Jazz odzyskał głos
Neneh Cherry & RocketNumberNine, 2013 / fot. NRK P3 / Flickr CC

Jazz odzyskał głos

Artur Szarecki

Coś drgnęło. Regularnie i na niespotykaną dotąd skalę zaczęły pojawiać się nowe wydawnictwa jazzowe z muzyką improwizowaną, na których głos ludzki odgrywa rolę istotną lub wręcz pierwszoplanową

Jeszcze 4 minuty czytania

Za prekursora głosowego odrodzenia we free jazzie można by uznać Williama Parkera, nowojorskiego kontrabasistę, który w pierwszej dekadzie XXI wieku przeżywał jeden z najbardziej twórczych okresów w swojej karierze, wydając rocznie po kilka płyt, często w zupełnie różnych składach i konwencjach. Podczas jednej z sesji do podstawowego kwartetu muzyka, który współtworzą saksofonista Rob Brown, trębacz Louis Barnes i perkusista Hamid Drake, dołączyła wokalistka, Leena Conquest, czego efektem była wydana w 2002 roku płyta „Raining on the Moon”. Zawarty na niej materiał bliski był jazzowego mainstreamu, ale zagrany z niezwykłą swobodą i pomysłowością, płynnie łączył przystępną melodykę z improwizacyjnym zacięciem.

Wkrótce śpiew Conquest ozdobił kilka innych płyt Parkera, ale prawdziwym ukoronowaniem ich współpracy okazał się projekt „The Inside Songs of Curtis Mayfield”, będący swoistym hołdem dla legendarnego soulowego wokalisty. Zaangażowane społecznie piosenki Mayfielda stały się dla Parkera punktem wyjścia do twórczych poszukiwań na granicy muzyki i słowa. Oryginalne utwory zagrane zostały w nowych, jazzujących aranżacjach, z towarzyszeniem śpiewu Conquest oraz politycznej poezji Amiriego Baraki. Z dwóch albumów dokumentujących występy ansamblu zdecydowanie lepszy okazał się ten zawierający pełny koncert grupy w Rzymie z 2004 roku. Późniejsza i bardziej znana kompilacja, „I Plan to Stay a Believer”, nie robi już takiego wrażenia, choć spotkała się ze względnie przychylnymi opiniami krytyków.

 

W podobnym duchu utrzymany był kolejny projekt Parkera, tym razem oparty na twórczości Duke’a Ellingtona. Podstawowy kwartet rozrósł się jednak do czternastoosobowej orkiestry, a rolę wokalisty przejął pochodzący ze Szwajcarii piosenkarz i muzyk Ernie Odoom. Materiał na płytę zarejestrowano podczas koncertu w Mediolanie w 2012 roku. Składają się nań zarówno nowe wersje standardów Ellingtona, jak i oryginalne kompozycje Parkera, zainspirowane twórczością wielkiego mistrza. W obu ujawnia się przede wszystkim niesamowity zmysł aranżacyjny kontrabasisty oraz jego umiejętność twórczego łączenia tradycji jazzowej z elementami bardziej awangardowych odmian tej muzyki. Oparte na zwiewnych melodiach utwory potrafią więc zaskoczyć nagłą kakofonią bądź gwałtownym solo któregoś z instrumentów, generalnie jednak muzyka zawarta na wszystkich wymienionych tu płytach jest dość przystępna, bliska jazzu głównego nurtu, ale daleka od schematyzmu wielu podobnych wydawnictw.

Flirt z literaturą

Peter Brötzmann to jedna z ikonicznych postaci współczesnego free jazzu. Status ten osiągnął przede wszystkim za sprawą niezwykle intensywnej i bezkompromisowej gry, dzięki której przylgnęło do niego miano „najgłośniejszego saksofonisty świata”. Choć określenie to trafnie opisuje znaczącą część jego dorobku, twórczość Brötzmanna jest w istocie niezwykle bogata i różnorodna, w wielu przypadkach zdradzająca inspiracje także innymi dziedzinami sztuki, jak malarstwo czy literatura.

Wydany w 2005 roku album „Be Music, Night” jest jednak dość szczególny na tle pozostałych płyt niemieckiego muzyka. Brötzmann niejednokrotnie zdradzał swoje uwielbienie dla twórczości Kennetha Patchena, któremu rok wcześniej zadedykował już album solowy. Tym razem poszedł jednak o krok dalej, inkorporując jeden z wierszy amerykańskiego poety w ponadczterdziestominutową kompozycję, na płycie uzupełnioną dwoma krótszymi, instrumentalnymi utworami. Całość wykonywana jest przez słynny Brötzmannowski Chicago Tentet – działającą od końca lat 90. grupę, wbrew nazwie złożoną z wybitnych przedstawicieli zarówno amerykańskiej, jak i europejskiej sceny freejazzowej.

