Drążyć skałę
Happening przy jednej z wałbrzyskich galerii handlowych. Instytut Teatralny / fot. Agnieszka Dolata

Drążyć skałę

Mateusz Węgrzyn

Teatry coraz częściej multiplikują i odważniej kontekstualizują swoje przedsięwzięcia edukacyjne. Zajęcia dla „najnajów” to tylko początek

Jeszcze 3 minuty czytania

W sprawie edukacji teatralnej zdania są podzielone. Ale – jak mawiał Mrożek – nierówno. Prawie wszyscy zgadzają się, że jest potrzebna i przynosi określone rezultaty. Nie przeprowadza się jednak gruntownych, przekrojowych badań jej efektywności. Co prawda są one bardzo trudne, ale chyba niezbędne dla zwiększenia społecznej (a zwłaszcza urzędniczej) świadomości i zaufania. Większość widzów kojarzy głównie jednorazowe, przeważnie bardziej marketingowe akcje z zakresu zajęć dydaktycznych w teatrze. Zbyt często też da się słyszeć narzekania oddelegowanych specjalistów, którzy w tonie rezygnacji powtarzają: nie da się, nie przyjdą, praca na marne. Od kilku lat można jednak obserwować zmiany na lepsze. Wiatr wieje oczywiście z zachodu, bo głównie z krajów niemieckojęzycznych (spuścizna Hansa Wolfganga Nickela), Wielkiej Brytanii oraz Beneluxu czerpie się wzorce nowoczesnej edukacji teatralnej.

Podstawa programowa polskiej szkoły nie zapewnia odpowiedniego wykształcenia zdobywanego w aktywnym życiu kulturalnym. Wciąż górnolotnie brzmiące wychowanie estetyczne to margines. Pomaga w tej kwestii tylko gorliwość „nauczycieli z powołania”. Niestety, większość zajęć czy szkolnych kół teatralnych ogranicza się do konkursów recytatorskich lub grupowego realizowania kabaretowych skeczy wypełnionych środowiskowymi żartami. Pozaszkolna przestrzeń teatralna umożliwia lepsze warunki do pracy warsztatowej wykorzystującej żywy język teatralny w teorii i praktyce. Teatry komercyjne i rozrywkowe nastawione na zysk przeważnie nie tracą na edukację ani czasu, ani pieniędzy. Teatr publiczny jako instytucja kultury jest zobowiązany do prowadzenia tzw. działalności misyjnej. Dobrze zorganizowana, skuteczna i interdyscyplinarna edukacja teatralna (oczywiście obok bieżącej działalności artystycznej) powinna decydować o zasadności przyznawania państwowych dotacji.

„Praca u podscenia”

Prym wśród ośrodków prowadzących zintegrowane, teatralne działania edukacyjne wiedzie Instytut Teatralny im. Z. Raszewskiego. Szczególnie w obliczu jubileuszu 250-lecia polskiego teatru publicznego placówka zintensyfikowała swoją aktywność. W zakres Małego Instytutu Teatralnego wchodzi kilka projektów skierowanych nie tylko do dzieci, ale także ich rodziców i opiekunów. Dużym powodzeniem cieszą się „Teatranki. Laboratorium”, czyli niedzielne zajęcia w formie zabawy dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat. Obejmują one sezonowe cykle spotkań z autorytetem poświęcone konkretnym dziedzinom teatralnym (Laboratorium: ruchu, przestrzeni, dźwięku). Ważne jest, że każde z 6 spotkań kończy się pokazem pracy warsztatowej. Nowatorskim na naszym gruncie jest Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana. W skład „objazdowego” przedsięwzięcia wchodzi nie tylko spektakl Justyny Sobczyk (zainspirowany trzema przedstawieniami Dormana, zasłużonego pedagoga teatralnego, twórcy Teatru Dzieci Zagłębia), ale także instalacja scenograficzna służąca interaktywnym grom oraz warsztaty i materiały dla nauczycieli i instruktorów. Z kolei „Teatralna Klasa” to warsztaty dla dzieci w wieku od 9 do 12 lat poświęcone wybranym pojęciom (lalka, ruch, tekst, światło, muzyka). Poza tym wszystkim przygotowywana jest już siódma edycja „Lata w teatrze”, czyli projektu dofinansowującego edukację i twórczość teatralną dzieci podczas wakacji. W różnych teatrach w Polsce organizowane są nie tylko półkolonie, warsztaty, spotkania z twórcami i wspólne przedstawienia, ale także trasa, podczas której w mało teatralnych miejscowościach odbywają się pokazy spektakli specjalnie przygotowanych w cyrkowym namiocie Instytutu. Jest to bezcenne zwłaszcza dla wykluczonych ekonomicznie dzieci, które mają okazję pierwszy raz w życiu „dotknąć” żywego teatru.

Warsztaty w Instytucie Teatralnym / fot. Marta Ankiersztejn

Strukturalne przedsięwzięcia IT równie mocno drążą skałę. Dziedzina kształtująca świadomego odbiorcę i twórcę sztuki teatralnej wreszcie doczekała się poważnego wsparcia naukowego. Chodzi o nowy kierunek studiów podyplomowych – pedagogikę teatru, zainaugurowaną we współpracy z Instytutem Kultury Polskiej. Wstępną pracą u podstaw jest też Szkoła Pedagogów Teatru, czyli cykl 10 dwudniowych spotkań przeznaczonych dla pracowników teatru i animatorów. Oprócz tego w IT odbywają się popularnonaukowe wykłady z cyklu „Filozofie teatru”, a także multimedialny projekt poświęcony historii polskiego teatru: „Teatr publiczny. Przedstawienia”, prezentujący specyfikę poszczególnych epok teatralnych.

Obecnie większość teatrów proponuje zajęcia dla „najnajów”, czyli najmłodszych, w formie zabawy wypełniającej czas, w którym rodzice oglądają spektakl, lub w postaci odrębnych warsztatów. Teatr im. C.K. Norwida w Jeleniej Górze organizuje TEATSyKI, w trakcie których dzieci w wieku od 3 do 6 lat zapoznają się z podstawami pantomimy i ruchu scenicznego. Teatr Polski w Bydgoszczy otwiera warsztaty w formie performatywnej zabawy „Rozpakuj teatr” przeznaczone dla najmłodszych oraz ich rodziców. Każde zajęcia – tak, jak to najczęściej bywa – mają być zanurzone w kontekstach konkretnych spektakli repertuarowych. Co ważne, organizatorzy zrywają z tradycją protekcjonalnego traktowania dzieci i już na wstępie zaznaczają swój partnerski stosunek.

Prawie każdy teatr co jakiś czas zaprasza na warsztaty aktorskie, kierowane do przyszłych uczniów szkół teatralnych oraz każdego, kto chce zwiększyć świadomość swojego ciała, głosu i performatywnie pracować w grupie. Ale już tylko niektóre ośrodki decydują się na warsztaty dramaturgiczne lub dramatopisarskie. Dawniej trendy wyznaczało w tej materii warszawskie Laboratorium Dramatu, organizujące zajęcia, czytania i spektakle. W oparciu o podobne mechanizmy ciekawe efekty uzyskiwały potem Teatry Polskie w Bydgoszczy (Szkoła Pisania Artura Pałygi) i Wrocławiu (ostatnio „Hot Dramat”, czyli prowadzone przez Marzenę Sadochę zajęcia dramatopisarskie dla studentów). Z kolei warsztaty poświęcone krytyce teatralnej oraz wydawanie lokalnego periodyku to już w teatrach zdecydowanie marginalna działalność. Powodem jest nie tylko duży koszt wydawania gazety, ale także mała liczba profesjonalistów i ich swoista niechęć do dzielenia się doświadczeniem. W miarę sprawnie Teatr Polski we Wrocławiu wydaje „1212 Generację Tpl”, a Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu „Nieregularnik Teatralny” tworzony przez Cienie Teatru, czyli grupę wałbrzyskich i świebodzickich uczniów gimnazjów oraz liceów. Własny periodyk uzupełnia medialny oddźwięk bieżącej produkcji oraz kształci i mentalnie przywiązuje do teatru przyszłych krytyków. W dziale pracy u podstaw dobrą prognozą jest większa ilość długofalowych programów, które wykorzystują wartości procesualnej pracy. Jednym z nich jest m.in. „Akcja: EDUKACJA”, czyli 18-miesięczny projekt edukacyjny Wrocławskiego Teatru Pantomimy obejmujący praktyczne i teoretyczne zajęcia w trzech grupach: junior, młodzież i senior.

