Dłonie, oczy, łzy
Paulina Ołowska, Trochę bledsza (detal)

11 minut czytania

/ Sztuka

Dłonie, oczy, łzy

Agata Pyzik

Wrażliwa na powiązania seksualności z kapitałem, Paulina Ołowska w przewrotny sposób zderzyła ze sobą obecne debaty na temat wzmocnienia kobiet z historycznymi momentami, w których kobiety wyzwalały się seksualnie. W Fundacji Galerii Foksal trwa wystawa artystki

Jeszcze 3 minuty czytania

Kobiece pożądanie wciąż pozostaje freudowskim „ciemnym kontynentem”. Uświadomiła mi to dyskusja, która wybuchła wokół selfie-feminizmu w Polsce mniej więcej rok temu, a jej skutki zauważamy do dzisiaj. W ostatnich miesiącach mogliśmy na przykład obserwować wysyp nowej sztuki kobiecej i feministycznej, w której gra z wizerunkiem okazała się tak zajmująca, że pochłonęła całą resztę. Radykalna feministyczna performerka SIKSA odparowała kiedyś na pytanie, czy jej występy nie rażą w porównaniu z klasycznym punkiem: „sorry, tak teraz wygląda punk” – w tym przypadku można zripostować: „sorry, tak teraz wygląda feminizm”. Jednak ta otwartość i ekshibicjonizm są siłą rzeczy naznaczone cierpieniem – jako reakcje na lata stłumienia, molestowania, traum. Jednocześnie liberalne feministki ostrzegają, że #metoo to kolejna fala purytańskiego dyskursu, z jakim mieliśmy już do czynienia podczas wojen kulturowych lat 80. (na Zachodzie, nie w Polsce). Oba te nurty – konieczność odkrywania siebie przez manipulowanie wizerunkiem i odzyskiwanie nad nim władzy oraz  #metoo – mieszają się w 2018 roku, pokazując, że emancypacja drugiej i trzeciej fali feminizmu nie odniosła sukcesu, a wolność i swoboda seksualna pozostają dla wielu kobiet, zwłaszcza niezamożnych, wciąż niedostępne.

Na trwającej właśnie w Fundacji Galerii Foksal wystawie „Amoreski – koktajl erotyki kobiecej” Paulina Ołowska mierzy się z tym politycznym galimatiasem. Z jednej strony analizuje wizualność seksu i formy wyrażania pożądania seksualnego przez kobiety – w sposób, która nie byłby tragiczny, traumatyczny, ale afirmatywny, radosny, zawadiacki, chuligański, może nawet wulgarny. W tym celu sięga po miesięcznik pornograficzny dla kobiet „Viva”, który wychodził w Stanach w latach 70., czyli równolegle z drugą falą feminizmu i bujnym rozwojem przemysłu erotycznego. Z drugiej strony przywołuje kobiecość i seksualność o wiele starszą, sięgając do nieco zmurszałych postaci polskiej sztuki i literatury: Mai Berezowskiej, artystki, graficzki i karykaturzystki, bywalczyni Ziemiańskiej, satyryczki z wyraźnie erotycznym zacięciem (często w wersji nieheteroseksualnej), której kariera trwała również w PRL, oraz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, poetki kojarzonej z egzaltacją i całkowitym poświęceniem, wręcz zatraceniem w romantycznej miłości.

PAULINA OŁOWSKA,
„AMORESKI – INTELEKTUALNY KOKTAJL EROTYKI KOBIECEJ”

Fundacja Galerii Foksal, Warszawa, do 30 marca 2018. Pełen program wydarzeń: fgf.com.pl

Zarówno Berezowska, jak i Jasnorzewska słynęły z bujnego życia erotyczno-uczuciowego, choć nie ominęły ich losy tragiczne. Mieszkając w Paryżu w latach 1933–36, Berezowska rysowała dla pism „Le Figaro”, „Le Rire” i „Ici Paris”. Gdy w tym ostatnim opublikowała satyryczną historyjkę pod tytułem „Miłostki słodkiego Adolfa” („Hitler intime et les amours du süsse Adolf”), zwróciła na siebie uwagę niemieckiego ambasadora i mimo interwencji szanowanych francuskich adwokatów i polityków, już w 1942 r. wtrącono ją do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Pawlikowska-Jasnorzewska, zwana „polską Safo”, miała trzech mężów, uciekła przed wojną do Anglii, gdzie zmarła na raka zaraz po jej zakończeniu, w 1945 roku. Ołowska szukała polskich artystek, które bez skrępowania wyrażały w swojej twórczości pragnienie seksualne oraz miłość, i Berezowska okazała się właściwie jedyną, która robiła to w sposób otwarty i nieskrępowany, a przy tym pozytywny, nienaznaczony tragizmem.

