Na stole jest wszystko, co możesz sobie wymyślić: cymbałki, bębenek, kalimba, pałeczki, młotki perkusyjne, butelki, szklane misy, grzechotki, kieliszki, cowbell, shaker. Koło stołu instrumentów jest więcej: djembe, log drum, metalofon, balafon, bęben basowy, bęben ramowy, tank drum. Jarek Marciszewski daje mi płytę winylową – czytam, że album „Sam jesteś Pompa. Vol. 2” nagrało razem trzynaście osób. I jeszcze: że grali łącznie na osiemdziesięciu instrumentach. To już wiem, że i tak ich wszystkich nie zliczę, poza tym – i tak nikt tego nie zapamięta. Później Asia doda jeszcze, że lubi grać na czajniku. „Takim do zaparzania wody?” – spytam głupio.
Magdalena Spaleniak: Lubię czerwony bęben djembe – pierwszy instrument, na którym zaczęliśmy grać.
Sebastian Włodarek: Wojtek, Magda i ja jesteśmy pierwszymi członkami zespołu od 2003 roku. Gram na instrumentach stołowych. To przedmioty, które nie są instrumentami: miski, kieliszki, butelki.
Wojciech Birtus: Lubię bębny, bo są rytmiczne, mają więcej mocy. Rytm koi. Ale najbardziej lubię cowbell – to instrument dynamiczny, a ja jestem fanem muzyki dynamicznej. Bo jest grana z grubej rury, mocno, to muzyka efektowna. Lubię rzeczy efektowne. A dlaczego? To może odpowiedź dla jakiejś mądrej głowy.
Jan Skiba: Moim ulubionym instrumentem jest saksofon. Jest dużo saksofonistów, z którymi kiedyś grałem, ale najbardziej lubię dwóch: znany nam kolega Mikołaj Trzaska, który bardzo dobrze gra i robi muzykę do filmów, oraz Maciej Sikała. I jeszcze Irek Wojtczak!
Jacek Cieślicki: Do Remontu Pomp dołączyłem we wrześniu 2010. Gram na przykład na bębnach – można się wczuć i wybrać w podróż. Wcześniej grałem na beczkach, teraz na butelkach czy cowbellu. Lubię dzwonki – są takim uspokajającym instrumentem. Mają duszę.
Miriam Porębska: Najbardziej lubię bęben basowy, czerwony. Duży. Jak ja go walnę, to jest ogień.
Asia Świeczkowska: Jestem w zespole od siedmiu lat. Gram na tym, na czym mi każą. Czajnik jest dosyć nieprzewidywalny i za każdym razem, jak się na nim gra, to wydaje inne dźwięki – zmienia się brzmienie i tonacja. Wszystko ma na to wpływ: ile jest wody, jak się uderza pałeczkami, jak się go przechyli.
Jarek Marciszewski: Zacząłem od gitary i wiele lat spędziłem z tym instrumentem, ale myślę, że akurat w Remoncie Pomp nie ona jest najistotniejsza. Gramy nie tylko muzykę rytmiczną. Może być abstrakcyjna, oparta na samym brzmieniu, wybieramy różne elementy, żeby pokazywać inne emocje. Remont Pomp zmienia instrumentarium w każdym momencie.
Z grupą Współgłosy łączę się na Zoomie. Marcel Baliński mówi wszystkim, jak i gdzie mają usiąść, żeby każdego było widać. Układanka jest skończona, kiedy wszyscy mieszczą się na ekranie mojego laptopa – siedzą na krzesłach, ławce, ktoś na podłodze, jedna głowa bliżej ekranu, druga dalej. Na odległość nie jest łatwo nad nimi zapanować, bo czasem, kiedy zadaję pytanie, odpowiadają wszyscy naraz. „W końcu są chórem”, myślę. Baliński siedzi z tyłu – jako jedyny widzi wszystkich, a jego nie widzi nikt, więc cały czas się z nas bezkarnie chichra. „Oni mnie bardzo potrafią rozśmieszyć”, powie mi potem. „Ale też tak strasznie przekręcają informacje i mnie to rozwala”.
Współgłosy
Zespół muzyczny i chór z udziałem osób z niepełnosprawnościami, który powstał w 2020 roku z inicjatywy pianisty Marcela Balińskiego po nagraniu koncertu kolęd z grupą wokalną przy Warsztatach Terapii Zajęciowej Spółdzielni „ORPEL”. Artysta komponował muzykę przede wszystkim z myślą o swojej siostrze, której największą pasją jest śpiewanie. Do grupy Baliński zaprosił też swoich przyjaciół: muzyków i aktorów. Współgłosy wystąpiły m.in. w Radiu Łódź i na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. We wrześniu 2024 roku ukaże się ich debiutancka płyta, której powstanie można wesprzeć na serwisie Zrzutka.
Ada Balińska: Wzięłam się w tym zespole, bo największym moim marzeniem było występowanie na scenie. Bardzo lubię śpiewać i tańczyć.
Maciej Rybowski: Moja droga tutaj wzięła się z tego, że w zespole Frajda od samego początku występowałem u boku pani Grażyny Wałkowskiej i było tych przedstawień sporo. Później śpiewałem różne przeboje znanych ludzi i organizowaliśmy różne przedstawienia. I tak ze szczytu na szczyt wspiąłem się aż do chóru Współgłosy. Razem jako grupa tworzymy, żeby komuś po prostu coś dać.
Tomasz Wasiak: Kiedyś w ogóle nie umiałem śpiewać. A teraz tańcujemy, wydajemy różne dźwięki, nie tylko śpiewamy.
Wiktor Swaczyna: Pierwszy raz mam taki skład, z którego jestem zadowolony. Mieliśmy dwa koncerty: w Radiu Łódź i w Teatrze Capitol we Wrocławiu, fajnie je potem obejrzeć.
Agnieszka Kijo: Jestem od samego początku we Współgłosach. Tańczymy, robimy różne wygłupy, gramy na instrumentach.
Remik Rutkowski: Jest tu świetna atmosfera, można się przy tym dobrze bawić i się rozerwać.
Kamila Mielczarek: We Współgłosach jestem od 2018 roku. Nie pamiętam dobrze, ponieważ jestem po udarze. Trafiłam tutaj dzięki Grażynce Walkowskiej, która wyczuła u mnie pewien – nazwijmy to – talent, i bardzo się cieszę z tego, że możemy razem śpiewać.
Maciek Chojnacki: Dołączyłem do zespołu z Kamilą. Śpiewam, biorę udział w koncertach, to dla mnie dużo znaczy.
Alicja Grzelak: U pani Grażyny Walkowskiej, która prowadzi naszą grupę terapeutyczną, jestem od samego początku. Bardzo się cieszę, ponieważ uwielbiam śpiewać, tańczyć, występować na scenie i jestem bardzo szczęśliwa, że mogę tu być z wami.
Małgorzata Sidoszewska: Lubię śpiewać. I czytać książki, i jeszcze malować. Lubię śpiewać ze Współgłosami i recytować wiersze.
Radosław Dąbek: Śpiewam w zespole Współgłosy i lubię być syreną.
Tomasz Wasiak: Chcemy się pokazać. Niech rządzący zobaczą, że osoby z niepełnosprawnościami coś robią! A nie tylko komisje i komisje.
Granie i śpiewanie
Łatwiej napisać, czego Remont Pomp nie gra, niż co gra, ale spróbuję. Zespół powstał dwie dekady temu w Gdańsku. Inspirują się muzyką etniczną, awangardową, minimalizmem, sięgają do brzmień Afryki, od naczyń stołowych po instrumenty rytmiczne i melodyczne. Grają na czym popadnie, ale kiedy ich słucham, nigdy nie mam poczucia chaosu – zarówno kiedy tworzą ambientowe, wodne frazy (np. pocierając mokrymi palcami o krańce szklanych misek), jak i wtedy, gdy grają ekstatyczne polirytmie albo odlatują w kosmos improwizacji. Pomimo że występują przed publicznością, grają, jakby jej nie było. Często plecami do widzów, bo na scenie też siedzą przy stole.