Zajęcia dla młodzieży w Teatrze Polskim we Wrocławiu

Szkoła obywatelskości

Coraz częściej teatry multiplikują i odważniej kontekstualizują swoje przedsięwzięcia edukacyjne. Niedawno Teatr Powszechny im. Z. Hübnera w Warszawie w ramach sezonu „O co się zabijać? Wojna. Pokój. Ukraina” otworzył Tymczasowy Uniwersytet Powszechny (TUP). Był to dwutygodniowy cykl działań performatywno-dydaktycznych. Uczniowie z zaproszonych pobliskich szkół oraz wszyscy zainteresowani mieli okazję uczestniczyć m.in. w warsztatach kreatywnego pisania z Loesje i dziennikarstwa obywatelskiego z „Krytyką Polityczną”, czy zajęciach organizowanych przez Centrum Edukacji Obywatelskiej, poświęconych mowie nienawiści i samorządności. Nie obyło się bez krótkiego kursu dramy ze Stowarzyszeniem Stop Klatka, performansu wokalnego z Chórem Eksperymentalnym Gre Badanie oraz warsztatów oswajania przestrzeni publicznej z Performerią Warszawy. Razem z Amnesty International prowadzono także maraton pisania listów w sprawie poszkodowanych Ukraińców. W ten sposób wcześniej dość hermetyczny teatr sięgnął do lokalnego potencjału i otworzył się na szerszą współpracę. Działania przekazujące młodej widowni zasady demokracji dyskursywnej pozwoliły dowartościować korzyści integracji międzykulturowej oraz krytycznej postawy wobec otaczającej rzeczywistości społeczno-politycznej. Nietymczasowym zaś programem Powszechnego jest „Teatr w Klasie”, czyli przedstawienia teatralne w szkołach ponadpodstawowych połączone z dyskusjami prowadzonymi przez moderatorów ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Tymczasowy Uniwersytet Powszechny. Teatr Powszechny w Warszawie / fot. Katarzyna Laskowiecka

Praca w TeRenie

Edukacja teatralna to jednak nie tylko zabawy i warsztaty, ale również realne możliwości zawodowej współpracy z teatrem. Na tym polu wyróżnia się TR Warszawa ze swoim projektem „Teren TR”. Oferta jest zaadresowana nie tylko do studentów szkół artystycznych, ale wszystkich młodych twórców. „Projekt wziął się z potrzeby miejsca, które mogłoby wspierać rozwój artystek i artystów teatru” – mówi Roman Pawłowski, kurator projektu. „W polskim teatrze brakuje przestrzeni laboratoryjnych, miejsc, gdzie spokojnie można byłoby rozwijać własne idee, bez presji codziennej pracy teatralnej”. Konkurs wyłonił 10 projektów przedstawień i dramatów, których autorzy dostali szansę pracy na scenie z artystami TR-u. Pięć wybranych realizacji zostanie zaprezentowanych jako pokazy warsztatowe. Najlepsze, decyzją dyrektora, mogą wejść do repertuaru. Całą pracę nadzorują eksperci z poszczególnych dziedzin sztuki: Roma Gąsiorowska, Wojtek Ziemilski, Ignacy Karpowicz i Grzegorz Jarzyna. Wszystko jest nawiązaniem do „Terenu Warszawa”, akcji z sezonu 2003/2004, kiedy utalentowanym artystom zaproponowano 3 tygodnie pracy nad współczesnymi tekstami w rozmaitych, wymagających inwencji przestrzeniach stolicy.

