Kto się skusi na „skuteczne wiersze o odstraszaczu myszy i goldendoodlach”? W dodatku w promocji z wywiadem za pół ceny. Albo na „świetne pisanie piosenek”, w mega ofercie kilkanaście w cenie jednej? „Fajne fajne wiersze” poleca sam autor Jakub Kornhauser: „weź to, nie pożałujesz!”.
W swojej nowej książce poetyckiej „Brzydko tną twoje noże?” Kornhauser zbliża do siebie dwa odległe światy: kierujący się kapitalistyczną logiką skuteczności język reklamy oraz poetycki eksperyment, który kojarzy się z przestrzenią wolności i nie poddaje regułom rynku. W tym pierwszym świecie roi się od absurdalnych błędów („Załóż te okulary powiększające, aby sobie przybliżyć”), kalk językowych („Torturują Cię haluksy?”) czy bezwstydnie inwazyjnych zwrotów typu „call-to-action” („Kup ten nowy wynalazek, wyeliminuje ból”). W tym drugim zaś stroni się od banałów, odnawia język, niczego nie sprzedaje. Jeśli błędy, to zamierzone: raczej awangardowe igranie ze składnią niż zwykły byk. A co, jeśli nałożymy na siebie te skrajnie odmienne porządki? Czy z języków kapitalizmu można zrobić poezję?
Jakub Kornhauser, „Brzydko tną twoje noże?”. Warstwy, 80 stron, w księgarniach od grudnia 2021
Taki właśnie eksperyment przeprowadza Kornhauser w zbiorze, na który składają się, jak wyjaśnia, gotowe treści z portali i forów internetowych, a „wszystkie błędy i nieścisłości są zamierzone”. Oczywiście sam pomysł, żeby budować wiersze na bazie gotowców, nie jest niczym nowym, wystarczy wspomnieć poezję dadaistyczną, konceptualną czy dokumentalną. Ale Kornhauser nie tyle stara się wypracować nową poetykę, ile poszukuje formy łączącej wyżej wspomniane światy. Przestrzeń wierszy staje się polem interakcji mnożących się w mediach gotowych i sztucznych języków, które mają taką siłę przebicia, że coraz częściej zdarza nam się nimi bezwiednie mówić.
Książkę otwiera „Zespół wskazówek zdrowotnych” – kompilacja reklam produktów pseudomedycznych, jak na przykład „magnetyczny korektor postawy”. Z kolei na część tytułową „Brzydko tną twoje noże?” składają się wyjątki z ofert sprzedażowych produktów niby codziennego użytku, jak „pióro naprawiające rysy” – niektóre są tak surrealistyczne, że mogłyby funkcjonować jako awangardowe przedmioty-dzieła sztuki. Następnie zalewa nas spam w postaci zalotnych maili od Dzidzi czy Oliwii Clary. Generowane przez algorytm wiadomości o seksie i bitcoinach mają swoją unikalną poetykę: każda kończy się odsyłaczem „tutaj”, przypominającym refren. Choć jesteśmy już lekko przebodźcowani, przed nami jeszcze wiersze odzieżowe („Maska lekarza dżumy skóra w czarnym dziobie, / maska plaga lekarz maska Steampunk ptaki”), a także kolaże z reklam znalezionych na forach o psach („Czy widziałeś kiedyś szczęśliwego psa związanego przez wodę, uszu lecącego do tyłu, języka na zewnątrz?”; „Nie mogą dostać wystarczająco!”), wpisy z portali muzycznych („tak strasznie nie mogłem znaleźć tych piosenek w Chinach, szkoda”) i sportowych („Nie było trenerów, butów, nawet”). Kornhauser kompiluje gotowce w taki sposób, aby wybrzmiała ich poetyckość: niezamierzone błędy przywodzą na myśl awangardowe dekonstrukcje reguł gramatycznych, a liczne powtórzenia leksykalne i brzmieniowe i podział na wersy nadają tekstom nowy rytm:
Kobiety w ciąży, sportowcy, palacze uwaga: monitor
tlenu i tętna we krwi. Nowe urządzenie do ochrony zdrowia:
pomiar poziomu tlenu we krwi i tętna ratuje życie.
Astmatycy, alergicy: monitorujcie swoje zdrowie za pomocą
domowego miernika tlenu we krwi. Znasz ten przyrząd?
Poprzez pracę formy w poetyckich kolażach utkanych z języków kapitalizmu poziom absurdu jest jeszcze wyższy niż w oryginałach. Jednocześnie zbiór „Brzydko tną twoje noże?” stanowi przyjemnie prześmiewcze studium specyficznej poetyki tych języków. Bawią, a zarazem irytują „inwokacje” skierowane do potencjalnego klienta, nadmiar wykrzykników czy obsesyjne powtórzenia. Poprzez użycie języków reklamy jako poetyckiego materiału Kornhauser z jednej strony bada kuriozalne struktury retoryczne kapitalizmu, z drugiej zaś obnaża absurdy myślenia o poezji w kategoriach skuteczności: co powinna zdziałać i jak.
Po lekturze ostatniej z siedmiu sekwencji poczułam przesyt. Ale może takie było zamierzenie autora: wprowadzić czytelników w stan przebodźcowania podobny do tego, jakiego doświadczamy w zderzeniu z inwazyjnymi reklamami? Może to część eksperymentu? Podobnie jak forma wydania książki – jest niezwykle atrakcyjna, tekst został wydrukowany złotą farbą na błyszczącym papierze. Aż chce się ją mieć! Na okładce i przy wierszach znajdziemy ilustracje w postaci koszyków na zakupy, jak w sklepach internetowych. Korci, żeby dodać ulubiony wiersz.
Jakub Kornhauser, „Krwotoki i wiewiórki”. WBPiCAK, 58 stron, w księgarniach od kwietnia 2021Przywodzi to na myśl „złotouste biuletyny”, o których Kornhauser pisze z kolei w „Wierszu o programie ‘Mieszkanie+’” z innego wydanego w tym roku tomu – „Krwotoki i wiewiórki”. Tutaj autor również korzysta z zapożyczonych tekstów, ale kieruje się inną zasadą kompozycyjną. Podobnie jak czyniła to eksperymentalna grupa OuLiPo, narzuca sobie ścisłe ograniczenie formalne: każdy z krótkich wierszy musi być wariacją na temat wybranego utworu Adama Zagajewskiego albo Juliana Kornhausera. Tym razem autor znacznie przekształca i remiksuje oryginalne teksty, wplatając poezję twórców pokolenia Nowej Fali w społeczno-polityczną rzeczywistość XXI wieku.
Nasuwa się pytanie, które często powraca w sporach o poetykę: czy są to wiersze polityczne? Czy to już poezja zaangażowana? Trudno jest tych pytań uniknąć. Ale opowieść o dwóch odrębnych światach – poezji bezczelnie agitującej i roniącej łzy nad rozpadającym się światem oraz poezji szczelnie zamkniętej w laboratorium tekstualnych eksperymentów – już się zużyła. Podoba mi się natomiast sformułowanie „poezja zaangażowana w życie”, którego używa Małgorzata Lebda. Tak właśnie określiłabym poezję Kornhausera – jako zaangażowaną w życie w wielu jego wymiarach, w tym estetycznym i politycznym.