PIĘKNA PORAŻKA:  Baśniowy gość
rys. Paulina Mitek

PIĘKNA PORAŻKA:
Baśniowy gość

Bartosz Sadulski

Do zakładu w Waldau trafia Walser w wieku 51 lat, w wyniku ostrego stanu lękowego: obce głosy wytykały mu lenistwo. Głosy nie miały racji – od pięciu lat Walser pisze swoim miniaturowym pismem miniaturowe teksty

Jeszcze 3 minuty czytania

Niepowodzenia mają w sobie coś miłego, miękkiego, subtelnego, mądrego, są sympatyczne, i człowiek przeobraża je tak samo chętnie, jak powodzenia można przekształcić w niepowodzenia, w powodzenia. 
Robert Walser, „Książki mogą mieć powodzenie”

1

Z listów wiemy, że z kobietą nigdy nie spał i marzyły mu się raczej majteczki i klapsy, niż rola dominującego samca. Biografia Szwajcara mogłaby zaspokoić nawet czytelników „Życia na Gorąco”, tym bardziej że znaczna część jego twórczości ma charakter biograficzny. Tym, co w przypadku Walsera boli najbardziej, nie jest nieznajomość jego losów – bo te, podobnie jak ubrania, które zwykł nosić w czasie spacerów, znamy nie najgorzej – lecz obcość motywów kierująca zmarłym w 1956 roku pisarzem. „Dobytkiem pisarza są jego tajemnice, jego dojmujące i niewyznane porażki; fermentujące zaś w nim hańby są gwarancją jego płodności” – pisał Emil Cioran, jakby mając na myśli naszego tajemniczego bohatera, do którego jednak współczesne kategorie sukcesu i porażki zupełnie nie chcą przylgnąć. Milczenie Walsera jest jednocześnie znacznie mniej tajemnicze, niż na przykład cisza u Jeana Sibeliusa, który miał przestać komponować po 1926 roku, a okazało się, że pisał ósmą symfonię, ale ją spalił. Nasz bohater mógł zapalić co najwyżej cygaro albo gazetę, bo nie pisał nawet kartek. Zajęty był swoim szaleństwem.

2

Książkowy debiut Walsera ukazał się w liczbie 1300 egzemplarzy, z czego sprzedało się 47. W czasie kilkuletniego pobytu w Berlinie napisał 6 powieści, połowa przepadła. Swoje ostatnie dzieło przygotował do druku w 1925 roku, przez ostatnie 23 lata życia nie pisał. Ponad połowa jego dorobku została wydana dopiero po śmierci. Wybaczą państwo, że brzmi to jak podsumowanie sezonu w lidze angielskiej, ale próbuję unaocznić, że śmierć Walsera była wydarzeniem mniejszej rangi niż odejście Alexa Fergusona. Co najlepsze, autor „Jakuba von Guntena” zdawał sobie z tego znakomicie sprawę i nie wpadał z tego powodu w rozpacz. Postać Walsera, klecona z fragmentów jego opowiadań, korespondencji czy notatek zdaje się być kompletna; na każde zadane pytanie wcześniej czy później znajdzie się pozorna odpowiedź w twórczości ściśle powiązanej z życiem. Dlaczego przestał pisać w czasie pobytu w szpitalu psychiatrycznym w Herisau? „Jest nonsensem i prostactwem wymagać ode mnie, żebym pisał w zakładzie. Jedyną glebą, na której poeta może tworzyć, jest wolność” – mówił jednemu z przyjaciół. Dlaczego nagle zaczął stawiać miniaturowe literki ołówkiem? „Wydawało mi się między innymi, że ołówkiem będę pracował bardziej marzycielsko, spokojniej, wygodniej, że opisany sposób pracy stanie się dla mnie swoistym szczęściem”. Dlaczego zrezygnował z prób pisania powieści, chociażby takich jak „Willa pod gwiazdą wieczorną”, dokumentującej odejście języka sztuki od hegemonii mieszczaństwa? „Swego czasu przeszedłem od układania książek do pisania krótkich utworów prozą, ponieważ rozległe wątki epickie poczęły mnie drażnić”. To z jednej strony, z drugiej jednak zapewniał, że cała jego drobna twórczość jest jak rozdziały gigantycznej, totalnej powieści. A bohaterem tej niekończącej się historii miałby być on sam.

3

Walser był mistrzem w sztuce pięknego przegrywania, ale też twórcą pozasystemowym, który nie dał się wtłoczyć w żadne ideologiczne czy literacko-stylistyczne schematy. Najważniejszy u niego pozostawał aspekt neoromantyczno-idylliczny, gdzie centralną postacią jest pisarz zażywający spacerów z równą pasją, z jaką Flaubert się masturbował, a Balzak łoił kawę. Wyjście na spacer jest dla niego gestem skrajnie anarchistycznym, jednoznacznym z uchyleniem władzy, jaką mają nad nim codzienne rygory. Dobitnie określił swój stosunek do świata w jednym ze „spacerowych” tekstów w zbiorze „Niedzielny spacer”: „nie lekceważąc bynajmniej książkowych dogmatów, uważałem, że postąpię właściwie, jeśli przez jakiś czas będę posłuszny raczej prawom żywego świata niż jakimś regułom”. Uzupełnienie tej myśli znajdziemy chociażby w doskonałym „Jakubie von Gunten”: „z zasady uwielbiam wszelki przymus, bo dzięki temu można się z góry cieszyć na wykroczenia”. Tych wykroczeń nie było w jego życiu znowu tak wiele, największym było z pewnością dążenie do kompletnej izolacji, przy jednoczesnym ograniczeniu podróży. Bo chociaż w czasie swojego życia wielokrotnie się przeprowadzał, to prawdopodobnie nigdy nie widział morza. Strach przed kontaktem i bliskością z drugim człowiekiem przerodził się według Petera Hamma w przymus obserwowania i niemalże obsesyjne podglądactwo. Sam Walser użył nawet sformułowania „pieprzenie wzrokiem”. Pisarz zaczął spoglądać nie tylko na świat okiem wrażliwego voyeura, ale również na siebie. Kiedy ten sposób odbierania świata uzupełnimy cytatami takimi jak „nikomu nie życzę, żeby był mną”, zdamy sobie sprawę, że życiowym, pisarskim celem autora „Rodzeństwa Tanner” było przepoczwarzenie się z istoty żyjącej w istotę książkową.

4

Robert Walser, „Mikrogramy”. Przeł. Małgorzata
Łukasiewicz, Łukasz Musiał, Arkadiusz Żychliński, Ha!art,
Kraków, 145 stron, w księgarniach od czerwca 2013
„Doświadczenie walki o byt przywiodło go w to jedyne miejsce, gdzie ta walka się nie toczy, do zakładu dla obłąkanych, klasztoru współczesności” – to już Elias Canetti. Do zakładu w Waldau trafia Walser w wieku 51 lat, w wyniku ostrego stanu lękowego, niepokoju, halucynacji i omamów: obce głosy wytykały mu lenistwo. Głosy, jak to głosy, nie miały zbytniej racji – od pięciu lat Walser pisze swoim miniaturowym pismem miniaturowe teksty. Tekstów uzbiera się na cztery tysiące stron druku, więc głosy powinny przeprosić. Na kilkadziesiąt lat przed obsesją miniaturyzacji – owocującej chociażby mikroprocesorem – u Szwajcara wszystko się miniaturyzuje, miniaturyzuje się nawet on sam. Próbuje się wpisać w ciąg autorów powtarzających za Rimbaudem: „ja to ktoś inny”. Tak jak aktem zerwania z kulturą jest wyprawa głównego bohatera „Jakoba” na pustynię, tak samo odcięciem się od literackiego establishmentu jest zapełnianie różnego rodzaju karteluszek, skrawków i gazet dwumilimetrowym, nieczytelnym pismem. Przy czym należy pamiętać, że te teksty, które były przeznaczone do druku, Walser przepisywał na czysto, możemy więc zakładać, że gdyby chciał, abyśmy czytali jego historie, spisałby je jak człowiek, tym bardziej że pismo miał piękne. Wcześniejsze teksty od razu po spisaniu wysyłał do drukarni czy redakcji, nie nanosząc na nie poprawek. Mówił tak, jak pisał i pisał tak, jak mówił. Czy przerzucenie się na „metodę ołówkową” wiązać można z postępującą depresją i schizofrenią? Do jednego z przyjaciół pisał, że „przeżył (zaczęło się już w Berlinie) prawdziwe załamanie ręki, rodzaj skurczu”. Zmienia się forma, ale cel opowieści pozostaje taki sam: rolą artysty jest oddanie piękna świata, a opowiadanie jest ciągłym poszukiwaniem szczęścia. Tak jak spacer. 

5

W jednym z przetłumaczonych i wydanych właśnie po polsku mikrogramów „Miarka wkrótce się przebierze” Walser daje raczej wyjątkowy niż charakterystyczny popis autorefleksji i ironii. „Wyprawiam i wyprawiałem rzeczy, jakich nikt nie wyprawia i nie będzie już wyprawiał” zaczyna i dodaje: „stałem się wielkim artystą w korzystnych wyrzeczeniach wszelkiego rodzaju”. Niewystarczająca ilość samobiczowania? Późny Walser rozkoszuje się nim na oczach czytelnika: „uciekam od ludzi zdolnych do zrozumienia w obawie, że cała ta ich wielka i błyszcząca wnikliwość w stosunku do mego usposobienia i tak okaże się niewystarczająca. Tyle mam w sobie subtelnych domniemań”. Krótki tekst kończy retorycznymi pytaniami: dlaczego jestem sobie tak posłuszny? Dlaczego znoszę tego pana, którym jestem? Autor na moment zawiesza własną suwerenność i uchyla rąbka tajemnicy na temat własnego stanu. To całkiem nietypowe, bo zaproszeni do jego świata (i czy jest to świat „Niedzielnego spaceru”, czy „Mikrogramów”, nie ma wielkiej różnicy) sami musimy poddać jednoczesnemu zawieszeniu nasze sądy o świecie i literaturze. (O)powieść wiąże się z życiem tak silnie, że podobnie jak ono ma skłonność do bezsensu – wątki giną porzucane między słowami, ich bohater jest skończonym fantastą, a pozostałe postacie są kukłami wyciętymi z papieru i postawionymi na kasztanach. Strategia pisarska Walsera jest ściśle powiązana z jego widzeniem świata jako jednoczesnego miejsca rozpadu (relacji międzyludzkich, co najlepiej widać w dialogach) i kreacji – przede wszystkim samego siebie. Trudno żeby było inaczej, jeśli wciąż spaceruje się wyłącznie we własnym towarzystwie, a cel nosi się w sobie. Ten dualizm znakomicie opisał Robert Musil: „Łąka jest u Walsera już to przedmiotem rzeczywistym, już to czymś tylko na papierze. Kiedy marzy albo się oburza, nigdy nie traci świadomości, że czyni to pisząc i że jego uczucia zależą od nastroju. Nagle rozkazuje swoim postaciom zamilknąć, a przemówić historii, tak jakby była postacią”. Witajcie w świecie literatury, oprowadzał będzie świr. 

6

Nigdy: nie należał do żadnej redakcji czy towarzystwa literackiego, nie pracował w żadnym zawodzie związanym z literaturą, nie utrzymywał się spokojnie z pieniędzy zarobionych na książkach, nie ożenił się. Niechętnie godził się na publiczne występy. Wydaje się, że zawiesił własną ambicję, funkcjonował poza pojęciami sukcesu i porażki, rozumianymi korporacyjnie. Za życia udało się Walserowi naprawdę niewiele, pokiereszowany rodzinnymi katastrofami (matka cierpiała na depresję i zmarła kiedy miał 16 lat, brat Ernst był schizofrenikiem, a brat Hermann popełnił samobójstwo) nie potrafił zbudować trwałych relacji. Jego twórczość była nierozumiana, a dała podwaliny pod pisarstwo Kafki i paru innych znakomitych twórców. Swojej porażki, zwieńczonej długoletnim milczeniem, kiedy Walser klecił worki i czytał popularne powieści, był jak najbardziej świadom. Szach – „dlaczego nie zaszedłem daleko jako pisarz? Miałem za mało instynktu społecznego. Za mało starałem się przypaść społeczeństwu do gustu. Za dużo sobie pozwalałem tylko dla własnej przyjemności” – i mat: „gdybym mógł zacząć jeszcze raz od początku, starałbym się konsekwentnie wyeliminować wszystko, co subiektywne i zdziałać swoim pisaniem coś dobrego dla ludzi. Zanadto się wyemancypowałem”. 


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.