KULTURA W SIECI (5)
Mikołaj Prusakow, 1929

7 minut czytania

/ Media

KULTURA W SIECI (5)

Redakcja

Kolejny tydzień online polecają redaktorzy „Dwutygodnika”. W tym tygodniu piszemy między innymi o artystach zamkniętych w domach piszących piosenki o artystach zamkniętych w domach, o Jane Austen codziennie po stronie, piłkarskich dokumentach czy wieloświatach teatralnych magazynów

Jeszcze 2 minuty czytania

Wicha po stronie

Pisałam już w tej rubryce o zorganizowanych instytucjonalnie czytaniach, literatury i teorii, tym razem coś zupełnie bezpretensjonalnego i najprostszego, być może takie formaty sprawdzają się podczas pandemii najlepiej: od 18 marca co dzień wieczorem Marcin Wicha czyta na swojej fejsbukowej stronie „Emmę” Jane Austen w przekładzie Jadwigi Dmochowskiej. Co dzień jedna strona, dokładnie jedna, co oznacza, że pierwsze nagranie kończy się na przykład na: „Obie te niepomyślne okoliczności razem wzięte groziły zniwe-”, po czym Wicha zawiesza tajemniczo głos i mówi: „Dobranoc”. Słuchanie ułatwia zamieszczona w poście informacja, na czym się urwało „w poprzednim odcinku”. Na poziomie audio tę lekturę tworzą czytane spokojnym, klarownym głosem spolszczone przez Jadwigę Dmochowską słowa Jane Austen, ale równie istotna jest wizja: mimika Marcina Wichy, wytrawnego interpretatora, kadr książek za nim, żółte strony rozpadającej się nieco książki z 1963 roku. Całe przedsięwzięcie opiera się na subtelnej zabawie z formą, Wicha dorzuca na koniec na przykład życzenia dla przyjaciela albo dorabia audioerratę. 30 kwietnia w zastępstwie pisarza stronę 34 przeczytała jego córka. Strony 35 należy się spodziewać w poniedziałek 4 maja, przed północą. Zakończenia powieści wysłuchamy w innym świecie, nie wcześniej niż późną jesienią. 
P.S. W poniedziałek, 4 maja, Marcin Wicha nieoczekiwanie zakończył cykl. Obiecał jednak, że „Emma” jeszcze wróci.

Zofia Król

Chwilowo zamiast sportu

Chodzą słuchy, że niedługo mają otworzyć boiska; pojawiają się informacje, że za chwilę wystartują ligi piłkarskie – mecze będą rozgrywane bez publiczności. Wyczytałem gdzieś też o innych obostrzeniach: ponoć grający w niemieckiej lidze piłkarze, gdy rozgrywki już ruszą, mają wstrzymać się od seksu, żeby zmniejszyć ryzyko zarażenia. Tak czy inaczej, póki co – post. Publicyści sportowi liczą dni bez meczu i zastanawiają się, czy kiedykolwiek pościli tak długo; kanały sportowe dają powtórki. Tych, których naprawdę męczy ta sytuacja i którzy naprawdę nie mogą wytrzymać, zachęcam do obejrzenia serialu dokumentalnego „Becoming Champions”.

Składa się on z ośmiu odcinków i raczej nie będzie ich więcej – bohaterami poszczególnych części są kraje, które wygrały mistrzostwa świata w piłce nożnej. Na razie jest ich osiem. Z pewnością nie jest to wybitna rzecz. Rację ma jeden z użytkowników serwisu imbd, który napisał: „Pomijając fakt, że serial nie powie ci niczego, czego już nie wiesz, ogląda się go z przyjemnością”. Chwilowo mi to wystarczy.

Jakub Socha

Izolacja i ty

Najpierw zabawa stara jak internet. Gdyby jakiś student humanistyki szukał w czasach zarazy tematu pracy magisterskiej lub licencjackiej, polecam mu serdecznie ten generator. Mi po krótkiej zabawie wyskoczyły m.in. „Foucault i krytyka metajęzyka choroby zakaźnej” oraz „Akceptacja sztuki cyfrowej w czasach zarazy w myśl nauczania Jana Pawła II”. Robi sens? Mnie śmieszy. 

Pandemia jest świetną okazją do ćwiczeń stylistycznych. Okazuje się, że artyści zamknięci w domach bardzo chętnie piszą piosenki o tym, że są zamknięci w domach. Portal „Gazety Wyborczej” prowadzi nawet pandemiczną listę przebojów. Ale nie o piosence Scorpionsów (miejsce 10. w ostatnim notowaniu) chcę wspomnieć, tylko o kompilacji „Safe in Sound” amerykańskiego labela Joyful Noise, na którą trafili m.in. Deerhoof, Jad Fair i No Joy. Tytuły utworów zamieszczonych na tej składance, „You and Isolation”, „Psychic Life” „Staying at Home”, wyraźnie nawiązują do covidowych okoliczności. Składanka będzie uzupełniana o kolejne, powstające na bieżąco nagrania. Jednak prawdziwym amerykańskim mistrzem piosenek „z okazji” jest Mark Kozelek. Pewnie więc również od niego doczekamy się świadectwa czasów w którejś z (nieco zbyt) licznych piosenkowych gawęd.

Oprócz Marcina Maseckiego z domu nadaje również (we współpracy z Muzeum Warszawy) jego muzyczny brat broni Jan Młynarski. Ostatni, szósty odcinek Wirtualnej Sceny dotyczył tym razem święta 3 Maja – akompaniował mu stały współpracownik Piotr Zabrodzki. Muzycznie, jak zwykle u tej ekipy, to taki hiperrealizm. Poprzez czułość wykonania przeszłość staje się zrekonstruowana i w jakiś sposób uobecniona. Ale jest jeszcze jeden przyjemny aspekt tego przedsięwzięcia, o którym się rzadko mówi. Młynarski (podobnie zresztą jak i Masecki) jest bardzo uroczym konferansjerem – wartością dodaną jego minirecitali jest to, jak o tych piosenkach opowiada, dykcja, melodia zapowiedzi. Nawet w niewystarczającym ersatzowym formacie, jakim są (niestety) te wszystkie koncerty przed kamerką, Młynarskiemu udaje się w ten sposób uzyskać estetyczną wartość dodaną. Kolejny koncert w niedzielę 10 maja o godzinie 18.00.

Piotrek Kowalczyk

Skarby Wybrzeża

W „Dwutygodniku” od dawna staramy się pokazać widzowi miejsca w teatrze zwykle dostępne tylko dla jego pracowników. PROJEKT SPEKTAKL przybliżał zawody, które w teatrze, często niesłusznie, nam umykają: pracę asystentów reżysera, technicznych, inspicjentów, PR-owców czy suflerów. W cyklu ZAPLECZE KULTURY idziemy za ciosem, wchodząc w coraz bardziej tajemne przestrzenie teatru. Bufetowe Sanctum Sanctorum, gdzie dół materialno-cielesny łączy się z substancjami subtelnymi procesu twórczego; ukrywane przed światem małe imperium krawcowych, które władają wiedzą tajemną – wymiarami aktorskiego, gwiazdorskiego corpus dei – pozwalam sobie na to określenie zachęcony książką „Bóg aktor” Pawła Goźlińskiego.

W gdańskim Teatrze Wybrzeże pandemicznej epoki online zajrzeć możemy do tych miejsc, i wielu innych, uzbrojeni w oko kamery, dzięki któremu oglądamy nieprzebrane bogactwa rekwizytorni czy gargantuiczne hałdy koronek, aksamitów i masek magazynów kostiumograficznych. Wieloświat teatralnych rezyduów oszałamia ilością faktur, nitek, materiałów, ściegów, surowców, często otwierając przed widzem cały poszarpany, barwny horyzont artystycznej wyobraźni lat 60., 70. czy 80. Do wyboru, do koloru: od surdutów, zgrzebnych gorsecików i wianków – ewidentnych pozostałości po kolejnych „Weselach” – aż po rozmaite szekspiriana: korony z pozłotka, papierowe kryzy lub w wersji de lux – ciężkie miecze ze zdobioną rękojeścią, autentyczne futra i kielichy wysadzane ciężkim szklanym klejnotem.

W tym tygodniu w cyklu Kulisy Wybrzeża odwiedzimy charakteryzatornię (wtorek) oraz wspomnianą rekwizytornię (piątek).  

Paweł Soszyński