O mylności aktualności

Katarzyna Tórz

Rzeczywistość konstruowaną przez informacje można porównać do zaludnionej poczekalni, gdzie z każdego rogu wydobywa się głos przekrzykujący inne głośniki

Jeszcze 3 minuty czytania


Stałe uczenie się i aktualizowanie wiedzy o otoczeniu jest fundamentem wszystkich koncepcji pojawienia się człowieka. Obie wiary: tradycyjna i naukowa są w tej materii zaskakująco zgodne. Mieszkańcy starotestamentowego Edenu zaprzepaścili komfortową sytuację materialno-eschatologiczną właśnie na rzecz poznania, rozumienia i przyjęcia dualizmu moralnego. Podobnie reprezentanci homosapiens stracili w procesie ewolucji bardzo potrzebne w życiu przymioty: zwinność, siłę czy urodę. O stratach psychicznych nie ma sensu się rozpisywać, szeroko wspominali o nich psychoanalitycy, otwierając swoje kramy. Wszystko to, czego zazdrościmy zwierzętom nasi przodkowie złożyli na ołtarzu rozumu – czarnego konia adaptacji. Udało się. Człowiek dominuje na litosferze Ziemi, pozostał jednak z grzechem pierworodnym, kością ogonową i – jak twierdzą Naukowcy – najlepiej rozwiniętym mózgiem wśród istot żywych. Ten dominujący organ, wykazujący się bardzo dużą aktywnością i w związku z tym również apetytem, domaga się od swego żywiciela ciągłego surowca do analizowania i pobudzania. W ten sposób mózg wypełnia swoje podstawowe zadanie, jakim jest optymalna adaptacja, polegająca przede wszystkim na stałej analizie aktualnej sytuacji.
Zatem skoro dodatkowo żyjemy w społeczeństwie informacyjnym postawmy sobie banalne pytanie:

Skąd można dowiedzieć się czegoś bieżącego o świecie?
Chęć odpowiedzi nie tylko napędza nasz odśrodkowy ruch poznawczy ale także stanowi zasadę porządkującą każdy osobny dzień. Pierwotny pęd ku pozyskiwaniu wiedzy a także opinii innych na temat współdoświadczanych zjawisk sprzyja konkurencji wśród podmiotów, które chcą dostarczać najbardziej wiarygodnych wiadomości i przekonujących teorii. Rzeczywistość konstruowaną biegle p[op]rzez informacje można porównać do zaludnionej poczekalni, holu ruchliwego węzła komunikacyjnego, gdzie z każdej ściany i rogu wydobywa się głos przekrzykujący treści płynące z innych – większych lub mniejszych - głośników. Ta infrastruktura ma swoje uwarunkowania, cele, ideologie, grupy szczególnie cennych słuchaczy oraz zaplecze finansowe i strukturalne. „Źródła wiedzy” konkurują między sobą o uwagę klientów, a w związku z połączeniem mediów z rynkiem ekonomicznym i politycznym, oskarżają się nawzajem o ten sam zestaw przewinień: manipulację, selektywność, odwracanie uwagi, subiektywne interpretowanie, czy wreszcie: propagandę.

Ruch wielostronny
Nasza wycieczka po terenie polifonicznej fabryki nagłaśniania nie skoncentruje się na okazałych wieżowcach MSM (Mainstream Media) ani ich internetowych odsłonach, ponieważ ich siłę przebicia, wielkość i wpływ na opinię publiczną zmierzyć można adekwatnie do ugruntowanej przez budżety i wieloletnią działalność pozycji. Bardziej swoiste i nieoczekiwane wydają się zakątki licznie uczęszczane, ale niedoceniane i niewymieniane jako „opiniotwórcze” i „najważniejsze” źródła informacji w mediach tradycyjnych, takich jak telewizja, radio i prasa. Stosunek tych ostatnich do konkurencyjnych bytów internetowych jest raczej pogardliwy ewentualnie zagarniający, wszystko czego można się tam dowiedzieć (niezależnie od potencjalnej przełomowości danej informacji i jej wpływu na opinię publiczną) kwitowane jest ogólnym stwierdzeniem „w internecie” (wyjątkiem jest reklamowanie własnych www). Na szczęście obecnie można pozwolić sobie na niemal całkowite uniezależnienie od najbliższych i najbardziej wychodzonych kanałów dystrybucji treści i znaleźć własne, bardziej zróżnicowane i atrakcyjne.

Strzałki, plusy i minusy
W tej rodzinie stron informacyjnych cechą najbardziej charakterystyczną jest ich interaktywność i stała zmiana lidera w wyścigu o bycie najważniejszym. Umiejętne pozycjonowanie informacji jest jak wiadomo kategorią kluczową w manipulowaniu uwagą i władzą sądzenia odbiorcy. Popularne serwisy: digg, reddit, i ich polski klon wykop działają w oparciu o mechanizm w punkcie wyjścia oddający inicjatywę użytkownikom. Nie są oni „skazani” na bierną recepcję, wręcz przeciwnie: mają szansę spowodować, że ich news znajdzie się w uniwersum wiadomości publikowanych na danej stronie, a wtedy, będąc w polu uwagi użytkowników, zostanie poddany ocenie: ↑ albo ↓. Metodą głosowania i spontanicznej oceny następuje oddolna samoregulacja czynnika istotności. Stanowi to wyraźną i atrakcyjną alternatywę dla mechanizmu arbitralnego wyboru - namaszczania najważniejszych wydarzeń, dokonywanego przez najwyższych redaktorów MSM. Demokratyczne głosowanie na cokolwiek ma oczywiście swoje wady i nie jest wolne od niebezpieczeństwa nadużyć (masowe i tendencyjne głosowanie na daną informację lub popieranie tych już zasłyszanych w MSM). Jest jednak odpowiedzią na (me)retoryczne (sic!) pytanie, które być może nie jest obce czytelnikowi tego artykułu: dlaczego we wszystkich mediach mówią wciąż o tym samym pomimo, że serwisy informacyjne tworzą setki różnych od siebie w poglądach, doświadczeniu i celach ludzi? Dlaczego naczelną cnotą jest wzajemne powtarzanie po sobie tych samych informacji i ich wieloetapowe, nieefektywne trawienie? Przywołane serwisy stanowią niezwykle pojemne agregaty informacji, których źródła pozyskania są przemieszane, zyskują więc status równo-rzędnych, równie-ważnych jednostek. Może to bulwersować konserwatywnych użytkowników, przyzwyczajonych do dzielenia treści na: elitarne, wysokie, poważne vs. ciekawostki, plotki, dziwactwa, informacje niepotwierdzone, podejrzane i skandaliczne, oraz hierarchizowania świata przez kogoś do tego uprawnionego. Internetowa egalitarność daje poczucie wolności percepcji i wyboru, obnaża zarazem fałsz, który porządkuje świat na kategorie, odseparowane od siebie poziomy, marginalizując zjawiska i wydarzenia (nie) mniej ważne od tych „topowych”. Kto zapyta publicznie dlaczego przeziębienie Baracka Obamy ma być ważniejsze niż narastające napięcie w polityce wewnętrznej Madagaskaru lub fala samobójstw wśród japońskich pracowników sektora audiowizualnego? Dlaczego nowa płyta Carly Bruni jest istotniejsza od występu zespołu jazzowego w którymś z polskich więzień? Są to pytania być może nieadekwatne, warto jednak dostrzec powstający przy okazji ich zadawania dysonans.

Powiedz to głośno
Naturalną kontynuacją indywidualnego współkreowania rzeczywistości newsów są narzędzia, pozwalające na szybkie wytwarzanie krótkich informacji i ich dystrybucję wśród określonej społeczności. Przykładem działającym owocnie do tej pory są grupy dyskusyjne na forach internetowych. Często znaleźć tam można bezcenny materiał umocowany w indywidualnym doświadczeniu i wiedzy. Stale popularnym kanałem informowania są rssy, zwłaszcza gdy są podłączone do komunikatorów i przeglądarek. Możliwości indywidualnego sprofilowania tych narzędzi i podłączenia ich pod własny system zainteresowań, nawyków i potrzeb są ogromne. Popularny ostatnio twitter wydaje się w prosty sposób, z wdziękiem odwoływać do naturalnych ludzkich (analogowych) sposobów komunikowania w grupie i wymieniania krótkich informacji i impresji. Ciekawą stroną jest popurls, gdzie znajdują się artykuły, pliki wideo i zdjęcia najaktywniej krążące po internecie. Można więc po dwóch rzutach okiem stwierdzić co się dzieje.
O rosnącym znaczeniu takich narzędzi poznawania, odkrywania i komentowania świata mówią milionowe liczby dziennych odsłon, tysiące zalogowanych współtworzących serwis użytkowników oraz fakt, że news, który z powodzeniem zaistnieje na którymś z nich nie znika z pamięci, lecz powoduje lawinowe zainteresowanie. Symptomatyczne jest to, po jakim czasie MSM go zauważają i powielają (najczęściej trwa to kilka dni), z reguły zresztą dotyczy to wiadomości niepowiązanych z polityką, tzw. „ciekawostek”.
Najistotniejsza jest jednak zmiana jakościowa, która dokonuje się poprzez współtworzenie i aktywne uczestnictwo w kreowaniu i konsumowaniu wiedzy. Skoro ten podstawowy odruch może być zaspokajany na tak wiele sposobów i stale zaskakiwać, jest też szansa na większą niezależność dokonywanych ocen oraz wyborów.

Kołowrotek
Można jednak poprzestać na dotychczasowej konsumpcji informacji i poddać się przyjemnej hipnozie telewizyjno-radiowej. Powstało na tę okazję pojęcie infotainment – przyjemność nieustannego oglądania wiadomości wraz z rozbudowanym wokół nich komentarzem. Rozpracowywane, analizowane na części pierwsze newsy są w stacjach informacyjnych, nadających przez całą dobę wiadomości i komentarze wraz z powtórkami, podstawowym budulcem, kreującym rzeczywistość w oczach widza. Jawi się ona jako bezwzględnie realistyczna, trudna, pełna zagrożeń, wymagająca wzmożonej czujności (potęgują to oprawy graficzne i nazwy programów). Paradoks polega na tym, że mantra newsów przez wiele godzin właściwie się nie zmienia a nowe informacje powstają w wyniku komentowania tych pierwotnych. W efekcie przypomina to Urobosa – wiecznie nienasyconego węża zjadającego swój własny ogon. Jednak spora grupa odbiorców jest uzależniona od spędzania czasu w ten właśnie sposób – w atmosferze ostrego dyżuru informacyjnego, który staje się odurzającą orgią powtórzeń i sztucznego pobudzania kolejnymi „przełomowymi” faktami. Z ich perspektywy odbiorniki telewizyjne, plazmowe ekrany i projektory dostarczające całodobowych potoków informacyjnych w miejscach użyteczności publicznej (dworce, lotniska, przystanki, restauracje) są błogosławieństwem. Atmosfera wyjątkowości, nadzwyczajnych okoliczności, które są relacjonowane na żywo działa narkotycznie, nie pozwalając nigdy przerwać oglądania (współuczestnictwa) i uznać, że proces przekazu się zakończył. Nagrodą za wierność jest przyjemne poczucie bycia dobrze poinformowanym. Najważniejsze jest poczucie.

Wnętrze cebuli
Dla osób zdezorientowanych męczącym rozpoznawaniem intencji źródeł wiedzy oraz rozważaniem proporcji prawdy, fałszu, manipulacji i dobrego dziennikarstwa istnieje atrakcyjna alternatywa. To profesjonalna telewizja The Onion News Network (ONN) dostępna w internecie, która opanowała do granic perfekcji sztukę mimikry medialnej. Korzystając z rozmachem z bogatego sztafażu medialnych chwytów, retoryki, rytuałów przedstawia absurdalne, spreparowane, niestety często zbyt profetyczne informacje. Wysyłani w teren reporterzy, komentatorzy zaproszeni do studia, wideokonferencje – wszystko po to aby z powagą i przejęciem na twarzy opowiedzieć o niepokojących sferycznych okręgach na mapie albo otwarciu nowego lotniska im. F. Kafki w Pradze. Trudno jednoznacznie zdystansować się do przekazów w Onion Tv (momentami te produkowane w MSM są równie surrealne), ale przynajmniej wykazują się dużą dozą inteligencjihumoru. Przy okazji czasami generują poważny komunikat i zawierzają resztkom niezawisłości odbiorcy.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).