Reklamacji nie uwzględnia się
„kosa”, rys. vajlentka

Reklamacji nie uwzględnia się

Katarzyna Tórz

Ta niezwykła książka Pereca niemal zupełnie pozbawiona jest dialogów. Nawet ludzie znajdują się tu w wyizolowanej przestrzeni; przypominają dziwne obiekty poddane obserwacji

Jeszcze 2 minuty czytania

W jaki sposób opisać najbardziej elementarną konieczność i zarazem największy kłopot, jaki przypadł w udziale każdemu z nas – życie? Podejmowanie się tego zadania na poważnie wydaje się szaleństwem. Jednak Georges Perec realizuje tę katastrofalną misję, równoważąc jej rozbuchany, ambitny cel, chłodem obranej metody. Przeprowadza on mozolny, wielogodzinny eksperyment, którego dokumentacja zajmuje w rezultacie objętość kilkusetstronicowej księgi.

Księga – to słowo wydaje się tutaj najwłaściwsze. Jest ona dokumentem o partykularnym i uniwersalnym zastosowaniu. Tytułowa instrukcja obsługi w przedmiocie, którego działanie i właściwości objaśnia, jest niezwykle precyzyjna, uwzględniając zarazem ogólne „prawa przyrody”, w ramach których się porusza. „Życie instrukcja obsługi” to palimpsest życiowych rejestrów i manifestacji. Jaką postawę poznawczą wybrać, aby nie rozczarować się obiecującym tak wiele tytułem? Odpowiedź: „To będzie jak zastygłe wspomnienie, jak jedno z owych dzieł Margitte'a, gdzie nie wiadomo, czy to ożył kamień, czy wręcz przeciwnie – życie skamieniało” (s. 159).

Georges Perec

Francuski pisarz zaliczany do grona najwybitniejszych współczesnych twórców. Urodził się w 1936 roku w Paryżu w rodzinie polskich Żydów, zmarł w 1982 roku w Ivry-sur-Seine. Należał do grupy literackiej OuLiPo (członkowie grupy konstruowali swe dzieła literackie w oparciu o wzory i prawa obowiązujące w matematyce – kombinatorykę, teorię gier, używali też gier słownych). Perec jest uważany za najważniejszego eksperymentatora formalnego w literaturze II połowy XX wieku – najbardziej skrajny przykład to La Disparition, utwór napisany bez użycia samogłoski e.

Napięcie pomiędzy tym, co jest doświadczeniem, wrażliwą organiczną tkanką budującą realne, namacalne „życie” a tym, co pozostaje obrazem, wzorem, motywem, zatartym śladem w pamięci pozbawionej właściciela, jest kluczem do zrozumienia egzystencjalnego, bardzo transliterackiego potencjału lektury.

Perec, na przykładzie jednej z paryskich kamienic, skrupulatnie opisuje poszczególne komórki organizmu życia. Każde piętro, mieszkanie oraz osoba składająca się na istnienie tego budynku zostają przez niego poddane dokładnemu opisowi, który wydaje się aż nadto rzetelny i ujmuje najdrobniejsze szczegóły z zapalczywością godną śledczego. Sfera materialna, przyziemna, zyskuje równorzędną uwagę z ludzkimi losami i wszelkim towarzyszącym im wymiarem symbolicznym. Stanowi ona nie tylko towarzyszące tym drugim tło dla „prawdziwego” życia. Wypełnia mięsem suchy szkielet przypadkowego losu, determinując kierunek rozwoju całego organizmu.

litery / fot. K.TórzCzytając wytrwale instrukcję, natrafiamy na listy zakupów lub spis inwentaryzacyjny piwnicy, drzewa genealogiczne, przepisy kulinarne, ogłoszenia drobne, rysunki sztukaterii i detali architektonicznych z czyjegoś mieszkania, kilkustronicowy spis postaci, które mogłyby znaleźć się na obrazie wiszącym w salonie, ale z jakichś powodów się nie znalazły. Równie często można dać się porwać tej narracji, jak i zniecierpliwić. Dokonując tych obszernych, pedantycznych sprawozdań, Perecowi udaje się jednak – poprzez ich wytrwałą destylację i łączenie drobin – wytrącić alchemiczną esencję, ów metasens. W pozornie obiektywnym, bezemocjonalnym opisie ukazuje absurd, paradoks uprzedmiotowienia – podstawowej procedury życiowej – i kolejne funkcjonalności porządkujące istnienie, określające jego bieguny i kierunki. W tym sprawnie funkcjonującym mechanizmie gdzieniegdzie występują niezgodności i rozregulowania. Z owych wahań wyłania się podstępne pytanie: po co to wszystko i dlaczego właśnie tak.

