Tele(re)wizja. Przewodnik po antenie.

Katarzyna Tórz

Podporządkowując czas telewizyjnej ramówce, można zrobić następujący interes: zrzekając się osobistej wolności, otrzymać znieczulenie w bezpiecznej izolacji

Jeszcze 2 minuty czytania

W wiosennych okolicznościach przyrody świat kusi swoimi atrakcjami. Oferuje plenery, ciepłe, słoneczne ulice i zazielenione place. Coraz dłuższe dni zachęcają do odcięcia się od odbiorników telewizyjnych. Przykurzone plazmy i kineskopy stoją w salonie, czekając na smutniejsze chwile. Korzystając z okazji, można więc spojrzeć na telewizję z dystansu – bezkarnie zignorować towarzyszące jej personalne, polityczne i ustawowe zamieszanie. Telewizja jest przede wszystkim medium – strumieniem audiowizualnego przekazu, generatorem treści, symboli i idei; dopiero później instytucją, spółką i polem walki o wpływy.

Ułamki doby
Czy zastanawialiście się, dlaczego tak dużo miejsc, w których ludzie śpią lub dłużej przebywają, wyposażonych jest w odbiorniki telewizyjne? W większości hoteli, szpitali, dworców i dalekobieżnych autokarów znajdują się telewizory. Być może dzieje się tak ze względu na charakter społecznej relacji z telewizją. Czynienie z niej równoprawnego towarzysza i poświęcanie znacznej ilości czasu jest decyzją akceptowalną i niepoddawaną wątpliwościom. Wydaje się to ludzkie. Ponieważ większość naszej populacji spędza przed telewizorem przynajmniej małą część doby (najczęściej kilka godzin), w przypadku dłuższej niż dwunastogodzinna przerwy w kontakcie z kineskopem, narażona jest na nieprzyjemne objawy – lęk, rozdrażnienie i nudę.

Lekkie (wy)obrażenie
Długoterminowe obcowanie z telewizją wywiera często niezauważalny, ale silny wpływ na percepcyjną wrażliwość człowieka. Przyzwyczaja go do nadmiaru zmieniających się obrazów – kolorowych, migotliwych, mocnych. Zapisują się one w pamięci jako wzrokowe doświadczenie. Raz zaobserwowane, muszą być stale zastępowane równie efektownymi lub jeszcze silniejszymi od poprzednich. Skutkuje to stępieniem czujności  i zatraceniem zdolności dostrzegania w realnym świecie znaczenia treści, w których zanurzony jest człowiek. Wzrasta potrzeba konsumpcji szoku, coraz doskonalszego i wypełnionego przekazem emocjonalnym produktu (programu). W telewizji widzieliśmy już właściwie wszystko, co więcej – fakt ten wcale nie wydaje się poruszający ani godny dyskusji. Kolejne importowane za niemałe pieniądze „formaty telewizyjne” i złote recepty na przyciągnięcie masowej uwagi giną w publicznej niepamięci. Najdziw(acz)niejsze obrazy, zachowania i zjawiska przyjmuje się z oczywistą obojętnością. Ta bierna postawa przenika w realne życie i relacje międzyludzkie. Ignorowanie realnych zjawisk i brak komentarza wobec tego, co buduje życie i rzeczywistość, może zadziwiać kogoś, kto na dłuższy czas zostaje odseparowany od telewizora. Telewizja, wypełniając wyobraźnię, decyduje o gustach, poglądach, marzeniach, a w ten sposób odbiera nam przestrzeń do rozmowy. Nie stanowi suplementu, lecz nową treść.

Oglądaj pogląd
Wiele zjawisk społecznych, tendencji, mód, a także modeli międzyludzkich zachowań ma swoje źródło także w telewizji. Niezliczona ilość programów, dzienników, teleturniejów, reportaży, filmów i seriali zapełniona jest tysiącami ludzi realnych i nierealnych, wyposażonych we „własne” poglądy, historie i cele. Wszystkie one stanowią bazę danych – (pra)wzorców, które z powodzeniem, ulegając różnorodnym mutacjom i uproszczeniom, wcielane są w życie milionów odbiorców. Nie odbywa się to bez ich udziału. Akces jest jednak prosty – wystarczy włączyć odbiornik. Urządzenie to odbiera nie tylko sygnał antenowy, lecz także wolność percepcji, poglądu i sposobu zapoznawania się z treścią. Perswazja telewizyjna stosuje narzędzia nieoczywiste, często subtelne, odwołujące się do wymagań trudniejszych odbiorców. Więc nawet oni przyjmują sztuczne, choć reklamowane jako żywe i atrakcyjne, wzorce. Dzięki ciągłemu ich powtarzaniu z czasem przeobrażają się one w autentyczne ludzkie doświadczenia. Zazwyczaj jednak nie jest to proces swobodny i naturalny, tylko umiejętnie pobudzany i sterowany przez twórców telewizji, pracowników merytorycznych. Czuwają oni skrupulatnie nad właściwym przebiegiem konsumpcji tych spreparowanych modusów istnienia. Mimo żarliwych deklaracji wspieranych kampaniami reklamowymi, telewizja nie jest szczera w intencjach przekazywania swoim widzom neutralnego („prawdziwego”) obrazu świata. Widzowie oczekują od niej z jednej strony obiektywizmu i sprawozdawczości, z drugiej fikcji i rozrywki – w efekcie otrzymują inscenizowaną mieszankę tych dwóch składników. Fakty przeplatają się z komentarzami i przypuszczeniami, zdarzenia kluczowe omawiane są na równi z zupełnie nieistotnymi ciekawostkami, które dopiero aspirują do miana (ważnej) informacji. Widz łatwo traci rozeznanie i woli do wszystkiego, co widzi w telewizji, podchodzić z należytą powagą i traktować ją mimo wszystko jako autorytet. Powstała w ten sposób sztuczność świata sprzyja uniknięciu odpowiedzialności za jego kształt i dodaje mu niespotykanej dotychczas lekkości.

