Misja ocalenie
fot. DG Jones, CC BY-NC-SA 2.0

8 minut czytania

/ Muzyka

Misja ocalenie

Anna Szudek

Przemoc w tekstach Moor Mother jest traktowana jako część zwykłego doświadczenia Afroamerykanów. Jedyną adekwatną do niej formą ekspresji jest wokalny i instrumentalny krzyk. I utwory nieprzekraczające zwykle dwóch minut, krótkie jak punkowe manifesty

Jeszcze 2 minuty czytania

Gdy usłyszałam tekst „Shadowgrams” z nowej płyty Moor Mother, przypomniał mi się krótki film, w którym artystka deklamuje go po raz pierwszy. W czarno-białych ujęciach widzimy, jak spaceruje sama po wyludnionym osiedlu w Londynie. Otaczają ją tylko filmowane z drona wielopiętrowe bloki, za którymi rozciąga się krajobraz metropolii. „Czujesz coś już jedynie wtedy, kiedy gwiazdy zsypią ci okruchy ze szczytu wieżowca. I zajadasz się nimi, bo nie masz nic” – wyrzuca z siebie nie tyle z pretensją, ile ze smutkiem zamieniającym się w gniew. 

Pierwsza płyta Camae Ayewy (tak naprawdę nazywa się artystka), „Fetish Bones”, ukazała się w 2016 roku. U schyłku drugiej kadencji Obamy i w trakcie brutalnej kampanii Trumpa. Skrajna prawica znalazła się wtedy na fali wznoszącej. Celebryci zaczęli szeroko angażować się w politykę, a troska o prawa człowieka stała się w Stanach kwestią nie tylko przyzwoitości, ale i dobrego smaku. Moor Mother weszła w sam środek tego zgiełku i w jego miejsce zaproponowała własną, anarchistyczną narrację. „To będzie podróż śladem zamieszek rasowych od 1866 do chwili obecnej” – tak artystka zapowiada płytę w otwierającym ją utworze „The Creation Myth”. Przyjmując uchwaloną w XIX wieku ustawę o prawach obywatelskich za punkt odniesienia, wspomina Afroamerykanów, którzy padli ofiarą wieloletniej opresji. Zbiorową traumę wyraża za pomocą gatunków, które w ciągu kilku ostatnich dekad towarzyszyły Afroamerykanom w walce o emancypację: przede wszystkim rapu i hip-hopu. W tle wplata też nawiązania do improwizowanego jazzu oraz gospel i celowo zagłusza je ledwie przepuszczającą inne dźwięki ścianą industrialnego hałasu. Wściekłość bierze nad nią górę także na koncertach: „Czasami w ogóle nie patrzę na publikę. Innym razem chcę ją dorwać. Działa mi na nerwy. Niekiedy schodzę ze sceny, wyrywam jakiemuś facetowi piwo z ręki i wylewam je na ludzi. Z reguły jednak pragnę po prostu skupić się na emocjach, które chcę przekazać” – mówiła w jednym z wywiadów.

Nawet gdy przywołuje losy całej mniejszości, odwołuje się jednocześnie do własnych doświadczeń. „Zawsze opowiadam o swoim życiu. Czym innym miałabym się zająć? Nie mieszkam w Hollywood. Więc głoszę swoją prawdę” – oznajmiała Ayewa. Urodziła się w Aberdeen w stanie Maryland. Dorastała na osiedlu komunalnym w ubogiej społeczności. Do dzisiaj wspomina trudne warunki, w jakich przyszło mieszkać jej i ludziom z najbliższego otoczenia: pluskwy, skażoną wodę, narkomanię. Podczas gdy rodzice Ayewy pracowali na dwóch etatach, inni – by zapomnieć o beznadziei codziennej rzeczywistości – zatracali się w nałogach. „Gdy przyszłam na ten świat, miałam w sobie crack i ołów, a na sobie ślady krwi” – krzyczała w „By the Light” w imieniu tych wszystkich z jej środowiska, którzy już w chwili narodzin trafili na margines społeczeństwa. Ona sama drogę ucieczki odnalazła w muzyce. Zakochała się w punk rocku i Public Enemy. W końcu wyjechała na studia do Filadelfii. Tam odkryła aktywizm, afrofuturyzm i sama zaczęła tworzyć. 

Moor Mother, Analog Fluids of Sonic Black Holes, 2019Moor Mother, Analog Fluids of Sonic Black Holes”,
Don Giovanni Records 2019
Po „Fetish Bones” Moor Mother próbowano łączyć ze sceną industrialną, a nawet power electronics, gatunkiem będącym skrzyżowaniem noise’u i industrialu. Choć trudno odmówić temu pewnej słuszności, obie etykietki spłaszczają jej muzykę i sprowadzają do najbardziej oczywistych cech. Na „Analog Fluids of Sonic Black Holes” artystka ponownie udowadnia, że jej wrażliwość muzyczna czerpie z całkowicie innych źródeł. Są nimi amerykański hip-hop przełomu lat 80. i 90., jazz oraz spirituals, tradycyjne pieśni Afroamerykanów z czasów niewolnictwa, poświęcone tematyce religijnej. Noise jest tutaj jedynie medium. Środkiem wyrazu służącym do przekazywania konfrontacyjnych i drastycznych treści. Bo tekstowo jest to płyta równie przejmująca jak poprzednia. „Nie kochają mnie tak, jak kochają ciebie, bo jestem czarna. A chcieliby widzieć mnie siną” – mówi Ayewa w „The Myth Hold Weight”, jednym z najbardziej poruszających momentów na płycie. „Zabijają i zabijali od zarania dziejów” – krzyczy łamiącym się głosem w „Don’t Die”. W „LA92” wspomina uniewinnienie policjantów sądzonych za brutalne pobicie Rodneya Kinga. I tragiczne w skutkach rozruchy, do jakich doszło w reakcji na ten wyrok. „Te sukinsyny nigdy cię nie pokochają. Chcą tylko wyssać mleko z twoich cycków. Tak jak ich przodkowie” – cedzi w „Private Silence”. A w „After Images” pyta: „Myślisz, że to piekło nie przyjdzie po ciebie? Że nie przyjdą po ciebie statystyki zgonów?”. Przemoc w tekstach Moor Mother jawi się jako część codziennego doświadczenia Afroamerykanów, o którym opowiada za pomocą jedynej adekwatnej formy ekspresji – wokalnego i instrumentalnego krzyku. Utwory Moor Mother zwykle nie trwają dłużej niż dwie minuty. Są krótkie jak manifesty. A to przecież znaki szczególne punk rocka. Nie muzyki industrialnej czy noise’u.


Instrumentalnie nowa płyta Moor Mother jeszcze dalej wykracza poza granice gatunków. Przede wszystkim za sprawą umiejętnego samplingu. W „Engineered Uncertainty” cytat z „Nobody Knows the Trouble I’ve Seen” (tradycyjnej amerykańskiej piosenki z nurtu spirituals) w mgnieniu oka zanika w gąszczu syntezatorowych zakłóceń. Tę samą technikę Ayewa stosuje też w „Sonic Black Holes”: tworzy kolaż kilku piosenek, w którym słowa „ain’t nobody ever gonna hear us?” z soulowego utworu Aminy Claudine Myers giną zagłuszone przez elektroniczne sprzężenia. „Don’t Die” rozpoczyna się nagraniem, w którym mowa jest o emocjonalnym spełnieniu i oświeceniu duchowym, ale na pierwszy plan zdecydowanie wybija się szorstki, hałaśliwy szum. Z kolei gęsty od smyczkowych sampli „Repeater” zbliża się do muzyki współczesnej. W podobnym stylu utrzymany jest „Cold Case” – tu zsamplowana partia skrzypiec wybrzmiewa na tle eterycznej elektroniki i harmonii wokalnych, tworząc krótką, ale wymowną elegię. Wrażenie robi w szczególności wspomniany już na początku „Shadowgrams”: tu sample saksofonowe i smyczkowe oraz niezrozumiałe wokalizy łączą się z delikatną, niemal ambientową aranżacją w niezwykle oryginalną impresję. Na takim planie cała uwaga skupia się na rapie Ayewy, która w tym utworze wybiega daleko poza same kwestie rasowe. „Nie pozwól, by klub się zamknął, nie wyłączaj telewizji, przesuń w lewo, przewijaj dalej” – wylicza. „I lepiej kupuj, lepiej konsumuj, lepiej wykup się tanio”.

„Analog Fluids of Sonic Black Holes” przekonuje, że najciekawsze kompozycje powstają w zawieszeniu pomiędzy muzyką rozrywkową a eksperymentalną. Tego samego dowodzą jeszcze przynajmniej dwie tegoroczne premiery: „There Existed An Addiction To Blood” tria clipping i „Coin Coin Chapter Four: Memphis” Matany Roberts. Z nową płytą Moor Mother łączy je zresztą bliskie pokrewieństwo. Ayewa, podobnie jak clipping, wykorzystuje noise, industrial, dark ambient i field recording i tworzy z nich niespotykane zazwyczaj w rapie kolaże dźwiękowe. Z kolei do Matany Roberts zbliża ją swobodne podejście do songwritingu i zainteresowanie free jazzem. Chociaż w pierwszej kolejności powinnam pewnie wymienić wspólną misję. A jest nią ocalenie burzliwej i bolesnej historii Afroamerykanów od zbiorowego zapomnienia oraz dotarcie do korzeni ich kultury i tożsamości.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych)