Wirtualna rzeczywistość, w której spędzamy coraz więcej czasu pracując, robiąc zakupy czy komunikując się ze znajomymi powoduje, że praca projektanta staje się po raz pierwszy w historii dizajnu tak wymagająca i wieloaspektowa. Kryzys ekonomiczny i związane z nim ruchy okupacyjne, rewolucja demokratyczna w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, szybki wzrost potęgi krajów Azji i Ameryki Południowej uświadamiają, że Europa nie znajduje się już dłużej w centrum świata. Grozi jej skansen. Coraz cześciej więc z samego środowiska projektowego wypływają postulaty interdyscyplinarnej współpracy pomiędzy dizajnerami a naukowcami, postulaty zwiększania roli konsumentów poprzez wciąganie ich w proces projektowania.
„The Economist” ogłosił trzecią rewolucję przemysłową, inni rewolucję „zrób to sam”. Rewolucja ta składa się w moim odczuciu z kilku elementów, nieraz sobie przeciwstawnych, ale odwołujących się do wspólnego rdzenia: nowych mediów, technologii i platform działania, które każą nam przemyśleć raz jeszcze zagadnienia projektowania, finansowania i produkowania dóbr i usług. Rewolucja ta ma dwa bieguny, które dla uproszczenia można nazwać technologicznym (cyfrowym/interaktywnym) i rzemieślniczym (analogowym). To pomiędzy nimi rozpięte są działania sytuujące się w kontekście szeroko rozumianego wzornictwa.
Łódź design festival
Łódź, 18 – 28 października 2012
więcej informacji: www.lodzdesign.com
Sven Ehmann, kurator jednej z wystaw tegorocznego Łódź Design Festival, a także redaktor cenionego wydawnictwa Gestalten, za Jenny Holzer deklaruje: „Przyszłość jest głupia”, i zamiast eskapistycznego budowania futurystycznych wizji proponuje skupienie się na analizie współczesności i tworzeniu „lepszego teraz”.
Wystawa Ehmanna definiuje dizajn jako design thinking – myślenie projektowe. Takie, którym wykazywać się może każdy z nas. Chodzi o umiejętność rozpoznawania problemów i potrzeb, oraz znajdowanie praktycznych i optymalnych pod względem możliwości technicznych i finansowych rozwiązań. Choćby poprzez twórcze wykorzystywanie rozwiązań już istniejących, niekoniecznie zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem. Innymi słowy, chodzi o stosowanie sposobu myślenia projektanta (architekta, urbanisty) na innych polach działania.
The Future is Stupid, Simon Berry, Cola Life, LodzDesign 2012
Przykład? Projekt „ColaLife” Simona Berry’ego, opierający się na wykorzystaniu istniejącej sieci dystrybucji Coca-Coli – która w przeciwieństwie do czystej wody pitnej jest w krajach afrykańskich wszechobecna – do legalnego przemycania pomiędzy szyjkami butelek opakowań z tzw. produktami społecznymi: lekami, które ratują afrykańskie dzieci przed śmiercią z odwodnienia.
Tym, co definiuje „trzecią rewolucję przemysłową” są nowe możliwości twórcze, jakie stwarzają kolejne wynalazki. Opracowane jeszcze w latach 80. na legendarnym MIT w Bostonie drukarki trójwymiarowe pozwalają na wykonywanie przestrzennych modeli, prototypów, a nawet gotowych produktów. Open source’owe soft- i hardware’y, np. Arduino wymyślone w 2005 roku przez zespół Włocha Massimo Banziego, umożliwiają studentom i hobbystom na wykonywanie niedrogich, elastycznych i łatwych w obsłudze narzędzi oraz instalacji interaktywnych. Czy wreszcie produkty firmy Apple, np. iPad, będący zarówno skończonym produktem, jak i otwartą platformą, na którą można stworzyć i zainstalować wszelkiej maści aplikacje multimedialne.
To, co pozostawało dotychczas w fazie konceptów, staje się dziś coraz bardziej realne. Wspomagane komputerowo modelowanie projektu umożliwia współudział finalnych konsumentów w procesie projektowania przedmiotów, np. poprzez strategię mass customization. Masowa indywidualizacja pozwala na dostosowanie masowo produkowanego przedmiotu czy usługi do własnych potrzeb, choćby poprzez odpowiedni konfigurator na stronie internetowej producenta.
Strategia ta jest eksplorowana przez młodego polskiego projektanta Krystiana Kwiecińskiego, nagrodzonego w 2009 roku w łódzkim konkursie „Make me!” za projekt „Stołu parametrycznego Y”. Stół wykonany jest z jednego kawałka sklejki, co eliminuje problem odpadów produkcyjnych. Klienci sami określają wymiary i sposób wykończenia mebla, a jego produkcja i dystrybucja odbywa się poprzez stronę internetową m3dify, dzięki czemu przejście od prototypowania pomysłu do dostawy gotowego produktu jest szybkie i płynne. Kwieciński pracuje teraz nad systemem projektowym, który umożliwiałby masową indywidualizację całych domów.
Dobrym przykładem jest również pokazany na wystawie Ehmanna, negocjujący kwestię autorstwa, „Kiosk” studia Unfold (Claire Warnier i Driesa Verbruggena). Wyposażony w skaner i drukarkę przestrzenną obiekt, przypominający amerykańskie wózki z fast-foodem, był prezentowany na licznych targach i festiwalach. Przedmioty ready-made, np. ikony dizajnu można w nim zeskanować, przerobić (np. przeskalować) i wydrukować na nowo; ulepszone i dostosowane do bieżących potrzeb. Uzyskane obiekty, w których często pozostawione są charakterystyczne dla drukowania wielowymiarowego „plasterki”, studio Unfold traktuje jako inspiracje, kopie albo plagiaty, w zależności od stopnia podobieństwa do pierwowzoru. Dla jednych świętokradztwo, dla drugich triumf użytkownika, który z biernego konsumenta staje się aktywnym prosumentem.
The Future is Stupid, Unfold, Kiosk, LodzDesign 2012
Na drugim biegunie rewolucji znajduje się spleciony z ideą prosumenta renesans rękodzielnictwa. Jego chwałę głosi zawodowa obserwatorka i przewidywaczka trendów Lidewij Edelkoort, była dyrektorka legendarnej Design Academy w Eindhoven i matka-założycielka nowej poznańskiej szkoły projektowania – School of Form, łączącej naukę fachu z humanistyką. Edelkoort w swoich audiowizualnych pokazach staje po stronie niepościelonych łóżek, wspólnych spacerów w miejsce alienującego joggingu i jedzenia przy długich, wąskich stołach. Bycia blisko innych.
Tendencję tę widać również w eksplozji projektów stanowiących pochwałę „zwykłego życia”, lokalnego jedzenia czy ginących zawodów i rzemiosł, jak choćby projekt „6x6 – 6 rzemieślników, 6 dizajnerów, 6 obiektów”, zrealizowany przez Fundację Form i Kształtów w malutkich zakładach rzemieślniczych warszawskiego Powiśla podczas festiwalu Przemiany. Znani projektanci, wciągnięci w odmęty trącącego naftaliną świata, zainspirowani lokalnymi legendami i opowieściami rzemieślników, stworzyli efemeryczne instalacje artystyczne.
„6x6”, Jacek Kołodziejski w zakładzie szewskim, Fundacja Form i Kształtów / fot. Bartek Warzecha
Najciekawsze wydają się zjawiska, w których oba aspekty „trzeciej rewolucji”, splecione razem, tworzą nowe jakości. To właśnie sprzężenia i napięcia obu tych biegunów, połączenie sił przedstawicieli wielu dziedzin sprawiają, że dizajn jest dziś tak różnorodny i fascynujący. Projekt „Faceblok” Agnieszki Lasoty na wystawie Mariki Kuźmicz „Obecność Obowiązkowa?” (Design Łodź Festival) zasadza się na dualizmie ludzkiego bycia w świecie. Poprzez wyświetlanie komunikatów jednocześnie w oknach mieszkań i na specjalnie stworzonej platformie społecznościowej, łączy sfery wirtualną i rzeczywistą, zmuszając uczestników do zastanowienia się nad kreowaniem swojej tożsamości i swojego wizerunku wobec społeczności lokalnej (bezpośrednich sąsiadów) i społeczności nieznajomych, niemal anonimowych użytkowników platformy internetowej.
Z kolei na wspomnianej już wystawie „The Future is Stupid” prezentowane były obiekty wykonane często chałupniczo, z wewnętrznej potrzeby, w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej. To polskie wyroby dostępne na portalu Etsy.com – internetowej platformie handlowej, której polskim odpowiednikiem jest Pakamera.pl. Jak przekonywała w czasie towarzyszącego wystawie panelu jedna z działaczek Etsy, Caroline Drucker, platforma stanowi nie tylko nowy rodzaj ultraliberalnego rynku, z którego pośrednicy handlowi zostali wyeliminowani (nie licząc 3,5% prowizji, którą Etsy pobiera za obsługę strony), ale i nową, globalną sieć aktywnych użytkowników – projektantów-amatorów, którzy są również współtwórcami Etsy. Internetowa wspólnota stawia nie tylko na sprzedaż dóbr – rzeczy robionych ręcznie albo pochodzących z drugiej ręki, lub też półproduktów i narzędzi służących do wyrobu artefaktów – ale również na samokształcenie (np. organizuje warsztaty, które pomagają rozwijać internetowy biznes). Zdecydowaną większość przedsiębiorstw na Etsy prowadzą kobiety. Drucker fascynuje sposób w jaki portal kreśli nowe drogi handlowe i definiuje rynki – Japończycy kochają francuski vintage, a Amerykanie zbierają postsowieckie śmieci.
Faceblok / fot. Łukasz Pokojski
Robiąc krok dalej w eksploracji alternatywnych rynków, które wypłynęły na fali globalnego kryzysu ekonomicznego, znajdziemy się w sferze reprezentowanej w Polsce przez Thingo.pl. Chodzi o wymianę sprowadzoną do najprostszej, bezgotówkowej formuły barteru. Wymiana dotyczy nie tylko wytworzonych dóbr, ale i umiejętności czy... wolnego czasu. Tłumaczenie z niemieckiego można wymienić na kolację czy używany aparat cyfrowy. Jak tłumaczy współzałożyciel portalu, Dawid Bednarski: „Zależy nam, aby szperający codziennie w internecie mogli na naszym serwisie zaspokoić głód oglądania rzeczy, ale też mogli wykorzystać swój potencjał i zasoby, które już posiadają. Nie trzeba przecież ciągle kupować, żeby kultywować chęć ruchu i nowości – można się wymieniać”.
Dzisiaj, w myśl tradycji Beuysa i fluxusu (każdy jest / może być artystą), Victora Papanka czy Mieke Gerritzen (everyone is a designer!), każdy jest projektantem, a proponowana przez młodą badaczkę Monikę Rosińską kultura „dizajnu bez dizajnerów” staje się coraz bliższa realizacji.
Autorka dziękuje Pawłowi Andryszczykowi za pomoc w przygotowaniu artykułu