Twórczość Patchena wydaje się idealnie skrojona na tego typu projekt. Sam poeta był bowiem gorącym zwolennikiem jazzu, nieraz występującym i nagrywającym pod nerwowy akompaniament królującego wówczas bebopu. Na „Be Music, Night” jego wiersz recytowany jest przez Mike’a Pearsona z towarzyszeniem muzyki bliższej stylistyce free: chropowate, rozimprowizowane dźwięki kotłują się pod powierzchnią słów, by w momentach instrumentalnych eksplodować z nieposkromioną siłą. W najlepszych momentach deklamacja staje się organicznym elementem kompozycji, stopniowo budując nastrój całości, miejscami jednak zbyt dużo w niej teatralnej poprawności, odrywającej potok słów od rozwichrzonej i niepokornej gry muzyków. Mimo to płyta stanowi jedną z wciąż nie tak licznych prób zespolenia świata poezji ze światem awangardowego jazzu i jako taka niewątpliwie zasługuje na baczniejszą uwagę.

Rok później podobny, choć bardziej udany eksperyment podjęła grupa Declared Enemy, zainicjowana przez pianistę Matthew Shippa z towarzyszeniem – jakżeby inaczej – Williama Parkera na kontrabasie, a także Sabira Mateena na klarnetach i saksofonach oraz Gerarda Cleavera na perkusji. Wspólnie nagrali wyśmienity album, „Salute to 100001 Stars”, poświęcony twórczości Jeana Geneta.

Podobnie jak w przypadku poprzedniego wydawnictwa, całość podzielona jest na część instrumentalną, obejmującą kilka krótkich utworów, oraz dwie dłuższe kompozycje, w których do składu dołącza Denis Lavant, zasłużony francuski aktor, czytający w oryginale fragmenty prozy Geneta. Rodzaj relacji pomiędzy słowem a dźwiękiem jest jednak zupełnie innego rodzaju. Lavant dograł bowiem swoje partie do gotowego już materiału, przez co głos góruje nieco nad muzyką, ale zarazem pozwala mu to idealnie dostosować swój poziom ekspresji do dźwiękowego tła. Charyzmatyczna recytacja w połączeniu z wyśmienitą grą instrumentalistów tworzy duszną, ponurą i pełną niepokoju atmosferę, doskonale odzwierciedlającą niepokorny charakter prozy Geneta.

Opowiadanie historii

W 2011 roku, właściwie za sprawą jednej płyty, Matana Roberts zapewniła sobie miejsce w panteonie współczesnych twórców jazzu. Artystce udało się bowiem nagrać dzieło totalne: „Coin Coin, Chapter One: Gens de Couleur Libres” to czerpiący z tradycji afroamerykańskiej ambitny koncept-album, zgłębiający tematykę pochodzenia, pamięci i tożsamości. W realizację projektu zaangażowana była niewielkich rozmiarów orkiestra, obejmująca siedem różnych instrumentów dętych, fortepian, organy, wiolonczelę, dwie pary skrzypiec i basów, preparowaną gitarę oraz rozmaite perkusjonalia, co zaowocowało wyszukanym i bogatym w detale brzmieniem.

 

Oczywiście w prominentnej roli pojawia się także głos. Poprzez śpiew i deklamację Roberts zabiera odbiorców w intymną i emocjonalną podróż po dziejach własnej rodziny, a także historii czarnej społeczności w Ameryce. Dzięki idealnemu połączeniu słów i muzyki przekaz artystki nabiera szczególnej mocy; to niezwykle szczera i do głębi przejmująca płyta, która – jako jedna z nielicznych w tym gatunku – zdołała poruszyć nie tylko jazzową publiczność.

Wspólna płyta kwartetu Other Directions in Music i wokalistki Fay Victor prezentuje znacznie bardziej radykalną muzykę, choć równie silnie zakorzenioną w historii i pamięci o niej. Zaczyna się od krzyku, a dalej jest już tylko głośniej. Na „Kaiso Stories” nieujarzmiona energia free jazzu spotyka się z tradycją muzyki karaibskiej, do której nawiązują wyśpiewywane przez Fay Victor teksty. Raz wychwalają miejscowe potrawy, kiedy indziej wkraczają na poważne tematy społeczne i polityczne, przede wszystkim jednak stanowią punkt wyjścia dla nieskrępowanej ekspresji muzycznej kwartetu.

