Jazzmani znów biorą się za Bacha i barok? Tak jak przed laty Jacques Loussier czy Michel Godard ze swą jazzowo-klasyczną kapelą i Monteverdim na pulpicie? Tym razem to zupełnie inna bajka, u której poczatku stał Walter Carlos (vel Wendy Carlos – po operacji zmiany płci), nagrywając w 1968 roku, bodaj po raz pierwszy w historii muzyki, dzieła Johanna Sebastiana Bacha na syntezatorze Mooga („Switched-On Bach”).
Po czterdziestu paru latach pomysł kontynuują Piotr Orzechowski „Pianohooligan”, Marcin Masecki oraz prowadzona przez Jana Tomasza Adamusa orkiestra Capella Cracoviensis. Choć nazwanie ich przedsięwzięcia kontynuacją nie jest właściwe – to raczej luźna inspiracja, impuls. Już w założeniu „Bach rewrite” jest zgoła inny. Partyturę realizuje grający na historycznych instrumentach „barokowy” zespół. Towarzyszą mu zaś pianiści, którzy w miejsce klawesynów używają elektrycznych pianin Rhodesa i Wurlitzera, co u konserwatywnych miłośników baroku z miejsca zapewne wzbudzi niechęć do tego nagrania. Zwłaszcza że pobrzmiewają tu największe świętości instrumentalnej twórczości Bacha: Koncert f-moll BWV 1056 (Orzechowski), Koncert E-dur BWV 1053 (Masecki), a przede wszystkim Koncert podwójny c-moll BWV 1062 (Orzechowski i Masecki w duecie).
Piotr Orzechowski, Marcin Masecki, Jan Tomasz Adamus,
Capella Cracoviensis, „Bach rewrite”. Decca 2013A jednak jest ten projekt niezwykły i z muzyką klasyczną bardzo mocno zjednany. Artyści – ani soliści, ani orkiestra – nie szargają oryginalnej partytury. Jedynym odstępstwem od tradycji jest właśnie zamiana klawesynów na instrumenty elektryczne. Ale i ten wybór zdaje się być w pewnym sensie usprawiedliwiony. Rhodes i Wurlitzer nie mają przecież tak olbrzymich możliwości dynamicznych jak fortepian (dość często stosowany we współczesnych interpretacjach Bacha). Dzięki temu możemy się skupić na Bachowskiej polifonii, na kompozytorskim kunszcie, za którego sprawą trudna sztuki fugi staje się dla słuchacza utworem lekkim, zachwycającym kolorami uzupełniających się i przenikających wzajemnie głosów.
Jak Masecki i Orzechowski wypadają w tym starciu? Pierwszy z nich jest znacznie bieglejszy w klasycznej partyturze koncertów Bacha. Drugi nadrabia zaś zupełnie inną wizją, wyobraźnią jazzowego improwizatora. Bo również na improwizacje znalazło się tu trochę miejsca. To kadencje, w których muzycy mogą sobie pozwolić na szaleństwo, swobodę. W solowych koncertach są to szaleństwa kontrolowane, choć to właśnie Orzechowski jest w tym wypadku znacznie odważniejszy, bezkompromisowy. Ale nawet w tych fragmentach przy uważnym wsłuchaniu się odnajdziemy elementy Bachowskiego języka, z typowymi dla XVIII-wiecznej muzyki ozdobnikami, trylami, mordentami. Totalnym szaleństwem jest natomiast wspólna kadencja obu pianistów w Koncercie podwójnym c-moll. To muzyczna jatka, jakiej nie powstydziliby się giganci free jazzu.
Słuchając tego nagrania, większość z nas skupia się na jazzowych solistach. Tymczasem warto też zauważyć orkiestrę. Prowadzona od paru lat przez Jana Tomasza Adamusa i od niedawna próbująca sił w wykonawstwie historycznym, Capella Cracoviensis stała się poważnym graczem na tym muzycznym gruncie. Nie gra tu roli trzecich skrzypiec, swoistego akompaniamentu czy kontrapunktu dla solowych „fortepianów”. Jest równoprawnym muzycznym instrumentem. Znakomitym.