Twórcze zdrady i zdradliwe wierności

Joanna Roszak

Tom „Nienasycenie. Kafka w oczach filozofów” zbiera szkice trzynastu autorów. Redaktorzy przywołują we wstępie zdanie z opowiadania Kafki: „Dopiero w chórze może leżeć jakaś prawda”

Jeszcze 2 minuty czytania

W „Herzogu” Saula Bellowa padają słowa: „Każdy filozof, który chce utrzymać kontakt z ludzkością, powinien z góry wypaczyć swój system, aby stwierdzić, jak będzie naprawdę wyglądał w kilkadziesiąt lat po jego przyjęciu” (przeł. K. Tarnowska). Kafka swoich poglądów nie wypaczył – choć nie przesądzam między wierszami, że 1. był filozofem, 2. stworzył system. Rzecz to bardziej skomplikowana, a może właśnie prostsza – o czym za chwilę. A kontakt z ludzkością praski pisarz utrzymał. W jego „Dziennikach” przeczytamy zdanie: „Nie jestem niczym innym jak tylko literaturą, niczym innym być nie mogę i nie chcę” (Maurice Blanchot zaczął nim świetny szkic „Kafka i literatura”). Jego pisma – które są radykalnym doświadczeniem językowym – omawia się dziś jednak nawet w kontekście takich „przeklętych problemów”, jak zagadnienia seksualności czy teoria prawa.

Wydany w czerwcu tom „Nienasycenie. Kafka w oczach filozofów” zbiera filozoficzne komentarze do Kafki, ukazuje filozoficzny temperament twórczości prażanina, jej poddawanie się filozoficznej ekstrapolacji. Nie jest to inicjatywa odosobniona – zobaczyć Kafkę oczyma filozofów (kilka miesięcy temu w Ankarze odbywało się tak sprofilowane seminarium). Ale to bynajmniej nie umniejsza znaczenia książki zbierającej szkice trzynastu autorów (Adorno, Agamben, Anders – pierwszy mąż Hannah Arendt, Arendt, Benjamin, Blanchot, Bloom, Camus, Deleuze i Guattari, Derrida, Gasché i Hamacher). Redaktorzy przywołują we wstępie zdanie z opowiadania Kafki: „Dopiero w chórze może leżeć jakaś prawda”. Książka „Nienasycenie” skłania do wgłębienia się w interpretacyjne wizje, a – w kolejnym kroku – do ich rewizji (rewizji dokonują sami autorzy zebranych artykułów, np. Hannah Arendt w szkicu „Franz Kafka – ponowna ocena” pisze o mylnej jej zdaniem interpretacji dzieła Kafki jako rodzaju psychoanalizy). Filozofowie czytają się wzajemnie – Agamben przywołuje Derridę i Benjamina, pojawia się Scholem, zauważający nicość objawienia w opowiadaniach wydanych już po śmierci Kafki („Budowa muru chińskiego”, „Dochodzenia psa” i „Jama”). Tom pozwala dostrzec najczęstsze pola odwołań (np. do klasycznego artykułu Camusa „Nadzieja i absurd w dziele Franza Kafki” czy Benjamina „Franz Kafka. Z okazji dziesiątej rocznicy jego śmierci”), odsłania popularne w ostatniej dekadzie linie czytania. Tkanina to gęsta: z jednej strony oszczędnie pruta, z drugiej – szybko i ciekawie pleciona.

Józef Czechowicz mawiał, że antologia nie tramwaj, nie wszyscy muszą się do niej zmieścić. Warto jednak zaznaczyć, że niezmieszczone artykuły (np. Michela de Certeau czy Gershoma Scholema) nie są tomowi niezbędne, a ewentualne nienasycenie wlicza się w ryzyko związane z redaktorskim wyborem. Tytuł zbioru  odsyła do słów strażnika z legendy „Przed prawem”: „Cóż chcesz teraz jeszcze wiedzieć? – pyta odźwierny. – Jesteś nienasycony”. Autor „Procesu” pisze, że człowiek ze wsi dobrze zaopatrzył się w podróż. Polski czytelnik Kafki ma teraz możliwość lepiej zaopatrzyć się w podróż po jego twórczości.

Redaktorzy książki podkreślają, że niekiedy dwudziestowieczna filozofia „staje się gatunkiem bardziej literackim od samej literatury”. Znają też literaturę bardziej filozoficzną od niejednej filozofii. Filozofia jest swoistą, całościową, acz nie zawsze konkluzywną teorią, a właściwie – praktyką teorii. Tym samym jest – jak sądzę – literatura. Michał Paweł Markowski w tym postrzegał jej wyższość nad filozofią, że nie sili się ona, by stworzyć system.

F. Kafka, manuskrypt „Procesu”Co jest arche pisarstwa Kafki, tą tkanką, która szczególnie pociąga filozofów? Po pierwsze problem językowości: Blanchot twierdzi, że pisarz należy do języka, który nie mówi, a Harold Bloom zaznacza, że autor „Zamku” intensywnie uczył się hebrajskiego i zaprzęga do interpretacji tradycję judaistyczną: „Pozytywnością jest tu Prawo judaizmu normatywnego; negatywnością natomiast nie tyle nowa kabała Kafki, ile wciąż niewykonane zadanie”. Po drugie więc – w ostatnich dekadach chętnie namyślają się filozofowie nad judaizmem Kafki. „Naczynia uległy rozbiciu w chwili, w której jego demoniczny, pisarski świat wewnętrzny i życie zewnętrzne – dalej cytuje Bloom dziennik prażanina – oddzielają się od siebie lub przynajmniej szamoczą się ze sobą w przerażający sposób”. W świecie chasydów – dodaję do Blooma – pierwotna harmonia świata została zakłócona, świat upadł, gdy rozbiły się naczynia przechowujące Boskie miłosierdzie. Skorupy (klipot) przechowują bakcyle zła. Pisał przecież Kafka, nie wierząc w tikkun, odbudowę świata, iż jesteśmy złym dniem Boga.