Roy Campbell, Daniel Carter, Charles Downs i po raz kolejny niezastąpiony William Parker, obsługują niezwykle szeroki i dość nieortodoksyjny, jak na skład jazzowy, zestaw instrumentów. Na płycie pojawiają się dźwięki m.in. dud pasterskich, ptasich gwizdków oraz fletni Pana, a także bardziej egzotycznych instrumentów, jak arghul, gembri czy duduk. Ów zestaw w połączeniu z grą pozostającą w ramach szeroko rozumianego kanonu freejazzowego składa się na niezwykle oryginalne, choć dość wymagające brzmienie. Muzyka nie pozostawia chwili na wytchnienie, cały czas dzieje się bardzo dużo, a rozkrzyczane wokale bynajmniej nie temperują energii płynącej z dźwięków.

Międzygatunkowe kolaboracje

W ostatnich latach rosnącym zainteresowaniem zaczyna cieszyć się młoda australijska scena jazzowa, której przedstawiciele coraz częściej współpracują z uznanymi muzykami amerykańskimi czy europejskimi. Jednakże perkusista Simon Barker skierował swe zainteresowania w nieco inną stronę i zaprosił do wspólnego muzykowania koreańskiego śpiewaka pansori, Bae Il Donga.

Pansori to sięgająca zamierzchłych czasów forma artystyczna z pogranicza muzyki i teatru, w której tradycyjne koreańskie sagi prezentowane są przy akompaniamencie pojedynczego bębna. Bae Il Dong jest jednym z nielicznych współczesnych przedstawicieli tej sztuki, którzy przeszli dawną, niezwykle rygorystyczną formę treningu. Przez siedem lat obozował w pobliżu wodospadu w górach Sobaek, starając się wykształcić siłę głosu zdolną przeciwstawić się potędze żywiołu. Jego ekspresja wokalna bywa porównywana do pomruku wulkanu: gdy śpiewa, to jakby głos dobywał się z wnętrza ziemi, budząc jednocześnie niepokój, jak i niekłamany podziw.

 

Zafascynowany kultury azjatycką Barker spotkał Bae podczas jednej z licznych podróży po Korei. W 2005 roku powołali do życia projekt Daorum, w którym znaleźli się też gitarzysta Carl Dewhurst, pianista Matt McMahon i trębacz Phil Slater. Grupa wydała zaledwie jeden album, zawierający eklektyczną mieszankę z pogranicza jazzu i muzyki świata. Współpraca Barkera i Donga znalazła jednak nowe ujście w postaci freejazzowego tria z grającym na trąbce Scottem Tinklerem. Debiut, wydany pod nazwiskami członków tria, ukazał się w 2010 roku, kolejny album – już pod szyldem Chiri – dwa lata później. Oba prezentują niezwykle ciekawe brzmienie, wydobywające to, co najlepsze w każdym z wykonawców. W mniejszym składzie śpiew Koreańczyka zdaje się brzmieć jeszcze potężniej, natomiast dwaj pozostali muzycy mają więcej przestrzeni na budowanie empatycznych i wyrafinowanych interakcji.

Mniej egzotyczna, ale równie ciekawa okazała się współpraca skandynawskiego tria The Thing z wokalistką Neneh Cherry, córką sławnego jazzowego trębacza, którego twórczość stanowiła z kolei punkt wyjścia dla uformowania się tegoż tria. Do spotkania całej czwórki musiało więc dojść, choć ich muzyczne drogi przebiegały skrajnie różnymi trajektoriami. The Thing wyspecjalizowało się w akustycznych, bezkompromisowych i głośniejszych od oryginałów przeróbkach brudnego, garażowego rocka. Neneh Cherry z kolei postawiła na karierę piosenkarki popowej, święcąc największe triumfy w latach 90., m.in. dzięki takim utworom, jak „Woman” czy „7 Seconds”.

Ich spotkanie zaowocowało płytą „The Cherry Thing” wydaną w 2012 roku, która w ciekawy sposób łączy surowe, hałaśliwe brzmienie tria z nieoczywistą, ale wpadającą w ucho melodyką. Poza dwoma oryginalnymi utworami autorstwa Neneh Cherry i Matsa Gustafssona, na albumie pojawiają się przeróbki utworów z repertuaru Suicide, The Stooges i Madliba, a także freejazzowych klasyków, w tym oczywiście Dona Cherry’ego. Mimo sporego rozstrzału stylistycznego kompozycji, artystom udało się wypracować spójny i oryginalny język ekspresji, który niewątpliwie zyskał im nowe grono odbiorców. Ich współpraca okazała się więc ze wszech miar udana: z jednej strony pokazała odmienione oblicze zjadających już nieco własny ogon The Thing, z drugiej – umożliwiła świeży start dla Neneh Cherry, która zapowiedziała niedawno rychłe wydanie albumu solowego.

Eksperyment

Współcześnie śpiew w jazzie kojarzy się przede wszystkim z odrębną dziedziną wokalistyki jazzowej, stanowiącej bastion tradycji wobec radykalizujących tendencji w jazzie instrumentalnym. Nie znaczy to, że w eksperymentalnych odmianach tej muzyki nie zdarzały się udane przypadki wykorzystania głosu. Współpraca Art Ensemble of Chicago z Fontellą Bass zaowocowała dwiema płytami, w tym kanonicznym utworem „Theme De YoYo”. Z kolei Archie Shepp, dzięki udanym nawiązaniom do tradycji gospel i soul, uzyskał zupełnie nową formę wyrazu dla swojej zaangażowanej politycznie twórczości. Wreszcie, kolejne dokonania Sun Ra są dziś nie do pomyślenia bez charakterystycznych „obrzędowych” wokaliz, które śpiewane kolektywnie przez wszystkich członków Arkestry, w dużym stopniu stanowiły o unikalnym charakterze ich twórczości.

Głos w eksperymentalnym jazzie miał więc paradoksalny charakter „nieobecnej obecności”, egzystując skrycie gdzieś na dalszym planie, ale zarazem stanowiąc nieodzowny element historii gatunku. Obecna sytuacja nie stanowi zatem rewolucji, ale – być może – zapowiedź swoistego renesansu. Oto bowiem najbardziej znamienite nazwiska współczesnej sceny free coraz chętniej sięgają po głos.

Wokalizy pojawiają się zarówno na płytach uznanych i doświadczonych wyjadaczy, m.in. Williama Parkera, Petera Brötzmanna czy Matsa Gustafssona, jak i wschodzących gwiazd w rodzaju Matany Roberts, stopniowo przenikając do kanonu eksperymentalnego jazzu. Póki co tendencja ta nie wykazuje oznak wyczerpania, o czym świadczy chociażby nowy, doskonały album Fire! Orchestra czy intrygujący projekt Vijeya Iyera z Mikiem Laddem, poświęcony snom weteranów wojennych.

Dzięki pomysłowym i oryginalnym technikom wykorzystania głosu, mocno hermetyczny gatunek, jakim jest jazz awangardowy, stopniowo otwiera się na nieoczywiste wpływy i przyciąga nowych odbiorców.



Polecane płyty:

William Parker Quartet featuring Leena Conquest, „Raining on the Moon”, Thirsty Ear, 2002.
William Parker Raining on the Moon Sextet, „Corn Meal Dance”, Aum Fidelity, 2007.
William Parker, „The Inside Songs of Curtis Mayfield: Live in Rome”, Rai Trade, 2007.
William Parker, „Double Sunrise Over Neptune”, Aum Fidelity, 2008.        
William Parker, „I Plan to Stay a Believer: The Inside Songs of Curtis Mayfield”, Aum Fidelity, 2010.
William Parker Orchestra, „Essence of Ellington: Live in Milano”, Centering Records, 2012.
Peter Brötzmann Chicago Tentet, „Be Music, Night”, Okka Disk, 2005.
Declared Enemy, „Salute to 100001 Stars: A Tribute to Jean Genet”, RogueArt, 2006.
Matana Roberts, „Coin Coin, Chapter One: Gens de Couleur Libres”, Constellation, 2011.
Matana Roberts, „Coin Coin, Chapter Two: Mississippi Moonchile”, Constellation, 2013.
Other Dimensions in Music featuring Fay Victor, „Kaiso Stories”, Silkheart, 2011.
Scott Tinkler, Bae Il Dong, Simon Barker, „Chiri”, Kimnara, 2010.
Chiri, „The Return of Spring”, Kimnara, 2012.
Neneh Cherry & The Thing, „The Cherry Thing”, Smalltown Supersound, 2012.
Fire! Orchestra, „Exit!”, Rune Grammofon, 2013.
Vijay Iyer & Mike Ladd, „Holding It Down: The Veterans’ Dream Project”, Pi Recordings, 2013.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.