Jedni żyją, a inni to recenzują.
Maciek Miller
Było bezrobocie i aborcja (dwie książki Marty Dzido), rozprawa z pokoleniem JP2 (Piotr Czerski) i rodzimym katolicyzmem stadionowo-pielgrzymkowym (Marian Pankowski), było o upokarzającej pracy w USA (Joanna Pawluśkiewicz), a nawet przyszłych, mało optymistycznych losach rodzimych homoseksualistów (Michał Zygmunt). Zdaje się jednak, że naczelnym wychowawcą zatrudnionym przez krakowskie wydawnictwo jest i tak Maciek Miller, który już po raz trzeci przedstawia nam ważki, społecznie atrakcyjny temat, zdecydowanie mniejszą wagę przywiązując do tego, by go atrakcyjnie literacko opakować.
Maciek Miller, „Cockring”. Korporacja
Ha!art., Kraków, 292 strony,
w księgarniach od października 2009Przepis jest prosty: chodliwy temat + beletryzowane fragmenty wychowujące czytelnika = prosta opowiastka do przeczytania w jeden wieczór. Tak było w przypadku debiutanckich „Pozytywnych” (powieści o zarażonych wirusem HIV oraz fenomenie metroseksualności) i w „Zakręcie hipokampa” (poświęconym pedofilii i przemocy w bidulach, a także adopcji dzieci przez pary homoseksualne). Nie inaczej jest i tym razem.
„Cockring” to – jak trafnie zauważa wydawca – „prawdziwy niezbędnik impotenta”. Głównym bohaterem powieści jest Konrad Kurek, 51-letni, zgorzkniały i wybiórczo konserwatywny (przeciwnik „promowania homoseksualizmu” akceptuje pornografię, zdradę małżeńską i prostytucję) krytyk literacki, który zaczyna cierpieć na zaburzenia wzwodu. Ratunku szuka w domowych metodach, ale bez skutku. Zbawieniem może się okazać udział w eksperymencie zleconym przez amerykański koncern farmakologiczny. Kilkudziesięciu szczególnie zdesperowanych ochotników staje się królikami doświadczalnymi testującymi nowy cudowny plasterek. Obok bezkompromisowego krytyka poznajemy bliżej jeszcze dwóch cierpiętników: księgowego Aleksandra oraz Olgierda, homoseksualnego prawnika-rentiera o mało wysublimowanym poczuciu humoru.
Spore fragmenty książki Millera (prywatnie lekarza) – to popularnonaukowy wywód uświadamiający na temat możliwych przyczyn impotencji. Zapoznajemy się z fragmentami wykładów specjalistki w tej dziedzinie, profesor Bocianowej, która opowiada o tym, że penis jest „cudem bioinżynierii, a jednocześnie najbardziej tajemniczą i rozkapryszoną częścią ciała mężczyzny”.
Być może to ryzykowna interpretacja, ale „Cockring” można przeczytać jako rodzaj zemsty na bezlitosnych recenzentach, którzy – nawet jeśli odżywają na moment, gdy z zapałem niszczą kolejną literacką produkcję – i tak skończą marnie. Nietrudno odgadnąć, że opisywany przez Millera krytyk literacki jest postacią mocno papierową. Konrad Kurek jest sfrustrowany i zawistny, jego uczucie do żony dawno zwietrzało, a kolejne teksty krytycznoliterackie są dowodem nieuleczalnej impotencji twórczej. Kurek od kilku lat próbuje napisać wiekopomne dzieło prozatorskie, ale – kto by pomyślał – nie potrafi nawet dokończyć czwartego rozdziału. Jeżeli jest na świecie jeszcze ktoś, kto marzy o karierze krytyka literackiego, po lekturze „Cockringa” dwa razy się zastanowi.
Książka Millera to połączenie przeniesionej we współczesne realia oświeceniowej opowiastki i pozytywistycznej nowelki z elementami przewidywalnego i średnio emocjonującego thrillera medycznego, popowego wykładu akademickiego i nieudolnie poprowadzonego, sentymentalnego wątku obyczajowego. Przede wszystkim jednak to łatwo przyswajalne czytadło, co w przypadku powieści poświęconej tak traumatycznej kwestii niekoniecznie musi być komplementem. Ale chyba o to właśnie chodziło Millerowi. Zanieść kaganek oświaty do jak największej ilości domostw, przy okazji dostarczyć odrobinę niezobowiązującej rozrywki, podzielić się kilkoma pikantnymi żarcikami, a na koniec dorzucić trochę tragizmu, by ostatecznie doprowadzić do happy endu wyciskającego łzy z oczu pensjonarek.