BZIK: Rejestracje
Eugenia Loli CC BY-NC 2.0

12 minut czytania

/ Obyczaje

BZIK: Rejestracje

Kasper Bajon

Niestety suma szczęścia w świecie zawsze równa się zero. Po dniach pomyślnych nadchodzą te mniej fortunne. Zwiastują je z całą swoją mocą rejestracje z Piaseczna (WPI). Ich częstotliwość antycypuje klęskę

Jeszcze 3 minuty czytania

 WPR i WPI

Już dobrych kilka lat temu odkryłem, że pruszkowskie rejestracje (WPR) przynoszą szczęście. Nie pamiętam dokładnie konkretnego zdarzenia (a może był ich szereg?), które pozwoliło mi zaobserwować ewidentną zależność pomiędzy częstotliwością „wupeerów” na ulicach a pomyślnością dnia. Niemniej dziś – A.D. 2020 – na podstawie moich wieloletnich badań mogę z całą pewnością zaświadczyć, że takowy istnieje. Jeżeli pierwszą rejestracją, jaką zobaczę danego ranka, jest WPR właśnie, to nie mam wątpliwości, że czeka mnie dzień szczęśliwy. Wypatruję wtedy zatem nadejścia dobrej wiadomości, spotkania bliskiej mi osoby, ładnej pogody albo oddaję się hazardowi, inwestując zaskórniaki w zakłady łączone. Jeżeli dzień rozpoczęty „wupeerem” niczym specjalnym się nie wyróżni, to żywię głębokie przekonanie, że los uśmiechnął się za moimi plecami, bezwiednie, dyskretnie – i już niedługo poznam uśmiechu tego skutki.

Niestety suma szczęścia w świecie zawsze równa się zero. Po dniach pomyślnych, nadchodzą te mniej fortunne. Zwiastują je z całą swoją mocą rejestracje z Piaseczna (WPI). Ich częstotliwość antycypuje klęskę. A dzień rozpoczęty od WPI można spisać na straty. I choćbym potem zaklinał rzeczywistość i pojechał w kierunku Raszyna lub Pruszkowa, by się nachapać „wupeerów”, to nic to nie da. Przeznaczenia nie można oszukać w tak szalbierczy sposób. Można je tylko wziąć na przeczekanie.

Palindromy

Na tych dwóch filarach opierała się u zarania (i w jakimś sensie wciąż się opiera) moja mała metafizyka. Z czasem jednak zaczęła puchnąć i się komplikować. Jest to zresztą los każdej metafizyki. Podobnie jak rzymski panteon, który w zmierzchającym już imperium składał się z tysięcy bóstw i bóstewek odpowiedzialnych za niemal każdą rzecz istniejącą w świecie, podobnie jak upstrzone świętymi chrześcijaństwo, tak i mój skromny system na przestrzeni lat rozrósł się do poważniejszych rozmiarów, oczywiście zyskując przy tym na subtelności oraz finezji.

Obecnie rejestracyjna kabała wymaga ode mnie większej uważności, głębszego zaangażowania, koncentracji na niuansie. Nie tylko już WPR i WPI wieszczą, ale też WND, BAU, WGR, LPU, POZ, GD i inne. Ponadto coraz bardziej doniosłą rolę odgrywają same numery. Zorientowałem się bowiem, że wszelkie cyfrowe palindromy – ze względu na swoje nieczęste występowanie – zapowiadają pomyślność. Dodam, że potrafią przy tym zwiększyć pozytywną moc liter lub zneutralizować tę negatywną. Ergo: rejestracja „WPR 25752” jest przepotężna, kiedy natomiast źle wyglądająca na pierwszy rzut oka „WPI 41814” kompletnie neutralna.

BZIK

Podszywanie się pod koty, wróżenie z tablic rejestracyjnych, poszukiwanie tej najwyższej rozdzielczości, śledzenie Forum Polskich Wieżowców, kolekcjonowanie plastikowych kulek, literatura. Każde z nas ma swojego bzika: coś, co odstaje, nie pasuje do oficjalnych wystąpień i poważnych mejli, trochę wstydliwe, trochę głupie, śmiertelnie poważne. Bziki pozwalają odłączyć się od świata i sprawiają, że jesteśmy trochę inni. W numerze tematycznym BZIK chcemy bziki dowartościować i zachęcić je, by stanęły w blasku fleszy. Bo może to nie my mamy bziki, może to cała kultura jest zbzikowana? Tylko czy można sobie pozwolić na zbzikowanie, kiedy trzeba walczyć z kryzysem klimatycznym, piekłem kobiet i śmiertelnym wirusem? I czy w świecie fejsa i tiktoka jest jeszcze dla bzików miejsce?

Dłużej też nie mogłem abstrahować od rejestracji dyplomatycznych. W ich wypadku tylko dwa razy natknąłem się na numeryczny palindrom (111111 oraz 002200). W przeciwieństwie do innych rejestracji „dyplomatki” mają aż sześć cyfr i z uwagi na prawdopodobieństwo znacznie trudniej w nich o symetrię. Poza tym jest ich znacznie mniej na drogach. Dlatego palindromy na błękitnych blachach mają bardzo wysoką pozycję w hierarchii tablic i są przepowiednią wielotygodniowej łaski. Notabene muszę tutaj przyznać się do czegoś bardzo wstydliwego. Swego czasu zdarzało mi się przedpołudniami jeździć specjalnie na warszawską Saską Kępę, gdzie jest zatrzęsienie ambasad, aby tam na zderzakach poszukiwać szczęścia. Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że jeden z dyplomatycznych palindromów (wspomniany: 111111) często parkuje pod ambasadą Iranu na Królowej Aldony...

Na tym jednak nie koniec komplikacji. Osobną – i bardzo inspirującą – kategorią są rejestracje zagraniczne. Nie mam wątpliwości, że włoskie, hiszpańskie i ukraińskie przynoszą szczęście, brytyjskie oraz holenderskie (a w zasadzie z wszystkich krajów Beneluksu) pecha. Natury francuskich oraz rosyjskich jeszcze nie rozszyfrowałem. Boję się za to łotewskich i litewskich, nie przepadam za bułgarskimi. Za granicą też łatwiej o pełne palindromy – czyli obejmujące litery oraz cyfry. Rejestracje włoskie, hiszpańskie i francuskie w większości składają się z dwóch liter, czterech cyfr i kolejnych dwóch liter. To sprawia, że można natknąć się na prawdziwe perełki: „RO 3223 OR” lub „TF 9339 FT” itp. Dla tropiciela korelacji i symetrii, bałwochwalczo wierzącego, że wszystko jest ze sobą ściśle połączone i każda rzecz odbija się w innej, takie cudeńka – niby przypadkowe, a jednak z rozmysłem urzeczywistnione – są prawdziwym spełnieniem, zadośćuczynieniem godzinom obserwacji, znakiem, że to, co czynimy, nie jest bezsensowne. Oczywiście nie tylko za granicą, ale także w Polsce zdarzają się czasem takie doskonałe okazy. Szczególnie że aut przybywa odwrotnie proporcjonalnie do kombinacji cyfr i liter. Wciąż jednak pełne palindromy – będące, co tu dużo gadać, efektem bogacenia się naszego społeczeństwa i związanego z nim przybywania aut na ulicach – są białymi krukami naszych szos. Dlatego radość z ich przyuważenia nie może się równać z żadną inną. „WE 7667 EW”, rejestracja w zasadzie doskonała, którą ostatnio widziałem na placu Na Rozdrożu, pozytywnie natchnęła mnie na cały tydzień i sprawiła, że w końcu nie bałem się podejmować decyzji. Na jej fali powziąłem też kilka górnolotnych postanowień, m.in. o rzuceniu palenia oraz ograniczeniu spożycia alkoholu. Wkrótce okazało się, że rząd wprowadził ułatwiające to obostrzenia – taka bowiem jest moc WE 7667 EW! I tylko odkryta kiedyś w okolicach Otwocka „WI 8008 IW” była wspanialsza, potężniejsza. Jej symetria była absolutna. Przypominała aztecki petroglif. Jej moc magiczna zdawała się niezmierzona (dzięki niej wygrałem cztery stówy w STS).

Język tablic

Zdarza się też, że tablice rejestracyjne przemawiają do nas bezpośrednio. Nie zawsze trzeba być specjalnie wtajemniczonym, aby odszyfrować ich komunikaty. Wystarczy umieć czytać. Pamiętam, jak podczas lockdownu szedłem na pokera, a drogę zajechało mi auto z rejestracją „WI 2784 EJ”. Następnie cały wieczór pasowałem wszystkie dwójki, siódemki, ósemki oraz czwórki „z ręki”, w ten sposób zadość czyniąc rozkazowi: wiej! Nic co prawda nie wygrałem tamtego wieczora, ale przynajmniej straty nie były znaczne. Dzięki tablicom rejestracyjnym można także, jak mniemam, przewidzieć wyniki na giełdzie (oczywiście jeżeli nie jest się purystą ortografii). Rejestracje KR **** AH, czy BE **** SA powinny być przestrogą dla wszelkiej maści maklerów oraz spekulantów.

Czasem jednak komunikaty są bardziej zawoalowane. Tutaj trzeba wiedzieć, że niekiedy cyfry 1 2 3 4 5 6 7 8 odpowiadają literom: I Z E A S G T B. Całkiem niedawno natrafiłem na tablicę WI 3524 AK, czyli „wieszaak”. Jej tajemnego przesłania co prawda nie rozszyfrowałem, ale istotnie emanowała ona jakimś niepokojącym mrokiem. Pamiętam też dyplomatyczną rejestrację z cyframi 835714 (BESTIA), która proroctwem była iście apokaliptycznym. W tym miejscu muszę nadmienić, że całkiem popularne na polskich drogach rejestracje wyrabiane na zamówienie, wszystkie te ANIE 01, 02, 03, DORY, WARIATY, ROBCIE i inne, nie są absolutnie warte naszej uwagi. W żadnym razie nie mogą być częścią arkanów interpretacji tablic. Podobnie jak dowcipne T-shirty typu „wszystko mi zwisa oprócz penisa” – są li tylko objawem intelektualnego niedołęstwa.

Niuanse

Na koniec, żeby sprawę jeszcze bardziej utrudnić adeptom niełatwej sztuki tropienia koincydencji, tym, którzy przeczuwają, że w numerze ich konta zaklęta jest najbliższa przyszłość (dosłownie i w przenośni), muszę do moich refleksji o tablicach dodać kilka uwag doprecyzowujących. Albowiem bez nich rzeczywistość pozostanie nierozpoznana. I natknie się człowiek na obiecujący palindrom na Marszałkowskiej, dajmy na to, i oczekiwać potem będzie Bóg wie czego, a tu nic godnego uwagi go nie spotka. Zapyta pewnie: dlaczego? Lub co gorsza – zwątpi w sztukę...

Zacznijmy od tego, że nie bez znaczenia jest marka samochodu. Im starszy model, tym większa wartość rejestracji. Również sam rodzaj pojazdu jest istotny. „Wupeery” na motorach ważą nieproporcjonalnie więcej niż na autach osobowych. W hierarchii wysoko stoją również autobusy MZA oraz tiry (proszę sobie tylko wyobrazić, jak wielkim szczęściem napełniło mnie natknięcie się na ciężarówkę z pruszkowską rejestracją w okolicach San Sebastián!). Tak, proszę państwa, geografia też ma tu znaczenie. WPI nie przynosi wielkiego pecha w Piasecznie, ale jest w stanie zrujnować nam życie już w Suwałkach, a z całą pewnością w Sztokholmie. Hiszpański palindrom niewiele znaczy w Sewilli, ale gdybym natrafił na niego w Kłodzku, to niezwłocznie popędziłbym do kolektury.

Posłuchaj bzikowej rozmowy z Kasperem Bajonem w 6. odcinku podkastu DELFIN W MALINACH


Również częstotliwość natykania się na dane rejestracje osłabia ich moc. Widziana po raz pierwszy doskonała WI 8008 IW przepowiadała wielkie sukcesy, ale dostrzeżona po raz drugi ewidentnie straciła swój walor. Niektóre rejestracje potrafią komunikować także dwie (lub więcej) rzeczy naraz. KR3781ES – to z jednej strony KRES, z drugiej: KRET BIES. Być może, aby pojąć sens powyższej tablicy, trzeba by było KRES interpretować w obliczu KRETA i BIESA lub dokonać jakiejś syntezy – metaforycznej?! – tych trzech rzeczowników. Na przykład: kres kreta biesem lub bies kreta kresem... Kto wie?!

Jak widać, nie jest łatwo przemieszczać się po mieście, gdy wszędzie czają się zawoalowane wiadomości, przestrogi czy rozkazy. Zasadniczo to koszmar (nie mówcie potem, że nie ostrzegałem!). Ciągła interpretacja rejestracyjnej kabały, doszukiwanie się sensów w, wydawałoby się, przypadkowych zestawieniach liter i cyfr (choć wiadomo, że o żadnym przypadku nie może być tutaj mowy) nie tylko doprowadzają umysł do chorobliwej obsesji, ale każdy – choćby najkrótszy – spacer czynią prawdziwie nieznośnym. Wciąż coś gada. Rzeczywistość szepcze do nas swoim czarno-białym językiem dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. I trzeba być gotowym szept ten przyjąć i nie uronić z niego ani słowa...

Appendix. Przykłady:

Na sam koniec chciałbym przywołać – i zinterpretować po krótce - cztery tablice rejestracyjne, które w ostatnich dniach zwróciły szczególnie moją uwagę:

WPR 6GT4 (motor): Tablica przepowiadała pomyślność (WPR na motorze). Jednak niczego specjalnie dobrego nie spodziewałem się po tamtym dniu. Dopiero grając wieczorem w szachy, zorientowałem się, że „64” to w istocie szachownica, „G” to linia, na której powinienem się skoncentrować, a „T” to Turm, czyli wieża (po niemiecku), która właśnie na linii H operuje. Mimo wszystko partię przegrałem.

SCZ 75AS (stara osobówka): Bardzo mroczna tablica. S – to śmierć. CZAS i 75 wieszczą komuś siedemdziesięciopięcioletniemu rychły koniec.

BAU 73543 (ciężarówka): BAUTES 43 lub BAUTESAE – nierozszyfrowana. Bardzo niepokojąca. Raczej pechowa. Być może ma to coś wspólnego ze chrzcinami albo Bałtykiem. Może chrzciny w Bałtyku? Lub zaślubiny z morzem?

W 357421 (limuzyna konsula) WESTAZI:nierozszyfrowana. Choć dyplomatka, to pechowa jak nic. Bardzo trudna do interpretacji. Coś z Azją i Zachodem. Ubezpieczeniem? Być może chodzi o COVID? 357421, tyle może będzie w Polsce ofiar SARS-CoV-2.