Kolejna płyta nagrana dla Glossy przez Björna Schmelzera i jego międzynarodowy zespół. Muzycy orbitują cały czas wokół XV i XVI stulecia (z jednym wypadem – „Poissance d’amours” – do XIII-wiecznej Brabancji). Konsekwentnie i bez nerwowych ruchów, Graindelavoix buduje pomnik renesansowej polifonii. I przy okazji sobie również. Nagrań z muzyką polifonii franko-flamandzkiej jest coraz więcej. Jednak interpretacje Graindelavoix mają zawsze swój wyraźny znak rozpoznawczy. Nie sposób pomylić ich z innymi produkcjami. Ta autorska sygnatura to osobliwe połączenie pietyzmu dla materii nutowej i przenikającej ją wewnętrznej żarliwości. Muzyka wykonywana przez zespół nigdy nie jest letnia. Graindelavoix to nie jest ekipa drętwych antykwariuszy odkurzających archaiczne zabytki. To muzycy, którzy wpuszczają gorącą krew w renesansowy zapis.
„Cecus. Colours, blindness and memorial.
Alexander Agricola and his contemporaries”.
Graindelavoix, Björn Schmelzer, Glossa, 2010.Podobnie jak wszystkie poprzednie i ta płyta również ułożona została przez Schmelzera z wyraźną dbałością o wewnętrzną logikę. Nie ma tu żadnego przypadku w doborze repertuaru. Nagranie dzieli się na dwie części. Pierwszą („Memorial”) wypełniają utwory Pierre’a de la Rue i otwierająca płytę anonimowa kompozycja „Romance de la muerte del muy esclarecido rey do Felipe”. Bohaterem części drugiej („Les armes, les aveugles”) jest Alexander Agricola – kompozytor związany z dworem burgundzkiego księcia Filipa Pięknego. W tej części znajdziemy także „De profundis clamavi” Nicholasa Championa (znanego ze znakomitej płyty „La Magdalene”, o której pisałem na tych łamach) i dwa lamenty. Pierwszy – „Musica quid defles” – autorstwa Juana de Anchiety, napisany na śmierć Agricoli; drugi – „Nymphes des bois” – skomponowany przez Josquina Desprez, na śmierć Johannesa Ockeghema. Te kompozycje świetnie korespondują ze sobą, ale to utwory Agricoli są gwoździem programu.
Tematami przewodnimi dzieł są: ślepota i pamięć. Agricola najprawdopodobniej nie był niewidomy, ale „ślepota” zdaje się słowem-kluczem do tej twórczości. Zawarty na płycie trzygłosowy utwór „Cecus non judicat de coloribus” można by nawet uznać w pewnym sensie za jego muzyczny autoportret. Inne kompozycje uzupełniają tę jego osobliwą estetykę ślepoty. Czym jest brak zmysłu wzroku? Czy tylko fizyczną ułomnością, w dodatku stygmatyzującą społecznie? Wedle śmiałej koncepcji Schmelzera są dobre przesłanki, by sądzić, że Agricola był tym, który wprowadził nowe sposoby zapisu i wykonywania kompozycji polifonicznych, podkreślając możliwości tkwiące w swego rodzaju „muzycznej ślepocie”; w braku, który mógł się okazać twórczy. Najogólniej: szło o to, by wydobyć z notacji muzycznej jej dotykowość, uwyraźnić ją, nadać jej „namacalny” wymiar, wychodząc tym samym poza czysto widzialne sekwencje znaków. Fascynujące muzycznie, antropologicznie i historiograficznie studium Schmelzera zawarte w booklecie warte jest osobnego namysłu.
Nie wiadomo, co tu bardziej podziwiać: wielopłaszczyznowe kompozycje z misternie przenikającymi się planami głosowymi, czy absolutną maestrię wykonawczą, która tę zniuansowaną kolorystykę jest w stanie ożywić. Tak czy inaczej, mamy przed sobą prawie osiemdziesiąt minut porywającej muzyki. Dawnej, ale i najzupełniej... współczesnej. Współczesnej, bo jest w niej życie, wyczuwalny wewnętrzny puls, który sprawia, że te pochodzące z innego świata nuty tak chętnie przyjmujemy za swoje. To muzyka z antypodów wykonawczej poprawności. Zero historycznej ramoty i gładkiego antykwaryzmu. Ten śpiew przenosi nas bez żadnego trudu w napowietrzne rejony.