki klasycznej jest międzypokoleniową traumą żmudnych ćwiczeń, samotnych godzin spędzonych nad siłowymi treningami i nauką tekstu. Obcujemy nie tylko z tym, co poprawne, piękne i wirtuozowskie, ale i z potknięciami, błędami – zazwyczaj myślimy o nich jako o zaniechaniu, zbyt małej ilości pracy włożonej w przygotowanie repertuaru, ale czasami są to złe przyzwyczajenia utrwalone przez pracę, którą bez kozery można nazwać tytaniczną.

Majewska, Masecki i Poniedziałek – czempionka i czempioni w swoich dziedzinach prezentują wprawki wokalne, powtarzają gamy i pasaże, tryle, biegniki, pochodne tercji, kwarty, kwinty, oktawy – codzienność każdego ucznia. Próbują też przekroczyć granice swojego ciała, wykonać repertuar niedostosowany do ich możliwości fizycznych. Skąd ten pomysł? Poproszona przez Sacrum Profanum o przygotowanie programu dotykającego tematu młodości Majewska pomyślała o pierwszych kontaktach z muzyką, „Kiedy byłam muzycznie młoda, nie byłam już młoda” – opowiada śpiewaczka, która żmudną praktykę rozśpiewywania swojego ciała rozpoczęła dopiero w wieku 18 lat. „Wchodziłam w coś, nad czym przymuszane do ćwiczeń dzieci się nie zastanawiają. Dorosła osoba wyśpiewująca codziennie gamy widzi, jak bardzo dziwny i wsobny jest to proces”. Zaprosiła do współpracy Marcina Maseckiego, który powiedział, że od dawna myślał o koncercie prezentującym gamy i pasaże w ich podręcznikowej formie, pozbawionych artystycznej interpretacji. Coś wisiało w powietrzu.

Jaka była najważniejsza rzecz, której Majewska nauczyła się na początku swojej muzycznej drogi? „Jeżeli jest ci niewygodnie, to znaczy, że robisz coś nie tak” – to zasada, którą przekazała jej nauczycielka, Waleria Przelaskowska-Rokita. „Przyświecała mi przy wszystkich ćwiczeniach” – wspomina autorka najlepszej polskiej płyty kolędowej, która ukazała się w XXI wieku, czyli „Taratil ’id al-milad”. „Uczniowie szkół muzycznych pracują pod nadzorem nauczyciela swojego przedmiotu głównego tylko dwie godziny w tygodniu. To jest nic. Nie da się na tym zbudować prawdziwego fundamentu muzyka. Pozostałe godziny ćwiczeń, a powinno to być przynajmniej 3–5 godzin dziennie, to ćwiczenia, które samemu się projektuje, ocenia ich strategie, stawia własne cele i wybiera metody. Podstawą edukacji artystycznej jest nauczenie innych, w jaki sposób mają ćwiczyć. Jeśli źle ćwiczysz w domu, zauczasz bardzo wadliwe mechanizmy”. 

Dojście do mistrzostwa w muzyce wymaga nie tylko ciężkiej pracy, ale i wyrzeczeń. Majewska wspomina, że w trakcie studiów w niemieckim Detmold stworzyła swój wewnętrzny świat napędzany zadaniami, które sama sobie wyznaczała. Spędzała mało czasu na tym, co robili inni studenci, czyli wspólnym piciu. Alkohol źle wpływa na pracę mięśni, ćwiczenia wokalne następnego dnia byłyby dla niej trudniejsze i nieprzyjemne. Artystka próbująca zrealizować swoje cele zamyka się w swoim świecie, prowadzi grę z samą sobą – wyobrażeniem o tym, w jaki sposób chciałaby brzmieć, co reprezentować sobą przez swój śpiew.

„Mam tyle pojęcia, że nie będę kopią Kalkbrennera, nie zdoła on zatrzeć zbyt śmiałej może, ale szlachetnej chęci i myśli: utworzenia sobie nowego świata; i jeżeli pracować będę, to dlatego, żeby na tym mocniejszych nogach się postawić” – pisał Fryderyk Chopin w liście do Józefa Elsnera, swojego ukochanego nauczyciela (kilka zdań później nazywa poznanych w Paryżu wykładowców „suszonymi pupkami”, na których można patrzeć tylko z politowaniem). Obserwując konkursy muzyczne, można dojść do wniosku, że dzisiejsi muzycy, dążąc do doskonałości technicznej, zapominają trochę o Chopinowskim pragnieniu tworzenia własnych światów. Lwia część wykonań brzmi niemal identycznie. Dbałość o dokładne oddanie tekstu wydaje się w tym przypadku nie tyle wyrazem szacunku dla kompozytora, ile konserwatywnym powtarzaniem popularnych wzorców. Gusta kształtowane przez wytwórnie należące do koncernów gigantów zostawiają jedynie niewielki margines dla „muzyków dziwaków”, nazywanych czasami „indywidualistami” albo „osobowościami”.

Wątki braku wyobraźni współczesnego rynku wydawniczego i obsesyjnej wierności tekstowi często powracają w działalności Marcina Maseckiego. Na albumie z Chopinowskimi nokturnami, grając, zrzucał z siebie ciężar dokładnego odwzorowania oryginału (chociaż pojęcie oryginału jest tu dość mylące, przecież muzyka kompozytora z Żelazowej Woli funkcjonuje w wielu wydaniach). Zamiast tego posługiwał się słuchem i pamięcią. „Gram muzykę, a nie tekst” – mówił w wywiadzie przeprowadzonym przez Izabelę Smelczyńską dla „Dwutygodnika”. 

Czy za brak fantazji dzisiejszych muzyków odpowiada w jakimś stopniu system edukacji muzycznej? Majewska przywołuje smutek, który czuła, śledząc rozwój młodych śpiewaków i śpiewaczek uczących się w Szkole Muzycznej na Miodowej w Warszawie. Bardzo szybko tracili swój specyficzny zaśpiew, barwę, surowość, naturalność. Byli, jak mówi, wtłaczani w foremki, które okrajały z ich głosów to, co było w nich najbardziej wyjątkowe. Potem wielu z nich chorowało i traciło przyjemność z muzyki. „Mnie się chyba też to w jakimś sensie przytrafiło. A może nie? Nie wiem”.

Człowiek uczy się ćwiczyć całe życie, w końcu sam się zmienia. Majewska przyznaje, że wiele razy błądziła, opacznie słyszała i rozumiała niektóre rzeczy w trakcie procesu uczenia się śpiewu. Stawianie sobie nowych celów czy zmiana nauczyciela wymagają przeformułowania nawyków. Nawet zmiana ćwiczeniówki ma duże znaczenie – przecież każda przestrzeń inaczej brzmi, śpiewaczka w inny sposób musi używać swojego głosu. Z wiekiem starzeje się głos i całe ciało, zmieniają się możliwości fizyczne artystów.

Warto zauważyć, że na scenie częściej widzimy starszych śpiewaków niż śpiewaczki – kobiety szybciej schodzą ze sceny, a wiele z nich poświęca się pracy pedagogicznej. Mam wrażenie, że w potocznym mniemaniu męski głos z wiekiem nabiera często szlachetności, głębi, charakteru – jego niedoskonałości są doceniane. Śpiewaczki mają trudniej. Kompozytorzy pisali dla nich wymagające partie, ciężkie do udźwignięcia przez krtanie zmęczone kilkudziesięcioletnią obecnością na scenie. Nie bez winy pozostaje współczesna miłość do potężnych głosów, która łączy chyba wszystkie gatunki i style muzyczne; najgłośniejszą ofiarą tego zjawiska była chyba Adele. Opery przepełnione są rolami młodych dziewcząt. Głos załamujący się na wysokich dźwiękach, zadyszka odbierane są w muzyce klasycznej jako porażka, coś nieładnego. Naprawdę trudno to zrozumieć. Starsze kobiece głosy niosą ze sobą przecież wiele innych wartości estetycznych, świat nie kręci się wokół poprawności.  

Po studiach Majewska była sfrustrowana światem muzycznym i przyzwyczajeniami swoich mięśni. „Przestałam akceptować ten filtr nałożony na wyobrażenie mojego śpiewu, jaki dają emisja operowa i edukacja do wykonywania repertuaru muzyki klasycznej. Sposób oddychania, położenie krtani, wykorzystanie rezonansu ciała, nawet specyficzny wyraz twarzy stają się odruchem. Chciałam go z siebie wyrugować, ale jednocześnie mieć, na życzenie, dostęp do umiejętności, które daje klasyczna edukacja muzyczna. Mieć możliwość wyłączania lub włączania trybu śpiewaczki operowej”. Żeby to się udało, musiała przestać ćwiczyć; ciągłe powtarzanie i praktykowanie swoich umiejętności stało się dla niej nieznośnie klaustrofobiczne i introwertyczne, bardzo nużące. Dzisiaj coraz rzadziej sięga po klasyczny repertuar, realizuje za to wiele instalacji dźwiękowych, performansów. Ważną rolę w jej działalności odgrywa pisanie o muzyce i śpiewie.