Remont Pomp
Zespół grający muzykę etniczną, awangardową i improwizowaną, który powstał w 2003 roku przy Polskim Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Koło” w Gdańsku. Do tej pory wydali cztery płyty. Zagrali wiele koncertów w Polsce i na świecie (Izrael, Niemcy, Słowacja, Irlandia Szkocja i Australia). Zespół jest też odpowiedzialny za oprawę muzyczną spektakli Teatru Razem, a w jego skład od wielu lat wchodzą także wolontariusze zarówno z Polski, jak i z zagranicy.
Wojciech Birtus: My na to mówimy: muzyka awangardowa i etniczna.
Jacek Cieślicki: Gramy też muzykę afrykańską.
Jan Skiba: I ja bym nic nie dodawał. Mamy kieliszki i misy.
Wojciech Birtus: Bębny, grzechotki i cowbelle.
Jarek Marciszewski: Mamy takie wcielenie typowo etniczne, gdzie używamy tradycyjnych instrumentów, etnicznych, nie europejskich. A drugie wcielenie to stołowe.
Wojciech Birtus: Na początku grał z nami Tomek Antonowicz i on wprowadził te instrumenty.
Jarek Marciszewski: Współpracowaliśmy z Trash Arts. Oni grają na beczkach, rurach PCV. Woziliśmy je z sobą, bo logistycznie do zorganizowania było to dosyć trudne. Staramy się, żeby zespół się ciągle rozwijał, troszeczkę na nowo się definiował i tak naprawdę te faktury brzmień są tak szerokie, że mamy elementy, które możemy na różne sposoby łączyć ze sobą. Ale w tym momencie myślę, że istnieje jeszcze kolejny aspekt, którego nie ruszyliśmy: elektroniczna, analogowa muzyka, na której obszar też chcielibyśmy wejść.
Jacek Cieślicki: Jechaliśmy gdzieś i zobaczyliśmy taki szyld: remont pomp. I tak powstała nazwa.
Jarek Marczyński: Można powiedzieć, że każdy z nas ma pompę: serce. Remont można też traktować jako remont serca.
Kultura dostępna
Kultura współczesna próbuje być coraz bardziej dostępna. Już dawno nie oznacza to tylko podjazdów dla wózków i napisów w alfabecie Braille’a. Artystki tworzą z myślą o odbiorcach niewidzących czy g/Głuchych, a instytucje kultury dbają o programy dla osób z niepełnosprawnościami, które zresztą same tworzą sztukę, spektakle, muzykę. Coraz lepiej zdajemy sobie też z sprawę z innych rodzajów wykluczeń, tych związanych z ekonomią, wiekiem czy możliwościami dojazdu do większych ośrodków.
Wszystkimi tymi zjawiskami zajmujemy się w „Dwutygodniku” od dawna, ale w nowym numerze tematycznym próbujemy także się zastanowić, jak rosnąca dostępność kultury zmienia ją samą, jej podstawowe założenia i sposoby działania, sprawdzamy też, jakie obszary wykluczeń wymagają interwencji. Obok nowych materiałów przypominamy także opublikowane wcześniej teksty dotyczące kultury dostępnej.
Dziękujemy za konsultacje Miłoszowi Markiewiczowi (Teatr Śląski), Klaudii Mucy (Uniwersytet Jagielloński), Lidii Krawczyk (Dom Kultury „Świt”) oraz Annie Prokopczuk-Kwapniewskiej (Dom Kultury „Świt”).
