Zaiks i remiks
Christopher Dombres / CC BY 2.0

10 minut czytania

/ Muzyka

Zaiks i remiks

Piotr Tkacz-Bielewicz

Tracimy coraz więcej tekstów kultury. Mnóstwo muzyki analogowej już nigdy nie wejdzie w obieg, bo nie zostanie ona nigdy zdigitalizowana. Nie wiemy, ile zasobów przepadło, gdy zakończyły działalność Audiogalaxy czy eMule

Jeszcze 3 minuty czytania

Książka – seria rozmów z twórcami (głównie muzykami) o prawie autorskim?  Sensowne wykonanie tego zadania nie jest wcale takie łatwe, jak się pozornie wydaje. Bardzo dobrze, że Izabela Smelczyńska i Antoni Michnik przystali na propozycję Jarosława Lipszyca z Fundacji Nowoczesna Polska i podjęli się go.

Ta potrzebna i ważna książka ma mocny początek – rozmowę z Adamem Zielińskim, szerzej znanym jako Łona. Nie jest to trzęsienie ziemi, które doradzał Hitchock, raczej porównać by to można do umiejętnego ułożenia utworów na albumie i wybrania porywającego pierwszego kawałka – „openera”, który ma zachęcić odbiorcę do dalszego słuchania. Idąc za tą analogią, zacząłem myśleć o tej książce jako o albumie z remiksami, gdzie Izabela Smelczyńska i Antoni Michnik remiksują swoimi pytaniami twórczość i działalność rozmówców.

Ja, fan Łony od pierwszej płyty „Koniec żartów”, jakoś zapomniałem, że ten inteligentny raper skończył studia prawnicze. To połączenie, zajmowanie się zagadnieniem od strony praktycznej, jak i teoretycznej, czyni z niego doskonałego rozmówcę, który swobodnie odwołuje się do litery prawa, ale też własnych doświadczeń. Mając w pamięci jego głos i flow, chwilami niemal słyszałem wypowiadane przez niego słowa, wyobrażając sobie, że rapuje w niestandardowy sposób na przykład takie linijki: „Wszyscy jesteśmy dziećmi XXI wieku i każdy z nas wie doskonale, że dużo łatwiej jest wejść na określoną stronę i stamtąd zaczerpnąć nowy album czy film, aniżeli ściągnąć go lub powziąć z legalnego źródła”.

Po tym fascynującym otwarciu napięcie wcale nie opada dzięki pełnej życia rozmowie z Radkiem Sirko tworzącym muzykę pod pseudonimem Duy Gebord. Stanowi ona chyba jedyną część książki, w której nie pada słowo „ZAiKS”. Jak przyznają sami autorzy, jest to jeden z naczelnych tematów książki i faktycznie został on tutaj przedstawiony z różnych stron. W większości są to nieproduktywne narzekania, ale w rozmowie z Wojtkiem Zrałkiem-Kossakowskim pojawiają się też konkretne pomysły, co można by z organizacjami zbiorowego zarządzania zrobić. Przytacza on koncepcję, stworzoną w ramach Forum Polskiej Sztuki Współczesnej, systemu emerytalnego dla artystów, który „z jednej strony byłby finansowany przez państwo – z opłaty reprograficznej albo ZAiKS-u, albo 1% od reklam – a po części oczywiście przez samych zainteresowanych, czyli artystów. Przy czym wkład od artystów, czyli wolnych zawodów (by dosyć szeroko to potraktować), byłby adekwatny do specyfiki pracy. Odpowiednio mniejszy po prostu i bez nacisku na regularność. Ja, pracując w teatrze, dostaję 3 razy w roku wynagrodzenie i już, a nie co miesiąc”.

„Poza rejestrem” do pobrania za darmo

Fundacja Nowoczesna Polska udostępnia książkę Izabeli Smelczyńskiej i Antoniego Michnika pod tym adresem.

Mnie jednak najbardziej zainteresowały wątki pozornie poboczne, niby mniej istotne, a jednak użyźniające glebę internetu i potem często wychodzące do świata realnego. Wiele tego znajdziemy właśnie w rozmowie z Sirko, który jest na nie wyczulony: „Mnóstwo przepada, a jak nie przepada, to właśnie dlatego, że ktoś to trzyma na dysku. Dziesiątki lat muzyki analogowej, która już nie wejdzie w obieg, nie zostanie nigdy zgrana. Coraz więcej tekstów kultury odpada. Ile kultury przepadło, gdy wygasło Audiogalaxy, Kazaa czy eMule. To już nie zostanie odnalezione, bo nie zbiorą się ci sami ludzie, którzy wtedy się skumali w ramach tego konkretnego peer-to-peera”. Mowa jest też o uroku nagrywania własnych kasetowych składanek, archiwizowaniu, różnorodności obiegów i nośników (wytwórnia Audile Snow, którą Sirko współprowadzi, wydaje na kartach microSD). Radek Sirko, żeby pokazać wartość tych rozmaitych aktywności internetowych, proponuje pomysłowe określenie „kultura oddolna” zamiast stygmatyzującego „piractwa”. Kilka takich nieco zapomnianych faktów i praktyk, tym razem ze świata niewirtualnego, przewija się przez rozmowę z Ewą „Ewik” Malinowską i Konstantym „Kostją” Usenko z zespołu Super Girl & Romantic Boys. Wspominają oni „przegrywalnie” płyt i kaset, początki MG Records związane z publikowaniem bez licencji, złote czasy Radiostacji (rozumiem tę nostalgię, bo miałem szczęście się na nie załapać).

Izabela Smelczyńska i Antoni Michnik powracają do różnych kwestii w wielu rozmowach, co jest pożyteczne, ponieważ poznajemy rozmaite punkty widzenia. Dyskusje komentują się wzajemne, wchodzą ze sobą w dialog. Emilia Barabasz, prawniczka specjalizująca się w prawie autorskim, stwierdza na przykład: „Tylko że DJ-e też powinni mieć na miksowanie zgodę, jeżeli zmieniają w jakiś sposób utwór. Więc wszystkie te osoby robią w praktyce rzeczy, które są niezgodne z prawem autorskim”. Natomiast Mateusz Kazula (organizator imprez, DJ, połowa duetu Viadrina) zastanawia się: „Czy jeśli kawałki się miksują w ¾, to jest już nowe dzieło? Czy całość jest traktowana jako osobny utwór? Z tym zawsze jest problem, gdzie kończy się twórcze przetworzenie a zaczyna zwykłe użycie dla własnych celów”.

Grona interlokutorów dopełniają Misia Furtak (członkini zespołu très.b) przepytana gruntownie pod kątem swoich zagranicznych doświadczeń (grupa powstała w Danii, potem działała w Holandii) oraz Anna Zaradny. Autorzy szczegółowo wypytują ją o specyfikę pracy z instytucjami teatralnymi i tymi zajmującymi się szeroko pojętymi sztukami wizualnymi. A że w przypadku Zaradny, często łączącej różne media i środki w jednej realizacji, rozgraniczenia, kategoryzacje, klasyfikacje nie są łatwe (a czasem niemożliwe), to dostajemy sporo inspirujących informacji. Zarówno Furtak, jak i Zaradny prezentują postawę mocno sprofesjonalizowaną, co interesująco kontrastuje ze swobodniejszym podejściem Sirko czy Kazuli. I nie chodzi tu o wartościowanie, bo w obecnych czasach nie ma jednego dobrego rozwiązania, jedynej słusznej drogi, ale właśnie o pokazanie różnorodności podejść. Powraca też wątek wielozadaniowości, jakiej wymaga od nas dzisiejsza rzeczywistość. „Współczesna cyfrowa kultura pozwala nam amatorsko zajmować się wszystkim, co jest i błogosławieństwem, i przekleństwem jednocześnie” – zwraca uwagę Mateusz Kazula. O tym mówi też Wojtek Zrałek-Kossakowski, stwierdzając, że „W tej chwili jedna osoba może robić bardzo wiele rzeczy, którymi kiedyś musiały zajmować się osobne instytucje, podmioty”. Mówi o tym, odpowiadając na pytanie o prowadzony przez siebie cykl koncertów Wolne Niedziele, gdzie najczęściej był zarówno pomysłodawcą, kuratorem, jak i organizatorem, ale przy okazji trudnił się ich nagrywaniem i choćby aranżacją przestrzeni, w której występy się odbywały.

Antoni Michnik i Izabela Smelczyńska Poza rejestrem. Rozmowy o muzyce i prawie autorskim, 2016Antoni Michnik i Izabela Smelczyńska, „Poza rejestrem. Rozmowy o muzyce i prawie autorskim”, Fundacja Nowoczesna Polska 2016, 148 stron, w księgarniach od stycznia 2016Opowieści Zaradny, artystki natrafiającej na trudności („niematerialność, abstrakcyjność, nienamacalność powoduje, że dzieło muzyczne jest w takich instytucjach traktowane czasem po macoszemu”), a z drugiej strony wypowiedzi Emilii Barabasz uświadamiają, z jak skomplikowaną, ale i ciekawą sytuacją mamy obecnie do czynienia. Okazuje się, że prawo jest nieprzystosowane nie tylko do praktyk muzyki klubowej (jak remiksy czy edity), ale też do uznanych artystycznie, cieszących się poważaniem i mających swoją tradycję nagrań terenowych oraz sztuki dźwięku w ogóle. Jak stwierdza prawniczka, „sztywne zasady, które chronią jednego twórcę, a innemu nie pozwalają tak naprawdę (poza określonymi, wąsko interpretowanymi wyjątkami) korzystać z czegoś, co już powstało, są dosyć archaiczne”.

Wobec tego zdziwiło mnie, że tylko raz w książce pojawiła się idea odrzucenia w całości praw autorskich – Zrałek-Kossakowski przywołał pojęcie „copyleft”. A przecież można znakomicie działać i tworzyć, uznając, że prawo autorskie nie istnieje, co robi choćby Kenneth Goldsmith, założyciel wspaniałej strony internetowej UbuWeb, pisarz, propagator uncreative writing.

Autorom należą się brawa nie tylko za przemyślany i urozmaicony dobór rozmówców, ale też za świetne przygotowanie merytoryczne. W wywiadach korzystają z każdej nadarzającej się okazji, przyjmują różne perspektywy, odwołują się do rozmaitych zdarzeń z biografii bohaterów, by naświetlić temat prawa autorskiego z wielu punktów widzenia. Nie trzeba być artystą, by odnieść wiele z tych sytuacji do siebie, swojego dnia codziennego, przecież obecnie każdy jest twórcą i pewnie narusza (także nieświadomie) przepisy.

Mógłbym się jedynie przyczepić do drobiazgów związanych z redakcją tekstów. Incydentalnie zdarza się, że pozostaje w nich zbyt wiele z języka mówionego (jak choćby powtórzenia słowa „totalnie” w dwóch kolejnych zdaniach). W ten sposób podany zostaje też aneks Wojtka Zrałka-Kossakowskiego, w którym przedstawia on skróconą historię rozwoju i wzajemnych związków Microsoftu i Apple z nieoczywistym, dla wielu pewnie niespodziewanym, zakończeniem. Przypuszczam, że ta gawęda mogła zostać zarejestrowana faktycznie po wywiadzie właściwym i na pewno znakomicie by się jej słuchało, ale czytana wypada chwilami sztucznie i wystawia cierpliwość na próbę. Jednak coś za coś – gdyby wypowiedzi zbytnio uczesano redagowaniem, to pewnie miałbym mniejsze szanse na usłyszenie w myślach rapującego prawnika Łony.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.