Myśleć poezją

Joanna Mąkowska

W języku poetyckim Klickiej uwagę przykuwa dynamika relacji między wymiarem znaczeniowym a materialnością słów, polem skojarzeń a mięśniami języka

Myśleć poezją

Jeszcze 3 minuty czytania

Myśleć poezją

Lekturę nowej książki poetyckiej Barbary Klickiej zaczynam od wpatrywania się w tytuł. Najpierw nasuwają się skojarzenia genetyczne. Zaglądam do suchej definicji: „Allel to jedna z form tego samego genu, która zajmuje to samo miejsce w chromosomach, ale wywołuje odmienne wykształcenie się tej samej cechy”. Allele powodują podobno, że każdy z nas jest inny. Dziedziczymy geny, ale to dzięki allelom jesteśmy niepowtarzalni. Zatem nasze osobnicze cechy zależą od konfiguracji alleli. Allel to skrót od słowa allelomorf, które oznacza „inną formę”. Allos – z greckiego „inny”. Wszystko jest w języku.
A-l-l-e-l – powtarzam na głos. To bardzo śpiewne słowo. Dobrze czyta się uchem. 

W języku poetyckim Klickiej uwagę przykuwa dynamika relacji między tymi dwoma porządkami: wymiarem znaczeniowym a materialnością słów i formy, polem skojarzeń a mięśniami języka. W dyskusjach o tak zwanej poezji lingwistycznej czasem pojawia się określenie „zabawa słowem”. Choć pojęcie to bywa przydatne, gdy chcemy pokazać, że poezja to nie tylko przestrzeń patosu, wielkich tematów i potężnych wzruszeń, trywializuje ono złożony proces pracy na tkance tekstu. Zbiór „Allel” to laboratorium słów, w którym Klicka nie tyle z nimi igra, ile bada ich możliwości. Ukazuje plastyczność języka, wyłuskując z polszczyzny niuanse znaczeniowe i brzmieniowe.

Jest taki wiersz, który Mina Loy, awangardowa poetka brytyjskiego pochodzenia, napisała w 1924 roku o Gertrude Stein – eksperymentalnej autorce amerykańskiej. W moim roboczym przekładzie brzmi tak:  

Curie
w laboratorium 
słów
skruszyła
tonaż świadomości
stężały we frazach 
by wydobyć
rad słowa 

Barbara Klicka, „Allel”. Wydawnictwo J, 200 stron, w księgarniach od czerwca 2021

Świadoma dystansu czasowego i kulturowego, jaki dzieli nas od jego powstania, przywołuję ten wiersz, bo dostrzegam w zbiorze Klickiej podobny impuls: poszukiwanie nowego pierwiastka w języku, dążenie do uwolnienia słów od zastygłych znaczeń. Choć w XXI wieku nie jest to łatwy eksperyment – wiele prób na tym polu już się odbyło – jest on niezwykle potrzebny, bo stężały w ogranych frazach język nie nadąża za tym, jak zmienia się relacja ja ze światem i z sobą samą. Potrzebujemy takiej wielowymiarowej pracy poetyckiego myślenia, jaką wykonuje Klicka: pracy, która scala w językowym eksperymencie afektywność, intelekt i intensywność. Badając trzewia słów, autorka ukazuje, jak forma sprzężona jest z ucieleśnioną świadomością. Otwierający zbiór tytułowy „allel” oraz wiersz „stroi”, który z kolei tom zamyka, tworzą klamrę kompozycyjną – eksponują materialność świata, ciała i języka. W „allelu”, opatrzonym cytatem z Leo Lipskiego („I wtedy wejdą zwierzęta i do twojego pokoju i siądą na tobie spokojnie, jak na kamieniu i ziemi”), czytamy:

 Z ziemią w pępku, z kamieniem – rusz.
Ledwie tu zieleń miejska – lichy wab –
a i tak ciężko o ścieżkę powrotu. Od d-n-a
do dnia gna, tyle. 

Ciało i ziemia zbliżają się do siebie, dotykają. Pierwsza linijka przekształca się na przestrzeni wiersza w „Z ziemią, / z kamieniem w pępku, / stromą stopą w dwa groby – rusz”. Blizna po odciętej pępowinie, która przywodzi na myśl moment narodzin i początek życia poza ciałem matki, kieruje nas w inną stronę: do ziemi, do grobów, do śmiertelności. To jeden z wielu wierszy, w których Klicka operuje niuansem fonetycznym: rozbite na pojedyncze fonemy „dno” w dopełniaczu rozszerza swoje znaczenie na nośnik informacji genetycznej. D-n-a rezonuje też z jednosylabowymi „dnia”, „gna” oraz „dwa”, a poprzedzone przyimkiem „od” zbliża się brzmieniowo do słowa „odma”: „Daj, niech mutuje, da tutaj odmę: tlen / w jamach ciała, który nie służy do tchu”. Odma opowiada historię oddechu: tlen dostaje się do opłucnej, tam, gdzie nie powinien, co poważnie utrudnia oddychanie. Choroba, która boleśnie wyostrza świadomość własnej kruchości, przybliża do siebie pępek i grób, które powracają zespolone w wierszu „stroi”: 

nić przez pępek
nic przewlec
wyć leżeć palić
jest: filtr dochód 

czynny grób –
nie wstyd tam gadać
i: łączy się wszystko
ze wszystkim – nie pęka 

więc: grób ogród dochód
jest: znów nic
przez pępek w nić 

Pępek, znak, że byliśmy kiedyś częścią innej istoty, zdaje się pełnić tutaj funkcję scalania: „łączy się wszystko / ze wszystkim – nie pęka”. Ale pępek może symbolizować też moment oderwania się ciała dziecka od ciała matki, jego osobność. „Nić” i „nic” przywodzą z kolei na myśl „nice”, zbiór Klickiej z 2015 roku. „Nicować” – poddawać dokładnej analizie, ujawniając cechy negatywne. „Pępek” pojawia się też u Freuda w innym kontekście jako „pępek snu”: część marzeń sennych, która nie poddaje się interpretacji, stawia opór.

