Zdjęcia, że aż słychać
Michał Łuczak, zdjęcie z cyklu „Wydobycie”

5 minut czytania

/ Ziemia

Zdjęcia, że aż słychać

Kaja Puto

Po kolei piaskowej niewiele już w Sosnowcu zostało. Na jej magistralach władza obiecuje ścieżki rowerowe, a w miejscu żarzących się przez dziesięciolecia hałd wyrósł magazyn Amazona – portret bohatera wystawy „Wydobycie” Michała Łuczaka

Jeszcze 1 minuta czytania

Czarek pamięta, jak jego sosnowieckie osiedle brzmiało przez pięć dni w tygodniu. Było to w latach 80., gdy torami, które okrążały pobliskie zabudowania, kursowały dziesiątki pociągów piaskowych. Woziły piasek do zasypywania pustych górniczych wyrobisk w zagłębiowskich i śląskich kopalniach. Stamtąd z kolei zabierały odpady wydobywcze.

Każdy poniedziałek rozpoczynały głosy megafonów w pobliskiej elektrowozowni. Grały muzykę schodzącym się do pracy robotnikom i odprowadzały sznur lokomotyw na szlak. Donośne klikanie haków naprężających się między wagonami było znakiem, że składy ruszają w drogę. Elektrowozy wrócą do „szopy” dopiero w sobotę rano, przytargawszy puste, umorusane pyłem wagony.

Czarek potrafił rozpoznać na ucho, czy pociąg jedzie ładowny, czy próżny, a nawet typ jego wagonów. Stukot kół towarzyszył mu przecież na co dzień; dobiegał z każdej strony świata, przekrzykiwany przez sygnały lokomotyw i piski hamulców. Nocami chłopiec wsłuchiwał się w skrzypienie rolek taśmociągów, którymi odpady zwożono na hałdy.

Miał sześć lat, kiedy pierwszy raz wsiadł do lokomotywy. Jego ojciec był pomocnikiem maszynisty i zabrał go ze sobą do pracy. Na łukach chłopiec wspinał się na palcach do okna elektrowozu i obserwował rozgrzany słońcem piaskowy pył, który snuł się za pociągiem. Tak robi dobry maszynista, sprawdzając, czy wszystko toczy się jak trzeba; czy nic nie iskrzy, nie dymi.

Michał Łuczak, zdjęcie z cyklu „Wydobycie”Michał Łuczak, zdjęcie z cyklu „Wydobycie”

Pewnej soboty 1992 roku nad osiedlem Czarka rozlega się potężny huk. Zjeżdżają się służby i karetki pogotowia, a za nimi – telewizja. Chłopiec nic nie słyszy, bo śpi, nie musi tego dnia wstawać do szkoły. Koło dziewiątej do drzwi puka sąsiadka z góry, przytula Czarka i jego starszą siostrę, po czym mówi, że zdarzył się wypadek. Wieczorne „Aktualności” TVP3 podają, że w zderzeniu dwóch pociągów w Sosnowcu zginął pomocnik maszynisty.

Tekst pochodzi z katalogu „Wystaw o obrotach materii”, łączących ekspozycje „Zaświaty” Anny Orłowskiej (kuratorka: Katarzyna Roj) i „Wydobycie” Michała Łuczaka (kurator: Maciej Bujko).

Wystawy w BWA Wrocław potrwają od 30 czerwca do 8 października 2023 roku.

Dzień po wypadku Czarek towarzyszy matce na miejscu katastrofy. Wdrapuje się na zmiażdżony elektrowóz i obwieszcza światu, że nie chce już zostać maszynistą. Słowa nie dotrzymuje. Po kilku latach kończy kolejową zawodówkę. Kolejnych kilka spędzi, bezskutecznie starając się o pracę w zawodzie. Zatrudnia się w mięsnym. Nienawidzi tej pracy, ale o inną w Sosnowcu już trudno.

U schyłku millenium kopalnie padały jak muchy, co nazywało się wówczas restrukturyzacją. Wagony z piaskiem dudniły po torach już tylko co godzinę, potem co dwie, w końcu – raz na pół dnia. Było je czuć. Od kiedy trakcję zaczęli rozkradać złodzieje, pociągi prowadziły lokomotywy spalinowe. Na tory wysyłano ochronę, ale była to wyłącznie fikcja. Czarek widział to na własne oczy, bo w ochronie też sobie dorabiał. Złodziejom i tak wpadały w łapy miedziane przewody jezdne, a sprywatyzowane już spółki kolejowe inkasowały odszkodowania.

Michał Łuczak, zdjęcie z cyklu „Wydobycie”Michał Łuczak, zdjęcie z cyklu „Wydobycie”

Za nastawnikiem lokomotywy Czarek zasiada dopiero w połowie lat dwutysięcznych. Na jego osiedlu jest wówczas cicho jak nigdy dotąd. Głośniej niż kiedyś jest za to w lokomotywach. Dawniej jeździły na nich stałe drużyny, potrafiły zadbać o każdą śrubkę, a po prywatyzacji przychodzi się na dzień-dwa, ludzie się ledwo znają. Uszczelki od drzwi parcieją, światło szwankuje, nikt o to nie dba. Na naprawy nie ma czasu, bo brakuje lokomotyw zastępczych. „Rano przyjdziesz, dolejesz kilka wiader do chłodzenia, bo gdzieś cieknie, hamulec trochę słaby, no i nie ma ogrzewania, bo coś złapało na mrozie” – można usłyszeć od zmiennika, a potem niemal potrącić kolegę na zwrotnicy. Coś takiego odreagować można tylko w monopolowym.

Michał Łuczak, zdjęcie z cyklu „Wydobycie”Michał Łuczak, zdjęcie z cyklu „Wydobycie”

Po kolei piaskowej niewiele już w Sosnowcu zostało. Na jej magistralach władza obiecuje ścieżki rowerowe, a w miejscu żarzących się przez dziesięciolecia hałd wyrósł magazyn Amazona. Zamiast stukotu kół i skrzypienia taśmociągów na osiedlu Czarka częściej dziś słychać cofające ciężarówki. Utrzymał się jednak w zawodzie. Pracował w wielu spółkach, woził pasażerów, w końcu wrócił do ruchu towarowego.

„Wystawy o obrotach rzeczy”Po godzinach udziela się na forum miłośników kolei piaskowej. Nagrywa filmiki z kasacji lokomotyw, dzieli się wspomnieniami, skanuje archiwalne zdjęcia. Ma tego mnóstwo, ale gdyby wiedział, że ten świat tak szybko się rozsypie, fotografowałby jeszcze więcej, bo to tak, mówi, jakby przekładać czas na kawałki.

Na jednym ze zdjęć Czarka maszynista we flanelowej koszuli zmierza na rozładunek piasku w kopalni Wujek. Ktoś na forum komentuje to tak: „zdjęcia, że aż słychać”. Chodzi o skrzypienie stali i łomot tysięcy ton mokrego piasku. Zimą na niektórych kopalniach dochodził do tego jeszcze chrzęst. Górnicy rozłupywali zmrożone bryły piasku kilofami.

„Spasujcie z tymi fotkami, bo serce nie wytrzyma”.

„Zakończyła się niestety piękna karta historii”.

„Qrwa, na kolanach bym wrócił”.