Marcel Baliński jest pianistą, był nominowany do Fryderyków za płytę „Opalenizna i wiatr” nagraną ze swoim trio. Ma siostrę, której największą pasją jest śpiewanie. Bardzo chciał, żeby miała zespół, w którym mogłaby śpiewać. Tak powstały Współgłosy. Ale to nie taki zwykły chór: śpiewają, gwiżdżą, recytują, mlaszczą, klaszczą, szepczą, a na scenie tupią, tańczą i się ruszają. Towarzyszą im łódzcy muzycy – poza Balińskim, Rafał Różalski gra na kontrabasie, a Bartosz Szabłowski na perkusji. Teksty i piosenki improwizują. Kiedy oglądam, jak Baliński dyrygował zespołem w czasie koncertu w Radiu Łódź, przypomina bohaterów choleryków granych przez Louisa de Funès’a. Na śmiesznie i poważnie jednocześnie.
Maciej Rybowski: Dzięki Marcelowi tworzymy w chórze muzykę, która nastraja nas pozytywnie. Razem, bawiąc się przy tym, tworzymy coś pięknego, na luzie.
Wiktor Swaczyna: Współgłosy to mieszanka głosów męskich i damskich. Ale też mamy takie kawałki jazzowe i to bardzo fajnie brzmi.
Tomasz Wasiak: Muzyka łagodzi obyczaje. Kiedy gramy i wracamy do domu, nie jesteśmy zestresowani. Mamy instrumenty – trójkąty, kołatkę, dzwonki, bębenki, cymbałki.
Agnieszka Kijo: Piosenki, które śpiewamy, są o miłości!
Maciej Rybowski: Po prostu ktoś nam te słowa napisał i my z tego po prostu lecimy i tańczymy.
Wiktor Swaczyna: Jak byliśmy w radiu, to robiliśmy też szuuuuu…
Agnieszka Kijo: …drzewo udając!
Coldplay i improwizacja
Kolejna wyliczanka. Tym razem muzyków, z którymi grał Remont Pomp. Był wspomniany już Mikołaj Trzaska, który zaprosił Mike’a Majkowskiego. A potem plejada improwizatorów: Adam Żuchowski, Raphael Rogiński, Paweł Szamburski, Wacław Zimpel, Michał Górczyński, Ray Dickaty, Artur Majewski, Paweł Romańczuk. Ken Vandermark, saksofonista z Chicago, skomponował dla nich dwa utwory, a libański muzyk Rabih Beaini przetwarzał elektronicznie dźwięki, które generowali. Kiedy zagrali w Klubie Żak z Orkiestrą Klezmerską Teatru Sejneńskiego, ledwo pomieścili się na scenie, więc część muzyków siadła na jej krawędzi.
Wojciech Birtus: Mój ulubiony muzyk to Ken Vandermark, który przyjechał z Ameryki. Jak Jarek go zaprosił na festiwal Świat Mało Znany, to niewiele o nim wiedziałem, a potem grało mi się z nim wspaniale. Do tego stopnia, że nie mogłem powstrzymać swoich łez. Otworzył mi oczy na wiele rzeczy.
Magdalena Spaleniak: Lubię grać z Mikołajem Trzaską, ale też z Mikiem Majkowskim. Są naszymi przyjaciółmi.
Jan Skiba: Ja najbardziej lubię grać z Mikołajem Trzaską. Czasem jak coś mi nie wyjdzie, to mi pomaga, możemy razem odpalić wrotki. Mikołaj pokazuje, że jak się wali trąbą, to potem nie ma co zbierać.
Jacek Cieślicki: Ja do pana Mikołaja Trzaski mam sentyment. Dlatego że w dzieciństwie mój brat chodził do lekarza, do mamy pana Trzaski. I mówił o niej „Trzaskowa”.
Sebastian Włodarek: Z Mikołajem, Adamem Żuchowskim i Jankiem jechaliśmy miesiąc temu na trasę i wymyśliliśmy utwór „Jełop”.
Miriam Porębska: My się z Adamem lubimy, śmiejemy i wygłupiamy przed koncertem. Ważne, jakim kto jest człowiekiem, mamy swoje tajemnice.
Asia Świeczkowska: Ważny jest dla mnie Grzesiek Nawrocki, który jest trochę inny od reszty, bo działa dużo wokalem, a to wcześniej w Remoncie Pomp się nie zdarzało.
Jarek Marciszewski: Przełomowe było spotkanie z Mikołajem Trzaską w 2011 roku na festiwalu Świat Mało Znany. Nie znaliśmy się osobiście i nie wiedzieliśmy, jak to się wszystko skończy. Po warsztatach i koncercie Mikołaj powiedział, że musimy nagrać płytę. Wcześniej myślałem, że nie jesteśmy na to gotowi albo tego godni. Mikołaj pchnął nas mocno do przodu, to naprawdę było rewolucyjne. Gramy z nim tak długo, że myślimy o nim jak o członku zespołu.
Remont Pomp, fot. Tomasz Keler
Na początku piosenki Współgłosów były dwie: „Walc”, a do tego „Dwa cukierki i papierki”. Teksty i muzyka była improwizowana. Baliński próbował wszystko skomponować, ale kiedy zobaczył, jak otwarty jest chór i ile ma pomysłów, odpuścił temat. Improwizując, odreagowują stres – najważniejsze, że robią to razem. Kolejne utwory: „Ach, kochana, proszę, nie smuć się”, „Czułe czuwanie”, „Kiedyś miałem marzenia”. Tu, w przeciwieństwie do jazzowych projektów Balińskiego, nie ma granic. Głowa się otwiera i można zrobić wszystko. Gdy pytam, co grają, mówi: „Piosenki i improwizowaną muzykę awangardową”. Po czym dodaje: „Taki trochę Coldplay, trochę Anthony Braxton, trochę Jacques Brel, trochę Peter Brötzmann”.
Ada Balińska: Ja bardzo lubię śpiewać, znam parę piosenek na pamięć.
Tomasz Wasiak: Samo śpiewanie dużo nam daje.
Maciej Rybowski: Pozwala nam rozwijać umysł, być coraz lepszym.
Tomasz Wasiak: Jak byliśmy we Wrocławiu w tamtym roku, to ludzie płakali. Byliśmy w telewizji.
Maciej Rybowski: Zobaczyli nasz talent, jak zachowują się osoby z niepełnosprawnościami, i przyznali, że sami nie mieliby w sobie takiej otwartości.
Wiktor Swaczyna: Muzyka odpręża mnie po ciężkim dniu pracy. Relaksuję się przy niej.
Remigiusz Rutkowski: Jeżeli ktoś będzie chciał śpiewać, to na pewno będzie to robił.
Kamila Mielczarek: Myślę, że każdy może śpiewać. Wiadomo, że może niekoniecznie publicznie, bo nie każdy ma predyspozycje, talent, ale ogólnie to wpływa pozytywnie na człowieka, na jego psychikę, więc jak najbardziej.
Marcel Baliński: Pracujemy jako Współgłosy od trzech lat. Grażyna Walkowska jest muzykoterapeutką, która prowadzi od wielu lat grupę terapeutyczno-muzyczną. Zaobserwowałem rozwój u pojedynczych członków i członkiń chóru w kontekście głosów. Są osoby, które na samym początku miały głowy spuszczone i nie otwierały ust, a teraz są jednymi z najgłośniej śpiewających i znają wszystkie teksty na pamięć. Widać bardzo duży rozwój.
Razem na żywo
Remont Pomp grał w Trójmieście, ale też innych miastach Polski. Byli w Izraelu, Słowacji, Irlandii i Szkocji, ale też w Australii, gdzie trafili dzięki festiwalowi Unsound, na którym występowali dwukrotnie. Widziałem ich w Teatrze Leśnym w Gdańsku-Wrzeszczu, który powstał w latach 20. jako konkurencja dla sopockiej Opery Leśnej, ale też w zimnych wnętrzach Spichlerza „Błękitny Baranek”, oddziału Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.
Wojciech Birtus: Najlepiej gra się na żywo. Bo ludzie się bawią i to sprawia mi przyjemność. Kiedyś się tym stresowałem, teraz już nie. Jestem wyluzowanym człowiekiem, ale bez zespołu nie dałbym rady – siła jest w tym, że robimy to razem.
Magdalena Spaleniak: Lubię śpiewać. I tańczyć. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Podoba mi się to, że gramy razem. To, że jesteśmy grupą ludzi, która gra i się spotyka.
Jan Skiba: Dla mnie muzyka jest ważna, żeby pokazać ludziom, że lubię grać i lubię być na scenie. Nie denerwuję się, normalnie na luzie wychodzę do ludzi i gram dla nich. Mam cztery sposoby na to, żeby się uspokoić przed koncertem. Pierwszy: kładę się na kanapie przy uspokajającej muzyce i jej słucham. Drugi: idę na spacer, uspokajam się i tak bardzo się nie stresuję. Trzeci: idę do jakiegoś pokoju się przespać i wychodzę z chłodną głową. Czwarty: kładę się na podłodze i nie myślę o tym, co się wydarzy. Ważny jest nie tylko sam koncert, ale to, jak się do niego przygotuję.
Sebastian Włodarek: Jak mam zły dzień, to się przy muzyce relaksuję i uspokajam.
Miriam Porębska: Dla mnie muzyka to granie w grupie. Granie jest ważne, bo mam tu kolegów.
Asia Świeczkowska: Muzyka jest ważna, bo, pomimo jakiejś swojej formy, w której jest zamknięta, daje ogromne poczucie wolności.
Jarek Marciszewski: W Remoncie Pomp muzyka jest narzędziem do tego, żeby zniknęły wszystkie różnice, które między nami są. Służy temu, żebyśmy byli razem szczęśliwi, funkcjonowali na podobnym poziomie bez sytuacji, w których ktoś czuje się odepchnięty na bok.
Współgłosy nie grały tylu koncertów co gdański zespół, ale każdy z nich był zagrany z… pompą. W grudniu 2021 pojawili się w Radiu Łódź, w marcu na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. W zasadzie to wystąpili, bo na scenie tańczyli, klaskali, grali, śpiewali, pokrzykiwali, zamieniali się instrumentami. Spektakl, zabawa, słuchowisko, wycie, śpiewanie wymyślonym językiem, wrzeszczenie, kartonowy kontrabas. Ludzie na widowni we Wrocławiu nie kryli wzruszenia. Śpiewali i tańczyli z nimi aktorka Magdalena Koleśnik i aktor Bartosz Bielenia. „Nie pracowałem w zespole, który byłby bardziej wolny i nieskrępowany na scenie” – powiedział po koncercie ten drugi.
Agnieszka Kijo: Nie mamy tremy!
Kamila Mielczarek: Jak razem śpiewamy, to jest łatwiej. Gorzej by było, jak byśmy mieli solo stanąć na scenie. Ale tutaj, w grupie, podtrzymujemy się wzajemnie.
Tomasz Wasiak: Jesteśmy grupą i się wspieramy.
Wiktor Swaczyna: Jeśli o mnie chodzi, to ja się bardzo stresuję, bo niecodziennie wychodzę na scenę ze Współgłosami i pokazuję praktycznie całego siebie od serducha. Ale przekuwam to w improwizację, wyładowuję się w niej.
Marcel Baliński: Ten zespół jest też o wyładowaniu się. To jest bardzo ważne.
Agnieszka Kijo: Na scenie czujemy radość, to zabawa.
Wiktor Swaczyna: Radość i przyjemność z tego, że inni nas oglądają i podziwiają, komentują, że robimy fantastyczną rzecz.
Remik Rutkowski: To są takie przeżycia…
Maciej Rybowski: …że aż mamy ciarki.
Radosław Dąbek: (przykłada do piersi lewą dłoń, potem prawą, a potem obie układa w kształcie serca).