materiały / fot. K.TórzCzytelnik, pozbawiony wiedzy o specyfice tej metody, może dać się złapać i potraktować przewrotny tytuł książki dosłownie – jako obietnicę finalnej egzegezy życia, tematu teoretycznie nieobojętnego nikomu. Niemal każdy przyznaje sobie pewien zakres kompetencji, aby się w tej sprawie wypowiedzieć. Co zabawne, obecnie książki o podobnym tytule namnażają się na półkach w ekspansywnych działach z poradnikami i wszelką nibyliteraturą o miękkim psychologicznym rdzeniu. W końcu każdy chciałby wiedzieć, jak żyć, na czym polega owa tajemna umiejętność.

„kosa”, rys. vajlentkaPerec nie ofiaruje w tym względzie żadnej recepty ani wyrażonej wprost porady. Przygląda się życiu jak badacz na wyprawie, eksplorujący nie do końca znane, nieoczywiste środowisko. Czytelnik ma wrażenie, że jest oprowadzany po muzeum. „Obecnie znajdujemy się w…”. Perec katalogizuje czynności i rekwizyty życia. Otaczamy się milionami szpargałów, w które inwestujemy uczucia, przechowujemy w nich wspomnienia, traktując materię jak medium magazynujące treści kluczowe. Ta niezwykła książka podporządkowana dynamice porcjowanych opisów, niemal zupełnie pozbawiona jest dialogów. Nawet ludzie – choć w działaniu – znajdują się jakby w wyizolowanej przestrzeni; przypominają dziwne, obce obiekty poddane obserwacji.

Perec, zafascynowany paradoksami, zajmuje się opisywanymi sytuacjami jak bezcennymi, unikalnymi okazami jakichś bytów. Pomimo indywidualnej wyjątkowości cechuje je jednak podobny los – przyszpilenie pośmiertne. Unieruchomienie, zamrożenie na zawsze ich wszelkiej aktywności. Niektórzy utrzymują się na niepewnej powierzchni nieco dłużej – pozostając w czyjejś pamięci.

Ile więcej można się dowiedzieć o życiu po lekturze? Wydaje się, że pełni ono rolę niewidzialnego spoiwa, metazasady – łączącej drobne, błahe elementy. Z pozornego chaosu wyłania się wycyzelowana struktura, jednak jej konstruktor i jego zamiary pozostają nadal w odmętach Niewiadomej. Brak również odpowiedzi na pytanie, dlaczego ta bazowa, egzystencjalna sytuacja, w którą zostaliśmy wpisani, tak często wyrzuca za burtę swoich niepokornych lub nie dość odważnych pasażerów.

Liberatura

(od łac. Liber – książka, wolny) – rodzaj literatury, gdzie książka rozumiana jest nie tylko jako „pojemnik dla tekstu”, lecz obiekt o istotnych właściwościach estetycznych, który wraz z treścią tworzy całokształt dzieła autora i ma równorzędne znaczenie. W 1999 r. w „Dekadzie Literackiej” Zenon Fajfer opublikował esej uważany za manifest Liberatury: „ Liberatura. Aneks do słownika terminów literackich”. Liberat tworzy dzieło całkowite, decyzje dotyczące warstwy fotograficznej, ilustracji, liternictwa, papieru i wymiaru książki są immanentną częścią całości. Małopolski Instytut Kultury prowadzi w Krakowie czytelnię liberatury opartą na zgromadzonym księgozbiorze polskim i zagranicznym (www.liberatura.pl).

Książkę Pereca zaczęłam czytać kilka lat temu. Nastąpiła przerwa, egzemplarz nie należał do mnie. Niedawno (także za sprawą nowego wydania) do niej wróciłam. Struktura powieści pozwala mi sądzić, że przerwa ta miała sens – lukę w czasie wypełnił surowiec zdarzeń z mojego życia, które trwając, obrasta w materię kolekcjonowaną przez pisarza. Czynność lektury i kolejne porcje treści wymieszały się więc z doświadczeniem pozaliterackim, wypełniły mimowolnie postulaty liberatury – powstał hipertekst przetykany wycinkami spoza „fabuły”, uzupełniany o zdarzenia marginalne – istotne jednak dla snucia własnych rozstrzygnięć tytułowego problemu.

Lektura wyostrza zmysły. Wzrok i słuch ze wzmożoną czujnością śledzą manifestacje otaczającej rzeczywistości, środowiska bycia. Czasem zapiera ono dech w piersiach – w jednoczesnym zachwycie i przerażeniu. Ten stan podsumował kiedyś przenikliwie Zbigniew Libera, nazywając świat stale odradzającym się na naszych oczach skandalem.