Jeden z nas

Tomasz Pstrągowski

„Ciemności Smalandii” Henrika Bromandera to komiksowa kronika życia szwedzkiego rysownika komiksów, geja zafascynowanego włoskim faszyzmem, rozdartego między bezinteresowną empatią a skłonnością do przemocy

Jeden z nas

Jeszcze 2 minuty czytania

Jeden z nas

Henrik Bromander wykorzystuje w „Ciemnościach Smalandii” konwencję komiksu autobiograficznego, by radykalnie zmniejszyć dystans pomiędzy czytelnikiem a bohaterem. Śledząc życie Erika, zadajemy sobie dwa pytania: ile z tego wydarzyło się naprawdę? i co z tego mogłoby przydarzyć się mi?

„Ciemności Smalandii” (tytuł odwołuje się do jednej z prowincji Szwecji, w której rozgrywa się akcja komiksu) to ponad 600-stronicowa kronika życia Erika Holmberga – szwedzkiego rysownika komiksów, autora autobiograficznego zina „Twarz”, geja.

Rozciągnięta pomiędzy 1987 a 2011 rokiem powieść graficzna skupia się na poszukiwaniu przez Erika własnej politycznej ścieżki i próbie pożenienia radykalnych poglądów z nieheteronormatywną tożsamością. Zafascynowany włoskim faszyzmem Erik jest przekonany, że Szwecję może uratować tylko brunatna rewolucja. W jednym z numerów „Twarzy” rozpisuje nawet jej szczegółowy plan, uwzględniający terroryzm i morderstwa polityczne. Przekonany o nieuchronności przemocy w życiu publicznym i prywatnym nie waha się dotkliwie pobić mężczyznę stalkującego jego przyjaciółkę i pójść za to do więzienia. Choć pobyt za kratkami rujnuje mu zdrowie i relacje z Anniką, ani przez moment nie żałuje tego, co zrobił.

Ale jednocześnie Erik jest człowiekiem niezwykłej wrażliwości: wiernym undergroundowemu etosowi zinowcem, czującym silną potrzebę opowiedzenia siebie; zagubionym, skonfliktowanym wewnętrznie chłopakiem, zakochującym się w nieodpowiednich facetach; kronikarzem wsłuchanym uważnie w historie innych – zarówno własnego dziadka, zatwardziałego związkowca i socjalisty, jak i poznanego w więzieniu imigranta z Iranu, który w Szwecji został brutalnym przestępcą. A jakby tego wszystkiego było mało, zapatrzony w faszyzm Erik jest człowiekiem najlepiej odnajdującym się w zawodzie opiekuna osób starszych i schorowanych.

Jak opowiedzieć o życiorysie napędzanym wykluczającymi się motywami, streszczając 30 lat życia człowieka na 600 stronach powieści graficznej? Odpowiedź Bromandera jest zaskakująca – autor sięga po strategię komiksowego autobiografizmu. Nic jednak nie wskazuje na to, by „Ciemności Smalandii” były komiksem opowiadającym o samym Bromanderze. Autor nie zawiera z czytelnikiem paktu autobiograficznego w tytule ani podtytule. Bohater nosi inne imię niż rysownik, a narratorem jest milczący trzecioosobowy „dysponent obrazów”, którego rola ograniczona jest do doboru scen i ujęć. Nie zgadzają się też szczegóły z notki biograficznej umieszczonej w komiksie.

Henrik Bolander, „Ciemności Smalandii”. Przeł. Katarzyna Syty, Centrala, 628 stron, w księgarniach od lipca 2020

Do autobiograficznego odczytania zniechęca też umiejętne wykorzystanie schematów fabularnych. „Ciemności Smalandii” kończą się symbolicznie, ścieżka Erika wyraźnie się domyka. Bohater dostaje drugą szansę, wyciąga lekcję z popełnionych błędów. Przyszłość stoi przed nim otworem. A przecież prawdziwe życie wymyka się narracyjnym konstrukcjom, nie dostarcza morałów, nie zmierza ku – tak uwielbianym przez popkulturę – olśnieniom i przełomom.

Choć „Ciemności Smalandii” to opowieść fikcyjna, Bromander sięga po cały szereg strategii narracyjnych typowych dla komiksów non fiction. Album narysowany jest prostą, wręcz prymitywną kreską, charakterystyczną dla twórczości undergroundowej. Postaci ludzkie są uproszczone, ich sylwetki często są na bakier z anatomią. Tła w wielu kadrach ogołocone są ze szczegółów. Rozmowy pomiędzy bohaterami toczą się na czarnym tle, przemykające na dalszym planie samochody przypominają dziecięce bazgroły. Ta konwencja sprawia, że „Ciemności Smalandii” robią wrażenie komiksu narysowanego na szybko, jakby autorowi bardziej zależało na uchwyceniu autentyzmu chwili niż na tym, by było „ładnie” (zbytnia „estetyczność” pozostaje zresztą w konflikcie z szorstkością „prawdy”).

