Hamletka

7 minut czytania

/ Media

Hamletka

Mateusz Witczak

„Elsinore” sprowadza wydarzenia „Hamleta” do równania, o którego wyniku może przesądzić najdrobniejsza zmienna. Choć szkarada oprawy odrzuca, warto zacisnąć zęby, bo adaptacja Golden Glitch przypomina, czym właściwie są gry wideo

Jeszcze 2 minuty czytania

Elsynor, gdzie toczy się akcja tragedii wszech czasów, bywał Stocznią Gdańską („H.” Klaty), sceną metateatralnego eksperymentu („Ja jestem Hamlet” Dudy-Gracz) lub kanałami powstania warszawskiego („Hamlet 44.” Passiniego). Duński książę okazywał się już gejem (Poniedziałek w „Hamlecie” Warlikowskiego) lub kobietą (Budzisz-Krzyżanowska w „Hamlecie IV” Wajdy). Na takim tle gra studia Golden Glitch jawi się, przynajmniej z początku, jako nużąco konserwatywna.

Przebieg zdarzeń znamy aż za dobrze. Klaudiusz otruwa swego brata i poślubia wdowę po nim, królową Gertrudę. Dworzanie są przekonani, że ich władca zginął ukąszony przez węża, gdy tymczasem duch Hamleta króla wyjawia prawdę o swej śmierci Hamletowi księciu, a ten poprzysięga zemstę na stryju. Chcąc upewnić się, czy ów rzeczywiście popełnił bratobójstwo, aranżuje teatralną inscenizację zbrodni. Następnie omyłkowo zabija królewskiego doradcę, Poloniusza, którego obłąkana córka, Ofelia, rzuca się w toń jeziora, a syn, Laertes, wyzywa Hamleta na pojedynek. Giną w nim obaj (przy okazji godząc zatrutą szpadą Klaudiusza), w międzyczasie kona również Gertruda, wypiwszy zatrute wino. Na scenie pojawia się norweski książę Fortinbras, który przejmuje władzę w Danii. Kurtyna? Bynajmniej! To dopiero pierwszy z kilkudziesięciu „Hamletów”, jakich zobaczymy. W dodatku z nietypowej perspektywy.

Jacques Lacan słusznie podnosił, że Szekspir sprowadził Ofelię do obiektu seksualnego pożądania (psychoanalityk wywodził zresztą etymologię imienia Ofelia od „fallusa”). Hamlet – pisał – może istnieć bez Ofelii, ale ona sama nie może istnieć bez Hamleta. Hollywood oddało tej postaci sprawiedliwość w ubiegłym roku (za sprawą filmu z Daisy Ridley), natomiast dopiero produkcja Golden Glitch czyni z dwórki najistotniejszą siłę sprawczą dramatu. Choć w pierwowzorze zajęta głównie popadaniem w szaleństwo i samobójstwem, w grze już na początku orientuje się, że – niczym bohaterowie „Dnia Świstaka” czy „The Legend of Zelda: Majora’s Mask” – utkwiła w pętli czasu.

„Elsinore”„Elsinore”

Swymi działaniami może ona wywrócić Szekspirowski dramat do góry nogami. Wystarczy kilka rozmów, by rozwiała wątpliwości księcia co do winy Klaudiusza (doprowadzając do jego przedwczesnego morderstwa), odrzuciła zaloty Hamleta, co pchnie go w ramiona innej, lub ponownie rozpaliła w byłym kochanku uczucie. Może zgładzić bohatera albo osadzić go na tronie. Wystarczy kilka kliknięć, by protagonistka uniemożliwiła Laertesowi zatrucie ostrza szpady bądź skłoniła Gertrudę do samobójstwa. Celem jest takie pokierowanie akcją klasycznej tragedii, by doprowadzić do bezkrwawego happy endu, co jednak wymaga kilkudziesięciu podejść, podczas których Ofelia pozna plany dnia postaci dramatu, zdobędzie użyteczne informacje na ich temat oraz dowody na spiski i machlojki, od których na zamku gęsto.

„Elsinore” przedstawia wydarzenia „Hamleta” w formie równania, o którego wyniku może przesądzić najdrobniejsza zmienna. Choć szkarada oprawy (ręcznie malowanej, acz mało szczegółowej, ze szczątkową animacją i statycznymi lokacjami) odrzuca, warto zacisnąć zęby, bo adaptacja Golden Glitch uświadamia nam, czym właściwie są gry wideo. Podatnymi na modyfikacje układami scenariuszy. Gra nie wygra walki o rząd dusz śmiałością interpretacji dramatu Szekspira, jednak interaktywność sprawi, że obejrzymy nie jedną, a kilkadziesiąt inscenizacji.

„Elsinore”„Elsinore”

Nie znaczy to, że twórcy nie bawią się pierwowzorem. Przeciwnie, śmiało robią przypisy na jego marginesach. Zawezwani przez Klaudiusza druhowie Hamleta, Rozenkranc i Gildenstern, okazują się kobietami. Horacy to Włoch (z domieszką krwi rdzennych Amerykanów), Gertruda ma cygańskie korzenie, a Ofelia i Laertes bynajmniej nie są przedstawicielami rasy kaukaskiej. Elsynor stanowi tu tygiel ras, ale i uprzedzeń. Trudno zresztą zarzucać Golden Glitch odejście od litery dramatu, Szekspir opisywał swoich bohaterów nad wyraz oszczędnie, a XVII-wieczna Dania gościła przecież kupców i podróżników z całego świata. W fabułę udało się wkomponować kilka autorskich postaci (że wspomnę lady Brit, żywcem przeniesioną z „Wrednych dziewczyn” Tiny Fey), a nawet doprowadzić do crossoveru z innymi szekspirowskimi dramatami (lokalną gospodę prowadzi gawędziarz Otello, na czele przybyłej do zamku trupy stoi zaś Pete Quince ze „Snu nocy letniej”).

Scenarzystka pokusiła się również o flirty z historią. Niewielu zapewne pamięta, ale w „Hamlecie” pojawia się wątek „piracki”. Wyprawiwszy się na morze, książę zostaje pojmany przez korsarzy, co opisuje (dość lakonicznie) w liście do Horacego. „Obeszli się ze mną, jak poczciwym łotrom przystoi; ale wiedzieli, co czynią” – czytamy (w tłumaczeniu Paszkowskiego). „Elsinore” zaprasza nas na napomknięty w tragedii statek, na którym spotkamy Grace O’Malley, irlandzką „królową piratów” – w swoim czasie wpływową polityczną figurę, którą przyjęła na dworze sama Elżbieta I.


Rozbudowa obsady idzie tu w parze z uproszczeniem języka, któremu daleko do szekspirowskiej potoczystości. Słusznie zrezygnowano z poetyckich kawalkad, bo po kilkunastu godzinach gry dialogi bez żalu przeklikujemy, chcąc przetestować kolejny wariant scenariusza. Co zresztą nie zawsze się udaje, bo rozmaite łańcuchy zdarzeń nakładają się na siebie. Ofelia może doprowadzić do wystawienia sztuki, która pomogłaby w zdemaskowaniu czyhającego na jej życie spiskowca… ale jeżeli nieopatrznie doprowadzimy do śmierci Klaudiusza – na zamku zostanie ogłoszona żałoba, a spektakl nigdy się nie odbędzie. By ukończyć grę, potrzeba długopisu, kilku kartek papieru i intelektualnej dyscypliny.

„Elsinore” przywodzi na myśl klasyczną sztukę Toma Stopparda „Rosencrantz i Guildenstern nie żyją”. Brytyjski dramaturg oddał w niej głos trzecioplanowym postaciom – ledwie przez Szekspira wspomnianym przyjaciołom Hamleta, których Klaudiusz sprowadza do Danii, by mieli na księcia oko. Obaj bohaterowie są więźniami aktów, scen i odsłon, pomiędzy którymi tkwią w egzystencjalnym zastygnięciu. W przeciwieństwie jednak do bohaterki gry Golden Glitch nie mają oni na wydarzenia żadnego wpływu; gdy 92 razy rzucają monetą, za każdym razem wypada reszka. Podrzuciwszy monetę, Ofelia ujrzałaby raz awers, raz rewers, innym razem pieniążek zawisłby w powietrzu, upadł na krawędź albo okazał się guzikiem. Brzmi to wszystko jak szaleństwo, ale – zapewniam – jest w nim metoda.

Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL (Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych).