KULTURA W SIECI (2)
El señor Ubé y el señor Botijo CC BY-NC-ND 2.0

9 minut czytania

/ Media

KULTURA W SIECI (2)

Redakcja

Antologia poezji, opera home office, filmowy esej, artystyczny cosplay, apokalipsa na żywo i wystawy w mieszkaniach – redakcja „Dwutygodnika” w czasie pandemii poleca najciekawsze zjawiska kultury w sieci (13–19 kwietnia)

Jeszcze 2 minuty czytania

12 marca 2020 roku kultura przeniosła się do sieci. Zamknęły się teatry, muzea, kina, galerie, domy kultury i sale koncertowe. Jednak artystki i artyści – podobnie zresztą jak przedstawiciele innych branż – pracują zdalnie. Za pomocą mediów społecznościowych, transmisji wideo i innych narzędzi nadal występują, piszą, wystawiają i komponują. Pomagają dobrze spędzić wolny czas i lepiej zrozumieć to, co dzieje się wokół nas. Redaktorzy „Dwutygodnika” co tydzień wybierają i polecają najciekawsze wydarzenia kultury online. 

Czternastodniówka

Wiele się pisze, czyta i rozmawia w tych dniach o powieściach o zarazie, o powrotach do literackiej klasyki, a co najmniej o lekturze wyciągniętych z półek zapomnianych książek. I choć otchłanie wolnego czasu dotyczą tylko niektórych – innym, zajętym równolegle pracą zdalną i odrabianiem lekcji, trudno je sobie nawet wyobrazić – literatura ma szczególną zdolność towarzyszenia nam w tym dziwacznym czasie. Być może warto nie tylko sięgać po klasykę, ale też szukać lektur na tu i teraz. Taka jest propozycja pomysłodawców cyfrowej antologii poezji „Wakacje od istnienia? Czternastodniówka literacka”, która ukazała się przy współpracy czasopisma„Wakat”, wydawanego przez Staromiejski Dom Kultury w Warszawie. Redaktorzy zaprosili 65 autorek i autorów do przesłania wierszy ważnych na ten czas. Co nie znaczy, że ich temat został sztywno określony – aktualność literatury nie musi na szczęście oznaczać jej doraźności. „Wierzymy, że odpowiednie teksty literackie mogą zapewnić chwilę wytchnienia, zrekompensować nam pewne ograniczenia mobilności i kontaktów towarzyskich, wesprzeć w pracy, którą w nowych okolicznościach musimy wykonywać, uzbroić nas w niekonwencjonalny obraz sytuacji, pomóc uporządkować zagubione niekiedy życie wewnętrzne czy dać poczucie, że jednak nie jesteśmy w tym wszystkim sami”.

Zofia Król

Opera na łączach

Jak tworzyć operę w warunkach ogólnokrajowego home office’u, obowiązkowego również dla wykonawców scenicznych? Projekt OperaOK! to odważna próba zmierzenia się z tym – logistycznym, technicznym, estetycznym, ontologicznym – problemem. Pierwsza odsłona cyklu miała miejsce w sobotę – muzycy i śpiewacy wykonali w domach swoje partie „Orfeusza” Claudia Monteverdiego, całość została udostępniona w formie zmontowanego wideo, wyreżyserowanego przez Tomasza Cyza (również kuratora całości). Łącznie zaprezentowanych w ten sposób ma zostać 10 dzieł. Tego typu forma wiąże się z ogromnym ryzykiem. Jak widać po pierwszej części, środki, którymi dysponują twórcy, są bardzo skromne, całość zaś powstaje w partyzanckich warunkach. Jednak o to wrażenie work in progress też chodziło. Dlatego tym ciekawsze jest to, jak z zadaniem poradzą sobie kolejne reżyserki i reżyserzy.

Transmisje odbywają się w soboty o godz. 19 na fanpejdżu Warszawskiej Opery Kameralnej. Plan najbliższych transmisji:

18 kwietnia: Jan Sebastian Bach „Pasja wg św. Jana”, reż. Małgorzata Warsicka
25 kwietnia: Jean-Philippe Rameau „Castor et Pollux”, reż. Deda Cristina Colonna
2 maja: Henry Purcell „Indian Queen”, reż. Borys Lankosz

Piotr Kowalczyk

Wirus kina

Mark Cousins, szkocki reżyser i publicysta filmowy, autor „The Story of Film – Odysei filmowej”, spędza kwarantannę w swoim mieszkaniu. Jedno z okien wychodzi na niewielki ogród. Za oknem, po lewej jest brzoza, na środku słup elektryczny, w tle kilka murowanych i ceglanych budynków. Na parapecie w podłużnej doniczce kwitną żonkile i bratki. Ten obrazek zjawia się jako jeden z pierwszych w ponaddwugodzinnym eseju „40 Days To Learn Film”, który Cousins zrealizował samodzielnie w czasie odosobnienia. Potem pojawiają się kadry, niekiedy też całe sceny z przeróżnych filmów: pulpowych i awangardowych, klasyków i wynalazków, nakręconych sto lat temu i zaledwie wczoraj. Towarzyszy im przez cały czas kojący, choć pełen emocji głos Szkota, który prowadzi dialog z obrazami, zachwyca się nimi, odnosi je do przeszłości, swojego życia, historii kina. Buduje wokół nich opowieści. Każda z nich nosi swoją nazwę. Jest „Idea”, „Głębia”, „Obsesyjny motyw”, „Napięcie”, ale i „Film weselny”. Ten zbiór nie jest zamknięty; z tą nauką to oczywiście żart. Udostępniony za darmo film Cousinsa to wirus, który chce zarazić kinem. Pokaz jego znaczenia i możliwości.


Jakub Socha

Między sztuką a kwarantanną

Sieciowe zasoby sztuki są nieprzebrane – o najciekawszych pisała Ewa Drygalska – ale jak długo można klikać i klikać, wpatrując się w ekran? W końcu wyjścia do muzeów to nie tylko patrzenie, ale też spotykanie się, gadanie, zerkanie na innych zwiedzających, a kiedy trzeba (bo inaczej się nie da), to i robienie żartów. Instagramowy profil @tussenkunstenquarantaine – to po holendersku: „między sztuką a kwarantanną” – wystartował zaledwie przed miesiącem, teraz ma blisko 180 tys. obserwujących. Opiera się na prostym (i wcale nie nowym) pomyśle, żeby w domowych warunkach odtworzyć kompozycję klasycznych dzieł sztuki, czyli zabawić się w artystyczny cosplay. Przebrać się za „Mona Lisę”, z partnerem odtworzyć „Pietę”, z kołdry i poduszek ułożyć „Kompozycję w czerwieni, żółci i błękicie”. A następnie skleić z oryginałem i posłać w świat, najlepiej z hasztagami #betweenartandquarantine#tussenkunstenquarantaine. Akcję podchwyciły m.in. Rijksmuseum w Amsterdamie, Muzeum J. Paula Getty’ego w Los AngelesMuzeum Narodowe w Warszawie, zachęcając do korzystania ze swoich obszernych zasobów cyfrowych.


Jednym z najchętniej odtwarzanych obrazów jest „Dziewczyna z perłą” Vermeera, skądinąd również przed pandemią wielokrotnie rekonstruowana (w końcu wcielała się w nią Scarlett Johansson w filmie Petera Webbera). Jednak internet ujawnia w ostatnich tygodniach swoje bardziej demokratyczne oblicze, więc i „Dziewczyny…” stają się bardziej różnorodne.

 
 
 
 
 
 
 


Vermeera nie mogło też zabraknąć na wystawie, którą dla swoich myszoskoczków zorganizowała para londyńczyków. Są też „Krzyk” Muncha, „Pocałunek” Klimta i „Mona Lisa” da Vinci – wszystkie wersjach myszoskoczkowych.


Maciej Jakubowiak

Apokalipsa w czasie rzeczywistym

„Telewizja dawno nie miała tak efektownej scenografii. Wirusy suną ku nam, przybywając nie wiadomo skąd. Wykluwają się z czarnej dziury, wyłaniają z dalekiego blasku. Tajemniczo oświetlone, majaczą w mgławicowych przestrzeniach” – pisała w swoim felietonie Maria Poprzęcka. Oprócz samej wizualnej efektowności wirusa internet wykorzystuje również ciągły wzrost zachorowań, prześcigając się w budowaniu napięcia: zaraza on-line jak gra strategiczna używa mapę i statystyki, podminowując krwawą czerwienią coraz większe obszary kontynentów. Pamiętacie wszystkie te symulacje rozwoju potencjalnej pandemii? Oto stało się, infografika apokalipsy dzieje się w czasie rzeczywistym. Możemy obserwować nie tylko live streaming burz i huraganów; pogodowy serwis ventusky ma swoją mroczną odsłonę: serwis zarazy, w którym czerwone kręgi nachodzą na siebie, by w końu, po odpowiednim oddaleniu widoku mapy, zalać całą planetę. Groza wbudowana jest tu w interface rejestrujący po obu stronach globalnego widowiska szczegółowe dane – liczbę trupów, sumę chorych, a przede wszystkim nieustanny ich przyrost – których gargantuiczną liczbę już raczej symuluje serwis Coronavirus Pandemic na YouTube. Tu intencja jest już całkiem jawna: przebiegające jak giełdowe notowania wzrosty zarażeń i śmiertelne statystyki, przerażające infografiki, nieodzowna mapa znów zaczerwieniona śmiercionośnymi epicentrami, na żywo, bez potrzeby odświeżania strony, a wszystko to dopełnione dramatyczną lub elegijną muzyką. Koronawirus zmieniony już całkiem w teatr. Doświadczenie estetyczne, w którym napięcie, tragedia i katastrofa są starannie wyreżyserowane. To się dzieje naprawdę! – zdają się w podnieceniu wołać administratorzy koronastron. Czy mają już przygotowane zaślepki, ścieżkę dźwiękową, apokaliptyczny wizual na koniec transmisji? W końcu tak wyreżyserowane relacje z pandemii muszą zakończyć się ostatnim efektem specjalnym, po którym polecą napisy końcowe.

Paweł Soszyński

Wystawa w mieszkaniu

Czas, który spędzamy w domach jest też okazją, żeby podejrzeć kto i jak mieszka. Do tej pory oglądaliśmy sztukę w white cube'ach, dzisiaj – w mieszkaniach. Taki właśnie cykl, „Wystawa w twoim mieszkaniu” prowadzi Dawid Radziszewski na Instagramie swojej galerii. Galerzysta prezentuje prace nadesłane przez artystów, a my uprawiamy podglądactwo. Radziszewski opowiada o dziełach, a w tle słyszymy odgłosy codziennego życia. Wychodzimy z nim na balkon, obserwujemy Dawida jedzącego obiad, odbijającego się w ekranie laptopa. Przy takiej formie prezentacji przestrzenie galerii wydają się potwornie nudne. Aż strach zadać sobie pytanie: czy będziemy chcieli do tego wracać? Do tej pory ukazały się cztery odsłony cyklu, z pracami Wojciecha Bąkowskiego, Hanny Krzysztofiak, Reby Maybury i Marcina Maciejowskiego.

 
 
 
 
 
 
 


Anna Pajęcka