Z podobnych założeń powstał (ostatnio przygaszony) Teatr Klasy B, czyli Strefa Be w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Miejsce alternatywnych performansów młodych artystów szybko stało się dosyć kontrowersyjnym zapleczem dla spektakli głównego nurtu. W ramach Strefy Be odbywały się też pokazy archiwalnych nagrań, m.in. spektakli, które szybko zeszły z afisza. W Starym jeszcze większe nadzieje wiąże się z Muzeum Interaktywnym/Centrum Edukacji Teatralnej, którego budowa zakończyć się ma w grudniu 2015 r. Ma to być przestrzeń nie tylko kontaktu z legendarnymi eksponatami, ale też interaktywnej, kreatywnej gry z historią teatru.



Minima moralia

Potrzeba systemowych zmian, które pozwoliłyby zbudować zintegrowany program edukacji teatralnej obejmującej wszystkie teatry publiczne. Po pierwsze, konieczne są większe fundusze na ten cel (konkursy, granty, długoterminowe projekty), szkolenia dla prowadzących oraz usprawnienie edukacyjnej infrastruktury. Po drugie, nowy model wymaga multilateralnej współpracy każdego teatru publicznego z lokalnymi partnerami, którymi są nie tylko muzea, grupy teatralne, ośrodki kultury, galerie, kina, szkoły, uniwersytety, instytuty i zespoły muzyczne, ale również niedoceniane organizacje pozarządowe. Nieunikniona jest też ścisła koordynacja wszystkich pozostałych działów teatralnych, od marketingu, przez komunikację, aż po pion programowy i techniczny. Po trzecie, niezbędne jest zrozumienie, że edukacja teatralna nie obejmuje tylko dzieci, ale także dorosłych i seniorów. Po czwarte wreszcie, korzystniej jest stawiać na bardziej performatywny charakter zajęć teatralnych, opartych na warsztatach, dialogu, swobodnej ekspresji, zadaniach ruchowych, pantomimie, improwizacji i dramie. Obraz edukatora wyjaśniającego ex cathedra sensy spektaklu tuż przed premierą studencką (casus Narodowego Starego Teatru w Krakowie) spokojnie mógłby odejść do lamusa.

Edukacja teatralna w pierwszej kolejności powinna być artystyczną, intelektualną i obywatelską przygodą, nauką przez doświadczenie i własną twórczość, a nie prelekcję i bierną obecność. Zadaniem jest nauczenie widzów ich współtwórczej roli w teatrze, dopiero potem przekazanie odpowiedniej wiedzy umożliwiającej analizę i interpretację wydarzenia teatralnego i każdego performansu, a następnie oswojenie z kulturą uczestnictwa. W kraju, w którym według statystyk tylko 3% społeczeństwa co jakiś czas chodzi do teatru, największy problem jest z samą potrzebą teatralnego przeżycia i zrozumieniem jego mechanizmów. Dzięki skuteczniejszej edukacji kulturalnej zapewne mniej byłoby przypadków niszczenia obiektów sztuki oraz agresywnych protestów zawłaszczanych przez polityczno-religijne gremia. Z kolei utrudniony dostęp do kultury w przypadku grup wykluczonych ekonomicznie powinny niwelować darmowe warsztaty i możliwość współtworzenia spektaklu, sztuki czy periodyku. Poza tym wszystkim ważne jest też łamanie stereotypowej elitarności teatru jako twierdzy broniącej wyższej sztuki. Mimo kryzysu gospodarczego, a może zwłaszcza dlatego, nie warto rezygnować z tej inwestycji na długie lata.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.