Obrazki bizarne

9 minut czytania

/ Literatura

Obrazki bizarne

Jakub Popielecki

W „Panu Wyrazistym” pisarka Tokarczuk i ilustratorka Concejo krzyżują swoje wrażliwości, literkową z obrazkową, patrząc, co im wyrośnie. Zachodzi tu symbiotyczna, osmotyczna relacja autorskich osobowości

Jeszcze 2 minuty czytania

Jest taka japońska kukiełkowa animacja „To Shoot Without Shooting” (z 1988 roku, w reżyserii Kihachiro Kawamoto). Jej bohaterem jest łucznik, który chcąc zostać mistrzem w swojej sztuce, uczy się, że najlepszy strzelec… nie musi nawet strzelać. Ta buddyjska z ducha przypowieść o tym, że najwspanialszym czynem jest powstrzymanie się od działania, przyszła mi na myśl przy okazji „Pana Wyrazistego”. Nie wiem, jak ma się łucznictwo do pisarstwa, a strzał w dziesiątkę do Nagrody Nobla, ale oto mamy przed sobą papierowe świadectwo tego, że Olga Tokarczuk osiągnęła stan umysłu, w którym może sobie pozwolić na nienapisanie własnej książki.

Bo „Pan Wyrazisty” jest „książką Tokarczuk” tylko w bardzo małym stopniu. Zresztą to w ogóle niekoniecznie „książka”. Postawiona na półce obok powieści pisarki wyda się wątła, nieforemna, za cienka w pasie, za wysoka w kłębie. Będzie się boczyć i odróżniać. Nie jest to literatura na skalę „Ksiąg Jakubowych” czy innych „Empuzjonów” ani nawet „Opowiadań bizarnych”. Co najwyżej: takie tam bizarne opowiadanko. Bajeczka, alegoryjka, przypowiastka. Ale przede wszystkim: pretekst.

Podobnie jak w wydanej pięć lat temu „Zgubionej duszy”, Tokarczuk świadomie usuwa się tu bowiem na drugi plan. Pisała już powieści, pisała opowiadania, pisała eseje, scenariusze filmowe i mowy noblowskie. Czemu nie miałaby napisać… rysunków? Nazwanie „Pana Wyrazistego” komiksem byłoby pewnie nadużyciem, chociaż mamy tu nawet kilka dymków z dialogami. Autorytet Wikipedii podpowiada, że „Zgubiona dusza” (a więc „Pan Wyrazisty” również) to „książka słowno-obrazowa”. Lepiej brzmi chyba jednak anglojęzyczny termin picture book.

Olga Tokarczuk (tekst), Joanna Concejo (ilustracje), „Pan Wyrazisty”. Wydawnictwo Format, 64 strony, w księgarniach od stycznia 2023Olga Tokarczuk (tekst), Joanna Concejo (ilustracje), „Pan Wyrazisty”. Wydawnictwo Format, 64 strony, w księgarniach od stycznia 2023

Pisarka Tokarczuk i ilustratorka Joanna Concejo krzyżują swoje wrażliwości, literkową z obrazkową, patrząc, co im wyrośnie. Tekst Tokarczuk jest czymś na kształt gleby, z której kiełkują organiczne rysunki Concejo. Zachodzi tu symbiotyczna, osmotyczna relacja autorskich osobowości. Trochę na kształt – choć niekoniecznie w stylu – dokonań innych „telepatycznych” pisarsko-ilustratorskich duetów: Neila Gaimana i Dave’a McKeana czy Doroty Masłowskiej i Macieja Sieńczyka.

Pomysł na „Pana Wyrazistego” przypomina nieco „Przejrzeć Harry’ego” (1997) Woody’ego Allena, gdzie grany przez Robina Williamsa mężczyzna nagle – dosłownie – tracił ostrość. Koncept wykorzystano potem w reklamie jakichś leków („Czujesz się niewyraźnie? Weź tabletkę X”). Bohaterem Tokarczuk jest człowiek, który przez życie „jedzie” na swojej niezwykle urodziwej, przystojnej – „wyraźnej” – twarzy. Ludzie go lubią, sukces goni sukces, selfie pstrykają się same. Któregoś dnia facet traci jednak swój dar: oblicze zmienia mu się w bezkształtną plamę pikseli. Pozbawiony źródła szczęścia i powodzenia, ukłuty w ego, bohater postanawia oddać wszystko za nową, byle wyraźną, twarz. Na czwartej stronie okładki czytamy, że akcja rozgrywa się w „czasach obsesji lansu i kultu młodości”. Pada tam znamienne pytanie: „Czy wyjdziemy z tego cało?”.

Tokarczuk pod wieloma względami realizuje tu potrzebę, jaką wyraziła, pisząc „Czułego narratora”. W swojej mowie noblowskiej ubolewała nad dominacją formy serialowej i „wprowadzających w trans”, potencjalnie niekończących się narracji. Narzekała na przesyt egoistycznej perspektywy „ja, ja, ja” i lamentowała nad brakiem „parabolicznego wymiaru” opowieści. Zarówno „Zgubiona dusza”, jak i „Pan Wyrazisty” wydają się odpowiadać na tę diagnozę. Tokarczuk sama realizuje swój nieformalny program, tworząc dwie bajkowe miniaturki: króciutkie i paraboliczne.

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

Nagroda Literacka m.st. Warszawy, która w roku 2023 jest partnerem działu literackiego w „Dwutygodniku”, to jedna z największych nagród literackich w Polsce. Nagrody przyznawane są w pięciu kategoriach: proza, poezja, literatura dziecięca, książka o tematyce warszawskiej oraz komiks i powieść graficzna. W przypadku literatury dziecięcej, a także komiksu i powieści graficznej nagradzani są również ilustratorzy i ilustratorki. Nagrody wynoszą 30 tys. zł, nagrodę pieniężną w wysokości 5 tys. zł otrzymują także nominowani we wszystkich kategoriach.