Ważnym elementem albumu są kolejne numery zina „Twarz”. „Przedrukowane” w całości, sprawiają wrażenie dokumentów-artefaktów z prawdziwego świata. W stopce redakcyjnej podany jest nawet adres korespondencyjny i e-mail Erika, zachęcający do kontaktu z fikcyjną postacią. Kolejne „Twarze” są antologiami autobiograficznych nowelek komiksowych, za pośrednictwem których Erik opowiada o swoich doświadczeniach, lekturach, fascynacjach politycznych, życiu erotycznym itd. Wiele miejsca w tych zinach poświęca postaciom historycznym (Mussolini, Yukio Mishima). Teksty pisane są albo odręcznie, albo najprostszymi, najbardziej oczywistymi fontami, potęgując wrażenie autentyczności – „Twarze” wyglądają dokładnie tak, jak powinny wyglądać ziny.

„Ciemności Smalandii”

Opowiadając o trzech dekadach życia Erika Holmberga, autor raz za razem przekracza granice intymności bohatera. W jednej ze scen pijany masturbuje się butelką, by chwilę później dzwonić do swojego byłego chłopaka i łkać do słuchawki. W innej pogrążony w depresji odmawia przez kilka tygodni brania prysznica, by w końcu posmakować brudu zbierającego się pod napletkiem. Ekshibicjonistyczne przedstawianie siebie w chwilach największej bezradności to stały motyw komiksowych autobiografii, obecny w twórczości takich gigantów nurtu jak Joe Matt czy Harvey Pekar. Ten pierwszy uczynił z publicznego roztrząsania swoich upokorzeń znak rozpoznawczy. „Spust” – jego jedyny komiks wydany w Polsce – to pełna szokujących wyznań rozprawa na temat uzależnienia od masturbacji i pornografii. Harvey Pekar (swoją drogą jeden z bohaterów „Twarzy”) z kolei poświęcił życie opowiadaniu o prozaicznej codzienności na łamach cyklu „American Splendor”. Tematami jego komiksów bywały wizyty w sklepie, rozmowy z sąsiadami, monotonne dni spędzane w szpitalnym archiwum czy pozbawione patosu zmagania z chorobą. W wielu z tych miniatur autor przedstawiał siebie w złym świetle – jako histerycznego, pełnego uprzedzeń mizogina, z którym naprawdę trudno się dogadać. Zszokowani szczerością radykalnych wyznań, wierzymy autobiografistom, bo trudno sobie wyobrazić, że ktoś mógłby świadomie narażać się na publiczne upokorzenie w imię wyrafinowanej strategii autorskiej.

„Ciemności Smalandii”

Wielowarstwowe „oszustwo” Bromadera jest tak przekonujące, że w pewnym momencie zacząłem podejrzewać, iż nawet wpadki wydawcy są elementem gry: artefakty po oryginalnym wydaniu widoczne w pierwszym numerze „Twarzy”, nieumiejętnie złożony artykuł w numerze drugim, okazjonalne literówki. Po skończonej lekturze jestem niemal pewien, że to nieumyślne błędy, przegapione przez korektę, ale gdyby Centrala broniła się, mówiąc, że znalazły się tam celowo, by dodać komiksowi szorstkości i undergroundowego posmaku, kupiłbym to bez mrugnięcia okiem.

Wszystko to sprawia, że lekturze „Ciemności Smalandii” towarzyszy nieznośne napięcie. Wynika ono z jednej strony z przekonania o fikcyjności Erika, z drugiej zaś z ciągłego kwestionowania tego przekonania. Ale jaki cel ma gra z czytelnikiem podejmowana przez Bromandera? Stworzenie wiarygodnego, skonfliktowanego, pełnego sprzeczności i wielowymiarowego bohatera? Geja faszystę? Opiekuna słabszych przyznającego, że najpewniej zaprzyjaźniłby się z Andersem Breivikiem? Troskliwego przyjaciela i naiwnego kochanka, gotowego do najbardziej brutalnych zachowań?

To się udaje. Choć Erikowi zdarza się przemawiać faszystowskimi sloganami, nie staje się drewnianą kukiełką (jak sugerowałaby okładka). Nigdy też nie mamy wrażenia, że autor wykorzystuje tę postać w roli wehikułu służącego normalizacji faszyzmu. Poglądy Erika od początku brzmią groźnie i absurdalnie, a czająca się za faszyzmem przemoc zostawia trwały ślad na życiorysie mężczyzny. Bromander przedstawia faszyzm Erika jako przedłużającą się chorobę wieku dziecięcego. Bohater w końcu z niej wyrasta. Orientuje się, że jego życie i tożsamość są ważniejsze niż nienawistne idee. Bardziej niebezpieczną ścieżką podąża przyjaciel Erika, który ukrywając przeszłość (ale nie zmieniając poglądów), przenika do głównego nurtu szwedzkiej polityki. Komiks zmienia się w tym wątku w ostrzeżenie przed rosnącym znaczeniem skrajnej prawicy w polityce Szwecji – kraju łączonym z przyjazną, otwartą socjaldemokracją. W ujęciu Bromandera szwedzcy nacjonaliści i faszyści tym tylko różnią się od współideowców z innych krajów, że zdają sobie sprawę, iż powinni się lepiej maskować.

„Ciemności Smalandii”

Brnąc przez 30 lat życia Erika, nigdy nie tracimy z oczu człowieka: współczesnego Szweda, przedstawiciela klasy robotniczej, z całym jego pokomplikowaniem i złożonością; zaplątanego w wielkie ideologie, rozdartego między dobrem a złem, bezinteresowną empatią a skłonnością do przemocy. Pięknego, czułego, groźnego, pokiereszowanego.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).