rys. nczr

Rząd klisz
Piękniejący, coraz bardziej płaski i lśniący prostopadłościan to również efektywne ramię władzy. To właśnie z telewizji najgłośniej docierają do nas orędzia, komunikaty, exposé, ostrzeżenia, a przede wszystkim intensywne sekwencje perswazyjne zwane potocznie reklamami. Ze względu na konstrukcję działania odbiornika, nie możemy wchodzić z nimi w jakikolwiek dialog, czy to poprzez pytanie, czy też wyrażenie swojego zadowolenia lub sprzeciwu. Tym sposobem poprzez jednostronną formę oznajmującą (milczenie oznaczać musi zgodę) stają się prawami i wytycznymi. Jednak wielogodzinne serwisy informacyjne i zapraszanie do programów „publicystycznych” wciąż tych samych osób (a raczej nazwisk) także coś reklamuje. Każdy ma do sprzedania swoją sprawę, swój produkt – w postaci ustawy, opowieści o udanym życiu prywatnym, najlepszym sushi w śródmieściu czy poglądach partyjnych. W strumieniu przekazu brakuje istotnych przerw, cisza uznawana jest za usterkę i kolosalną stratę pieniędzy. Wprowadza też widza w konfuzję, bo tak został wychowany. Jedyne, co ulega zmianie, to dekoracja, scenografia, która ma przyciągnąć naszą uwagę na kolejne kilkadziesiąt minut. Niezwykłym zjawiskiem jest też ciągle trwały autorytet telewizji. Wciąż, nawet wśród ludzi „światłych” dominuje przekonanie, że jeśli coś zostało pokazane/powiedziane w telewizji, to z całą pewnością zasługuje na wzmożoną uwagę, jest prawdziwsze i ważniejsze niż cokolwiek, o czym można się przekonać na żywo, po prostu, bez kamery. Jest to chyba najwyższa forma władzy – gdy wygaśnie instynkt krytyczny, najmniejszym zwątpieniem można osiągnąć bardzo wiele.

Bądź sobą sam ze sobą
Kontakt z odbiornikiem telewizyjnym (zwłaszcza regularny i długotrwały) powodować może „roztopienie się” widza w emitowanym strumieniu obrazów, treści i bodźców. Fala ta jednocześnie zajmuje jego umysł, uwagę, pamięć oraz zmysły, dostarczając przy tym dużej dawki przyjemności, opartej na ekscytacji i napięciu. Zagarnianie odbiorcy jest na tyle silne, że przestaje on potrzebować innych osób. Medium, które go pochłania, wytwarza obustronnie izolującą sferę, gdzie wzajemny kontakt jest pozorny i pozbawiony autentycznego charakteru. Taka osoba oprócz zobojętnienia na innych ludzi, odrywa się także od własnej egzystencji. Własne pytania, myśli i dylematy są zawieszone na rzecz tych, które komunikuje telewizja. Czy nie jest to najłatwiejszy i najbardziej dostępny sposób na łatwe zrzucenie z siebie ciążącego jarzma odpowiedzialności za własne życie? Podporządkowując czas codzienny telewizyjnej ramówce, można zrobić następujący interes: zrzekając się osobistej wolności, otrzymać znieczulenie w izolacji.

rys. nczr

Biernik
W ramach niezbyt skutecznego pocieszenia, warto zwrócić uwagę na ciekawe zjawisko, towarzyszące oglądaniu TV. Transmisja uspakaja i wycisza. Wśród widzów łatwo można zaobserwować pasywność intelektualną i to nie tylko w trakcie patrzenia, ale również podczas czynności zawodowych i socjalnych. Widzowie wytrwali, „wierni” są bardziej podatni na sugestie, przyzwyczajeni do inicjatywy przychodzącej z zewnątrz, łatwiej ich także kontrolować. Łączy się to również ze specyfiką urbanistyczną wielkich miast, w których ogromna ilość ludzi mieszka bardzo blisko siebie. Czy utrzymywanie większości populacji przed odbiornikami nie ułatwia nadzoru nad infrastrukturą, a nabyta pasywność nie sprawia, że widzowie są mniej zainteresowani osobistym uczestnictwem we wszelkiego rodzaju zgromadzeniach, manifestacjach i innych formach dialogu z władzą?

Mini test*
Na koniec odprężający bonus. Zapraszamy do psycho-zabawy.
1. Dlaczego ludzie w telewizji są ładniejsi niż w autobusie?
2. Kto jest twoim autorytetem? Jak często występuje w telewizji?
3. Co czujesz jedząc obiad w towarzystwie włączonego telewizora?
4. Co śniło Ci się gdy ostatnio zasnąłeś przed/z telewizorem?
5. Jaką cechę charakteru najbardziej cenisz w telewizji?

*pytania mają charakter zabawowo-perswazyjny. Na odpowiedzi czekamy do końca wakacji. Jeśli stworzą donośny wielogłos opublikujemy je w Dwutygodniku.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).