Szczególnym wyróżnieniem jest tytuł warszawskiej twórczyni/warszawskiego twórcy, przeznaczony dla pisarek i pisarzy w szczególny sposób związanych z Warszawą. Otrzymują oni nagrodę w wysokości 100 tys. zł. Fundatorem i organizatorem nagrody jest miasto stołeczne Warszawa. 

Książki do 16. edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy jeszcze do 31 stycznia każdy może zgłaszać poprzez formularz: https://bit.ly/zgloszeniaNL

U podstaw obu tych tekstów leżą proste, jaskrawe opozycje. Z jednej strony analogowa głębia, z drugiej technologiczna fasada. Z jednej stare mistyczne mądrości, z drugiej współczesny plastikowy banał. To tyleż romantyczny konflikt „szkiełko i oko” versus „patrzaj w serce”, co newage’owy manifest, by zwolnić i wycofać się z rozpędzonego, pędzącego-nie-wiadomo-dokąd świata. Godzilla mądrości kontra Mechagodzilla wiedzy. Rysunki Concejo kontra Instagram. Ołówek i kredki kontra sztuczna inteligencja i Photoshop. Nie sposób ukryć, że jako alegoria jest to cokolwiek – może wręcz nazbyt – przejrzyste. Pisarka balansuje tu na granicy oświeconej prostoty i zwykłego frazesu. Muszę przyznać, że sam mam wątpliwości, czy to jeszcze żenada czy już zen.

Doceniam jednak, że Tokarczuk nie rozpycha się łokciami, nie przysłania tego, co jest sednem picture booka: czyli picture. W tym sensie pozostaje zen, niczym ów wstrzymujący się od strzału łucznik. Autorka dała jedynie impuls, po czym puściła Concejo samopas. Zwyczajowy literacki porządek jest tu bowiem odwrócony. Powtórzę: tekst stanowi jedynie pretekst.

„Zgubiona dusza” była właściwie pozbawiona fabuły, „Pan Wyrazisty” jest nieco bardziej dynamiczny, dramaturgiczny. Ilustracje jednak wciąż raz za razem uciekają tu w dygresje. Dygresje, które potem obficie pączkują, rozrastają się i przysłaniają punkt wyjścia, czyli opowieść, którą miały ilustrować. Przysłaniają dosłownie, bo duża połać tekstu jest tu ukryta za kartkami-drzwiczkami, które trzeba otworzyć, by dostać się do literek. Normalna książka to zazwyczaj jedynie środek do celu, nośnik, nieważne, jak ładnie zaprojektowany czy zilustrowany. „Pan Wyrazisty” funkcjonuje zaś jako książka-cel-sam-w-sobie. Jako przedmiot. Graciarniana, antykwaryczna poetyka Concejo jest tu więc absolutnie na miejscu.

Jasne, graficzka wiernie ilustruje Tokarczukowe konflikty. Przerysowuje nieostre zdjęcia ze starych pamiątkowych albumów, odwzorowując nostalgiczne panoptikum jakiegoś „kiedyś”. Kilka stron później kreśli zaś hipernasycone widoczki zapośredniczonej przez Instagrama współczesności. Przeciwstawia sobie czarno-białe scenki banalnej, chropowatej codzienności i tęczową feerię socialmediowego spektaklu. Rysuje zmarszczki, cienie, plamy. Ale rysuje też piksele, odręcznie „kreskując” każdy kwadracik cyfrowego impresjonistycznego kleksa. Narysowane, odwerbalizowane, te kontrasty brzmią jednak jakoś inaczej. Kontury ostrych opozycji zacierają się w procesie odręcznego „tłumaczenia”. Tokarczuk dociera bowiem do nas zza kredkowej mgiełki, przepuszczona przez filtr cudzej wrażliwości. W efekcie alegoryczna jednoznaczność jej tekstu obrasta w ciekawe paradoksy.

„Pan Wyrazisty”

Concejo balansuje przecież na granicy symulacji i karykatury, niby-realizmu a cartoonowej, groteskowej umowności. Przechodzi gładko od rysunku-jako-iluzji do rysunku-jako-rysunku. Co ważne: ten akcent położony na „rysunkowość” nie znika, nawet kiedy kreska artystki „udaje” prawdziwe fotografie. Opisując jej prace – niby tak ulotne, niby tak surrealistyczne – trudno uciec od organicznych metafor, bo artystka nieustannie wydobywa ich taktylny aspekt. Po jej rysunkach zwyczajnie widać, że zostały narysowane. Naznaczone są – celowo! – śladami narzędzi i materiałów, których użyto do ich stworzenia: odciskami rysików, smugami grafitu, fakturą papieru. Dlatego nawet jeśli Concejo wraz z Tokarczuk opisują czasy cyfrowego upłynnienia, nawet jeśli „rozmywają kontury” obrazu, to jednak przywracają konkret. Uprzedmiotawiają – w sensie pozytywnym. A czy to zła wiadomość dla literatury, że ulotny (choć jednoznaczny) tekst ustępuje tu namacalnemu (choć mglistemu) obrazowi? Nie wiem. Na pewno jest to dobra wiadomość dla czytelników – czy raczej: posiadaczy, dotykaczy i oglądaczy.

Nagroda Literacka m.st. Warszawy

Tekst powstał we współpracy z miastem stołecznym Warszawą, fundatorem i organizatorem Nagrody Literackiej m.st. Warszawy.