Ołowska, zawsze wrażliwa na powiązania seksualności (i obrazów seksualności) z kapitałem, chciała w przewrotny sposób zderzyć ze sobą obecne debaty na temat wzmocnienia (empowerment) kobiet, które często obsesyjnie koncentrują się na seksualności, z historycznymi momentami, w których kobiety, bez obecnej infrastruktury medialnej, wyzwalały się seksualnie. 

Dolną salę galerii zajmuje analiza wizualna „Vivy”, z egzemplarzami wyłożonymi w gablotce i zawieszoną na ścianie serią wielkoformatowych, hiperrealistycznych obrazów, przedstawiających jedno i to samo zdjęcie z „Vivy”, kobietę i mężczyznę uprawiających grę wstępną. Wizerunek ocieka seksem, ale artystka stopniowo czyni go nieczytelnym, powiększając i rozpikselowując, przez co unieważnia podstawową funkcję pornograficznego obrazu, czyli wywołanie podniecenia seksualnego. Na wizerunki na obrazach Ołowska nakłada sentymentalne, często egzaltowane, coraz bardziej porwane i zdekonstruowane fragmenty wierszy Jasnorzewskiej – pokreślone i zamazane, czułostkowe sformułowania zmieniane są na coraz bardziej łobuzerskie. Mimo tego zabiegu serię dominuje nieokreślony ból. Na pierwszy plan wybijają się słowa: „dłonie”, „oczy”, „łzy”, które zachodzą na siebie i wędrują po różnych częściach obrazu, sugerując, że seksualna przyjemność podszyta jest cierpieniem i mrokiem. Zza kochającej się pary wyziera dziwna ciemność, która coraz bardziej pochłania ich różowe, pełne życia ciała.

„Viva” została stworzona przez twórcę amerykańskiego magazynu dla panów „Penthouse” Boba Guccione oraz jego żonę Kathy Keeton. Obserwując rozwój rewolucji seksualnej i ruchu kobiecego, Guccione z Keeton postanowili stworzyć kobiecy ekwiwalent „Penthouse'u”, który obok fotografii umięśnionych, opalonych mężczyzn i stron z modą (redagowanych zresztą przez młodą Annę Wintour, słynną naczelną „Vogue'a”) czy urodą, zawierałby wywiady, eseje, felietonistykę feministyczną, a nawet odważną sztukę współczesną. Na stronach „Vivy” pojawiła się m.in. Hannah Wilke.

Srebrzysta piana, 2018Paulina Ołowska, „Srebrzysta piana”, 2018, dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal

„Viva” przekonywała kobiety, że nie muszą rezygnować ze swojej kobiecości, aby oddawać się męskim przyjemnościom. Jednak nawet na jej łamach mężczyźni częściej byli ubrani niż nadzy, a magazyn najwyraźniej nie zadomowił się w sercach amerykańskich kobiet, bo już pod koniec siódmej dekady przestał istnieć. Ołowską interesuje jednak bardziej to, jak postulaty rewolucji seksualnej i emancypacji dawały się opakować w swoistą ekonomię obrazów. W tym samym czasie co „Viva”, w Ameryce do głosu dochodziło nowe pokolenie artystów konceptualnych niezainteresowanych już prostą lewicową krytyką kapitalizmu, czy trzewiowym body artem, a samym obrazem.

Mowa o tak zwanym Pictures Generation (m.in. Robert Longo, Robert Prince, Cindy Sherman, John Baldessari, Sherrie Levine, David Salle), czyli artystach, którzy stosowali popularne dziś zawłaszczenie – brali obrazy ze świata konsumpcji i poprzez delikatną manipulację (zestawienie, powiększenie, kadrowanie) naprowadzali widza na perwersyjny aspekt kapitalizmu i samej konsumpcji obrazów. W serii z Jasnorzewską i „Vivą” Ołowska wyraźnie odwołuje się do stylu Davida Salle'a, który często zestawiał hiperrealistyczną erotykę ze sloganami o przeciwnym znaczeniu. Jej obrazy są zarazem ładne i podniecające, ale komunikat słowny z epoki, w której nawet poezja erotyczna musiała ukrywać się za metaforami, zwraca uwagę na bardzo ograniczony dostęp kobiet do wolności. Ołowska pokazuje w Fundacji Galerii Foksal erotykę jako obosieczną broń w czasach kapitalizmu, ale również edukuje – wystawie towarzyszy bogaty program filmów i wykładów o erotyce lesbijskiej, queerowej czy twórczości Berezowskiej.