„Nienasycenie” pozwala się także zastanowić, jak zestawiać Kafkę z innymi twórcami – z Paulem Klee, autorem malarskich Odradków (Benjamin pisał do Scholema „Kafka żyje w świecie komplementarnym. [To łączy go ściśle z Klee, którego dzieło w malarstwie jest ze swej istoty równie odrębne, co Kafki w literaturze]”), z Paulem Celanem, z Robertem Walserem (stupor, Walserowskie mikrogramy znalezione na stosie dokumentów przeznaczonych do spalenia), także formuła „Wolałbym nie” Bartleby’ego prowadzi do Kafki. Ale warto go zestawić z Josephem Conradem, także dlatego, że ci dwaj czytani są w sąsiedztwie w polskich szkołach średnich. Blisko wersów o autorze „Jądra ciemności” z „Traktatu poetyckiego” Miłosza [„Na memoriale o światłach kultury / Pisał ohyda, a więc wstępował już w dwudziesty wiek”] sytuują się słowa George’a Steinera z „Gramatyk tworzenia”: „nie można już wykluczyć odwrotu ewolucji i systematycznego osunięcia się w bestialstwo. To […] czyni «Przemianę» Kafki centralną opowieścią nowoczesności”. Nasuwają się pytania – czy taki kanon nie powinien zostać odświeżony i czy można dłużej powtarzać mantrę o Kafkowskim przeczuciu totalitaryzmów (co bliskie np. Milanowi Kunderze).

„Nienasycenie. Kafka w oczach
filozofów”
, red. Ł. Musiał i 
A. Żychliński. Korporacja Ha!art,
Kraków, 390 stron, w księgarniach
od maja 2011
Isaac Bashevis Singer w swojej autobiografii przytaczał taką scenę: „Lövy przechadzał się z kieszeniami wypchanymi pożółkłymi listami od Kafki. Pytałem go – Kim jest ten Kafka. A on unosił w górę palec i mówił: – Pewnego dnia będzie sławny na cały świat”. W Niemczech Kafka – dodajmy na marginesie tych kilku słów o „Nienasyceniu” – staje się bohaterem wierszy, powieści (np. Marianne Gruber, „Ins Schloss”), polscy czytelnicy znają „Kafkę nad morzem” Murakamiego. Kafki pozornie niemało w polskiej rzeczywistości literackiej (nowy przekład „Procesu”, płyta Armii „Der Prozess”, film Piotra Dumały i „Proces”, spektakl telewizyjny w reżyserii Agnieszki Holland, odesłania w „Gnoju” Wojciecha Kuczoka, wiersze Ryszard Krynickiego – „Kasztan”, Stanisława Grochowiaka, Marcina Świetlickiego „Próżnia”, rozważania Adama Zagajewskiego...). Na koniec więc fragment, który istotnie pokazuje, że literatura potrafi być na miarę filozofii, filozofia – na miarę literatury.  28 lipca 1977 w swoim dzienniku Gustaw Herling-Grudziński notował:

„ilekroć myślę o Kafce, powtarzam sobie w duchu jego list do Oskara Pollaka z roku 1903: Jesteśmy opuszczeni jak zabłąkane dzieci w lesie. Kiedy stoisz przede mną i patrzysz na mnie, co wiesz o moich bólach i co ja wiem o twoich? A gdybym padł przed tobą na kolana i płakał, i opowiadał, co wiedziałbyś o mnie więcej niż o piekle, które ktoś określił ci jako gorące i straszne? Już dlatego my ludzie powinniśmy stać naprzeciw siebie tak zamyśleni i współczujący jak przed wejściem do piekła. Pisząc ten list, Kafka miał dwadzieścia lat. Całkowita wzajemna nieprzejrzystość ludzi; całkowite zamknięcie jednych przed drugimi, przy równoczesnej pewności, że każdy z nas zamyka w sobie własne piekło; niezdolność języka do wyrażenia czy choćby zakomunikowania indywidualnych bólów. Żadna z postaci występujących w przypowieściach i metaforach Kafki nie ma twarzy, żadna nie próbuje nawet odsłonić swego wnętrza. W jego utworach panuje szczególna atmosfera obrządków, których prawdziwy sens jest niezupełnie uchwytny dla samego autora. Kafka uważał swoje pisarstwo za środek zbawieniaformę modlitwy. Od kogo lub czego spodziewał się zbawienia? Do kogo lub czego się modlił? Jego list każe pamiętać, że nie spodziewał się zbawienia od nikogo i niczego. A modlił się do impulsu modlitwy, jakby to ona była praźródłem języka ludzkiego. Więc był pisarzem religijnym? Trzeba w jego wypadku słowa Pascala: Nie szukałbyś mnie, gdybyś mnie nie był już znalazł, sparafrazować w ten sposób: Szukam cię, nigdy nie przestanę cię szukać, bez żadnej nadziei znalezienia.”


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.