Łukasz Jastrubczak w Bunkrze Sztuki
Łukasz Jastrubczak, Need for Speed, film wideo, ok. 20 minut

Łukasz Jastrubczak w Bunkrze Sztuki

Marta Lisok

„Miraż” to wizualny dziennik z podróży przez Amerykę

Jeszcze 1 minuta czytania

„Miraż” w Bunkrze sztuki to wizualny dziennik z podróży przez Amerykę. Łukasz Jastrubczak wytrwale poszukuje jej wizerunku skrystalizowanego pod wpływem przeczytanych książek, obejrzanych filmów i zdjęć. Nie interesuje go konfrontacja fikcji z rzeczywistością. Wystawa staje się więc opowieścią o miejscu upragnionym, ale nieistniejącym. 

Łukasz Jastrubczak, „Miraż”

Kuratorzy wystawy: Anna Bargiel, Dawid Radziszewski, Bunkier Sztuki, Kraków, do 6 maja 2012

Jastrubczak uwielbia czerpać z doświadczeń filmowych. Narracja najnowszej wystawy kilka razy okręca się wokół cytatów z „Zawrotu głowy” Alfreda Hitchcocka. Czego szuka Jastrubczak w tej klasycznej historii prywatnego śledztwa, w którym w gęstej sieci tajemnic i intryg, splata się irracjonalne i logiczne?
Bohater przywołanego filmu, racjonalny detektyw Scottie zapada się coraz bardziej w świat fikcji i fałszywych tożsamości kolejno Madaline/Carlotty/Judy. W pogoni za odkryciem prawdy na temat samobójstwa ukochanej, osuwa się na skraj szaleństwa. Tytułowy zawrót głowy to stan, w którym bohater traci kontrolę, poddaje się nieznanej sile i pogrąża w chaosie. Sytuacja ta zdaje się być bliska strategii przyjętej przez Jastrubczaka. Artysta chce być oczarowany, na moment całkowicie zatracić się w ułudzie. Poddaje się pragnieniu, by w Ameryce zwiedzanej podczas półrocznego stypendium, wydarzyło się coś filmowego.

Łukasz Jastrubczak „Potyczka”

W zaciemnionej sali Bunkra Jastrubczak wyświetlił 3-sekundowy, zapętlony fragment filmu Hitchcocka dramatyczny moment pogoni na wieży, w którym następuje zmiana transfokacji na kamerze. Za pomocą tego efektu powstaje wrażenie ruchu. To, co stabilne zmienia się nagle w obce i zagrażające. Przestrzeń rozmywa się, pulsuje, wsysając patrzącego w głąb ciemnej klatki schodowej, przypominającej w tym ujęciu bezdenną studnię.

Obok wyświetlane są fotografie zrobione przez Jastrubczaka w San Francisco w miejscach, w których rozgrywała się akcja filmu. Pokazowi ponad stu slajdów towarzyszy niepokój oczekiwania na pojawienie się klucza do rozwiązania zagadki dziwacznego śledztwa. W wersji odtworzonej po pięćdziesięciu latach przez artystę, pozbawionego jakichkolwiek podejrzanych i ofiar. Bohaterami są same miejsca, w które tylko potencjalnie wpisane jest jakieś mrożące krew w żyłach wydarzenie.

„Frames”

Drugim filmem prezentowanym na wystawie jest „Need for speed”.  Jastrubczak na wzór kultowej gry komputerowej, rejestruje z okna samochodu drogi, którymi podróżuje. Odwołuje się do figury nomada, który nie chce i nie może zagrzać nigdzie miejsca na dłużej. Jako nieodrodne dziecko nowoczesności daje się ponieść jej gorączkowemu tempu. Jak pisze przerażony wielkimi odległościami Ameryki, Jean Baudrillard: „Prędkość jest triumfem skutku nad przyczyną. Tworzy przestrzeń inicjacji, która może implikować śmierć, a której jedyną zasadą jest zacieranie śladów. Tryumf zapomnienia nad pamięcią, dzikiego upojenia amnezji”.

Ważna jest tutaj także sama sytuacja oglądania. Widzenie zostaje utożsamione z wiedzą, panowaniem i porządkiem. Wszelkie rozmycia, iluzje i transy oddalają od uspokajającego śledzenia otoczenia. Są zagrażające i pociągające zarazem, jak chwilowe bycie oślepionym przez lampę błyskową czy wywołujące powidoki patrzenie prosto w słońce.

„Góra (w perspektywie powietrznej)”W drugiej, jasno oświetlonej sali Bunkra znajduje się praca zatytułowana „Góra (w perspektywie powietrznej)”. Jest to ponad dwumetrowa rzeźba, którą wniesiono przy użyciu niebieskiej tkaniny, konstruując do tego celu coś w rodzaju wigwamu. Jej widok nasuwa skojarzenie ze słynną czołówką filmów produkowanych przez wytwórnię „Paramount Pictures”. Legendarna fabryka snów ma logo z ośnieżonym, tonącym w chmurach majestatycznym szczytem góry. Jest zwizualizowanym marzeniem, by zatonąć w fikcji aż po czubki uszu. Jastrubczak przeczuwa, że ten przyjemny stan trzeba kiedyś przerwać, a rzeczywistość trudno nagina się do wyobrażeń.

Daje temu wyraz w pozostałych pracach, m.in. w „Śpiącym kowboju”. Rzeźba ta ma ciekawą historią. Artysta wysłał ją w wersji plastelinowej do USA statkiem, gdzie w dniu przybycia została przepakowana i odesłana samolotem do Polski. Rzeźba pogniotła się i zmięła.  
„Śpiący kowboj” to oksymoron. Kowboj może jechać na koniu, przygotowywać się do pojedynku, ewentualnie przechadzać z rękami spoczywającymi na rewolwerach. Jastrubczak portretuje kowboja jako odpoczywającego po podróży, która okazała się zbyt długa na jego siły.

Idealnie skadrowane, doskonałe fragmenty rzeczywistości i inne utopie, do których odwołują pozostałe prace artysty („Złota perspektywa”, kartonowa luneta do patrzenia w ciemność, „Kompozycja kubistyczna z dzbankiem”), rozsypują się w palcach, nie wytrzymując prób wcielenia w życie. Nad całością króluje zamaskowana
postać ubrana w strój z trójkątów. Według wyjaśnień artysty jest to wódz z kraju miodem i mlekiem płynącego, owianego legendą Złotego Miasta, bezskutecznie poszukiwanego przez Hiszpanów. Miejsca, gdzie jak chciałoby się wierzyć czczono figury geometryczne. 

„Śpiący kowboj”


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.


Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.