Łzy, 2018Paulina Ołowska, „Łzy”, 2018, dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal

Co ma z tym wszystkim wspólnego Berezowska, do której należy górna salka? Była artystką rzeczywiście niezwykłą, akceptowaną w kręgach typowo męskich, która po wojnie w komunistycznej Polsce nie zmieniła ani trochę swojej frywolnej stylistyki. Nie dość, że bez skrępowania malowała sytuacje seksualne, niemal pornograficzne, sięgając po kostiumy z różnych epok, to jeszcze przystrajała je w humor. Wykonywała je w stylu retro – upodabniała swoją kreskę do klasycyzujących rysunków Picassa czy Jeana Cocteau. Jej prowokujące erotyczne rysunki ozdabiały strony satyrycznych „Szpilek”, pojawiały się w dziesiątkach książek.

Ołowska mogła sięgnąć po bardziej oczywiste polskie artystki – Natalię LL, Marię Pinińską-Bereś. Ich spojrzenie było jednak zbyt nowoczesne, feministyczn0-krytyczne, poruszały się w obszarze elitarnej sztuki konceptualnej. U Berezowskiej Ołowską zafascynowała popularność – jej ilustracje pojawiały się w setkach tysięcy egzemplarzy – a także to, że uprawiała uważaną za drugorzędną, mniej szlachetną, sztukę grafiki. Berezowska nie była też typem piękności czy flirciary – znane zdjęcie Zofii Nasierowskiej przedstawia ją jako lekko otyłą, pogodną kobietę, która mimo wieku odmówiła założenia stanika i zasłonięcia pomarszczonych ramion, pozując w białej letniej sukience. Być może zdjęcie powstało na jej działce na ogródkach przy ulicy Wołoskiej na warszawskim Mokotowie. Berezowska była pasjonatką ogrodnictwa – w internecie można przeczytać jej biografię właśnie na stronie stowarzyszenia działkowców z Mokotowa, którym zresztą przez dłuższy czas szefowała.

Ołowska z czułością podchodzi do ogrodniczej pasji swojej bohaterki, obok jej prac erotycznych prezentuje rysunki kwiatów z działki. Odtwarza też w galerii ogród – to wykonane z ceramiki przedstawienia jej wyjątkowo rozbuchanych rysunków: średniowiecznych biesiadników oraz kobiety pieszczonej jednocześnie przez kilku mężczyzn. Splatają się ciała i łodygi roślin. Cicho szemrze fontanna, co chwila wystrzeliwując fallicznym spienionym strumieniem. Jednoznaczność zakłóca ukryta w rogu mała ceramiczna figurka dwóch syren, splecionych ze sobą ogonami w miłosnym uścisku. Nie możemy odgadnąć ich płci, a nawet nie powinniśmy.

Widok wystawy: Paulina Ołowska. „Amoreski - Intelektualny koktajl erotyki kobiecej,” Fundacja Galerii Foksal, fot. J. Gryglewicz, dzięki uprzejmości artystki oraz Fundacji Galerii FoksaWidok wystawy: Paulina Ołowska. „Amoreski - Intelektualny koktajl erotyki kobiecej,” Fundacja Galerii Foksal, fot. J. Gryglewicz, dzięki uprzejmości artystki oraz Fundacji Galerii Foksa

Z manipulacją obrazami sama Ołowska radzi sobie całkiem nieźle. W połowie lutego ukazał się pierwszy numer polskiego „Vogue'a” z Ołowską jako jedyną artystką pozującą do sesji Juergena Tellera. Jej sztukę cechuje wielka pewność siebie. U niemieckiego fotografa, w czerwonym sweterku retro i chustce na głowie, Ołowska wygląda jak PRL-owski kociak z „Przekroju”. I faktycznie udało się jej zostać współczesną odpowiedniczką jej idolek-artystek, Zofii Stryjeńskiej czy może nawet Berezowskiej. Sam obraz Ołowskiej w „Vogue'u” dopowiada puentę do jej wystawy, na której glamour i obrazy mają swoje wymagania. To wyczyn, znaleźć się obok Lecha Wałęsy jako najlepszy towar ekspertowy Polski. Ale dzisiejsze magazyny dla kobiet są już tylko bladym odbiciem tego, co obiecywała „Viva”.