Być może w „Allelu” to dążenie do scalania charakteryzuje relację podmiotki lirycznej – w całej jej psychologicznej złożoności – ze światem? Pozornie odpowiedź wydaje się prosta: „Państwo by chciało o świecie, więc pytam: a to co? Powiesz ślimakowi, kiedy pełznie / po żwirze: tu się kończysz, tu się zaczyna skorupa? Ziemska, żeby nie było”. „[B]o już naprawdę”, cytując tytuł powyższego wiersza, ile można powtarzać, że wszystko jest ze sobą splecione, że nie da się oddzielić ja od świata grubą kreską, że ja nie jest pępkiem świata. Że przecież „sok na twojej brodzie naczyniem / w moim oku”. Dziś coraz lepiej rozumiemy, że jesteśmy częścią złożonego ekosystemu, współistniejemy i zależymy od siebie nawzajem. Tylko czy zawsze idzie to w parze z naszym jednostkowym, afektywnym, intymnym przeżywaniem świata i siebie w świecie? A ten moment, „kiedy biorę ciepłe jezioro do ręki i bardzo się dużo spodziewam, ale parzy w oko, / nie wpuszcza”? Klicka pokazuje, że chociaż jesteśmy zanurzeni w sieci relacji, choćby poprzez naszą cielesność, proces psychologicznego zbliżania się do świata, w tym do innego ja, bywa bardzo trudny. Możemy pragnąć otwierać się na innych, ale latami budowany pancerz, który czasem pozwalał nam przetrwać, nagle sam się nie rozpuści. Nawet w świecie splotów i połączeń mogę czuć, że „[j]estem tu jedna, jedna”, i pytać, czy „krztusić się sobą też będziemy oddzielnie”.

W „Allelu” podmiotka oscyluje między otwieraniem się i oddalaniem również w relacjach z mężczyznami. Czasem chce, aby ktoś się do niej zbliżył: „Mieszkam ostatnio na dworcach, więc kiedy / strumień w tę lub w inną stronę, widzę to tak: nie wyszedłbyś po mnie… wyjdź po mnie, zabierz mnie na piętro. Nie wyszedłbyś po mnie?”. Czasem się od tego pragnienia dystansuje: „Przez bardzo niedługo jeszcze / nie czekam, nie czekam, na żadnym peronie”. Choć podobnie jak w swoich wcześniejszych tomach Klicka pisze głównie w drugiej osobie liczby pojedynczej, w niektórych fragmentach, jak choćby ten powyższy, włącza pisanie pierwszoosobowe. Jednak ważna jest jeszcze inna strategia: metapoetyckie oddalanie się podmiotki lirycznej od własnego ja. Jest ono dostrzegalne na przykład w wierszu „niech zagra to Helen Mirren”: 

                    Potem, mówią, łyka się cuksy, chowa zwierzęta domowe, dzieci. Tymczasem ja odbija się w witrynie zakładu Galaxy na placu Narutowicza, rzuca kluczami z balkonu prosto w ręce każdego, kto stanie tam

na dość długo. Bo z make love, kochanie, ocalało robić (…) 

Przyglądanie się samej sobie jakby z zewnątrz, oddzielanie się od własnego ja kojarzy się z dysocjacją, która stanowi psychologiczny mechanizm obronny. W przytoczonym fragmencie ja odbija się w szybie. Z kolei w innym erotyku „ja w wysokim oknie / patrzy na sąsiada”. U Klickiej ja jest zarazem intensywnie ucieleśnione, seksualne, utkane z tekstu i świadome własnej tekstualności: „Kiedy skręcasz na ciemny parking, jest noc pod Berlinem, masz top nad pępek, w wierszach możesz je nosić”. I znów wracamy do pępka, bo w poezji Klickiej budowanie połączeń odbywa się w dużej mierze na poziomie formy: poprzez powtórzenia, podobieństwa fonetyczne czy myślniki i przyimki, które działają jak nici. W „Allelu” znaczące są również te elementy, które nie mają określonej denotacji. Forma współtworzy tutaj znaczenie, czasem je wzmacniając, a czasem destabilizując. Zbiór Klickiej pracuje również oddechem, który w wierszu „sztandar, sztandar” jest tożsamy z wolnością:

                  jak wszystkie pochylamy głowy, twarze kąpią się nam w pikselach, mamy ten pierwszy milion rzęs i wreszcie bardzo dużo oddechu; to jest nasz oddech, nasze pierwsze powietrze (…).

Ja – „jedna, jedna” – przechodzi w my: kobiecą podmiotkę zbiorową, która razem z innymi „ja”, nierzadko równie osobnymi, pragnie przestrzeni do oddychania, do życia po swojemu. Oddech jest zarejestrowany w tkance tekstu: fraza się rozszerza. To rytmiczny wiersz z refrenem, któremu towarzyszy film animowany w reżyserii Oli Wasilewskiej. Barbara Klicka czyta, Małgorzata Tekiel gra na basie, a Paulina Owczarek na saksofonie.

„Allel” to laboratorium słów, w którym autorka eksperymentuje z formą. A zarazem przestrzeń wolności, w której podmiotka ma prawo być niespójna: może się rozpadać i scalać, zbliżać i oddalać. Może być „jedna, jedna” i spleciona ze światem, zanurzona w kolektywnym doświadczeniu. Może być ciałem i tekstem. W kryzysie, gdy musimy na nowo przemyśleć relację ja–świat, dobrze jest myśleć poezją.