Kamila Mielczarek: Za serduszko go chwyta. Radek jest naszą maskotką i żaden występ się bez niego odbyć nie może.
Alicja Grzelak: Troszeczkę łapie mnie stres i trema, ale jak już wyjdę na scenę, to wszystko mija.
Tomasz Wasiak: Bo na scenie jest super atmosfera. Jesteśmy jak rodzina.
Płyta i radość
Remont Pomp pierwszą płytę wydał w 2012 roku. Nazwa albumu „Złota platyna”, nagranego z Trzaską i Majkowskim, wydaje się żartem z fonograficznych nagród polskiej branży muzycznej. Kolejny był „Pomp Power” w 2016 roku, a ostatnie lata to już wysyp nagrań – dwie części „Sam jesteś Pompą” nagrane z Trzaską i Żuchowskim oraz koncertówka z Beainim i Vandermarkiem. Utwory wymyślają wspólnie, trochę na zasadzie strumienia świadomości, tytuły też. Czasem abstrakcyjne („Szumi fala w pępku”, „Zbliżający Się Sześcian Z Morza Łez”), czasem wskazują na inspiracje („Tuareg”, „Wilobalafon”, „Miejska harmonia”), czasem łączą jedno i drugie („Impro Kokon”).
Wojciech Birtus: Mamy cztery albumy i muzykę do filmu „Amatorzy”. Jak jestem smutny, to sobie ich słucham. A jak mogę je komuś dać, to robi mi się ciepło na sercu, jakbym dawał kawałek siebie.
Magdalena Spaleniak: Lubię płyty winylowe. Ale moje ulubione albumy Remontu Pomp to „Złota Platyna” i „Pomp Power”.
Jan Skiba: To jest dla mnie przyjemne, jak niedługo coś wyjdzie, będzie jakaś niespodzianka. Remont daje z siebie tyle ciepła, tyle muzyki, że po prostu lubię nagrywać płyty i lubię z nimi grać.
Jacek Cieślicki: Bardzo lubię robić komuś prezenty, bo to jest miłe. Na przykład po koncercie wspaniale jest samemu stanąć i sprzedawać płyty, robiłem to w Australii. Super się tam grało, koncertowaliśmy trzy tygodnie.
Sebastian Włodarek: Wydawanie płyt to duma dla mnie i dla mojej rodziny. Są bardzo ładnie wydane i zrobione.
Miriam Porębska: Nagrywanie płyty mi się podoba, super było to robić z Orkiestrą Sejneńską, świetnie grają.
Jarek Marciszewski: Wiadomo, że płyta to przedmiot fizyczny, więc miło go mieć. Ostatnie okładki projektuje nam Tomek Pawluczuk i są fantastyczne. Płyta to zamknięcie pewnego etapu zespołu i staramy się, żeby ta kolejna była inna niż poprzednia. Możemy iść w nowym kierunku, wymyślać się na nowo.
Współgłosy, fot. Sonja Orlewicz-Zakrzewska
Współgłosy nie mają jeszcze płyty, ale w maju planują ją nagrać. Potrzebują pomocy w zebraniu środków i w tym celu uruchomili Zrzutkę. Poza wersją winylową i CD w ofercie jest masaż pleców u Radka, bieg na 50 metrów z uczestnikami Warsztatów Terapii Zajęciowej Frajda, donica szkliwiona przez Remika i ceramiczny ptak od Maćka. Premiera jest zaplanowana na początek września. Także jesienią chór będzie można zobaczyć na żywo: 5 i 6 września zagrają ponownie w Radiu Łódź, a 20 i 21 września w Teatrze Capitol we Wrocławiu.
Remigiusz Rutkowski: Najbardziej mnie cieszyło to, że jak wystąpiliśmy w radiu, to po koncercie ludzie nam gratulowali. To było dla mnie naprawdę wspaniałe przeżycie.
Tomasz Wasiak: I później jeszcze nam dawali kwiatki, było super! Ludzie płakali, mieli łzy w oczach.
Małgorzata Sidoszewska: Podobało mi się, jak we Wrocławiu po przeczytaniu mojego wiersza ludzie mi gratulowali.
Wiktor Swaczyna: Marcel nauczył mnie tego, że warto mieć marzenia, że każdy może wystąpić, niezależnie od tego, jakim jest człowiekiem. Jak myślę o naszym koncercie, to od razu mam przed oczami, jak Ada razem z Marcelem czytała „Dwa cukierki i papierki”, to bardzo utkwiło mi w pamięci.
Maciej Rybowski: Po naszym koncercie we Wrocławiu ludzie do nas podchodzili i mówili, że bardzo się wzruszyli. Ten koncert to było coś pięknego.
Ada Balińska: Dobrym wspomnieniem dla mnie była improwizacja we Wrocławiu i w Radiu Łódź. Można było się wyszaleć.
Agnieszka Kijo: Podobało mi się, jak tańczyliśmy do walca.
Maciek Chojnacki: Jak ludzie bili brawo, to był to taki bardzo podbudowujący moment. Czułem się po prostu doceniony.
Marcel Baliński: Współgłosy mają dwa bieguny: jeden to jest szaleństwo, totalna improwizacja, krzyczenie, szeptanie, tupanie, mlaskanie. Mocno awangardowa, abstrakcyjna muzyka. Drugą stroną są totalnie popowe piosenki, bardzo melodyjne. Warstwa literacka zespołu też jest bardzo oryginalna. Nie wstydzimy się tego, że często, kiedy mówi się o naszej muzyce, padają takie słowa jak: radość, nadzieja, miłość, pozytywnie. Odczuwam brak czegoś takiego. To wszystko, co robimy, jest totalnie o miłości. I wydaje mi się, że to jest ten brak na scenie muzycznej, który na pewno jakoś uzupełniamy.
Łamanie barier
Jan Skiba: Ja bym poruszył jeszcze inną kwestię: pokazujemy różne instrumenty, które mamy w Remoncie Pomp, i to idzie inną falą niż normalny zespół, który ma gitarę, perkusję, bas. Nie idziemy ścieżką zespołów rockowych w stylu Czerwonych albo Elektrycznych Gitar, gramy zupełnie inną muzykę.
Jacek Cieślicki: Fajne jest szukanie nowych instrumentów i nowych dźwięków. Bardzo mi się podobało, jak pięć lat temu w Szkocji szukaliśmy ich na spacerach w lesie.
Sebastian Włodarek: Wchodzimy w inne instrumenty niż gitary i tego typu rzeczy. Jesteśmy po prostu bardziej rozwiniętym zespołem.
Kamila Mielczarek: To, jak ludzie reagowali na nasz koncert we Wrocławiu, jest związane z tym, że społeczeństwo nie jest przyzwyczajone, że osoby z niepełnosprawnościami mogą działać w taki sposób. I to na pewno wiele osób podbudowuje.
Wiktor Swaczyna: Że jest w takim zespole siła.
Maciej Rybowski: Pokazujemy, że należy łamać bariery odnośnie do nas jako osób z niepełnosprawnościami. Powinniśmy być traktowani jak normalni, zdrowi ludzie.
Numer o kulturze dostępnej powstał we współpracy z Teatrem Śląskim, organizatorem 7. Międzynarodowego Festiwalu OPEN THE DOOR (1-9 czerwca w Katowicach).
Numer o kulturze dostępnej przygotowany został w partnerstwie z Narodowym Centrum Kultury, organizatorem projektu Projektowanie Uniwersalne Kultury – Dostępność w Instytucjach Kultury, cyklu Kultura Dostępna w Kinach, instytucji zarządzającej programem dotacyjnym MKiDN Kultura Dostępna oraz wydawcą publikacji poświęconych dostępności kultury: Rocznik Kultury nt. dostępności oraz Rocznik Kultury Polskiej nt. dostępności terytorialnej.