Solarpunk now!

Piotr Fortuna

Solarpunk nie umie za bardzo w memy. Być może dlatego, że próbuje stworzyć nową pozytywną wizję świata zamiast rozbrajać śmiechem naszą i tak już kulejącą rzeczywistość

Miałem pisać o clickbaitach. Poważnie: już siadałem do biurka i otwierałem dokument, ale… jakoś niepostrzeżenie wpadł mi w ręce telefon, przez co automatycznie wszedłem na Instagrama, a tam, niespodziewanie, natknąłem się na inspirujący cytat. W sensie: naprawdę inspirujący, nie „inspirujący” komunał pisany Helveticą na tle zachodu słońca.

Cytat pochodził od Raymonda Williamsa i po przetłumaczeniu na polski brzmiał mniej więcej tak: „Być naprawdę radykalnym oznacza czynić nadzieję możliwą raczej niż rozpacz przekonującą”. W efekcie zamiast o pesymistycznie nastrajającym zjawisku, jakim są clickbaity, napiszę o nurcie SF czy też myślenia utopijnego znanym jako „solarpunk”, który zastępuje „posępne wizje przyszłości […] jasnym, zielonym optymizmem”. Krótka, licząca nieco ponad dekadę historia tego nurtu jest blisko związana z internetem. Tu formowały się solarpunkowe społeczności i powstawały kolejne manifesty, a estetyczny kierunek nadał ruchowi niepozorny post na Tumblrze.

Nie utrzymuję oczywiście, że to gest „prawdziwie radykalny”, ale fakt faktem, że o posępnym cyberpunku mówi się ciągle, a o świetlistym solarpunku prawie wcale. Poniższy obrazek jest właśnie o tym – to mem z Reddita wykorzystujący popularny szablon z matką i tonącym dzieckiem.

Mem o cyberpunku i solarpunku

Cyberpunk występuje tu pod postacią małej dziewczynki noszonej na rękach (czytaj: faworyzowanej) przez matkę, która jest uosobieniem statystycznego fana science fiction. Obok topi się, niezauważony, steampunk. Tymczasem solarpunk to rozpadający się szkielet, który dawno poszedł już na dno. Istne pomieszanie z poplątaniem, stawianie świata na głowie: sędziwy mroczny cyberpunk ukazany jest jako radosne, pluskające się w basenie dziecko, a młody, pogodny solarpunk – jako szczątki na dnie oceanu. Przy czym rzeczywistość, w której żyjemy, tak właśnie stoi, do góry nogami, podczas gdy nad naszymi głowami wisi otchłań, w którą mamy nie zaglądać (patrz: „Nie patrz w górę!”).

Może katastrofa lepiej się klika. Może rozpacz i rezygnacja lepiej służą status quo – w końcu ludzie w depresji (także tej klimatycznej) nie mają siły robić rewolucji, ani nawet ewolucji, w ogóle nie mają siły robić. Nie mówiąc o tym, że solarpunk nie bardzo pasuje do zasad budowania narracji fabularnej, napędzanej przecież przez zagrożenia i konflikty, a nie przez sielankę i pokojową współpracę.

Solarpunk nie umie też za bardzo w memy, chyba dlatego, że próbuje stworzyć nową, pozytywną wizję świata zamiast rozbrajać śmiechem naszą i tak już kulejącą rzeczywistość. Niemniej echo solarpunku pobrzmiewa w popularnej formatce o nazwie „Świat, gdyby…”, w wizji harmonijnego połączenia nowoczesności z naturą. Może po prostu pokażę dwa przykłady:


Wydawałoby się, że solarpunk jest nudny i wolny od dramatów (ach, jak bardzo by nam się teraz przydało odpocząć od dramatów!). Jednak wbrew pozorom niewiele ma on wspólnego z eskapizmem, nie próbuje uciekać przed problemami. Przeciwnie: powstał w odpowiedzi na wielkie zagrożenia współczesności: katastrofę klimatyczną, społeczne nierówności, wielkie migracje, wymieranie gatunków czy wyczerpywanie się zasobów naturalnych. Dlatego wysuwa postulat praktycznej utopii. Zamiast podziwiać superbohaterów, którzy deus ex machina ratują świat na chwilę przed zagładą, sami mamy stać się protagonistami – bohaterem zbiorowym tej opowieści. A zmieniając świat, będziemy mieć ręce pełne roboty i wcale nie zostanie nam dużo czasu na nudę.

Solarpunk to przede wszystkim rama dla wyobraźni, przestrzeń prototypowania, gdzie możemy przeskakiwać od drobnych ulepszeń typu „zrób to sam” do wielkich idei przebudowy stosunków społecznych. Tak ujmuje sprawę tiktokerka @CleoAbram: „Solarpunk jest jak radosny, zrównoważony kuzyn Cyberpunku (…) W solarpunku chodzi o (…) rozwijanie technologii, która będzie pracować dla nas, a nie na odwrót. Coś jak Wakanda, a nie jak Matrix (…) Solarpunk przypomina nam, że możemy stworzyć tylko to, co potrafimy sobie wyobrazić – a naszej wyobraźni przydałoby się teraz więcej światła i zieleni”.

Żeby nakarmić naszą źle odżywioną wyobraźnię, użytkowniczka @TheRenewableBox zebrała istniejące już przykłady architektury, która wpisuje się w estetykę solarpunku, np. singapurskie Ogrody nad Zatoką czy Cosmovitral, czyli ogród botaniczny w dawnej hali targowej w meksykańskiej Toluce:

@therenewablebox Reply to @zenaf97 part 2!!! Watch part 1 if you want to learn more #solarpunk #solarpunkaesthetic #savetheplanet #utopia #environment #ecoanxiety High School - Nicki Minaj

Estetyka estetyką, ale rozwiązania solarpunkowe muszą być przede wszystkim ekologiczne, więc nie każdy wieżowiec z roślinnością na dachu wyrasta ponad próg minimalnych wymagań. Zwraca na to uwagę tiktokowy znawca architektury @Mvvvc, apelując: „Musicie przestać romantyzować sadzenie drzew na budynkach”. Dalej tłumaczy, że takie rozwiązania z reguły pochłaniają niewspółmiernie duże ilości wody i prądu. „Więcej solarpunku, mniej ekobrutalizmu”, postuluje pod filmikiem. Youtuber @SaintAndrewism dodaje w podobnym tonie, że dekorowanie budynków zielenią to „nie solarpunk, tylko greenwashing”.

W innym materiale @Mvvvc chwali jednak biomimetyczną, porośniętą zielenią, a przy tym zrównoważoną ekologicznie architekturę Vincenta Callebauta, którego nazywa nawet „ojcem chrzestnym solarpunku”:

@mvvvc Reply to @tia_hr Vincent Callebaut the solar punk godfather (as far as I know) #solarpunk #architecture original sound - Mc

Niemniej rodzajem budownictwa najbardziej kompatybilnym z tym nurtem są tzw. „earthshipy” – domy ogrzewane pasywnie, zbudowane z naturalnych surowców oraz odpadów poddanych recyklingowi i upcyklingowi, takich jak opony czy butelki. Jednym z przykładów zachwycała się na TikToku @Semblenceofhome:

@lustforlavender @semblanceofhome Ladies & gentlemen, the future of #sustainable #zerowaste #ecoliving #ecotok original sound - Kira Kosarin

Jeśli chodzi o stosunek do nowych technologii, solarpunk interesuje się przede wszystkim innowacjami związanymi z energetyką, budownictwem i produkcją żywności, nie zaś: z biurokracją, finansami, reklamą czy rozrywką ani nawet z eksploracją kosmosu. Solarpunkowcy uważają, że zamiast terraformować Marsa, musimy zająć się terraformowaniem Ziemi, tzn. czynić zdatną do zamieszkania naszą planetę, a nie szykować się do destrukcji kolejnych. Licznych przykładów takich pomysłowych rozwiązań – zarówno high-tech, jak i low-tech, dostarcza profil @Getwasteed. Poniżej podaję zaledwie kilka.

Uliczne oświetlenie działające bez elektryczności, wykorzystujące materiał odbijający światła pojazdów:

@getwasteed Less energy consumption and light pollution? Sounds good to us! roosegaarde (IG) #energyconservation #streetlight #savingenergy #cityplanning The Lost Stray Dog - Official Sound Studio

Płyty chodnikowe, które zamieniają energię mechaniczną ludzkich kroków w energię elektryczną:

@getwasteed Could this be a path to a sustainable future? Pavegen #sustainableenergy #tiles #renewableenergy #ecotech Call me - 90sFlav

Domy unoszące się na wodzie podczas powodzi:

@getwasteed These homes float to keep residents protected from rising waters ud83cudf0a ud83cudfe0 ud83dudcf9 buoyantfndproj (IG) #buoys #climatec Stories 2 - Danilo Stankovic

Farmy wertykalne, czyli pionowe uprawy roślin, które pozwalają zaoszczędzić miejsce, prąd i wodę:

Grzejnik wykonany z puszek po coli:

@getwasteed Finally a good use for @Coca-Cola US’s trash! Brian Palmer via Vimeo #repurposing #upcycling #nowaste #cocacola #diy BARELY BREATHING - Grant Averill

Solarpunk to nie tylko poszukiwanie rozwiązań technologicznych, ale też odpowiedniego języka oraz idei mogących zmienić nasz sposób myślenia o relacjach z ludźmi i naturą. Taki „nowy słownik dla nowego świata” znajdziemy na profilu @RisingWild_ na Instagramie. Poniżej znów kilka przykładowych haseł.

Ekoreparacje – „wyrównywanie szkód ekologicznych w imię sprawiedliwości i pojednania (…) Dobrym przykładem byłoby wypłacanie odszkodowań rodzinom, które musiały zmienić miejsce zamieszkania z powodu nieurodzaju lub podniesienia się poziomu morza”:

 
 
 
 
 
 
 


Hopium – „złudne nadzieje, które mają uzależniające, uspokajające i oślepiające działanie”, prowadzące do bierności zamiast do wysiłku na rzecz zmiany:

 
 
 
 
 
 
 


Ogrodnictwo partyzanckie – „czynność polegająca na sadzeniu lub rozsiewaniu nasion bez wyraźnej zgody właścicieli nieruchomości”:

 
 
 
 
 
 
 


Jest i drobny polski akcent. Podczas szperania w sieci na profilu @SolarpunkScene znalazłem zdjęcie warszawskiej Biblioteki Uniwersyteckiej:

 
 
 
 
 
 
 


Myślisz, że to po prostu budynek uniwersytecki albo pomniejsza atrakcja turystyczna, a to materiał dla utopijnej wyobraźni – zielony wyjątek w centrum miasta, który mógłby stać się regułą. Do przemyślenia: