Bez opamiętania
Zalipie, konkurs „Malowana Chata”, 2009, fot. Ewa Łączyńska-Widz

Bez opamiętania

Marta Lisok

Najbardziej kiczowate zestawienia uchodzą tu na sucho. W zupełnie naturalny sposób w tarnowskim BWA spotykają się znani i niedoceniani, profesjonalni i szaleni. Nie szukajcie sensu, rozkoszujcie się!

Jeszcze 2 minuty czytania

 „Róża jest różą jest różą jest różą”. Tylko tyle i aż tyle. Powtórzenie i rytm. Nie szukajcie więcej sensu w słowach Gertudy Stein, bo nie znajdziecie, rozkoszujcie się! Już główne wejście do galerii kończy się przyjemnym ślepym zaułkiem. Instalacja „Mała Alicja” Moniki Sosnowskiej z 2001 roku odtwarza jeden moment z podróży bohaterki w Krainie Czarów, kiedy dziewczynka rośnie pod wpływem zjedzonego ciasteczka. Zagubionego widza przemierzającego jak Alicja ciąg ułożonych amfiladowo, zmniejszających się pokoi hipnotyzują ozdobne desenie na ścianach. Ostatnie pomieszczenia są już zbyt małe, żeby do nich wejść. Nie można zagłębiać się w ich słodkich kolorach, przywodzących na myśl chwile jedzenia lodów i waty cukrowej. 

„Róża jest różą”

Artyści: Artyści z Zalipia, Alicja Czernecka-Mikrut, Iłarion Daniluk „Zenek”, Paulina Dębosz, Pola Dwurnik, Maurycy Gomulicki, Jan Gryka, Marek Horwat, Lila Kalinowska, Yayoi Kusama, Edmund Monsiel, Walter Pfeiffer, Jadwiga Sawicka, Monika Sosnowska, Joanna Srebro. Muzyka do wystawy: Andrzej Juszczyk, Paweł Wittner
Kuratorki: Ewa Łączyńska-Widz, Jadwiga Sawicka
BWA Tarnow, do 24 listopada 2013.

W przeciwieństwie do Japonii, gdzie do perfekcji doprowadzano umiejętność cieszenia się urzekającą krótkotrwałością kwiatów, w Europie kwiaty zawsze bagatelizowano. W hierarchii gatunków malarskich, jako przyporządkowane martwej naturze, sytuowały się na samym dnie, po scenach historycznych, mitologicznych, portretach i pejzażach. W Tarnowie możemy wreszcie zaległości w uzdrawiającym przyglądaniu się kwiatom nadrobić. Formy i kolory kumulują się tutaj bez żadnych ograniczeń. Kwiaty rozpleniają się na fasadzie i ścianach galerii, w gablotach, na podłodze, firankach. Galeria zostaje nimi umeblowana, zapełniona na zasadach bukietu, do którego w nieskończoność można dorzucać kolejne, bez oglądania się na elegancję czy minimalizm. I zawsze będzie ładnie; idąc za tautologicznym tytułem, kwiaty są z natury ładne.

Monika Sosnowska, MAŁA ALICJA, instalacja, 2001
z kolekcji Podlaskiej Zachęty Sztuk Pięknych
fot. Daniel Rumiancew, archiwum BWA w Tarnowie
Pomysł na wystawę miksującą etnografię ze sztuką współczesną, zaczął się od fascynacji kuratorek podtarnowską wsią Zalipie, słynącą z malowanych chat. Jaskrawe i toporne w kształcie kwiaty gęstniały tam za sprawą nieprofesjonalnych malarek na powierzchni pieców, ścian, przedmiotów codziennego użytku. Tym zalipiańskim roślinom, rozrastającym się na własnych zasadach, daleko do jakichkolwiek oznak słabości czy przekwitania. Pewnie dlatego nieformalną patronką wystawy staje się Georgia O’Keeffe, malarka erotycznie ujętych kwiatów, naprężonych i gładkich jak skóra, osobnych i silnych.

Artystka jest obecna na „Róża jest różą” poprzez wprowadzenie w obręb wystawy albumu z reprodukcjami jej prac. Pojawia się paralela między amerykańską pustynią, na której O’Keeffe malowała, a Zalipiem, które geograficznie znajduje się na uboczu. „Fascynuje mnie, skąd właśnie tam narodziła się potrzeba obsesyjnego malowania”, mówi Ewa Łączyńska. Już w 2009 roku kuratorka do chaty najsłynniejszej malarki zalipiańskiej, Felicji Curyłowej, przetransportowała obraz Poli Dwurnik zatytułowany „Malarka” − artystka przyłapana w momencie malowania paznokci kuca w środku przedstawionej w stylu Celnika Rousseau gęstej dżungli i rozgląda się nerwowo. Jak widzimy na dokumentacji wideo tej świeckiej pielgrzymki obrazu do Zalipia, bohaterka pracy Dwurnik świetnie się wpasowuje w klimat sielskiej wsi. Jak odzyskana siostra tamtejszych nieprofesjonalnych malarek.

Widok wystawy: Pola Dwurnik, MALARKA, olej na płótnie, 2007, z kolekcji prywatnej
MALARKA W ZALIPIU, wideo 10’14”, 2009-2013, fot. Daniel Rumiancew, archiwum BWA w Tarnowie

Widoczna w obrazie potrzeba ścisłego wypełniania przestrzeni i wpisane w nią szaleństwo, dzikość, wizualny przesyt to silnik całej wystawy, w której zdobienia zasiedlają kolejne powierzchnie. W wierzeniach wielu ludów ornament miał moc ochronną. Złe moce zwiedzione różnego rodzaju ornamentami gmatwały się w jego elementach i liniach i nie mogły już szkodzić. Stąd pojawiające się w miejscach granicznych czy na przedmiotach rytualnych węzły, labirynty, plątaniny.

Widok wystawy, prace z Zalipia: na ścianie od lewej prace Heleny Cieślak, Wiktorii Sambor i Marii Samel Lata 70. i 80. XX w.
z kolekcji Muzeum Etnograficznego w Tarnowie fot. Daniel Rumiancew, archiwum BWA w Tarnowie

Oprócz etnograficznej części wystawy prezentującej twórczość nieprofesjonalnych artystek z Zalipia, na „Róża jest różą” pojawia się kilku bardzo znanych artystów współczesnych. Jak w „Dinner party” Judy Chicago w naturalny sposób spotykają się tu znani i niedoceniani, profesjonalni i szaleni. W jednej przestrzeni znajdują się mięsiste, fakturowe prace Jadwigi Sawickiej (występującej tutaj w podwójnej roli: artystki i kuratorki) i infantylne aksamitne obiekty jej studentki Pauliny Dębosz. Obok obejrzeć można wideo mistrzyni kropek Yayoi Kusamy, tysiące oczu patrzących z rysunków Edmunda Moisela, schizofrenika opisanego w podręczniku Antoniego Kępińskiego. Jedno z pomieszczeń zasiedlone jest przez Zenka z Hajnówki, malarza totalnego, dekorującego wszystko w swoim otoczeniu, nawet wnętrze tapczanu.

Widok wystawy: Yayoi Kusama, KWIATOWA OBSESJA GERBERY, wideo, 1999 dzięki uprzejmości Artystki,
Victoria Miro Gallery w Londynie, Ota Fine Arts w Tokio i Yayoi Kusama Studio Inc.
Jadwiga Sawicka, RÓŻE, akryl na fotografiach, cykl kolaży, 2013 fot. Daniel Rumiancew, archiwum BWA w Tarnowie

W parku Strzeleckim, w którym stoi budynek BWA, Maurycy Gomulicki ustawił metalowy obiekt − skopiowany z grafiki Albrechta Dürera wielościan. Ten owiany licznymi legendami kształt, przez wieki poddawany wnikliwym interpretacjom, Gomulicki bezceremonialnie oderwał od kosmogonicznego kontekstu i wrzucił w park. Teraz w polu magnetycznym obiektu-meteorytu, zgodnie z intencjami artysty, spacerowicze będą się spotykali i całowali.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.