Koncert Opusy: Majewska/Masecki w Teatrze Studio

Cykl trzech koncertów Barbary Kingi Majewskiej i Marcina Maseckiego prezentuje wybitne dzieła europejskiej literatury muzycznej w kontekstach niespodziewanych, czasem ryzykownych, zawsze uzasadnionych.

W programie utwory min.: Roberta Schumanna, Ignacy Kossobudzkiego, Mike'a Oldfielda, Jana Sebastiana Bacha, Stanisława Moniuszki, Jadwigi Sarneckiej, Claudia Monteverdiego, Karola Szymanowskiego, Michela-Richarda Delalande'a.

Więcej informacji na stronie Teatru Studio.

Koncert będzie transmitowany na platformie VOD STUDIO.

Czas: 29.11, godz 18.00

„Mięsień pamięta, mięsień się przyzwyczaja” – przekazuje swoje doświadczenia autorka programu „Adonis Gamut”. „W pewnym momencie człowiek przestaje zauważać, że jest mu niewygodnie. Stara się przekroczyć dyskomfort, ale nie umie z niego wyjść – nie ma zewnętrznego oka nauczyciela i zostaje z tym sam. Oduczenie się tego, że śpiew to ciężka praca, trochę trwało. Musiałam zrozumieć, że nie zawsze muszę śpiewać dużym głosem, głośno, czego wymaga scena operowa i co jest jednym z głównych celów edukacji wokalnej w akademiach muzycznych. Odruch śpiewania tak, żeby usłyszał cię ostatni balkon w teatrze operowym, jest silny”.

Patronem tego wirtualnego koncertu-ćwiczenia jest Adonis, człowiek piękniejszy niż Bogowie, ulubieniec Wenus. W dzisiejszym świecie mitologiczna postać obecna jest w obiegowej nazwie dysmorfii mięśniowej – chorobliwej chęci powiększania swojej masy – kompleksu Adonisa. 

Przygoda Daniela Poniedziałka z kulturystyką rozpoczęła się w piwnicy, miał 15 lat – postanowił samodzielnie otworzyć w swoim bloku małą siłownię. Nie miał żadnego nauczyciela, dochodził do wszystkiego metodą prób i błędów. Pytany o kulturystów, których podziwia, wymienia Jaya Cutlera, ale na tym samym oddechu dodaje, że jego celem jest być najlepszą wersją samego siebie. Czy nie jest to również cel Majewskiej i Maseckiego? Tyle że oni, zanim się o tym przekonali, musieli przebyć wycieńczającą ścieżkę oficjalnej edukacji, po czym swoją energię włożyć w próbę oduczenia się niektórych rzeczy.

„Kompleks Adonisa ma też swoje przełożenie na muzyków, szczególnie młodych” – zauważa Majewska. „Są ekstremalnie sprawni technicznie i często niewiele z tego wynika. Grają superszybko, śpiewają supergłośno, ale są tylko pięknym mięśniem. Nie życzę im źle, nie chcę, żeby skończyli jak Adonis”.

Ekran podzielony jest na trzy prostokąty; kamera jest statyczna – nieustannie obserwuje artystów. Lewą stronę górnej połowy wypełnia Marcin Masecki, patrzymy na niego z lotu ptaka. Prawą stronę górnej połowy zajmuje Barbara Kinga Majewska, obiektyw skupia się na jej twarzy. Dolną połowę ekranu wypełnia sylwetka Daniela Poniedziałka, który nieustannie próbuje dotknąć kropki znajdującej się na środku jego pleców.

Wszystko zabarwione jest mocnym czerwonym kolorem, tak jakby ćwiczeniówka używana podczas nagrywania na potrzeby Sacrum Profanum wcale nie znajdowała się w krakowskiej Willi Decjusza, ale w dzielnicy czerwonych latarni. „Dla mnie sytuacja podglądania czyichś ćwiczeń jest bardzo intymna, cielesna” – mówi śpiewaczka. „Wpuszczanie innych osób w ten świat kojarzy mi się z peep-show. Kiedy ćwiczę w kamienicy na warszawskiej Pradze, starsza pani mieszkająca poniżej uderza kijem w sufit i krzyczy «przestań wyć» albo «zamknij się» – dla mnie to bardzo niekomfortowa sytuacja, rzecz jasna, bo wiem, że ktoś mnie mimo woli słyszy jak w ukryciu, w prywatnej przestrzeni dopiero przygotowuję się do wykonania przed publicznością”. 

fot. Joanna Gałuszka dla festiwalu Sacrum Profanumfot. Joanna Gałuszka dla festiwalu Sacrum Profanum

Dla kulturysty w treningu nie ma niczego wstydliwego, wręcz przeciwnie – rytuał wzajemnego obserwowania swoich dokonań napędza zazdrość o rozrastające się ciało, pobudza do rywalizacji. Wiele siłowni – nawet tych, które nie są przeznaczone dla kulturystów – wystawionych jest na widok postronnych oczu. Ćwiczeniom fizycznym towarzyszą porażki i potknięcia – dzięki nim dojdziemy kiedyś do perfekcji. Śpiewacy wrzucający na Instagram fragmenty z prób chwalą się maestrią, zachwycającymi fragmentami – nie pokazują, że fałszowali. Kulturyści pokazują pot, zmęczenie, zadyszkę.

W opisie „Adonis i Gamut” Majewska powołuje się na poemat stratfordczyka – „Wenus i Adonis” z 1593 roku: „Szekspir spekuluje, że do tragedii doszłoby również bez udziału bogów. Dzikie zwierzę było tak oczarowane młodzieńcem, że musiało „go całować i zanurzyć w jego ciele swoje nozdrza”, włącznie z kłami. Szekspir wnosi do mitu kolejną możliwość – Afrodyta miała ostrzec Adonisa przed ściganiem dzikich zwierząt, ale ten zlekceważył ją i został ukarany za pychę i przedkładanie nad miłość ćwiczenia się w bieganiu z łukiem po lesie”. Wczesne dzieło Szekspira opisywane jest przez badaczy i badaczki jako wyjątkowo silny przejaw obrzydzenia wobec seksu, które obecne jest w całej jego twórczości. Wenus jest dzika, zwierzęca, spocona, dysząca, opętana pożądaniem wobec pięknego Adonisa, próbująca zdobyć go podstępem.

Zatopiony w czerwieni obraz buduje napięcie, gęstą atmosferę erotyzmu. W końcu przez niemal godzinę patrzymy na męczące się ciała, które nigdy nie są zaspokojone. Tropy zawierające się we wrażliwości literatury elżbietańskiej, które śledził Jerzy Limon w książce „Szekspir bez cenzury”, jeszcze bardziej podbijają taką interpretację. Sing znaczyło kiedyś nie tylko śpiewać, ale i kopulować. Masecki ćwiczy palcówki („You are a fair viol, and your sesne the strings/ Who, when finger’d to make man his laful music/ Would draw heaven down”). Nawet gdyby grał jednym palcem, to nie byłby niewinny, bo forefinger, czyli palec wskazujący, był synonimem penisa. Słowo mouth używane było czasami w znaczeniu „wagina”. Traktowano je również czasownikowo, jako kopulować.

Adonis obecny jest też w tekście „Frühlingsfeier” Richarda Straussa, kompozycji, po którą sięgnęła Majewska. Zdecydowała się ją wykonać, chociaż przez wiele lat sądziła, że nigdy nie zaśpiewa jej podczas żadnego recitalu pieśni w sali koncertowej czy filharmonii. „Nie mam głosu, który powinien tę pieśń wykonywać – sopranu Feldmarshallin z «Kawalera srebrnej róży» Straussa. To góra, na którą nigdy nie wejdę, nawet będąc doskonale przygotowana. I właśnie to mi się wydaje intrygujące – jak zabrzmi ta pieśń w wykonaniu głosu, który nie powinien jej wykonywać? Interesują mnie sytuacje, kiedy mistrz w łyżwiarstwie figurowym musi rzucić młotem na rekord. Wiadomo, że rekordu nie będzie, ale za to jaki (nowy) widok”. To samo interesuje Poniedziałka, którego fascynuje największa waga, coś, co jest nieosiągalne dla normalnych ludzi. „To mnie rajcuje, nakręca i pobudza do działania” – opowiada kulturysta. 

Tekst powstał we współpracy z Krakowskim Biurem Festiwalowym, organizatorem festiwalu Sacrum Profanum

 

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych)